W miarę jak zmierzamy w stronę coraz bardziej niepewnej przyszłości z powodu kryzysu klimatycznego, który wywołaliśmy my, ludzie, nasila się debata na temat tego, czy temu kryzysowi klimatycznemu najlepiej można zapobiec poprzez dewzrost, zielony wzrost czy ekosocjalizm. Należy zauważyć, że koncepcje te niekoniecznie są wzajemnie niezgodne, co sprawia, że debata między nimi jest czasami nieco niespójna, ponieważ te koncepcje mogą znacznie bardziej się pokrywać niż rzeczywistych różnic. Samo zwrócenie uwagi na to pokrywanie się zagadnień i fakt, że mimo to debata wciąż toczy się dalej, sugeruje, że być może znaczna część tej debaty opiera się bardziej na nieporozumieniach niż na merytorycznych różnicach. Posunąłbym się nawet do sugestii, że źródła nieporozumień w tej debacie można doszukać się w słowie „dewzrost” i że wszyscy bylibyśmy w znacznie lepszej sytuacji, gdybyśmy znaleźli lepszą nazwę dla ruchu, do którego rzekomo dąży przedstawiać.
Aby zrozumieć przydatność słowa „degrowth” w odniesieniu do ruchu degrowth, powinniśmy najpierw przyjrzeć się, co ono oznacza. Według jednej z głównych stron internetowych ruchu, degrowth.info,
„Degrowth to idea krytykująca globalny system kapitalistyczny, który za wszelką cenę dąży do wzrostu, powodując wyzysk człowieka i niszczenie środowiska. Ruch dewzrostowy, składający się z aktywistów i badaczy, opowiada się za społeczeństwami, które priorytetowo traktują dobrobyt społeczny i ekologiczny zamiast zysków przedsiębiorstw, nadprodukcji i nadmiernej konsumpcji. Wymaga to radykalnej redystrybucji, zmniejszenia materialnego rozmiaru globalnej gospodarki i zmiany wspólnych wartości w kierunku opieki, solidarności i autonomii. Dewzrost oznacza przekształcanie społeczeństw w celu zapewnienia sprawiedliwości środowiskowej i dobrego życia dla wszystkich w granicach planety”.
Pierwszą rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę, jest to, że ten opis postwzrostu nie opowiada się za postwzrostem gospodarki, co logicznie sugerowałoby to określenie dla osób niezaznajomionych z tym ruchem. Stwierdza raczej, że jest to krytyka – przypuszczalnie ekonomicznego – „wzrostu za wszelką cenę”. To nie to samo, co opowiadanie się za dewzrostem gospodarczym. Pozostała część wyjaśnienia opisuje, do czego to służy, podkreślając dobrostan ekologiczny, redystrybucję i przejście w stronę opieki, solidarności i autonomii. Jedynym punktem, w którym pojawia się redukcja/dewzrost, jest powiązanie z „zmniejszeniem materialnego rozmiaru gospodarki”, co być może jest głównym powodem użycia tego terminu, ale nawet to niekoniecznie oznacza zmniejszenie ogólnego rozmiaru gospodarki. gospodarkę, jak sugeruje słowo dewzrost. Oznacza to, że można sobie wyobrazić, że gospodarka mogłaby rozwijać się w sposób niematerialny pod względem dorobku kulturalnego, który dzięki technologii cyfrowej można praktycznie nieskończenie odtwarzać przy niemal zerowych dodatkowych zasobach materialnych.
Jeden z głównych zwolenników ruchu degrowth, pisze Jason Hickel„Stypendia na temat dewzrostu dodają [do potrzeby przejścia na energię odnawialną] polega po prostu na stwierdzeniu, że jeśli chcemy zredukować emisję wystarczająco szybko, aby utrzymać temperaturę poniżej 1.5–2°C, kraje o wysokich dochodach nie mogą w dalszym ciągu dążyć do wzrostu”. Oczywiście sformułowanie to można interpretować nie jako argument na rzecz dewzrostu, ale na rzecz gospodarki w stanie stacjonarnym. Następnie sugeruje, że termin ten w rzeczywistości odnosi się do przepustowości energii: „właśnie tego wymaga postwzrost: redukcja nadmiernej przepustowości energii i materiałów”.
Innym ważnym wkładem w ruch degrowthu jest książka Matthiasa Schmelzera, Andrei Vettera i Aarona Vansintjana, pt. Przyszłość to postwzrost, którzy piszą, że degrowth ma na celu wywołanie kontrowersji, „prowokację”. Biorąc pod uwagę, że następnie rozwiewali oni co najmniej sześć powszechnych błędnych przekonań na temat postwzrostu, jest to niewątpliwie koncepcja, która sama w sobie sprzyja błędnym przekonaniom. Najczęstszym błędnym przekonaniem jest to, że dewzrost ma na celu ograniczenie działalności gospodarczej poprzez politykę oszczędnościową jako cel sam w sobie. Zamiast tego wyjaśniają, że dewzrost jest krytyką paradygmatu wzrostu w ekonomii. „Degrowth ma również na celu politykę promującą wzrost PKB właśnie dlatego, że we wzroście nie rozróżnia się między użytecznym a destrukcyjnym, niezbędnym i zbędnym” – piszą Schmelzer i in. (s.24) Zamiast tego, co oznacza degrowth to:
- Demokratyzacja gospodarki
- Redystrybucja i zabezpieczenie społeczne
- Demokratyzacja technologii
- Przeszacowanie pracy
- Demokratyzacja metabolizmu społecznego [przeorientowanie produkcji i konsumpcji w stronę wyników bardziej ekologicznych]
- Międzynarodowa solidarność
Żaden z tych celów nie zakłada zahamowania rozwoju czegokolwiek innego niż szkodliwe i nieekologiczne działania. Z pewnością, jeśli jest to jedyny rodzaj postwzrostu, jaki ten ruch ma na myśli, odnosząc się do terminu „odrost”, to wszystkie osoby o poglądach ekologicznych, w tym osoby należące do obozu zielonego wzrostu, opowiadałyby się za odrostem.
Krótko mówiąc, problem z postwzrostem tak naprawdę tkwi w samym słowie, a nie w tym, co według zwolenników ruchu dewzrostu ono oznacza. Jest to słowo dwuznaczne, ponieważ z jednej strony argumentuje przeciwko przymusowi wzrostu gospodarczego konwencjonalnej ekonomii kapitalistycznej, ale gdy przyjrzeć się mu bliżej, stwierdza, że tak naprawdę nie opowiada się za dewzrostem gospodarczym, ale głównie za na rzecz ograniczania szkodliwych dla środowiska działań. Co więcej, ruch dewzrostowy zwykle wyjaśnia również, że jego główną grupą docelową jest Globalna Północ, a nie gospodarki i społeczeństwa Globalnego Południa.
Dodatkowym problemem związanym z używaniem terminu „degrowth” w ruchu jest to, że jeśli nie jest się dobrze zaznajomionym z proponowanym przez ruch programem(ami) (co jest trudne do wykonania, ponieważ istnieje tak wiele odmian), zwykli obywatele, którzy słyszą go po raz pierwszy, termin ten prawdopodobnie zwróci uwagę na czas, ponieważ rzeczywiście oznacza politykę oszczędności i zaciskanie pasa dla wszystkich, a nie tylko dla 10% najlepszych czy krajów Globalnej Północy.
Degrowth jako koncepcję nie tylko łatwo można źle zrozumieć, ale samo użycie tego słowa określa problem dokładnie w taki sposób, w jaki twierdzi, że nie chce go formułować. Odpowiedź Jasona Hickela na krytykę Roberta Pollina dotyczącą postwzrostu dokładnie to podkreśla, kwestionując zaangażowanie Pollina na rzecz wzrostu gospodarczego: „Nie możemy dać się wciągnąć w formułowanie naszych aspiracji do lepszego świata w języku wzrostu…” Jednak użycie słowa „dewzrost” tylko wzmacnia również te ramy wzrostu, nawet jeśli słowo to ma sugerować zupełnie inną wizję. Jeżeli głównym punktem odniesienia jest koncepcja wzrostu, to przekształcenie jej w negatywną oznacza pozostawienie ram, w których wzrost = zniszczenie ekologiczne, a wzrost ujemny (degrowth) = równowaga ekologiczna. Ruch dewzrostu może zaprzeczać, że właśnie to oznacza, ile chce, ale jest to wyraźna konsekwencja.
Istnieje jednak alternatywa, w ramach której możemy ująć ruch na rzecz zrównoważonego rozwoju ekologicznego jako krytykę ram wzrostu gospodarczego, nie poddając się nieporozumieniom, do których prowadzi słowo dewzrost. Dlatego wielu członków ruchu ekologicznego przyjęło termin „post-wzrost” jako znacznie lepszy alternatywny deskryptor ruchu. Postwzrost oznacza, że musimy wyjść poza imperatyw wzrostu PKB, pozostając jednocześnie agnostykami co do tego, czy wzrost gospodarczy wiąże się z przejściem w stronę zrównoważonego rozwoju ekologicznego. Postwzrost sugeruje także przyszłość, w której jakość działalności gospodarczej będzie ważniejsza niż jej ilość.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna