Minęły tygodnie, odkąd przyglądaliśmy się perypetiom grupy ds. polityki zagranicznej w administracji Bidena, na której czele stali Tony Blinken, Jake Sullivan i Victoria Nuland. Jak trio jastrzębi bojowych spędziło lato?
Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, niedawno przywiózł amerykańską delegację na drugi międzynarodowy szczyt pokojowy, który odbył się na początku tego miesiąca w Jeddah w Arabii Saudyjskiej. Szczytowi przewodniczył książę koronny Mohammed bin Salman, znany jako MBS, który w czerwcu ogłosił fuzję wspieranej przez państwo wyprawy golfowej z PGA. Cztery lata wcześniej MBS został oskarżony o nakazanie zabójstwa i rozczłonkowania dziennikarza Jamala Khashoggi w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule za rzekomą nielojalność wobec państwa.
Choć brzmi to nieprawdopodobnie, odbył się taki szczyt pokojowy, a wśród jego gwiazd znaleźli się MBS, Sullivan i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Brakowało przedstawiciela Rosji, która nie została zaproszona na szczyt. W jej skład wchodziła zaledwie garstka głów państw z mniej niż pięćdziesięciu krajów, które wysłały delegatów. Konferencja trwała dwa dni i przyciągnęła, co można określić jedynie jako niewielkie, międzynarodowe zainteresowanie.
Reuters podał, że celem Zełenskiego było uzyskanie międzynarodowego wsparcia dla „zasad”, które uzna za podstawę rozstrzygnięcia wojny, w tym „wycofania wszystkich wojsk rosyjskich i zwrotu całego terytorium Ukrainy”. Formalna odpowiedź Rosji na ten brak wydarzenia nie wyszła od prezydenta Władimira Putina, ale wiceministra spraw zagranicznych Siergieja Riabkowa. Nazwał szczyt „odbiciem prób Zachodu kontynuowania daremnych, skazanych na niepowodzenie wysiłków” mających na celu zmobilizowanie Globalnego Południa za Zełenskim.
Zarówno Indie, jak i Chiny wysłały na sesję delegacje, być może przyciągnięte do Arabii Saudyjskiej ze względu na jej ogromne rezerwy ropy. Jeden z indyjskich obserwatorów akademickich odrzucił to wydarzenie jako osiągnięcie niewiele więcej niż „dobrą reklamę władzy zwoływania MBS na Globalnym Południu; pozycja królestwa w tym samym; i, być może, w węższym sensie, wspieranie amerykańskich wysiłków na rzecz budowania konsensusu poprzez zapewnienie udziału Chin w spotkaniu z . . . Jake Sullivan w tym samym pokoju.
Tymczasem daleko, na polu bitwy na Ukrainie, Rosja w dalszym ciągu udaremniała trwającą kontrofensywę Zełenskiego. Zapytałem urzędnika amerykańskiego wywiadu, dlaczego to Sullivan wyłonił się z kręgu polityki zagranicznej administracji Bidena, aby przewodniczyć nieistotnej konferencji w Arabii Saudyjskiej.
„Jeddah był dzieckiem Sullivana” – powiedział urzędnik. „Zaplanował, że będzie to odpowiednik Wersalu [prezydenta Woodrowa] Wilsona w wykonaniu Bidena. Wielki sojusz wolnego świata spotykający się w świętowaniu zwycięstwa po upokarzającej klęsce znienawidzonego wroga, aby określić kształt narodów dla następnego pokolenia. Sława i Chwała. Awans i reelekcja. Klejnotem w koronie miało być osiągnięcie Zełenskiego w postaci bezwarunkowej kapitulacji Putina po ofensywie błyskawicznej wiosny. Planowali nawet proces na wzór norymberski przed sądem światowym, z Jake'em jako naszym przedstawicielem. Jeszcze jedno popierdolenie, ale kto to liczy? Pojawiło się czterdzieści krajów, z których wszystkie oprócz sześciu szukały darmowej żywności po zamknięciu Odessy” – nawiązanie do ograniczenia przez Putina dostaw ukraińskiej pszenicy w odpowiedzi na ponowne ataki Zełenskiego na most łączący Krym z kontynentem rosyjskim.
Dość o Sullivanie. Przejdźmy teraz do Victorii Nuland, architektki obalenia prorosyjskiego rządu na Ukrainie w 2014 roku, jednego z amerykańskich posunięć, które doprowadziły nas do miejsca, w którym jesteśmy, choć to Putin zainicjował obecną straszliwą wojnę. Ultrajastrzębi Nuland został na początku tego lata awansowany przez Bidena, pomimo gorących sprzeciwów wielu członków Departamentu Stanu, na stanowisko zastępcy sekretarza stanu. Nie została formalnie nominowana na posłankę z obawy, że jej nominacja doprowadzi do piekielnej walki w Senacie.
To Nuland został wysłany w zeszłym tygodniu, aby zobaczyć, co da się uratować po zamachu stanu, który doprowadził do obalenia prozachodniego rządu w Nigrze, jednej z grupy byłych francuskich kolonii w Afryce Zachodniej, które pozostały we francuskiej strefie wpływów . Prezydent Mohamed Bazoum, który został demokratycznie wybrany, został wyrzucony ze stanowiska przez juntę pod przewodnictwem szefa swojej gwardii prezydenckiej, generała Abdourahmane Tchiani. Generał zawiesił konstytucję i uwięził potencjalnych przeciwników politycznych. Do jego gabinetu powołano pięciu innych oficerów wojskowych. Wszystko to wygenerowało ogromne poparcie społeczne na ulicach Niamey, stolicy Nigru – wystarczające wsparcie, aby zniechęcić do interwencji Zachodu z zewnątrz.
W prasie zachodniej pojawiały się ponure doniesienia, które początkowo postrzegały zamieszki w kategoriach Wschód-Zachód: niektórzy zwolennicy zamachu stanu maszerowali ulicami z rosyjskimi flagami. The New York Times postrzegał zamach stanu jako cios wymierzony głównemu sojusznikowi USA w regionie, prezydentowi Nigerii Bola Ahmedowi Tinubu, który kontroluje ogromne rezerwy ropy i gazu. Tinubu zagroził nowemu rządowi w Nigrze działaniami militarnymi, jeśli nie przywróci on władzy Bazoumowi. Wyznaczył termin, który minął bez żadnej interwencji z zewnątrz. Rewolucja w Nigrze nie była postrzegana przez mieszkańców regionu w ujęciu wschód-zachód, ale jako od dawna potrzebne odrzucenie długotrwałej francuskiej kontroli gospodarczej i politycznej. Jest to scenariusz, który może się wielokrotnie powtarzać we wszystkich zdominowanych przez Francję krajach Sahelu w Afryce Subsaharyjskiej.
Istnieją rozróżnienia, które nie wróżą dobrze nowemu rządowi w Nigrze. Naród jest błogosławiony, a może przeklęty, ponieważ posiada znaczną ilość pozostałych naturalnych złóż uranu na świecie. W miarę jak świat się ociepla, powrót do energii jądrowej jest postrzegany jako nieunikniony, co ma oczywiste konsekwencje dla wartości zasobów znajdujących się pod ziemią w Nigrze. Surowa ruda uranu po oddzieleniu, przefiltrowaniu i przetworzeniu znana jest na całym świecie jako makuch.
Korupcja, o której tak często mówi się w Nigrze, nie dotyczy drobnych łapówek ze strony urzędników rządowych, ale całej struktury – rozwiniętej podczas francuskich rządów kolonialnych – która uniemożliwia Nigrze ustanowienie suwerenności nad swoimi surowcami i rozwojem” – wynika z niedawnego raportu analiza opublikowana przez Real News Network z Baltimore. Trzy na cztery laptopy we Francji są zasilane energią jądrową, z której większość pochodzi z kopalni uranu w Nigrze, skutecznie kontrolowanej przez byłego władcę kolonialnego.
W Nigrze znajdują się także trzy amerykańskie bazy dronów, których celem są radykałowie islamscy w całym regionie. W regionie działają także niezadeklarowane placówki Sił Specjalnych, których żołnierze podczas wykonywania ryzykownych zadań bojowych otrzymują podwójną pensję. Amerykański urzędnik powiedział mi, że „1,500 żołnierzy amerykańskich znajdujących się obecnie w Nigrze to dokładnie taka sama liczba żołnierzy amerykańskich, którzy przebywali w Wietnamie Południowym w czasie, gdy John F. Kennedy objął prezydenturę w 1961 r.”.
Co najważniejsze, a mało odnotowywane w zachodnich raportach w ostatnich tygodniach, Niger znajduje się bezpośrednio na drodze budowy nowego rurociągu transsaharyjskiego mającego dostarczać nigeryjski gaz do Europy Zachodniej. Znaczenie rurociągu dla gospodarki europejskiej wzrosło we wrześniu ubiegłego roku w wyniku zniszczenia rurociągu Nord Stream na Morzu Bałtyckim.
Na tę scenę wkroczyła Victoria Nuland, która najwyraźniej przeciągnęła słomkę w administracji Bidena. Została wysłana, aby negocjować z nowym reżimem i umówić się na spotkanie z obalonym prezydentem Bazoumem, którego życie pozostaje w ciągłym zagrożeniu ze strony rządzącej junty. The New York Times poinformowała, że po rozmowach, które określiła jako „niezwykle szczere i czasami dość trudne”, nie osiągnęła niczego. Urzędniczka wywiadu przekazała swoje uwagi dziennikowi Czasy w amerykańskim żargonie wojskowym: „Victoria wyruszyła na ratunek nigerskim właścicielom uranu przed barbarzyńskimi Rosjanami i otrzymała ogromny salut jednym palcem”.
W ostatnich tygodniach spokojniejszy niż Sullivan i Nuland był sekretarz stanu Tony Blinken. Gdzie on był? Zadałem to pytanie urzędnikowi, który powiedział, że Blinken „domyślił się, że Stany Zjednoczone” – czyli nasz sojusznik Ukraina – „nie wygrają wojny” z Rosją. „Za pośrednictwem Agencji [CIA] docierały do niego informacje, że ukraińskie przestępstwo nie przyniesie skutku. To był program Zełenskiego i niektórzy w administracji uwierzyli w jego bzdury.
„Blinken chciał pośredniczyć w porozumieniu pokojowym między Rosją a Ukrainą, tak jak zrobił to Kissinger w Paryżu, aby zakończyć wojnę w Wietnamie”. Zamiast tego, jak powiedział urzędnik, „to byłaby wielka strata i Blinken znalazł się daleko od nart. Ale nie chce uchodzić za nadwornego błazna.
Urzędnik powiedział, że właśnie w tej chwili wątpliwości Bill Burns, dyrektor CIA, „wykonał ruch, aby dołączyć do tonącego statku”. Nawiązał do przemówienia Burnsa, które wygłosił wcześniej tego lata na dorocznej konferencji w Ditchley pod Londynem. Wydawało się, że odłożył na bok swoje wcześniejsze wątpliwości co do rozszerzenia NATO na wschód i co najmniej pięciokrotnie potwierdził swoje poparcie dla programu Bidena.
„Burnsowi nie brakuje pewności siebie i ambicji” – stwierdził urzędnik wywiadu, zwłaszcza gdy Blinken, zagorzały jastrząb wojenny, nagle nabrał wątpliwości. Burns służył w poprzedniej administracji jako zastępca sekretarza stanu, a kierowanie CIA nie było sprawiedliwą nagrodą.
Burns nie zastąpi rozczarowanego Blinkena, a jedynie otrzyma symboliczny awans: nominację do gabinetu Bidena. Gabinet zbiera się nie częściej niż raz w miesiącu i, jak odnotowuje C-SPAN, posiedzenia mają zazwyczaj ściśle określony scenariusz i rozpoczynają się od odczytania przez prezydenta przygotowanego tekstu.
Tony Blinken, który zaledwie kilka miesięcy temu publicznie ślubował, że na Ukrainie nie nastąpi natychmiastowe zawieszenie broni, nadal sprawuje urząd i, gdyby został zapytany, z pewnością zakwestionowałby wszelkie pojęcie o niezadowoleniu z Zełenskiego lub morderczej i nieudanej polityki wojennej administracji na Ukrainie.
Zatem pobożne podejście Białego Domu do wojny, jeśli chodzi o realistyczne rozmowy z narodem amerykańskim, będzie nadal rosło. Ale koniec się zbliża, nawet jeśli oceny przedstawiane opinii publicznej przez Bidena nie przypominają komiksu.
© 2023 Seymour Hersh
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
„O, jakie niegodziwe sieci tkamy, kiedy najpierw ćwiczymy się w oszukiwaniu”. Klasyczna mądrość, oczywiście. Ale ten artykuł pana Hersha ilustruje, jak skorumpowany i obsceniczny jest rząd USA. Powiedziałbym, że to żałosne, ale takie słowo nie jest wystarczająco mocne, aby opisać mordercze skutki najpotężniejszego hegemona w historii.