Demokracja czy plutokracja? Która etykieta lepiej pasuje do dzisiejszego US A? Trafne pytanie do rozważenia, gdy wkraczamy w najbardziej wstrząsający rok polityczny od czasu wyboru Abe Lincolna. Od czego zacząć tę kontemplację? Może rzucimy okiem na niektóre definicje.
W demokracji ludzie identyfikują problemy, przed którymi stoją, i współpracując, próbują znaleźć rozwiązania. Z kolei w plutokracji najbogatsi w społeczeństwie wykorzystują swoją władzę, aby wykorzystać najpilniejsze problemy, przed którymi stoi ich naród, i nie dopuszczają do dyskusji prawdziwych rozwiązań.
Dokąd te definicje prowadzą Stany Zjednoczone XXI wieku? W głębokim plutokratycznym doo. Zastanów się na przykład, jak reagujemy jako naród na współczesny kryzys mieszkaniowy.
Dla młodszych amerykańskich rodzin klasyczny amerykański sen — własny dom! – stało się ciągłym koszmarem. Około 20 procent młodych Amerykanów w wieku od 25 do 34 lat żył z rodzicami w ubiegłym roku 12 proc. młodych kobiet. Centrum Pew Research zauważa, że wielopokoleniowa populacja gospodarstw domowych w Ameryce czterokrotnie od początku 1970 roku.
Co wyjaśnia te statystyki? Prosta historia: coraz mniej młodych Amerykanów może sobie pozwolić na własny dom. Ogólnie rzecz biorąc, analiza Amherst Group ma znaleziono, około 85 procent wynajmujących gospodarstw domowych nie „kwalifikuje się do kredytu hipotecznego”. Najwięcej typowych osób, które w zeszłym roku kupiły dom po raz pierwszy w Ameryce, dodaje Krajowe Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, skończyło już 36 lat. Młodzi ludzie pokolenie temu kupowali domy po raz pierwszy w wieku 20 lat.
Rzeczywistość gospodarcza kryjąca się za tymi wszystkimi statystykami: kurczący się część bogactwa Ameryki, która należy do przeciętnego Amerykanina. Jeszcze w połowie lat 1990. amerykańska „klasa średnia” – środkowe 60 procent amerykańskich gospodarstw domowych według dochodów – posiadała Podwójna bogactwo 1 procent najbogatszego kraju. W ubiegłym roku badacze Rezerwy Federalnej obliczyli, że 1 procent najwyższych obywateli posiadał więcej majątku niż całe nasze średnie 60 procent.
A najbogatsi w Ameryce nie tylko cieszą się z tej zmiany. Wykorzystują to – na wielu różnych frontach związanych z mieszkalnictwem.
Niektórzy bogaci są zajęci przekształcaniem XX-wiecznego marzenia o posiadaniu własnego domu w brudną rzeczywistość XXI wieku, polegającą na wynajmowaniu własnego domu na zawsze. Ci bogaci i kierowane przez nich korporacje spędzili ostatnie lata na kupowaniu domów na sprzedaż i przekształcaniu nowych zakupów w nieruchomości na wynajem.
W dużych miastach, od Atlanty po Phoenix, inwestorzy z dużą kieszenią to robią rozliczone na jedną czwartą do jednej trzeciej lokalnych zakupów domowych. Jaki wpływ ma ta głęboko kieszonkowa zabawa w sprzedaż mieszkań klasy średniej? Bardziej prawdopodobni okazują się wynajmujący korporacyjni, a Vox analiza wskazuje,, eksmitować lokatorów, podnosić czynsze i unikać niezbędnych napraw i konserwacji.
Apologeci najbogatszych z nas twierdzą, że krytycy tego głęboko kieszonkowego zainteresowania mieszkalnictwem dla klasy średniej robią górę z kretowiska inwestycyjnego. Oni zwrocic uwagena przykład, że firmy private equity i inni „inwestorzy instytucjonalni” wygenerowali mniej niż 3 procent całej sprzedaży domów w latach 2021 i 2022.
Ale ten niski odsetek krajowy, noty eksperci ds. mieszkalnictwa, tacy jak Laura Brunner z Cincinnati, mogą przesłaniać to, co dzieje się w wielu rzeczywistych dzielnicach. Dolary z funduszy private equity mogą rutynowo wykupić „50 procent domów na jednej ulicy”.
Tymczasem inni zamożni przeprowadzkowie i wstrząsacze obierają różne drogi, aby wykorzystać niewystarczającą podaż tanich mieszkań w Ameryce. Jak nieodpowiednie? W dekadzie zakończonej w 2022 r. Realtor.com zgłaszane w marcu ubiegłego roku w kraju wystąpił „niedobór 6.5 miliona domów jednorodzinnych”. Reakcja inwestorów na ten niedobór? Eksplozja „kredytów przejściowych na cele mieszkaniowe”.
Pożyczki te trafiają do rosnącej amerykańskiej armii „płetek” domów, różnego rodzaju lokalnych spekulantów, którzy skupują starsze domy od rodzin, których nie stać na bardzo potrzebne modernizacje i naprawy. Zauważa, że pożyczki są oprocentowane według „stosunkowo wysokiego oprocentowania”, sięgającego 10 procent rocznie Barrona.
Firmy z branży finansowej, takie jak 1Sharpe Capital, spółka zależna kolosa private equity Blackstone, pakują te wysokooprocentowane obligacje do funduszy inwestycyjnych, które oferują milionerom zwrot średnio o ponad trzy punkty procentowe wyższy niż inwestycje w fundusze skarbu USA.
Bystrzy w 1Sharpe Capital za swoją rolę w tym wszystkim pobierają roczną opłatę za zarządzanie w wysokości 0.5% i 20% „opłatę za wyniki”, jeśli dostarczyć stopy zwrotu z funduszy inwestycyjnych kształtujące się o 1.3 procent lub więcej powyżej trzymiesięcznego indeksu Treasury.
Te wysokie opłaty ostatecznie stanowią jedynie niewielką część dochodu, który co roku wpływa do puli private equity Blackstone. Ale każda drobnostka pomaga. Dyrektor generalny Blackstone, Stephen Schwarzman, my dowiedziałem w sierpniu ubiegłego roku „otrzymał łączny skorygowany pakiet wynagrodzeń w wysokości 253.1 mln dolarów w 2022 r.”.
Nagrody, które są oburzające, zaczęły przyciągać poważną uwagę postępowych prawodawców w Kongresie. Rok temu tej jesieni poseł Ro Khana z Kalifornii wprowadzono ustawę Stop Wall Street Landlords Act z 2022 r., która między innymi zabraniałaby „dużym inwestorom uzyskiwania określonej federalnej pomocy hipotecznej” i tworzyłaby ulgę podatkową, z której deweloperzy niedrogich mieszkań mogliby skorzystać na budowę i remont domów w społecznościach o niskich dochodach.
Dwóch prawodawców z północno-zachodniego Pacyfiku, senator Jeff Merkley z Oregonu i poseł Adam Smith z Waszyngtonu, oświadczyło niedawno podniesiony zapowiedź reformy. Wprowadzona w grudniu ubiegłego roku ustawa End Hedge Fund Control of American Homes Act, jeśli zostanie uchwalona, zakaże funduszom hedgingowym i private equity kupowania domów jednorodzinnych i zmusi je do sprzedaży – w ciągu następnej dekady – domów, które już posiadają .
Przed Kongresem leży jeszcze jedna nowa ustawa – amerykańska ustawa o ochronie sąsiedztwa zaproponowane przez prawodawców z Karoliny Północnej, Jeffa Jacksona i Almę Adams, wymagałoby od właścicieli korporacji ponad 75 domów jednorodzinnych wpłacania 10,000 XNUMX dolarów rocznie na dom na rzecz funduszu powierniczego na rzecz budownictwa mieszkaniowego, z którego poszczególne rodziny mogłyby się zwrócić o pomoc w opłacaniu zaliczek mieszkaniowych.
Żadna z tych oczekujących reform nie ma szans przedostać się przez obecny Kongres, nie biorąc pod uwagę obecnych plutokratycznych realiów Ameryki. Najbogatsi Amerykanie nie tylko mają środki, aby zaspokoić rzeczywiste potrzeby przeciętnych amerykańskich rodzin. Ich bogactwo zakłóca nasz narodowy dialog polityczny. Ich władza polityczna przekreśla i opóźnia rzeczywiste rozwiązania problemów, przed którymi stają przeciętni ludzie.
Jak możemy ulepszyć te rzeczywiste rozwiązania? Musimy myśleć odważnie. Musimy rozpocząć redystrybucję bajecznych sum bogactwa, które zgromadziły się na amerykańskim szczycie gospodarczym. Bez tej redystrybucji najbogatsi będą nadal wykorzystywać najbardziej irytujące, niezaspokojone potrzeby naszego społeczeństwa.
Weźmy na przykład prowadzenie i zawieranie transakcji przez jednego z ostatnich miliarderów, który wziął udział w loterii wykupu amerykańskich akcji mieszkaniowych, Jeffa Bezosa. Wspierany przez Bezos start-up funduszu inwestycyjnego, Vice zgłaszane w zeszłym miesiącu „stawia na wynajem domów jednorodzinnych, ponieważ mniej osób może sobie pozwolić na zakup domów, a więcej osób utknie w wynajmie”.
Reakcja kalifornijskiego kongresmena Ro Khany?
„Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebują Amerykanie, jest firma inwestycyjna wspierana przez Bezosa, która dalej konsoliduje domy jednorodzinne i sprawia, że posiadanie domów staje się poza zasięgiem coraz większej liczby osób” – Khana zauważyć w zeszłym miesiącu. „Mieszkanie powinno być prawem, a nie towarem spekulacyjnym”.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna