Obecni i aspirujący przywódcy polityczni Pakistanu rzadko mogą obecnie wygłaszać publiczne przemówienia bez wzywania ghairat (honor) w jakimś kształcie lub formie. Zamiast przedstawiać plany ograniczenia bezrobocia czy dostarczenia prądu, mówią o wstydzie i honorze. Ostateczna zniewagaBayghairat' (bez honoru) jest czasami rzucany na przeciwnika. Poziom adrenaliny rośnie jeszcze bardziej, gdy mówi się o Ameryce i „zrywaniu łańcuchów niewolnictwa”. Im bardziej moralnie i intelektualnie zbankrutowany przywódca, tym głośniej grzmi qaumi ghairat (honor narodowy).
Ta sprawdzona formuła zadziałała wszędzie tam, gdzie ludzie byli przygnębieni i przygnębieni. Na przykład błyskawiczne dojście Hitlera do władzy, którego kulminacją była najbardziej niszczycielska wojna w historii, było wynikiem zwrócenia się do zbiorowości ghairat narodu niemieckiego oraz na rzekome tchórzostwo i korupcję jego władców.
Kontynuacją były słynne przemówienia Hitlera w monachijskiej piwiarni Mein Kampf: „Naród pozbawiony honoru prędzej czy później utraci wolność i niezależność… pokolenie bandytów nie ma prawa do wolności. Kto chce być niewolnikiem, nie może mieć honoru”. W tłumaczeniu na język urdu te wersety są dokładnie tym, co można obecnie usłyszeć w telewizji od takich ludzi jak Imran Khan i Hamid Gul.
Prawdziwe implikacje ghairat uderzył mnie po raz pierwszy jakieś dwadzieścia lat temu. Na wydziale fizyki Uniwersytetu Quaid-i-Azam spotkała się ze mną grupa siedmiu starszych oficerów wojskowych, studiujących wówczas kwestie operacyjne w Kolegium Obrony Narodowej. Broń nuklearna była wówczas nowością i, co całkiem rozsądne, chcieli poznać szczegóły techniczne z każdego dostępnego źródła. Choć Pakistan nie przyznał się wówczas oficjalnie do posiadania takiej broni, proces jej wdrażania do sił zbrojnych już się rozpoczął.
Odbyliśmy dobrą dyskusję na każdy temat, od promieni wybuchu i burz ogniowych po zamki elektroniczne i PALS (połączenia zezwalające). Funkcjonariusze sporządzili obszerne notatki i wyglądali na zadowolonych. Kiedy przygotowywali się do wyjazdu, zapytałem, jakie ich zdaniem okoliczności uzasadniają użycie przez Pakistan broni nuklearnej.
Po chwili namysłu odezwał się jeden z oficerów: „Profesorze” – zapewnił mnie – „powinny one zostać użyte tylko w defensywie, jeśli w ogóle, i tylko wtedy, gdy armia pakistańska stanie w obliczu porażki. Nie możemy pozwolić sobie na zniesławienie.” Głowy wokół stołu kiwały głowami na znak zgody. Co istotne, rachunek zniszczenia – zakładający, że miasta zostaną zniszczone po obu stronach – nie był tu najważniejszy. Ghairat nie.
To samo pytanie zadane indyjskim oficerom wojskowym prawdopodobnie wywołałoby tę samą odpowiedź. Historycznie rzecz biorąc, honor popychał armie do toczenia bitew. Już gdy oficer mówił, moje myśli powędrowały do Szarży Lekkiej Brygady. Podczas wojny krymskiej w 1854 r. fale za falami naładowanych honorem żołnierzy brytyjskich wjeżdżali na koniach w paszcze rosyjskich dział, które oczywiście natychmiast ich kosiły. Tennyson uwiecznił później poległych w swoim słynnym wierszu: „Cały świat się dziwił. Uhonoruj postawiony przez nich zarzut! Czcij Lekką Brygadę.
Kierujący się honorem japońscy samurajowie byli jeszcze bardziej ekstremalni. Jako agenci różnych lordów, szogunów i cesarza, ich obowiązki polegały na utrzymywaniu chłopów w ryzach oraz prowadzeniu wojen. Uczciwi i oddani, byli wzorem dla zwykłych Japończyków. Kiedy samuraj utracił honor, mógł ocalić swoją godność jedynie poprzez hara-kiri (rozcięcie brzucha). Ostatnie dni II wojny światowej zamieniły samurajów w zamachowców-samobójców, którzy (bezskutecznie) wlatywali samolotami w amerykańskie lotniskowce. Ich działania ostatecznie sprowadziły bombę atomową do Japonii.
Klątwa honor! Nie przynosi narodowi nic poza militaryzacją, podbojami, konfliktami i bólem wojny. Z drugiej strony tam, gdzie rozsądek zwyciężył honor, rezultaty były spektakularne. Na przykład na popiołach II wojny światowej leżą dwa całkowicie pokonane i zhańbione narody: Niemcy i Japonia. Gdyby nadal uparcie się buntowali, nadal by tam kucali. Ale pokonując dumę i honor, pokonani zaakceptowali porażkę i zawarli pokój ze zwycięzcami. Dziś należą do najbardziej zaawansowanych narodów i głównych darczyńców pomocy dla Pakistanu.
Wietnam jest kolejnym niesamowitym przykładem. Po 20 gorzkich latach wojny zwyciężył, ale został zdewastowany. Amerykańskie B-52 zrównały z ziemią miasta, podczas gdy napalm i Agent Orange zdewastowali wioski i dżungle. Jednak odrzuciwszy honor i zemstę, Wietnam zwraca się dziś do swoich byłych oprawców i zaprasza ich firmy i inwestycje. To kraj z przyszłością.
Porównaj Bayghairat Wietnamski do Afganistanu ghairat-ludzie z obsesją. Dumni i niepokonani, wcześniej walczyli z Brytyjczykami i Sowietami; wkrótce Amerykanie też znikną. Ale co ich czeka po 2014 roku? Tylko więcej krwi i smutku i kolejna wojna domowa.
Antropolodzy mówią nam, że honor to koncepcja wywodząca się ze społeczeństw pasterskich, ponieważ zwierzęta i kobiety należące do plemienia były chronione przed innymi członkami plemienia przez kodeks honorowy. Ale potem, gdy plemiona połączyły się i wtopiły w większy strumień cywilizacji, różne poglądy na temat honoru doprowadziły do konfliktów. Tradycyjne społeczeństwa obecnej epoki, w których honor odgrywa większą rolę, są stosunkowo bardziej brutalne niż współczesne. Łatwość, z jaką mężczyźni zabijają swoje żony i córki za niewłaściwe postępowanie na tle seksualnym, jest tylko jednym z przykładów; jest mnóstwo innych.
Są jednak tacy, którzy żyją na Zachodzie (patrz Święte wartości plemienne J Gold i C Kammen, 1998), jak również tutaj, w Pakistanie, którzy wzywają do powrotu do wartości plemiennych. Być może należy ich wysłuchać ze współczuciem, ponieważ nie wszystko, co mówią, jest złe. Nawiązują do czasów, gdy życie było proste, dobro można było łatwo oddzielić od zła, panował duch wspólnoty, a nauka nie uczyniła z nas „jednowymiarowego człowieka” (według słów niemieckiego filozofa Herberta Marcuse). Z nostalgią patrzą na to, jak świat wyglądał wieki temu, choć go nie widzieli i nie byli świadomi jego wad. Niestety, wyobrażają sobie fałszywe utopie.
A kultura honoru jest w porządku dla pasterzy kóz i wielbłądów lub tych, którzy mieszkają na terenach górskich, których nie można kontrolować. Ale kultura honoru jest dla nas zgubna, a 180-milionowy naród uzbrojony w broń nuklearną ludzie, którzy chcą pracy, elektryczności i owoców nowoczesności. A więc do diabła z udawaniem bezsensownego honoru! Zamiast tego stwórzmy kulturę prawa i rozumu, współczucia i tolerancji. Stańmy się — dumnie — Bayghairat.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna