NADCHODZĄCA bitwa pomiędzy Związkiem Nauczycieli Chicago (CTU) a burmistrzem Chicago Rahmem Emanuelem będzie miała wpływ na cały kraj i będzie toczona o kwestie rasy, klasy i sprawiedliwości społecznej – lub, jak to ujął ks. Jesse Jackson senior: „ edukacyjny apartheid.
Jackson użył tego wyrażenia 22 lutego na posiedzeniu Chicago Board of Education, podczas którego głosowało niewybrane ciało jednomyślnie o zamknięciu lub „odwróceniu” 17 szkół [1] – wszystko w dzielnicach afroamerykańskich i latynoskich.
Podczas prawie dwóch godzin szczerych zeznań rodziców, uczniów i nauczycieli członkowie zarządu, tacy jak były rektor Northwestern University Henry Beinen i miliarder Penny Pritzker, sprawdzili swoje smartfony i ledwo starali się ukryć swoją pogardę. Ale wcześniej, gdy Jackson przemówił, podnieśli oczy nieco szerzej niż zwykle.
Jackson powiedział, że sytuacja Afroamerykanów w szkołach w Chicago przypomina sytuację w Little Rock w Ark. w 1957 r. – jest to odniesienie do systemu segregacji, z którym rasistowski gubernator stanu nie chciał nic zrobić, wbrew orzeczeniu Sądu Najwyższego USA Sądu, dopóki nie został do tego zmuszony przez wojska federalne. „To rodzaj segregacji, gdy w tym samym systemie szkolnym jest wyższy i niższy poziom” – powiedział Jackson.
W rozmowie z reporterami po swoich uwagach dla zarządu Jackson powiedział: „Nie ma równowagi, jeśli chodzi o uczynienie systemu demokratycznym. Nikt tutaj nie walczy o dzieci i [o] to, aby wszystkie miały to samo, co inne dzieci na północ od North Avenue [na przeważnie białej North Side]. [Jest] 160 szkół bez bibliotek, 140 na południe od North Avenue. To apartheid.
Trzy dni później Jackson brzmiał podobnie [2] trzy dni później na spotkaniu swojej organizacji Rainbow/PUSH z członkami CTU. „Potrzebujemy wybranej rady szkolnej” – powiedział Jackson, podsumowując: „Czas na marsz! Czas ocalić nasze szkoły! Czas ocalić naszych nauczycieli!”
- - - - - - - - - - - - - - - -
INTERWENCJA JACKSONA na posiedzeniu rady szkoły – pierwsza, jaką doświadczeni dziennikarze pamiętali od połowy lat 1990. – nastąpiła po prawie trzymiesięcznym aktywizmie rodziców, nauczycieli i grup społecznych w szkołach przeznaczonych do zamknięcia lub przebudowy. Fakty potwierdzają, że Jackson określił szkoły w Chicago jako podobne do apartheidu. Jak wskazuje nowy raport CTU [3]:
Szkoły CPS działają w środowisku intensywnej segregacji, co jest kulminacją dziesięcioleci rasistowskiej polityki publicznej i sił rynkowych, które segregowały społeczności i dzielnice Chicago. W CPS 69 procent wszystkich uczniów afroamerykańskich (i 42 procent Latynosów) uczęszcza do szkół, w których panuje „intensywna segregacja” – szkół, w których ponad 90 procent uczniów składa się z tej samej grupy etnicznej. Szkoły publiczne w Chicago pozostają jednym z miejskich systemów szkół, któremu „tylko kilka punktów procentowych brakuje do doświadczenia całkowitego apartheidu”.
Po swoich uwagach wygłoszonych 22 lutego na posiedzeniu rady szkoły, przewodnicząca CTU Karen Lewis powiedziała, że walka w kwestiach rasowych i klasowych będzie nadal toczyć się. „Walka wokół zamykania szkół to walka o głęboko segregowaną, głęboko zubożoną społeczność i o to, jakiego rodzaju szkół chcemy dla naszych dzieci” – stwierdziła.
Lewis zakwestionował także pogląd, że grupa non-profit, która będzie prowadzić sześć z 10 szkół „odnowy”, czyli politycznie powiązana Akademia Przywództwa Szkół Miejskich (AUSL), zapewnia prawdziwy postęp edukacyjny. AUSL, które rozpoczyna swoje przejęcia od zwolnienia wszystkich pracowników szkoły i zmuszenia ich do ponownego ubiegania się o pracę, twierdzi, że poprawiło wyniki testów. Ale to tylko okres trzech miesięcy, zauważył Lewis.
Lewis stwierdził, że konieczne jest zapewnienie przez CPS szkołom borykającym się z trudnościami środków, jakie AUSL zazwyczaj otrzymuje od zarządu. AUSL „otrzymuje więcej funduszy, otrzymuje więcej zasobów, ma dodatkowe osoby w klasach i zapewnia usługi socjalne”.
Te same tematy dotyczące sprawiedliwości edukacyjnej zostały wygłoszone 10 marca Spotkanie działaczy CTU liczące 600 członków związku [4], powiedział jeden z nieetatowych nauczycieli, który wziął udział w spotkaniu. „Kluczowymi kwestiami były rasa i klasa” – powiedziała. „Koncentrowało się na tym, co dzieje się z naszą klasą – zwłaszcza Afroamerykanami i Latynosami – a także na edukacji”.
W przemówieniu plenarnym wiceprezes CTU Jesse Sharkey powiedział, że związek musi walczyć o ludzi pracy i ich dzieci w całym mieście. „Bez związku zawodowego nie zapewnilibyśmy przyzwoitego poziomu życia nauczycielom w tym mieście” – powiedział Sharkey. „Mamy obowiązek wobec naszych współpracowników i dzieci miasta Chicago przewodzić, organizować się, aby dokądś dotrzeć, być skutecznym i zjednoczyć się przeciwko bankom i politykom”.
Młody nauczyciel ze szkoły średniej w South Side powiedział, że spotkanie dało osobom rozpoczynającym działalność związkową niezbędną orientację. „Poczułam, że naprawdę mamy szansę zakasać rękawy, porozmawiać o niektórych problemach w naszych szkołach i rozpocząć dyskusję o tym, jak walczyć ze sposobem, w jaki zarząd i polityka CPS niszczą nasze szkoły” – powiedziała jedna z nich. Jedno jest pewne – wyszedłem ze szkolenia z dużo większą pewnością siebie.”
- - - - - - - - - - - - - - - -
ZDECYDOWANE nastroje nauczycieli w Chicago – oraz sojusz CTU z kluczowymi organizacjami społeczności afroamerykańskiej i latynoskiej – nie pozostały niezauważone przez chicagowskich polityków i biurokratów. Jean-Claude Brizard, dyrektor generalny Chicago Public Schools (CPS), poczuł się zmuszony odpowiedzieć na zarzut „edukacyjnego apartheidu” podczas przemówienia w afroamerykańskim kościele.
„Dziewięćdziesiąt procent naszych dzieci jest czarnoskórych” – powiedział Brizard. „Dziewięćdziesiąt procent naszych środków trafia do dzieci rasy czarnej i brązowej. Jak to może być „edukacyjnym apartheidem?” Brizard jednak uniknął uwagi Jacksona, że środki były nieproporcjonalnie przeznaczane na szkoły z selektywnym naborem, w których uczniowie kolorowi są rażąco zaniedbywani.
Jako Amerykanin z Haiti i specjalista ds. edukacji zawodowej, styl Brizarda różni się od stylu politycznych hackerów, którzy poprzedzili go jako szefa szkół w Chicago. Ale jako absolwent Obóz szkoleniowy dotyczący reformy szkół korporacyjnych prowadzony przez Broad Institute[5] Brizard jest tak samo ideologicznie zaangażowany w patroszenie edukacji publicznej, jak Emanuel.
W niedawnym przemówieniu w Klubie Ekonomicznym w Chicago [6] Brizard posunął się nawet do stwierdzenia, że pieniądze CPS powinny podążać za dziećmi przenoszącymi się do szkół parafialnych. „To nie ma sensu, [że] nasi rodzice płacą podatki, a następnie płacą czesne [za swoje dzieci] za chodzenie do [prywatnej] szkoły” – stwierdził Brizard, formułując te same argumenty, które wysunęli konserwatywni zwolennicy bonów szkolnych na rzecz dziesięciolecia.
W związku z tym dyrektor trzeciego co do wielkości okręgu szkolnego w kraju, który już boryka się z cięciami budżetowymi i stoi w obliczu deklarowanego deficytu budżetowego w wysokości 712 milionów dolarów, zaleca skierowanie jeszcze większej ilości pieniędzy z systemu szkół publicznych, oprócz milionów wydanych przez CPS w szkołach społecznych.
Podczas gdy Brizard jest frontmanem Emanuela, aparat polityczny burmistrza rozprowadza pieniądze, próbując stworzyć wizerunek społecznego wsparcia dla reformy szkół korporacyjnych. Podstęp wyszedł jednak na jaw, gdy urzędnicy CTU zwrócili uwagę mediów na fakt, że firma konsultingowa blisko związana z Emanuelem przekazywał pieniądze kaznodziejom, którzy z kolei płacili protestującym [7] demonstrować na rzecz zamknięcia szkół.
Skandal z płatnymi protestującymi uwydatnił wysiłki Emanuela, aby przedstawić program CTU jako przedkładający interesy chciwych nauczycieli nad potrzebujące dzieci. CTU cofa się, łącząc swoją walkę z grupami społecznymi i łącząc swoją walkę ze sprawiedliwością ekonomiczną dla ludzi pracy – wysiłek, który rozpoczął się wiele lat temu, kiedy obecni najwyżsi funkcjonariusze związku organizowali się w członków Klubu Szeregowych i Dokumentowanych Edukatorów (CORE).
W ostatnich tygodniach ten długoterminowy wysiłek opłacił się, ponieważ CTU zmieniło warunki debaty na temat szkół i ich przyszłości. Aktywizm wokół kwestii sprawiedliwości edukacyjnej przyszedł z wielu miejsc, od rodziców rasy czarnej i latynoskiejzajmował szkołę specjalistyczną Briana Piccolo [8] starając się utrzymać ją otwartą, dla doświadczonych działaczy afroamerykańskich, takich jak Jitu Brown z Kenwood Oakland Community Organisation (KOCO) w południowej części Chicago.
Jako członek lokalnej rady szkolnej w Dyett High School, jednej ze szkół przeznaczonych do zamknięcia, Brown, inni członkowie społeczności i rodzice współpracowali w ostatnich latach z nauczycielami i administratorami szkół, aby poprawić wyniki testów. Jednak pomimo tych ulepszeń Dyett i tak zostanie wycofany – ponieważ znajduje się w okolicy przyciągającej deweloperów, Brown powiedział:
Są to szkoły przejściowe, ponieważ w dalszym ciągu wypychają nas z sąsiedztwa. Wspólnym mianownikiem wszystkich reform przeprowadzonych przez CPS od 1995 r. jest to, że uniemożliwiały one głos rodzicom i społeczności.
Wiążemy to z programem gentryfikacji. Powiązujemy to z programem rasistowskim. Mamy wrażenie, że głosy rodziców i osób, których sprawa dotyczy bezpośrednio, nie są szanowane. Innym wspólnym mianownikiem tych reform jest to, że nie przyniosły one skutku. I tak rodzice dowiadują się, że kiedy CPS mówi, jest to podwójna mowa. Nie mówią w prawdziwym interesie dziecka.
Brown i inni członkowie Lokalnej Rady Szkolnej Dyett próbowali zablokować działania CPS w sądzie stanowym, ale sędzia oddalił pozew. Niemniej jednak grupa kontynuuje wytoczenie pozwu federalnego, który uwypukli dysproporcje rasowe w szkołach w Chicago, powiedział prawnik Thomas Geoghegan. Doświadczony prawnik dołączył do Browna, uczniów Dyett i działaczy na rzecz rodziców na porywającej konferencji prasowej, która odbyła się 12 marca przed budynkiem CPS w centrum Chicago.
- - - - - - - - - - - - - - - -
ATAK na CTU nie jest oczywiście wyjątkowy. W Nowym Jorku burmistrz Michael Bloomberg w zeszłym miesiącu przeforsował plany zamknięcia 33 szkół [9], zwalniając wszystkich nauczycieli i zmuszając ich do ponownego ubiegania się o pracę.
Zjednoczona Federacja Nauczycieli sprzeciwiła się tej polityce, ale związek nie próbował wykorzystywać negocjacji w sprawie dawno spóźnionego kontraktu jako dźwigni w tej kwestii. Zamiast tego woli zaczekać z zawarciem umowy do końca 2013 roku kadencji Bloomberga. Strajki związkowe w sektorze publicznym są nielegalne w stanie Nowy Jork, co podnosi stawkę każdej takiej walki.
Po drugiej stronie kraju United Teachers Los Angeles (UTLA) uzyskał moratorium na tworzenie nowych szkół społecznych [10]. Istnieją jednak pewne pewne ograniczenia: nauczyciele w każdej szkole staną przed presją, aby zawrzeć oddzielne układy zbiorowe, które będą bardziej „elastyczne” niż tradycyjna umowa, co ostatecznie osłabi związek. Co więcej, nowi liderzy UTLA również wygasili swoje kontrakty, będąc atakowani najnowszymi z serii żądań dotyczących większej liczby dni bezpłatnego urlopu tymczasowego, aby zmniejszyć liczbę planowanych zwolnień.
W Chicago strajk wydaje się prawie nieunikniony, biorąc pod uwagę agresywne żądania Emanuela, który jako szef personelu Białego Domu, zanim został burmistrzem, odegrał kluczową rolę w sformułowaniu federalnego programu edukacyjnego Race to the Top, który przekroczył budżet o wartości 4.3 miliarda dolarów -utrudnione stany, jeśli przeforsowałyby ustawodawstwo osłabiające staż pracy nauczycieli, narzucające surowe systemy oceny i usuwające przeszkody w tworzeniu szkół społecznych.
Ponieważ były dyrektor generalny szkół w Chicago, Arne Duncan, pełnił funkcję sekretarza edukacji Obamy, krajowe implikacje tego konfliktu nie mogą być jaśniejsze.
Ze strony związku oczekiwania członków podnieśli liderzy CTU, którzy w 2010 r wygrał wybory na najwyższe stanowiska związku w CORE, obiecując walczyć [11].
Przygotowania do ewentualnego strajku są skomplikowaną przez uchwaloną w zeszłym roku ustawę stanową znaną jako SB 7, która ogranicza prawo nauczycieli w Chicago do strajku [12]. Jedna przeszkoda: 75 procent wszystkich członków związku musi głosować za strajkiem, aby był on ważny. Następnie pojawiają się różne wymagania dotyczące mediacji i arbitrażu, zanim strajk będzie mógł legalnie się odbyć.
Kolejną przeszkodą jest stanowa ustawa o „reformie szkół” z 1995 r., która zawęża negocjacje zbiorowe zasadniczo do wynagrodzeń i świadczeń. Kwestie takie jak wielkość klasy i bezpieczeństwo pracy formalnie nie są omawiane, chyba że związek będzie w stanie wywrzeć wystarczający wpływ, aby wymusić porozumienie w tych kwestiach. To samo dotyczy proponowanego systemu oceny – ponownie narzuconego przez prawo stanowe – który wiązałby wyniki pracy nauczyciela z wynikami uczniów w testach.
Następnie następuje dłuższy dzień szkolny w Chicago, co jest kolejnym wymogiem prawa stanowego. CPS zadeklarowało już, że w nadchodzącym roku szkolnym obecny pięciogodzinny i 45-minutowy dzień pracy w szkołach podstawowych zostanie zmieniony na siedmio i półgodzinny dzień pracy – mimo że zarząd twierdzi, że nie ma na to pieniędzy. podwyżek nauczycieli po anulowaniu wynegocjowanej w umowie 4-procentowej podwyżki należnej w zeszłym roku.
Żadne badania nie dowodzą, że ten radykalnie dłuższy dzień poprawi wyniki testów i – podkreśla coraz większa liczba grup rodziców[13] że taki dłuższy dzień bez wzbogaconego programu nauczania będzie męczył dzieci, a nie je kształcił.
Ze swojej strony CTU wyraziło swoją wolę [14] do dłuższego dnia szkolnego, jeśli nauczyciele otrzymują godziwe wynagrodzenie, a program nauczania jest w pełni finansowany i wzbogacany o muzykę, sztukę i wychowanie fizyczne.
Jednak skąpe podwyżki płac zaproponowane przy stole negocjacyjnym przez CPS nie dotrzymają nawet kroku inflacji, a tym bardziej nie pozwolą nauczycielom odpowiednio płacić za dodatkowe godziny w pracy.
- - - - - - - - - - - - - - - -
BIORĄC POD UWAGĘ Twarde stanowisko CPS, zarządu szkoły i Emanuela, CTU prawdopodobnie nie będzie miało problemów z uzyskaniem głosów niezbędnych do zezwolenia na strajk. Co więcej, negocjatorzy CPS zgodzili się ze związkowym harmonogramem negocjacji i ostatecznym terminem strajku, co wskazuje, że Emanuel nie tylko przygotowuje się na wystąpienie nauczycieli na linię pikiet, ale może faktycznie ich tam chcieć.
Jak wyglądałby strajk CTU? Ostatnie doświadczenia pokazują, że Emanuel prawdopodobnie użyje wszelkich dostępnych środków prawnych i politycznych, aby spróbować rozbić unię.
W Los Angeles okręg szkolny zareagował na plany jednodniowego strajku nauczycieli w maju 2009 roku poprzez uzyskanie od sędziego tymczasowego zakazu zbliżania się [15], które pozbawiłoby nauczycieli uprawnień nauczycielskich i nałożyłoby grzywny w wysokości 1,000 dolarów na każdego strajkującego nauczyciela, a także wyniszczającą karę na związek w wysokości co najmniej 20 milionów dolarów. Związek odwołał strajk.
Choć tak drakoński nakaz prawdopodobnie nie utrzymałby się w sądzie, wskazywał na coraz ostrzejszy atak na związki zawodowe w sektorze publicznym w ostatnich latach. Jeśli gubernator stanu Wisconsin Scott Walker czuł się na tyle pewnie, że pozbawił związki zawodowe sektora publicznego praw do rokowań zbiorowych i wyeliminował automatyczne pobieranie składek związkowych, to dlatego, że mógł pójść za przykładem antyzwiązkowego sędziego z Nowego Jorku, który w 2005 r. uderzył w związek strajkujących pracowników autobusów i metra [16] nałożył grzywnę w wysokości 2.5 miliona dolarów, wyeliminował pracodawcę z pobierania składek związkowych i długo po strajku umieścił na krótko w więzieniu przewodniczącego związku.
Można oczekiwać, że CPS i Emanuel przeprowadzą podobny atak, jeśli uderzy CTU. Przewidywalne komunikaty prasowe Urzędu Miasta pojawią się na pierwszych stronach gazet Chicago Tribune i Chicago Sun-Times: „Nauczyciele przetrzymują dzieci w mieście jako zakładników” i „Nauczyciele stawiają na pierwszym miejscu wypłaty, dzieci na końcu”. Na zdjęciach będą widoczne długie kolejki rodziców próbujących zapisać swoje dzieci do szkół społecznych. Nie zabraknie też sędziów gotowych nakazać nauczycielom powrót do pracy pod groźbą grzywny i więzienia.
Jednocześnie potencjał solidarności pracowniczej jest ogromny. Wybuch obserwowany podczas powstania robotniczego w Wisconsin i duża frekwencja związkowa na protestach Occupy w Nowym Jorku i całych Stanach Zjednoczonych odzwierciedlają rosnący gniew z powodu nierówności klasowych i dominacji biznesu w polityce. Ta solidarność może być skuteczniejsza niż kary grzywny lub więzienia jakiegokolwiek sędziego i tak będzie.
Chicago będzie sprawdzianem, czy narastające dążenie do rozbicia związków zawodowych w sektorze publicznym zakończy się sukcesem lub czy robotnicy zdołają wytyczyć granicę.
Niemniej jednak można oczekiwać, że część kluczowych przywódców związkowych będzie próbowała wywrzeć presję na CTU, aby złagodziła jej żądania. Najważniejszym z nich jest prezes Amerykańskiej Federacji Nauczycieli Randi Weingarten, którego strategia polega na uwzględnieniu żądań dotyczących wynagrodzeń za zasługi i surowych systemów oceny nauczycieli [17] w celu zachowania „partnerstwa” z okręgami szkolnymi i politykami. Lokalnie Chicagowska Federacja Pracy, w obliczu ogólnego antyzwiązkowego ataku Emanuela, starała się uniknąć konfliktu z burmistrzem w mglistej nadziei na ożywienie starych politycznych relacji związkowców z machiną Partii Demokratycznej i ratuszem.
Dlatego też wysiłki CTU mające na celu dotarcie do rodziców, organizacji społecznych i ogólnie osób pracujących są tak ważne. Tworząc oddolne komitety solidarności wokół szkół, związek przygotował grunt pod nieuniknione starcie z Emanuelem. Przewodząc walce o w pełni finansowane, wysokiej jakości szkoły zapewniające wszystkim równe szanse, CTU znalazło się w centrum kluczowej walki o prawa obywatelskie naszych czasów: obrony edukacji publicznej.
Każdy członek związku – i każdy, kto opowiada się za sprawiedliwością społeczną – powinien być przygotowany na wsparcie CTU w tej kluczowej walce.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna