Jako felietonista David Saransohn z Oregonian wskazuje,, w całej dyskusji na Narodowej Konwencji Republikanów istnieje ciekawa luka:
Na tej konwencji niewiele słychać o Iraku.
Oznacza to, że Irak jest krajem.
Ciągle słyszy się o Iraku, symbolu, demonstracji amerykańskiej determinacji, miejscu, które będzie latarnią morską demokracji na całym Bliskim Wschodzie i w świecie muzułmańskim. Mówcy wielokrotnie przywołują Irak jako scenę determinacji prezydenta Busha i symbol odbudowującego się świata.
Jak nie wskazuje, prawdą jest również, że o Iraku, kraju, prawie nic nie słychać od Demokratów; dla nich jest to w najlepszym razie symbol kłamstw Busha, nic więcej. Dla Johna Kerry’ego jest to po prostu odwrócenie uwagi od prawdziwego problemu: Wietnamu.
Mimo to niewielu Demokratów może dorównać Republikanom, jeśli chodzi o oderwanie się od rzeczywistości. Wczorajszy występ George'a W. Busha był godny uwagi: połączenie powtórzonych nieargumentów z okresu przygotowań do wojny i halucynacyjnej retoryki na temat tego, co faktycznie dzieje się dzisiaj w Iraku i na Bliskim Wschodzie, prowadzące do wielkiego, mesjańskiego finału, w którym czasami zdawał się zapominać, że jest kandydatem na prezydenta, a nie Jezusem na Górze.
Poniżej znajduje się odpowiedź z komentarzami na część jego przemówienia dotyczącą polityki zagranicznej.
BUSH: Dziś rząd wolnego Afganistanu walczy z terroryzmem; Pakistan pojmuje przywódców terrorystów; Arabia Saudyjska dokonuje nalotów i aresztowań; Libia likwiduje swoje programy zbrojeniowe; armia wolnego Iraku walczy o wolność; a ponad trzy czwarte kluczowych członków i współpracowników Al-Kaidy zostało zatrzymanych lub zabitych. Przewodziliśmy, wielu się przyłączyło, a Ameryka i świat są bezpieczniejsze.
ODPOWIEDŹ: Nie jest jasne, co dokładnie sprawia, że Afganistan jest dziś „wolny”. Większość Afganistanu jest w rękach dokładnie tych samych watażków, którzy rządzili przed powstaniem talibów (które było tak błyskawiczne, częściowo z powodu gniewu wobec niektórych ekscesów watażków), a w południowym Afganistanie talibowie odradzają się. Wybory prezydenckie zaplanowane na październik mają miejsce dopiero po wielokrotnym wywracaniu przez USA procesów demokratycznych w Afganistanie, w szczególności po porwaniu loya dżirga w czerwcu 2004 r., kiedy to faworyzowany kandydat delegatów, Zahir Shah, został zmuszony do rezygnacji, aby umożliwić delegatom przedstawiony ze starannie wybranym Hamidem Karzaiem jako fakt dokonany. Karzaj jest jedynym możliwym kandydatem i dlatego dopuszcza się przeprowadzenie wyborów; wybory do organów legislacyjnych przesunięto na wiosnę przyszłego roku.
W Pakistanie, gdzie schwytano garstkę przywódców Al-Kaidy (więcej niż schwytano w Afganistanie), partie islamistyczne po raz pierwszy w historii kraju utworzyły zjednoczony front, Muttahida Majlis-e-Amal. W wyborach do parlamentu krajowego w październiku 2002 r. MMA zdobyła 11% głosów, mniej więcej trzy razy więcej niż wszystkie partie islamistyczne razem wzięte uzyskiwały w wyborach krajowych.
Jeśli chodzi o twierdzenia dotyczące Al-Kaidy, nie wiedziałem, że Bush dysponuje wyczerpującą listą „kluczowych członków i współpracowników”. Nawet gdyby to twierdzenie było prawdziwe, byłoby ono zasadniczo bez znaczenia w obliczu masowego rozprzestrzeniania się nowych organizacji zajmujących się podobnymi atakami i reorientacji istniejących większych organizacji islamistycznych na podobne ataki.
Świat jest znacznie mniej bezpieczny, co udowadnia niemal codziennie. Ameryka jest prawie na pewno mniej bezpieczna.
BUSH: Postęp ten wymagał ostrożnej dyplomacji, jasnego celu moralnego i kilku trudnych decyzji. A najtrudniej było w Iraku. Znaliśmy historię Saddama Husajna w zakresie agresji i wsparcia dla terroru. Znaliśmy jego długą historię poszukiwania, a nawet używania broni masowego rażenia. Wiemy też, że 11 września wymaga od naszego kraju innego myślenia. Musimy i skonfrontujemy się z zagrożeniami dla Ameryki, zanim będzie za późno.
W Saddamie Husajnie widzieliśmy zagrożenie. Członkowie obu partii politycznych, w tym mój przeciwnik i jego kandydat na kandydata, dostrzegli zagrożenie i głosowali za zezwoleniem na użycie siły. Udaliśmy się do Rady Bezpieczeństwa ONZ, która przyjęła jednomyślną uchwałę żądającą rozbrojenia dyktatora pod groźbą poważnych konsekwencji. Przywódcy na Bliskim Wschodzie namawiali go, aby się zastosował. Po ponad dziesięciu latach dyplomacji daliśmy Saddamowi Husajnowi kolejną szansę, ostatnią szansę, aby mógł wywiązać się ze swoich obowiązków wobec cywilizowanego świata. Znów odmówił, a ja stanąłem przed decyzją, jaką zapada wyłącznie w Gabinecie Owalnym – decyzją, o którą żaden prezydent by się nie prosił, ale na którą musi być przygotowany. Czy zapomnę lekcje z 11 września i uwierzę na słowo szaleńcowi, czy też podejmę działania w obronie naszego kraju? Stojąc przed takim wyborem, za każdym razem będę bronił Ameryki.
ODPOWIEDŹ: Bush konsekwentnie sugeruje, że miał wybór między zaufaniem Husajnowi a wojną. W rzeczywistości Irak od miesięcy przed atakiem przechodził inwazyjne inspekcje broni. Zezwoliło inspektorom na wjazd do kraju w listopadzie 2002 r.; Szef UNMOVIC Hans Blix wycofał inspektorów dopiero w marcu 2003 r., po tym jak Bush stwierdził, że atak USA jest nieuchronny. Aby spełnić wymogi dotyczące ujawniania informacji określone w rezolucji RB ONZ nr 12,000, przekazało ponad 1441 2 stron dokumentów. W momencie wycofywania się inspektorów Irak niszczył swoje rakiety al-Samoud XNUMX zgodnie z zaleceniami UNMOVIC, ponieważ w niektórych testach ich zasięg nieznacznie przekraczał limity – co faktycznie znajdowało się w pierwotnym ujawnieniu.
Inspektorzy ds. broni byli nieobecni w Iraku od grudnia 1998 r., kiedy zostali wycofani przez szefa UNSCOM Richarda Butlera pod naciskiem administracji Clintona przed kampanią bombową „Lis pustynny”, która była bardzo wyraźnym próba „zmiany reżimu” zamiast rozbrojenia.
Zarówno Hans Blix, jak i Mohammed el-Baradei z MAEA wyrazili pewność, że ciągłe inspekcje będą w stanie wyjaśnić wszystkie problemy, które nie zostaną w pełni rozwiązane w ciągu kilku miesięcy. Zamiast tego po inwazji Stany Zjednoczone pozostawiły przez miesiące potencjalnie niebezpieczne obiekty, takie jak teren reaktora jądrowego w Al-Tuwaitha, niezabezpieczone – gdyby Husajn współpracował z Al-Kaidą lub w ogóle o tym myślał, terrorystom wystarczyłoby czasu na przejęcie dużych ilości niskiej jakości Radioaktywny materiał.
BUSH: Ponieważ działaliśmy w obronie naszego kraju, mordercze reżimy Saddama Husajna i talibów należą do historii, ponad 50 milionów ludzi zostało wyzwolonych, a na szerszym Bliskim Wschodzie demokracja wkracza.
W Afganistanie terroryści zrobili wszystko, co w ich mocy, aby zastraszyć ludzi. Jednak ponad 10 milionów obywateli zarejestrowało się do głosowania w październikowych wyborach prezydenckich, co stanowi zdecydowane poparcie dla demokracji. Pomimo trwających aktów przemocy Irak ma obecnie silnego premiera, radę narodową i wybory krajowe zaplanowano na styczeń. Nasz naród stoi po stronie narodu Afganistanu i Iraku, ponieważ kiedy Ameryka daje słowo, musi dotrzymać słowa.
ODPOWIEDŹ: „Silny premier Iraku”, Ayad Allawi, został wybrany w najbardziej antydemokratyczny sposób, na mocy dekretu amerykańskich sił okupacyjnych. Lakhdar Brahimi, specjalny wysłannik ONZ, który przynajmniej konsultował się z głównymi graczami politycznymi podczas prób zorganizowania „przeniesienia suwerenności”, został całkowicie odsunięty na bok i potępianie L. Paula Bremera, ówczesnego szefa CPA, jako „dyktatora Iraku”.
Od tego czasu Allawi według doniesień ugruntował swoje „demokratyczne” referencje zastrzelił sześciu Irakijczyków z zimną krwią, ostrzegając dziennikarzy w Nadżafie, że mogą zostać zabici, jeśli pozostaną, aby relacjonować napaść, a nawet nakazał irackiej policji sprowadzenie dziennikarzy, aby im grozili. Wielokrotnie dał jasno do zrozumienia, że ma ambicję bycia Saddamem lekkim.
Wybrana niedawno Rada Narodowa powstała niemal dokładnie tak, jak afgańska loya jirga w 2002 roku „wybrała” Hamida Karzaja. 19 członków 100-osobowej rady pochodziło z wybranej przez USA Rady Zarządzającej, co było jednym z jej quid pro quo za wyrażenie zgody na „przeniesienie”. Pozostałe 81 zostało ratyfikowanych na ogólnokrajowej konferencji, w której wzięło udział 1200 delegatów z całego kraju, reprezentujących sprawiedliwy, choć niepełny przekrój sił politycznych (brak reprezentacji zbrojnego ruchu oporu).
Zamiast otwartej debaty, startu kandydatów i faktycznego głosowania delegaci stanęli przed... wstępnie wybraną listę 81 kandydatów, wyselekcjonowany w zakulisowych kontaktach pomiędzy głównymi partiami politycznymi współpracującymi z okupantem USA. Wysiłki mniejszych partii i niezależnych grup (niezwiązanych z okupacją) mające na celu przynajmniej przedstawienie kolejnej alternatywnej propozycji nie powiodły się w ostatniej chwili i uznano ją za wybraną przez organizatorów konferencji, nawet nie poddając jej formalnej ratyfikacji pro forma.
To w żadnym wypadku nie jest demokracja. Ale to właśnie tworzy administracja Busha w Iraku z prostego powodu: iracka opinia publiczna jest w zdecydowanej większości przeciwna okupacji i nie ma szans, aby nawet kosmetyczne wybory demonstracyjne przebiegły tak, jak chce administracja. Jeśli nie zmieni się to do stycznia, a nie ma powodów, by sądzić, że tak się stanie, należy spodziewać się, że wybory zostaną albo przełożone na czas nieokreślony, albo omijane za pomocą manewrów takich jak te na konferencji krajowej.
BUSH: Co ważne, służymy istotnej i historycznej sprawie, która uczyni nasz kraj bezpieczniejszym. Wolne społeczeństwa na Bliskim Wschodzie będą społeczeństwami pełnymi nadziei, które nie podsycają już urazy i nie hodują przemocy na eksport. Wolne rządy na Bliskim Wschodzie będą walczyć z terrorystami, zamiast ich udzielać schronienia, a to pomaga nam zachować pokój.
Zatem nasza misja w Afganistanie i Iraku jest jasna: pomożemy nowym przywódcom wyszkolić ich armie i zbliżyć się do wyborów oraz jak najszybciej wejść na ścieżkę stabilności i demokracji. A wtedy nasi żołnierze wrócą do domu z honorem, na który zasłużyli.
Nasi żołnierze znają historyczne znaczenie naszej pracy. Jeden ze specjalistów wojskowych napisał do domu: „Przekształcamy niegdyś chore społeczeństwo w miejsce pełne nadziei. Różni terroryści, z którymi mamy do czynienia w Iraku” – kontynuował – „tak naprawdę celują w was, w Stanach Zjednoczonych. To próba woli dla naszego kraju. My, wasi żołnierze, radzimy sobie świetnie i odnosimy zwycięstwa w walce ze złymi terrorystami”. Ten młody człowiek ma rację; nasi mężczyźni i kobiety w mundurach wykonują świetną robotę dla Ameryki.
ODPOWIEDŹ: Ciągłe powtarzanie, że wrogowie okupacji w Iraku to „terroryści” jest już strasznie mało widoczne. Kiedy Stany Zjednoczone bezlitośnie zaatakowały Faludżę, z snajperzy masowo zabijają cywilów (w ataku zginęło około 800–1000 osób, z czego około ¾ stanowili cywile), zbombardowanie elektrowni i celowe zamknięcie głównego szpitala a mieszkańcy miasta stawiali opór, to nie był „terroryzm”. W rzeczywistości napaść zbrojna na okupacyjne siły zbrojne nie jest terroryzmem; prawo do zbrojnego oporu jest niemal powszechnie uznawane, szczególnie w rezolucji Zgromadzenia Ogólnego z 1987 r., która wyróżnia okupacje wojskowe oraz „reżimy kolonialne i rasistowskie” jako uzasadnione cele zbrojnego oporu.
Podobnie Armia Mahdiego nie jest terrorystą; to nie oni sprowokowali nawet ich dwie zbrojne starcia z armią amerykańską.
Co ciekawe, Stany Zjednoczone wynegocjowały wystąpienie z mudżahedinami z Faludży, co, biorąc pod uwagę ciągłe utrzymywanie, że są oni terrorystami, oznacza, że Bush negocjował z terrorystami. Na szczęście nawet Kerry, obecnie mocno przedawkujący militaryzm, jeszcze tam nie dotarł.
BUSH: Dziś wieczorem chcę porozmawiać z nimi wszystkimi i ich rodzinami: jesteście zaangażowani w walkę na skalę historyczną. Dzięki waszej służbie i poświęceniu pokonujemy terrorystów tam, gdzie żyją i planują, a wy sprawiacie, że Ameryka jest bezpieczniejsza. Dzięki tobie kobiety w Afganistanie nie są już strzelane na stadionach sportowych. Dzięki wam naród iracki nie boi się już egzekucji i pozostawienia w masowych grobach. Dzięki Wam świat jest bardziej sprawiedliwy i będzie spokojniejszy. Jesteśmy Wam winni podziękowania i jesteśmy Wam winni coś więcej. Zapewnimy Ci wszystkie zasoby, wszystkie narzędzia i całe wsparcie, którego potrzebujesz, aby zwyciężyć.
Powtórzę jeszcze raz: mój przeciwnik i ja mamy różne podejścia. Zaproponowałem, a Kongres większością głosów przegłosował, finansowanie w wysokości 87 miliardów dolarów potrzebne naszym żołnierzom biorącym udział w bitwach w Afganistanie i Iraku. Mój przeciwnik i jego kandydat na kandydata głosowali przeciwko wydawaniu pieniędzy na kule, paliwo, pojazdy i kamizelki kuloodporne. Poproszony o wyjaśnienie swojego głosu, senator powiedział: „Właściwie głosowałem za 87 miliardami dolarów, zanim głosowałem przeciw”. Następnie stwierdził, że jest „dumny” ze swojego głosu. Następnie, naciskany, powiedział, że to „skomplikowana” sprawa. Nie ma nic skomplikowanego we wspieraniu naszych żołnierzy w walce.
ODPOWIEDŹ: Oczywiście Kerry i Edwards, obaj głosujący za poparciem wojny, całkowicie opowiadali się za przeznaczeniem 66 miliardów dolarów na bezpośrednie wydatki wojskowe. Po prostu nie chcieli 18.4 miliarda dolarów na odbudowę (co, jak się okazuje, było kwotą XNUMX miliarda dolarów). pozorny) do przekazania Irakowi; najpierw chcieli, aby Irak spłacił połowę tej sumy (popierając jednocześnie pogląd, że inne kraje powinny umorzyć Irakowi dług), następnie podwyższyli podatki dla najbogatszych w ramach częściowej rekompensaty.
BUSH: Nasi sojusznicy również znają historyczne znaczenie naszej pracy. Około 40 narodów stoi u naszego boku w Afganistanie i około 30 w Iraku. Głęboko doceniam odwagę i mądre rady przywódców takich jak premier Howard, prezydent Kwaśniewski, premier Berlusconi i oczywiście premier Tony Blair.
Ponownie mój przeciwnik przyjmuje inne podejście. W środku wojny nazwał sojuszników Ameryki, cytuję, „koalicją przymuszonych i przekupionych”. Byłyby to narody takie jak Wielka Brytania, Polska, Włochy, Japonia, Holandia, Dania, Salwador, Australia i inne – sojusznicy, którzy zasługują na szacunek wszystkich Amerykanów, a nie na pogardę polityka.
ODPOWIEDŹ: Oczywiście w Wielkiej Brytanii, Włoszech, Australii i Holandii nie stosuje się przymusu ani przekupstwa. Od czasu V-J Day Japonia była poddawana przymusowi w zakresie polityki zagranicznej USA. Salwador pod prawicowym rządem jest w zasadzie bezpośrednią kolonią Stanów Zjednoczonych. Polska i inne kraje Europy Wschodniej były zmuszane i przekupywane przez „ekspansję NATO” (proces, który rozpoczął się za drugiej kadencji Clintona) oraz sprzedaż broni przez USA, pomoc wojskową i wspólne szkolenia. Szerzący się próby wymuszenia i przekupstwa poprzedzające proponowane głosowanie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nad rezolucją wojenną w rzeczywistości zakończyły się niepowodzeniem.
Oczywiście Włochy, Hiszpania, Polska itd. dołączyły do koalicji w wyraźnym sprzeciwie wobec woli około 90% populacji w każdym przypadku. Wydaje się to jednak nieistotne zarówno dla Busha, jak i Kerry’ego.
BUSH: Szanuję każdego żołnierza z każdego kraju, który służy u naszego boku w ciężkiej pracy historycznej. Ameryka jest wdzięczna i nie zapomni.
Ludzie, których uwolniliśmy, również nie zapomną. Niedawno do Gabinetu Owalnego odwiedziło mnie siedmiu Irakijczyków. Mieli wytatuowane litery X na czołach, a ich prawe ręce zostały odcięte przez tajną policję Saddama Husajna, co stanowiło sadystyczną karę za wyimaginowane zbrodnie. Podczas naszej emocjonalnej wizyty jeden z Irakijczyków za pomocą swojej nowej protezy ręki powoli napisał po arabsku modlitwę do Boga, aby pobłogosławił Amerykę.
Jestem dumny, że nasz kraj pozostaje nadzieją uciśnionych i największą siłą dobra na tej ziemi. Inni rozumieją historyczne znaczenie naszej pracy. Terroryści wiedzą. Wiedzą, że tętniąca życiem, odnosząca sukcesy demokracja w sercu Bliskiego Wschodu zdyskredytuje ich radykalną ideologię nienawiści. Wiedzą, że mężczyźni i kobiety mający nadzieję, cel i godność nie przyczepiają bomb do swoich ciał i nie zabijają niewinnych.
ODPOWIEDŹ: Stany Zjednoczone są obecnie główną siłą sprzeciwiającą się demokracji w Iraku. Powodem jest to, że wbrew halucynacyjnej retoryce administracja Busha doskonale zdaje sobie sprawę, że więcej demokracji na Bliskim Wschodzie nieuchronnie doprowadziłoby do większego sprzeciwu wobec polityki USA.
BUSH: Terroryści walczą o wolność z całą swoją przebiegłością i okrucieństwem, ponieważ wolność jest ich największą obawą. I powinni się bać, bo wolność maszeruje. Wierzę w transformacyjną moc wolności: najmądrzejszym wykorzystaniem amerykańskiej siły jest wspieranie wolności.
ODPOWIEDŹ: W tym momencie całkowicie zerwał gburowate więzy racjonalności. Jaskrawy eschatologiczny kontrast zarysowany pomiędzy obrońcami wolności a, jak sądzę, ludźmi, którzy chcą być zniewoleni, niczego nie przypomina tak bardzo jak NSC-68 Paula Nitze’a, dokument definiujący „zimną wojnę” i politykę konfrontacyjną, która wiele razy doprowadzał świat na skraj katastrofy.
BUSH: Gdy obywatele Afganistanu i Iraku wykorzystają tę chwilę, ich przykład wyśle przesłanie nadziei do całego kluczowego regionu. Palestyńczycy usłyszą przesłanie, że demokracja i reformy są w ich zasięgu, podobnie jak pokój z naszym dobrym przyjacielem Izraelem. Młode kobiety na całym Bliskim Wschodzie usłyszą wiadomość, że nadchodzi ich dzień równości i sprawiedliwości. Młodzi mężczyźni usłyszą przesłanie, że postęp narodowy i godność można znaleźć w wolności, a nie w tyranii i terrorze. Reformatorzy, więźniowie polityczni i wygnańcy usłyszą przesłanie, że ich marzeń o wolności nie można wiecznie odrzucać. A w miarę postępu wolności, serce po sercu i naród po narodzie, Ameryka będzie bezpieczniejsza, a świat bardziej pokojowy.
Ameryka już wcześniej dokonywała tego rodzaju pracy i zawsze pojawiały się wątpliwości. W 1946 roku, 18 miesięcy po zdobyciu Berlina przez siły alianckie, dziennikarz „The New York Times” napisał: „Niemcy to kraj znajdujący się w ostrej fazie kryzysu gospodarczego, politycznego i moralnego. Europejskie stolice są przerażone. W każdym dowództwie wojskowym można spotkać zaniepokojonych urzędników, którzy robią wszystko, co w ich mocy, aby uporać się ze konsekwencjami polityki okupacyjnej, która, jak przyznają, jest nieskuteczna”. Koniec cytatu. Może ta sama osoba wciąż tu jest i pisze artykuły wstępne.
ODPOWIEDŹ: To porównanie jest bezprawne. Większość Europy i duża część Azji została zniszczona przez II wojnę światową i zmobilizowanie zasobów, aby to naprawić, było trudne lub niemożliwe. Lepszym porównaniem jest odbudowa przez rząd Saddama po wojnie w Zatoce Perskiej. Większe były zniszczenia w infrastrukturze (w rzeczywistości elektrownia, mosty i przemysł cywilny). systematycznie ukierunkowane) Irak nie miał dochodów z ropy naftowej ani możliwości zakupu części zamiennych i był zmuszony do napraw w wyniku kanibalizacji, ale w dużej części przynajmniej w stolicy przywrócono energię elektryczną i usługi telefoniczne w ciągu trzech miesięcy. Stany Zjednoczone, nie mając takich przeszkód i dysponując dużymi zasobami, zrobiły mniej, aby przywrócić takie usługi w ciągu roku. Jeszcze w czerwcu 2004 roku średnia produkcja energii elektrycznej była niższa niż przed wojną (4300 megawatów zamiast 4500).
W zasadzie Stany Zjednoczone nie wydał żadnych pieniędzy (z wyjątkiem niektórych Iraku) w sprawie odbudowy.
BUSH: Na szczęście mieliśmy zdecydowanego prezydenta imieniem Truman, który wraz z narodem amerykańskim wytrwał, wiedząc, że nowa demokracja w centrum
Postęp, którego my, nasi przyjaciele i sojusznicy szukamy na szerzej rozumianym Bliskim Wschodzie, nie nastąpi łatwo ani nie nastąpi od razu. Jednak Amerykanie ze wszystkich narodów nigdy nie powinni być zaskoczeni mocą wolności zmieniającą życie i narody. Ta moc zabierała osadników w niebezpieczne podróże, inspirowała kolonie do buntu, położyła kres grzechowi niewolnictwa i postawiła nasz naród przeciwko tyranii XX wieku. Byliśmy zaszczyceni, że mogliśmy pomóc we wzroście demokracji w Niemczech i Japonii, Nikaragui, Europie Środkowej i krajach bałtyckich. I ta szlachetna historia trwa.
ODPOWIEDŹ: Niemcy, Japonia, Europa Środkowa i kraje bałtyckie to dłuższa historia, ale twierdzenie, że Stany Zjednoczone pomogły w „wzroście demokracji” w Nikaragui, jest bogate.
W 1984 r., podczas ataku armii terrorystycznej utworzonej, finansowanej, wyposażonej i wyszkolonej przez supermocarstwo, które, jak zauważył Ronald Reagan, znajdowało się zaledwie dwa dni jazdy stąd, Nikaragua miała to, co wszyscy bezstronni obserwatorzy uznali za wolne i uczciwe wybory. Kontrawojna i polityka USA konsekwentnie walczyły przeciwko demokracji, a nie za nią.
Wybory w 1990 r., w których przegrali sandiniści, ustanowiły jakiś rekord w zakresie interwencji zewnętrznej, zaraz obok zamachu stanu. Obejmowało to masowy przymus ze strony Stanów Zjednoczonych, który jasno dał do zrozumienia, że ponowny wybór sandinistów oznaczałby wznowienie wojny przeciwnej; otwarte oferty preferencyjnych umów handlowych i pomocy skierowane bezpośrednio do Violety Chamorro, pod warunkiem jednak, że zostanie wybrana; oraz wydanie przez Stany Zjednoczone w przybliżeniu ośmiokrotności pieniędzy na osobę w Nikaragui na wybory, jakie Bush wydał na osobę w Stanach Zjednoczonych na własną kampanię reelekcyjną.
Bush bez wątpienia miał rację, kiedy w końcowych akapitach swojego przemówienia stwierdził, że miliony ludzi na Bliskim Wschodzie, często w milczeniu, mają nadzieję na wolność. Wydaje się jednak, że nie zwrócił uwagi na fakt, że dla zdecydowanej większości z nich jednym z podstawowych elementów tej wolności jest wolność od ciężkiej ręki imperium.
Rahul Mahajan jest wydawcą Notatki Imperium. W ostatnich miesiącach dwukrotnie był w Iraku i donosił o tym, że Faludża była oblężona. Jego najnowsza książka „Dominacja w pełnym spektrum: siła USA w Iraku i poza nią” obejmuje politykę USA wobec Iraku, oszustwa na temat broni masowego rażenia, plany neokonserwatystów i oblicze nowej polityki imperialnej Busha, a także ciągłości między polityką Demokratów i Republikanów wobec Iraku. Można się z nim skontaktować pod adresem [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna