Co roku w grudniu przez dwa tygodnie gigantyczne światowe spotkanie klimatyczne – w tym roku z udziałem co najmniej 70,000 XNUMX delegatów, lobbystów, aktywistów i dziennikarzy cieszących się tanim portem kosmicznym, jakim jest Dubaj – zapewnia kaskadę uczuć. W tym roku intensywność ta koncentruje się na zdaniu w sekcji „globalny przegląd”: Wiele dramatyzmu budzi to, czy będzie ono zawierało sformułowanie „wycofanie się z paliw kopalnych”. Aktualizacja z piątkowego poranka: Kanada, łagodny gigant północy, została powołana do sporządzenia odpowiedniego wyroku.
„Prezydencja Zjednoczonych Emiratów Arabskich poprosiła nas o pomoc w znalezieniu wspólnego języka, który będzie akceptowalny dla wszystkich stron” – minister środowiska Steven Guilbeault powiedziałThe Guardian. „To właśnie będziemy robić w nadchodzących dniach z wieloma naszymi sojusznikami, zarówno z północy, jak i z południa” – powiedział.
„Jestem pewien, że musimy wyjechać Dubai oraz COP28 z pewnym sformułowaniem na temat paliw kopalnych. Czy będzie tak, jak tego chcemy? Będziemy musieli zobaczyć. Nawet jeśli nie jest to tak ambitny cel, jak niektórzy by chcieli, i tak byłby to moment historyczny. Przyjeżdżam na COP od COP1 w 1995 roku w Berlinie. Po raz pierwszy od prawie 30 lat międzynarodowych negocjacji możemy zgodzić się na język dotyczący paliw kopalnych”.
A swoją drogą, to powinno powiedzieć coś o negocjacjach klimatycznych: że potrzeba było 28 corocznych sesji, aby być może uwzględnić pewne sformułowania na temat, no wiecie, źródło problemu przypomina o zasadniczym błędzie całego procesu. Jego zadaniem jest nie tyle rozwiązanie kryzysu, ile ochrona interesów światowych mocarstw (zarówno politycznych, jak i gospodarczych) związanych z tym kryzysem. W tym tygodniu jest to szef delegacji saudyjskiej i krzesło konferencyjne, od gospodarzy ZEA, którzy grają złoczyńcę, ale zawsze jest to ktoś. Oznacza to, że wyniki COP są po prostu odzwierciedleniem obecnego stanu światowego ducha czasu; jeśli wykonaliśmy wystarczająco dużo pracy, aby zmobilizować wystarczającą liczbę ludzi, wówczas ta presja polityczna znajdzie odzwierciedlenie w postępie negocjacji. Nie oznacza to, że COP są absurdalne – biorąc pod uwagę realia władzy, trzeba mieć jakieś forum, na którym świat może rozmawiać omawiamy różne kwestie i wywieramy na siebie presję, a większość obecnych wykonuje pożyteczną pracę. Ale COP sprawia wrażenie, że w jakiś sposób stanowi prawo, co nie jest. Załóżmy na przykład, że Guilbeaultowi udaje się przekonać wszystkich, aby w tekście zamieścili zdanie o wycofywaniu się z paliw kopalnych. Będzie niejasne, dwuznaczne, niepowiązane z żadnym konkretnym czasem i nie będzie miało żadnego autorytetu.
Nie oznacza to, że jest bezużyteczna – decyzja podjęta na żądanie małych krajów wyspiarskich o włączeniu celu 1.5°C do tekstu paryskiego prawdopodobnie zmieniła sposób, w jaki świat myśli o wyzwaniu klimatycznym, i przyniosła prawdziwe zmiany. Oznacza to jednak, że język nie przekłada się na działanie; daje aktywistom jeszcze jedną broń, której mogą użyć, gdy wracają z Dubaju do krajów, stanów, miast i miasteczek (oraz giełd), gdzie faktycznie zachodzą zmiany lub nie. Na przykład Kanada buduje obecnie duże nowe rurociągi, aby zwiększyć produkcję ropy naftowej i gazu ziemnego; jeśli Guilbeault przedstawi w projekcie dobry język, wręczy kanadyjskim aktywistom pałkę, którą można go bić po głowie i ramionach (i możliwe, że tego właśnie chce; był w końcu wieloletnim dyrektorem Greenpeace Quebec) . Ale samo w sobie nie spowoduje zmian: na przykład Alberta nadal to robi grozić rozbić kraj, jeśli na jego działalność naftową zostaną nałożone jakiekolwiek ograniczenia.
Jeszcze lepszym przykładem są największy na świecie producent i eksporter węglowodorów, Stany Zjednoczone A. Nasi przedstawiciele na COP – wśród których jak dotąd byli wiceprezydent (Kamala Harris), była sekretarz stanu, a obecnie wysłannik ds. klimatu (John Kerry ) i były szef sztabu Obamy, a obecnie starszy doradca prezydenta (John Podesta) – mogą, ale nie muszą, podpisać się pod „wycofywaniem” (jak wyjaśniłem w zeszłym tygodniu, Kerry opowiada się za „wycofywaniem nieobniżonych paliw kopalnych” .”) Ale nawet jeśli tak się stanie, niekoniecznie będzie to miało duże znaczenie — jak dotąd ta sama konstelacja godnych zaufania zatwierdziła każdy proponowany nowy obiekt eksportu LNG, który obecnie grozi ostateczną destabilizacją klimatu planety.
A nawet gdyby postąpili słusznie, cóż – niejaki Donald Trump, obecnie wiodący w sondażach prezydenckich, powiedział w zeszłym tygodniu, że chętnie przyjdzie do pracy jako „dyktator” już pierwszego dnia swojej prezydentury, aby „wyćwiczyć wiertarka, wiertarka. Jeśli ktoś myśli, że spowolni go język umowy parafowanej przez grupę funkcjonariuszy w Dubaju, to chciałbym Państwu sprzedać akt własności najwyższego budynku świata, który tak się składa, że znajduje się w Dubaju.
Zatem najważniejszą rzeczą, która wydarzyła się w tym tygodniu na COP, mogło być atakować na plany eksportu LNG ze strony 250 grup zajmujących się ochroną środowiska był to atak wymownie, jak zawsze, wyrażony przez aktywistkę z Luizjany Roishietta Ozane, która stwierdziła, że „w gazie ziemnym nie ma nic naturalnego”. Powiedzmy dla porządku, że te grupy wygrały (i bądźcie czujni – w przyszłym tygodniu będę miał informacje, jak możecie pomóc; na razie zaoszczędźcie trochę pieniędzy za kaucją). Gdyby tak się stało, a administracja Bidena zdecydowałaby się wstrzymać tę największą ze wszystkich inwestycji w paliwa kopalne, wówczas wycofywanie paliw kopalnych oznaczałoby rzeczywisty krok. Mam nadzieję, że każdy Amerykanin walczący w dobrej walce w Dubaju będzie gotowy wrócić do domu i stoczyć tutaj prawdziwą walkę.
I nawet jeśli wygramy tę walkę o LNG, nadal musimy pokonać Trumpa w listopadzie, w przeciwnym razie wysiłki mające na celu powstrzymanie wydobycia węgla, ropy i gazu będą wymagały co najmniej czteroletniej przerwy, i to nie tylko w Ameryce. Nasza dysfunkcja polityczna leży u podstaw niepowodzeń negocjacji COP (reszta świata już dawno zorientowała się, że senat USA nigdy nie będzie miał 66 głosów za faktycznym traktatem, więc zamiast tego mamy ten system dobrowolnych zobowiązań sfałszowany przez jury ). Możemy jednak, jak pokazał prezydent Joe Biden w rozmowie z IRA, od czasu do czasu przezwyciężyć tę dysfunkcję; im lepiej sobie radzimy, tym lepiej radzi sobie planeta.
A nowy sondaż wydany w piątek rano przez CNN powinno dać nam otuchy — pokazuje, że trzy czwarte Amerykanów chce polityki rządu, która obniży emisje w ciągu połowy tej dekady; Mam na myśli, cholera, połowa Republikanów tak myślę. To wynik dotychczasowej aktywności i pokazuje, że możemy wygrać tę walkę. Ale akcja toczy się właśnie tutaj i we wszystkich właściwych miejscach na świecie, podobnie jak w Dubaju.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna