Wśród krytyków i komentatorów, wydawców, redaktorów i wielu autorów powszechne jest uprzedzenie wobec wyraźnej, postępowej fikcji politycznej. Doprowadziło to do niedostatku publikowanych (i, jak sądzę, napisanych) tego typu fikcji, co stanowi poważny brak, o którym wspomniał mimochodem Sean Wilentz w „The Rise of Illiterate Democracy” w „The New York Times”:
„Obecne listy bestsellerów literatury faktu są często pełne stronniczych pism określających Demokratów jako zdrajców elity, a Republikanów jako przebiegłych plutokratów. Ale spójrz na stronę fikcji, a polityka nie pojawia się prawie nigdzie. Niektórzy krytycy odczytali „Spisek przeciwko Ameryce” Philipa Rotha jako alegorię obecnego Białego Domu, a pojawiło się nawet kilka bezceremonialnych i przerażających fantazji politycznych, jak „Punkt kontrolny” Nicholsona Bakera, krótki dialog między człowiekiem, który chce zamordować George’a W. Busha i przyjaciela, który chce go od tego odwieść. Jednak w przeciwieństwie do wszechobecnych powieści faktu, współczesnych powieści rzadko podejmują brudne sprawy zwykłej polityki, przeszłej lub obecnej, jako temat, nie mówiąc już o działalności, w której mogliby uczestniczyć ich autorzy. Współczesna polityka partyjna, która niegdyś inspirowała pisarzy tak różnych, jak James Fenimore Cooper, Mark Twain i Robert Penn Warren, to terra incognita. Oddzielenie kościoła od państwa jest gorąco kwestionowane; wydaje się, że rozdział literatury od państwa stał się absolutny.
Wilentz ledwo odnosi się tutaj do postępowej fikcji politycznej; jednakże jego obserwacje wykraczają poza politykę partyjną, ponieważ wiele kluczowych i trwałych kwestii publicznych nie jest podejmowanych w fikcji z bardzo postępowej perspektywy. Fikcja „wielokulturowa” jest w ostatnich dziesięcioleciach znacznie bardziej widoczna niż tradycyjnie i niektóre z niej mają charakter postępowy lub mają aspekty postępowe, a niektóre nawet jawnie postępowe i rewolucyjne. Ale choćby dla jednego przykładu, ile można wymienić najnowszych powieści antywojennych? Stany Zjednoczone niszczą Irak od 1991 r., zbierając żniwo ponad miliona Irakijczyków w wyniku bombardowań i sankcji” – według licznych raportów byłego koordynatora ONZ ds. pomocy humanitarnej dla Iraku, Denisa Hallidaya, a także wielu innych osób i organizacji „od dawna przed wielowiekową inwazją i okupacją terenu. Stany Zjednoczone od lat zezwalają korporacjom na korzystanie z praw patentowych, które uniemożliwiają przedostanie się szczepionek przeciwko wirusowi HIV do Afryki, co spowodowało śmierć milionów ludzi. Gdzie są powieści exposé? Wymień tak zwane powieści o oszustwach lub żywe powieści polemiczne na temat pozbawionego skrupułów amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej. Albo wskaźnik ubóstwa. Lub możliwe do uniknięcia katastrofy ekologiczne. Itd. i tak dalej. Nie jest to łatwe. Można wymyślić kilku, w tym Johna le Carré (ostatnio) w Niezłomny Gardner – wyjątki od reguły.
Pisanie wysokiej jakości fikcji politycznej wydaje się pod wieloma względami nie do pomyślenia w kręgach literackich. Jeden z autorów zasugerował, że autorzy beletrystyki mogliby „oddawać” część swojego czasu i talentu pisarskiego na produkcję niefikcyjne dzieła polityczne. Pojęcie pouczającej, poruszającej i estetycznie zrealizowanej różnego rodzaju fikcji politycznej jest tym, czego nie można pomyśleć.
Zaproponuj na stronie internetowej literaturoznawców nauczanie i badanie postępowej fikcji politycznej, a prawdopodobnie powiedzą, że opowiadasz się za indoktrynacją. Wręcz przeciwnie, wielu pisarzy obdarzonych wyobraźnią pisze, aby poruszyć, podnieść na duchu i oświecić z najróżniejszych powodów, na różne sposoby, nie tylko „polityczne”. To nie dzieje się po prostu magicznie – to sztuka. Jeśli uniwersytet nie jest odpowiednim miejscem do studiowania zagadnień, które często są integralną częścią twórczości artysty, to żadne miejsce nie jest. Nie jest to kwestia indoktrynacji, tak samo jak jakiekolwiek doświadczenie klasowe czy celowe nie wiąże się z formą indoktrynacji. Wydaje mi się, że politycznie postępowa sztuka (i krytyka) jest jedną z najbardziej społecznie użytecznych i społecznie zdrowych dziedzin sztuki (i krytyki), a także jedną z najbardziej żywych i skądinąd atrakcyjnych dziedzin, co objawia się na dość różnorodny sposób: moralnie psychologicznie, politycznie, estetycznie i tak dalej.
Inni autorzy pochwalają fikcję polityczną, w której „historie występują samotnie jako historie, a do czytelników wkrada się polityczny akcent”. Innymi słowy, rzekomo istnieje wyraźny podział pomiędzy „historią” a „historią”
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna