Federalny sąd okręgowy Stanów Zjednoczonych skazał właśnie Charlesa Littlejohna na pięć lat więzienia. Co dokładnie zrobił Littlejohn – wykonawca dla IRS? Dopełnił służby publicznej. Ujawnił, jak zdumiewająco mało najbogatsi Amerykanie płacą podatki federalne.
W 2019 r., po tym jak Donald Trump odstąpił od złożonego w kampanii zobowiązania do publicznego udostępnienia swoich danych osobowych, wówczas 33-letni Littlejohn przekazał szczegółowe informacje zawarte w zeznaniach podatkowych Trumpa New York Times. Kolejny Czasy wystawiony ujawnił że Trump w 2016 r. zapłacił zaledwie 750 dolarów federalnego podatku dochodowego i nie zapłacił każdy takich podatków we wszystkich z wyjątkiem pięciu z piętnastu poprzednich lat.
Rok później Littlejohn udostępnił znacznie szerszy zbiór danych dotyczących federalnego podatku dochodowego organizacji non-profit ProPublica. Te nowe liczby pomogły ujawnić, jak różni zamożni urzędnicy publiczni, w tym megamilioner Rick Scott, republikański senator USA z Florydy, eksploatowany luki w kodeksie podatkowym, „aby zachować majątek rodzinny dla spadkobierców”.
Wściekły senator Scott poszedłby dalej sam się ustawić – przed wyrokiem Littlejohna w ubiegły poniedziałek – jako wśród „tysięcy amerykańskich podatników”, których Littlejohn poddał „partyzanckim nadużyciom”.
Połączenia Wall Street Journal shared Oburzenie Scotta. „Człowiek stojący za największym napadem na dane podatników” – the Czasopismo jak nalegał, w pełni zasługuje na „wieloletni wyrok” na tyle surowy, aby „powstrzymać przyszłe naloty polityczne na niepopularnych Amerykanów”.
Jednak oburzenie wywołane wyciekami danych Littlejohna z IRS przekroczyło szeregi prawicowych prawodawców i redakcji. Ana Reyes, przewodnicząca amerykańskiego sądu rejonowego w sprawie Littlejohna, z trudem powstrzymywała się od wściekłości.
„Nie mogę przecenić tego, jak bardzo jestem zmartwiony tym, co się wydarzyło” – Reyes ogłosił w październiku ubiegłego roku na rozprawie, na której Littlejohn przyznał się do jednego z zarzutów nieuprawnionego ujawnienia zeznań podatkowych. Następnie Reyes obiecał „poważne konsekwencje” przestępstw Littlejohna.
„Ludzie biorą prawo w swoje ręce” – dodała zaintonowany, zawsze będzie „niedopuszczalne”.
Prokurator generalny USA Merrick Garland byłby równie przerażony.
„Wykorzystując swoją rolę wykonawcy rządowego do uzyskania dostępu do prywatnych informacji podatkowych, kradzieży tych informacji i ujawnienia ich publicznie” – Garland zmartwiony„Charles Littlejohn złamał prawo federalne i zawiódł zaufanie opinii publicznej”.
Tymczasem prokuratorzy federalni zajmujący się sprawą Littlejohna całkowicie odrzucili wszelkie sugestie, że rząd powinien brać pod uwagę szlachetne motywy Littlejohna.
„Dzięki przeszkoleniu, osobistemu doświadczeniu i pracy zrozumiał powagę swojego przestępstwa” – twierdzą prokuratorzy naładowany. „Rozumiał wpływ, jaki będzie to miało na jego ofiary. Ale i tak zachował się.”
„Kradnąc i ujawniając prywatne, osobiste informacje podatkowe” – dodali prokuratorzy, Littlejohn pozbawił „osoby fizyczne ochrony prawnej ich najbardziej wrażliwych danych”. Odmówił im „równej ochrony prawnej”. Zasłużył na najwyższy wymiar kary za swoje przestępstwo. Koniec opowieści.
Ale „prawo” – w plutokracji – chroni niektóre jednostki znacznie bardziej niż inne. Weźmy na przykład czołowych menedżerów firmy konsultingowej Booz Allen Hamilton. Littlejohn trzy razy pracował jako wykonawca IRS dla Booz Allen, ostatni w latach 2017–2021. Przed poniedziałkowym wyrokiem ci dyrektorzy dołożyli wszelkich starań, aby zdystansować się od Littlejohna i jego przecieków.
„Z całą stanowczością potępiamy działania tej osoby, która wiele lat temu była aktywna w firmie” – rzecznik Booz Allen powiedział dotychczasowy Washington Post. „Mamy zerową tolerancję dla naruszeń prawa i działamy zgodnie z najwyższymi wytycznymi etycznymi i zawodowymi.”
Okazuje się jednak, że ci zdeklarowani, przestrzegający prawa dyrektorzy w Booz Allen sami grali z prawem wyjątkowo szybko i luźno. Tylko w lipcu ubiegłego roku Biuro Spraw Publicznych Departamentu Sprawiedliwości ogłosił że Booz Allen „zgodził się zapłacić” Wujkowi Samowi około 377.5 miliona dolarów „w celu rozstrzygnięcia zarzutów”, że firma naruszyła ustawę o fałszywych roszczeniach i niewłaściwie zaliczyła „koszty handlowe i międzynarodowe do swoich kontraktów rządowych”.
Jaka jest różnica między złymi uczynkami Booza Allena a złymi uczynkami Charlesa Littlejohna? Kierownictwo Booz Allen osiągnęło swój prywatny zysk kosztem publicznym. Littlejohn dokonał swoich przecieków, jego prawnicy zauważyć w swoich dokumentach przed wydaniem wyroku „z głębokiego, moralnego przekonania, że naród amerykański ma prawo znać informacje, a podzielenie się nimi jest jedynym sposobem na wywołanie zmian”.
Ugoda Booz Allen z rządem nie przewiduje kary więzienia dla żadnego z członków kadry kierowniczej firmy. Littlejohn, dla kontrastu, teraz musi spędzić następne pięć lat więzienia, kolejne trzy lata w zawieszeniu i przepracowanie 300 godzin na rzecz społeczności. Musi także zapłacić grzywnę w wysokości 5,000 tysięcy dolarów.
Wszystko to stanowi doskonale uzasadnioną karę, jak chcą nam wierzyć prokuratorzy federalni, za ohydne przestępstwo Littlejohna. „Rozległe i ciągłe” szkody wynikające z jego ujawnień, oni wyznać, pozostaje „niemożliwy do oszacowania”.
We mogą z drugiej strony dokładnie określić, ile bieżące operacje naszego federalnego systemu podatkowego kosztują amerykańskie społeczeństwo, dzięki pracy wykonanej przez ProPublica zrobił z ujawnionymi ujawnieniami Littlejohna.
Jeden przykład: jak podaje ProPublica, od początku tego stulecia miliarder Jeff Bezos co najmniej przez dwa lata nie płacił „ani grosza z federalnego podatku dochodowego”. W 2018 r. ten sam uprzywilejowany status cieszył się jego kolega megamiliarder Elon Musk.
W latach 2014–2018 Bezos odnotował dochód w wysokości 4.22 miliarda dolarów i płacił podatki federalne w wysokości zaledwie 0.98 procent swojego zwiększonego majątku w tych latach. Ze swej strony Musk w ciągu tych lat zapłacił w formie podatków zaledwie 3.27 procent swojego majątku.
Z analizy danych ProPublica wynika, że w sumie w ciągu tych pięciu lat 25 najbogatszych Amerykanów zapłaciło jedynie 3.4 procent tego, co dodali do swojego majątku w postaci podatku federalnego.
Pewna perspektywa: w tych samych latach czterdziestokilkuletni Amerykanie posiadający „typową kwotę majątku dla osób w swoim wieku” płacili prawie tyle samo podatków federalnych – około 40 62,000 dolarów – ile 65,000 XNUMX dolarów dodali do swojego majątku osobistego.
Jak możemy powstrzymać to wszechobecne wypaczanie sprawiedliwości podatkowej? Prosty. Moglibyśmy zacząć od udostępnienia do publicznej kontroli podstawowych danych z zeznań podatkowych. Tak twierdzi Laurence Kotlikoff z Uniwersytetu Bostońskiego.
„Ujawnienie” – ten ekonomista zauważa„może być narzędziem automatycznego egzekwowania prawa”.
A ujawnienie to nie musi być szczególnie inwazyjne. Ujawniane informacje muszą dotyczyć jedynie dochodów danej osoby i zobowiązań podatkowych, czyli „danych liczbowych, których nie można łatwo wykorzystać do kradzieży czyjejś tożsamości”. zauważa dziennikarka biznesowa Anna Bernasek.
W rzeczywistości, jak wskazuje Bernasek, Stany Zjednoczone to zrobiły miał momenty, w których opinia publiczna mogła zobaczyć, ile najbogatsi z nas płacą – a ile nie – podatków. W latach 1923 i 1924 podatnicy indywidualni i korporacyjni musieli ujawniać, ile płacą w ramach federalnego podatku dochodowego. Gazety miały „dzień polowy” – zauważa Bernasek, publikując zobowiązania podatkowe sławnych i ich korporacji.
Bogaci Amerykanie nie byliby zadowoleni. Sekretarz skarbu USA Andrew Mellon, który sam jest jednym z najbogatszych ludzi w kraju, napnie swoje potężne muskuły polityczne i wkrótce nakłoni Kongres do rezygnacji z mandatu ujawniania informacji.
Dziś, sto lat później, my, przeciętni podatnicy, musimy napiąć nasze polityczne muskuły. Nasi najbogatsi nie powinni już mieć możliwości utrzymywania w tajemnicy tego, jak drogocennie mało płacą w czasie podatkowym.
Chcesz dowiedzieć się więcej o sprawie Charlesa Littlejohna i o tym, jak możesz pomóc w pokryciu opłat prawnych i wydatków Littlejohna za kratkami. Sprawdź GoFundMe witryna funduszu obrony prawnej, którą właśnie utworzyli w Internecie przyjaciele i zwolennicy Littlejohna.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna