Nacisk na powszechne Medicare nabrał nowego impetu dzięki kampanii Berniego Sandersa na rzecz nominacji Demokratów w 2016 roku. Choć nawet w optymistycznym scenariuszu daleko mu jeszcze do wejścia w życie, to z pewnością jest ono obecnie traktowane jako poważne stanowisko polityczne. Prawdopodobnie najlepiej pokazuje to fakt, że projekt ustawy Medicare for All (M4A) przedstawiony przez przedstawicielkę Waszyngtonu Pramilę Jayapal 107 współsponsorów, czyli prawie połowa klubu Demokratów w Izbie Reprezentantów.
Mimo dużego postępu, jaki poczyniła M4A, wdrożenie tego rozwiązania będzie nadal ogromnym wyzwaniem. Uniwersalny system Medicare oznaczałby przeniesienie około 8 procent PKB (1.6 biliona dolarów na poziomie z 2019 r.) z systemu prywatnego do systemu zarządzanego przez rząd. Oznaczałoby to także reorganizację programu Medicaid i innych rządowych programów opieki zdrowotnej, a także samego programu Medicare. Obecny system charakteryzuje się wysokimi dopłatami i wieloma lukami w zakresie świadczeń, np. opieką stomatologiczną, które większość zwolenników M4A chciałaby wypełnić. Odgrywa także dużą rolę dla prywatnych ubezpieczycieli w programie Medicare Advantage, a także w ramach świadczenia na leki na receptę w ramach Części D.
O trudności przejścia świadczy fakt, że nie ma uzgodnionego mechanizmu płacenia za rozszerzenie Medicare. Zamiast konkretnego mechanizmu finansowania ustawa Jayapal zawiera menu opcji. Rzeczywiste ustawodawstwo wymaga oczywiście konkretnych źródeł przychodów, a nie menu. Fakt, że nawet najbardziej postępowi członkowie Izby nie mogli zgodzić się na propozycję finansowania, pod którą mogliby się zgłosić, pokazuje trudność transformacji.
Jeśli nie jest prawdopodobne, że dotrzemy do M4A w jednym kroku, warto znaleźć sposoby, aby dotrzeć tam fragmentarycznie. Pojawiło się wiele propozycji zmierzających w tym kierunku. Wiele osób proponowało obniżenie wieku uprawniającego do korzystania z Medicare z obecnych 65 lat do 50 lub 60 lat. Pomysł jest taki, że sprowadzimy dużą część populacji w wieku przed rozpoczęciem korzystania z Medicare, a następnie stopniowo będziemy schodzić w dół po drabinie wiekowej. (Możemy również zacząć od dołu i przesuwać się w górę.)
Tego rodzaju podejście polegające na obniżaniu wieku jest rozsądną ścieżką wzrostu, ale dożycie 50., a nawet 60. roku życia nadal byłoby znacznym wydatkiem. Kohorty wiekowe od 60 do 50 lat obejmują ponad 64 milionów osób. Włączenie tych osób do Medicare w jednym momencie byłoby bardzo poważnym wzrostem. Nawet węższa grupa osób w wieku 60–64 lat liczy nadal prawie 20 milionów osób. To byłby znaczny wydatek.
Ale pierwszy krok możemy zrobić jeszcze bardziej stopniowo. Możemy po prostu dodać osoby, które ukończą 64. rok życia, zamiast obecnych 65. Na pierwszy rzut oka byłoby to nieco mniej niż 4 miliony osób. Medicare płatności na osobę zarejestrowaną (bez składek) wynoszą około 11,500 46 dolarów. Oznaczałoby to 1.0 miliardów dolarów rocznie, czyli około XNUMX procent całkowitego budżetu.
Prawdopodobnie jednak znacznie zawyża to rzeczywisty koszt z dwóch powodów. Po pierwsze, wiele 64-latków będzie już miało ubezpieczenie objęte przez rząd. Około 20 procent tej grupy wiekowej korzysta z Medicare w wyniku niezdolności do pracy w ramach Ubezpieczenia Społecznego. Co najmniej Wzrost o 10 więcej pokrywa Medicaid. Jeśli dodamy osoby, które są ubezpieczone jako obecni lub byli pracownicy rządowi, prawie na pewno otrzymamy ponad 40 procent ubezpieczonych w ramach jakiegoś programu rządowego, a być może nawet 50 procent.
Ponadto koszty Medicare dla nowej grupy 64-latków będą prawdopodobnie znacznie niższe niż ogólna średnia. Średnio koszty opieki zdrowotnej osób w tej grupie wiekowej wynoszą ok Wzrost o 70 ogółu populacji powyżej 65. roku życia. Jednak najmniej zdrowa część 64-letniej populacji prawdopodobnie jest już objęta ubezpieczeniem Medicare ze względu na niepełnosprawność lub Medicaid.
Jeśli założymy, że średnie koszty osób, które dodajemy do rachunku rządowego, stanowią połowę ogólnej średniej Medicare, otrzymamy 5,750 dolarów na osobę. Jeśli założymy, że dodamy 60 proc. tej grupy wiekowej, to wyjdzie nam 2.4 mln osób. Daje nam to całkowitą kwotę 13.8 miliarda dolarów, czyli mniej niż 0.3 procent całkowitych wydatków, czyli mniej więcej tyle, ile Pentagon wydaje tygodniowo. Trudno byłoby zaprzeczyć, że nie jest to zakładka przystępna cenowo.
Jeśli nawet ten wydatek okaże się zbyt duży dla „jastrzębi deficytu”, to być może uda nam się podnieść wiek kwalifikowalności o miesiąc lub tydzień. W tym momencie mówimy o koszcie kilku weekendów Donalda Trumpa w Mar-A-Lago.
Dokonanie tego rocznego obniżenia wieku Medicare byłoby sprawdzianem tego, jak łatwo można obniżyć wiek uprawniający do świadczeń. Powinno to otworzyć drogę do dalszych obniżek w przyszłych latach. Prawdopodobnie będzie również popularny politycznie. Osoby po pięćdziesiątce i na początku sześćdziesiątki z pewnością docenią fakt, że są o rok bliżej kwalifikowania się do Medicare. Jest to szczególnie prawdopodobne w przypadku osób, które nie mają dobrego ubezpieczenia u pracodawcy i/lub mają poważne schorzenia.
Propozycja obniżenia o rok wieku kwalifikowalności powinna również pomóc w wyjaśnieniu sytuacji w klubie Demokratów. Wielu członków sprzeciwiało się poparciu przez tę partię M4A.
Część tej opozycji niewątpliwie odzwierciedla realistyczne obawy polityczne, że szybkie przejście z obecnego systemu na M4A nie będzie popularne w wielu dzielnicach. Wiele osób jest zadowolonych z posiadanego obecnie ubezpieczenia i niechętnie wspiera coś, co uznają za duży skok w nieznane. Być może z czasem uda się przekonać tych ludzi, że uniwersalny system typu Medicare będzie dla nich co najmniej tak samo dobry, ale obecnie ich nie ma.
Jednak część sprzeciwu wynika z faktu, że wielu Demokratów od dawna jest zależnych od wkładu branży opieki zdrowotnej w kampanie. Chociaż partia nie dostała tyle pieniędzy, co Republikanie, wielu jej członków faktycznie otrzymuje znaczne datki, z których nie są gotowi zrezygnować.
Medicare dla wszystkich 64-latków powinno być świetnym sposobem na jednoznaczną identyfikację tych osób. Nie mogą mieć zasadniczych zastrzeżeń co do podniesienia o rok wieku uprawniającego do Medicare. Nie mogą też przekonująco twierdzić, że jest to propozycja rozbijania budżetu. Kongres rutynowo i bez mrugnięcia okiem zatwierdza zwiększenie wydatków na wojsko tej wielkości.
Jeśli niektórzy Demokraci w Kongresie depczą im po piętach i upierają się, że Medicare dla wszystkich 64-latków jest czymś, czego nie mogą poprzeć, to nie dlatego, że boją się, że to nie zadziała. Dzieje się tak dlatego, że boją się, że tak się stanie.
Oczywiście obniżenie wieku uprawniającego do Medicare nie jest jedyną rzeczą, którą powinniśmy zrobić w ramach krótkoterminowej reformy opieki zdrowotnej. Powinniśmy starać się udostępnić Medicare całemu społeczeństwu na zasadzie dobrowolności. Powinniśmy także zadbać o to, aby dotacje w ramach ustawy o przystępnej cenie były bardziej hojne. Powinniśmy także dążyć do tego, aby nasze płatności za leki na receptę, sprzęt medyczny i lekarzy były bardziej zgodne z płatnościami w innych bogatych krajach.
We wszystkich trzech obszarach płacimy dwa razy więcej niż inne zamożne kraje. Nie ma uzasadnienia dla tak ogromnych nadpłat w Stanach Zjednoczonych. W przypadku leków na receptę i sprzętu medycznego powinniśmy w najbliższej perspektywie przyjąć taką samą kontrolę cen, jaką stosuje się w innych krajach. W dłuższej perspektywie powinniśmy odejść od finansowania rozwoju tych przedmiotów w drodze monopolu patentowego. Zamiast tego powinniśmy zapewnić bezpośrednie finansowanie publiczne z góry, przy założeniu, że produkty te będą w przyszłości sprzedawane jako leki generyczne po cenach wolnorynkowych (zob. Rigged, rozdział 5 [bezpłatny]).
Ale obniżenie wieku Medicare do 64 lat to naprawdę duży pierwszy krok. Jest to także świetny sposób na wyjaśnienie debaty poprzez poinformowanie nas, którzy Demokraci pracują dla branży opieki zdrowotnej.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna