11 grudnia był poważną porażką mas pracujących w Stanach Zjednoczonych, gdy kulawy legislatura Michigan dwudziestym czwartym stanem, który przyjął tak zwane ustawodawstwo „prawa do pracy”. Orwellowski termin „prawo do pracy” został spopularyzowany przez pracodawców od lat czterdziestych XX wieku, gdy starali się cofnąć historyczne zdobycze pracy w poprzedniej dekadzie. Przepisy dotyczące prawa do pracy (RTW). zabraniają umów wymagających od wszystkich pracowników partycypowania w kosztach reprezentacji związkowej, zachęcając do „jazdy na gapę” i znacznie utrudniając związkom przetrwanie (związki pozostają prawnie zobowiązane do reprezentowania wszystkich pracowników w jednostce negocjacyjnej, niezależnie od tego, czy płacą, czy nie) sprawiedliwy podział składek). Ustawodawstwo stanu Michigan w zakresie RTW wysyła złowieszczy sygnał dla pracowników na całym świecie, biorąc pod uwagę historyczną reputację stanu jako bastionu związkowego oraz fakt, że masowy protest co najmniej 10,000 11 pracowników pod stolicą stanu w Lansing, który odbył się XNUMX grudnia, nie uniemożliwił przejazdu.
Jeden z tych 10,000 200 pracowników przyjechał z Kolumbią, która od dawna jest sztandarowym przykładem neoliberalnej gospodarki, pożądanej przez korporacje i międzynarodowe instytucje finansowe. Jorge Parra przybył do Detroit we wrześniu, aby skonfrontować się ze swoim byłym pracodawcą, General Motors, w związku ze zwolnieniem jego i ponad 20 innych pracowników fabryki samochodów w Bogocie po urazach i chorobach w miejscu pracy. Parra zaszył sobie usta i XNUMX listopada rozpoczął strajk głodowy, aby nagłośnić żądanie pracowników dotyczące bezpośrednich negocjacji z GM. W reakcji na wiadomość o przepisach dotyczących RTW stanu Michigan Parra stwierdza, że „widzę wyraźny związek między tym, co dzieje się tutaj, a tym, co wydarzyło się w Kolumbii”. Zauważa, że przepisy dotyczące RTW w tym kraju „są takie same, jak te, które osłabiły działalność związkową” w Kolumbii.
Uwaga Parry podkreśla transnarodowy charakter ataku na ludzi pracy i wskazuje na konieczność solidarności transgranicznej. Parra doskonale rozumie to, czego większość związków zawodowych w tym kraju dopiero zaczyna się uczyć: że „wszystko to jedna walka”. W epoce malejących praw pracowniczych, niepewnego zatrudnienia i nierówności – a także rosnących zysków przedsiębiorstw – solidarność międzynarodowa jest ważniejsza niż kiedykolwiek.
Głodni sprawiedliwości: kolumbijscy pracownicy GM
Strajk głodowy Jorge Parry trwał pięć tygodni w Boże Narodzenie 25 grudnia. Po pięciu tygodniach niejedzenia organizm ludzki zaczyna być narażony na trwałe uszkodzenie tkanek i mózgu; tydzień lub dwa później niewydolność narządów, ślepota i śmierć stają się coraz bardziej prawdopodobne z każdym dniem.
Do tak desperackiego kroku Parra została zmuszona przez odmowę General Motors negocjacji z pracownikami niesłusznie zwolnionymi z fabryki Colmotores w Bogocie. Po tym, jak zawiodły instytucjonalne mechanizmy dochodzenia roszczeń w Kolumbii – co nie było zaskoczeniem, biorąc pod uwagę korupcję rządu kolumbijskiego i podporządkowanie go interesom korporacji – Parra i jego współpracownicy utworzyli Stowarzyszenie Rannych i Byłych Pracowników General Motors Colombia (ASOTRECOL) i w sierpniu 2011 r. rozpoczęli zajmowanie namiotów przed ambasadą USA w Bogocie, wybierając to miejsce ze względu na udział rządu USA w GM w następstwie pomocy finansowej USA na samochody w latach 2008–09 oraz bliskie powiązania między Kolumbią a Stanami Zjednoczonymi. 25 grudnia okupacja namiotów wkroczyła w 512th dziennie, a wielu tamtejszych pracowników również w ostatnich miesiącach brało udział w strajkach głodowych. Domagają się, aby GM zapewnił odszkodowania za bezprawne zwolnienia, kompleksową opiekę medyczną i nowe miejsca pracy dla tych, którzy są nadal zdolni do pracy.
Powyżej: głodujący Jorge Parra z zaszytymi ustami, 20 listopada. Zdjęcie z www.asotrecol.com.
Poniżej: Kilku byłych pracowników GM przy 488th w dniu zajęcia namiotu przed ambasadą USA w Bogocie w Kolumbii, 1 grudnia 2012 r. Na koszulce Manuela Ospiny (z lewej strony) widnieje napis „Poznaj nowy plan Chevy: zachorujesz na linii montażowej i wyrzucą cię na ulicy. Zdjęcie z www.asotrecol.com.
Pracownicy' rodzin ucierpieli jeszcze bardziej niż sami robotnicy. Niektórzy zostali już eksmitowani ze swoich domów przez te same banki i firmy hipoteczne, wyrzucając amerykańskie rodziny na ulicę. Wielu pracowników ma małe dzieci. Na początku tego miesiąca pięć żon pracowników napisało osobiste listy do wiceprezes ds. stosunków pracy GM, Catherine Clegg, które zwolennicy osobiście dostarczyli do rezydencji Clegga na przedmieściach Detroit 6 grudnia. Żona jednego z rannych pracowników opowiedziała, jak jej 8- letnia córka ciągle zadaje sobie pytanie, dlaczego ojciec „nie jest już taki szczęśliwy jak wcześniej, dlaczego ma zaszytą buzię, dlaczego widziała go tak chorego i inne pytania, na które nie wiem, jak odpowiedzieć”. Drugie dziecko pary to 12-letni chłopiec o imieniu Angel, który cierpi na porażenie mózgowe i jest w około 98% niesprawny. Od czasu zwolnienia ojca Angel nie otrzymuje już potrzebnych mu leków i terapii. Takie sceny powtarzają się w przypadku wielu rodzin pracowników, którzy żyją w świecie, którego kierownictwo GM nigdy nie zobaczy ani nie doświadczy. W 2011 roku GM zanotował rekordowy zysk w wysokości $ 7.6 mld, częściowo dzięki dotacjom od podatników.
Walka ASOTRECOL to tylko jeden z elementów większej i trwającej tragedii w Kolumbii. Kraj ten od dawna jest najniebezpieczniejszym miejscem na świecie dla związkowców (29). zabity a setkom grożono śmiercią w 2011 r. Chłopi, Afro-Kolumbijczycy i ludność tubylcza są rutynowo mordowani i przesiedlony przez elity biznesowe, które pożądają swojej ziemi i zasobów. przemoc seksualna jest często używany jako część tego wysiłku. Dziesiątki kapłani i Obrońcy praw człowieka zabijają się każdego roku. U podstaw tych aktów jawnej przestępczości leży strukturalna przemoc występująca w codziennym życiu większości kraju: Wzrost o 1.15 kontroli właścicieli gruntów Wzrost o 52 z krainy, trzy kwarty mieszkańców wsi żyje w biedzie, a ok 121,000 Kolumbijczycy umierają co roku z powodu niedożywienia.
Ale pod jednym względem rząd kolumbijski radzi sobie bardzo dobrze. W 2010 roku Bank Światowy i Międzynarodowa Korporacja Finansowa oklaskiwane Kolumbia stara się utrzymać „środowisko przyjazne dla biznesu”. W raporcie Kolumbia znalazła się na trzecim miejscu w Ameryce Łacińskiej pod względem „łatwości prowadzenia działalności gospodarczej”. Nieprzypadkowo Kolumbia została Najbardziej niezawodny sojusznik Stanów Zjednoczonych w Ameryce Południowej w ciągu ostatnich dwudziestu lat, otrzymując setki milionów dolarów rocznej pomocy wojskowej, która jest w dużej mierze wykorzystywana do zabijania i kontrolowania głodnej większości Kolumbii.
W ciągu tych samych dwudziestu lat rząd Kolumbii trzymał się znanej recepty neoliberalnej polityki gospodarczej: ograniczania wydatków na programy społeczne, prywatyzacji zasobów publicznych, obniżania stawek podatku dochodowego od osób prawnych oraz deregulacji działalności gospodarczej i transferów finansowych. Niedawne umowy o „wolnym handlu” Kolumbii z United States i Unią Europejską to dodatkowe kroki w tym kierunku, mające na celu dalsze uwalnianie wielkiego biznesu kosztem zwykłych ludzi we wszystkich zaangażowanych krajach. Pomimo obietnic poszanowania praw pracowników – zawartych w „Planie działań w sprawie pracy” towarzyszącym porozumieniu USA-Kolumbia z 2011 r. – idea ochrony ludzi pracy jest bezpośrednio sprzeczna z logiką takich umów handlowych.
Ustawodawstwo antyzwiązkowe odegrało ważną rolę w tym neoliberalnym programie. Amerykańskie Centrum Międzynarodowej Solidarności Pracy zauważa że przed 1990 rokiem „kolumbijscy pracownicy należeli do najlepiej zorganizowanych w Ameryce Łacińskiej”. Ale odkąd rząd przeszedł ustawy antyzwiązkowe podobnie jak w RTW w 1990 r., „dyskryminacja antyzwiązkowa ze strony pracodawców” wzrosła, a „praktyki pracodawców, takie jak zwalnianie i umieszczanie na czarnej liście przywódców związkowych, są powszechne”. W 2005 Międzynarodowa Konfederacja Wolnych Związków Zawodowych wydała oświadczenie przegląd warunków pracy w Kolumbii:
Ministerstwa i organy odpowiedzialne za politykę społeczną zostały osłabione, zreformowane lub rozwiązane… Pracownicy zostali zwolnieni lub zapewniono im mniej bezpieczne warunki zatrudnienia, zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym. Obydwa sektory są poddawane restrukturyzacji przy użyciu przepisów promujących elastyczność zatrudnienia i umożliwiających pracodawcom uchylanie się od jasnych obowiązków… Tworzenie związków zawodowych, podpisywanie układów zbiorowych czy organizowanie strajków jest zadaniem złożonym, a czasem niemożliwym… Osoby chcące założyć związek są zwalniane, prześladowane lub nawet grozi im śmierć… Bezkarność jest normą dla tych, którzy łamią prawa pracownicze (w tym mordują przywódców i członków związków zawodowych), podczas gdy cała moc prawa wywierana jest na pracowników, nawet jeśli działają w pełni zgodnie z nim .
W raporcie zauważono, że w rezultacie zaledwie pięć procent ludności aktywnej zawodowo należało do związków zawodowych, a tylko jeden procent kolumbijskich pracowników był objęty układem zbiorowym, co było jeszcze gorsze niż w Stanach Zjednoczonych. Ale nie dużo gorzej.
Przeniesienie Michigan bliżej Kolumbii
Dwadzieścia trzy inne stany USA wyprzedziły Michigan w uchwalaniu przepisów dotyczących prawa do pracy, ale większość z nich znajdowała się w krajach Południa o niskich płacach, gdzie związki zawodowe były tradycyjnie rzadkie. Z drugiej strony stan Michigan ma piątą co do wielkości gęstość uzwiązkowienia w kraju. Z tego powodu był to szczególny cel prawicowych darczyńców-miliarderów, takich jak bracia Koch, którzy nalewali miliony dolarów do stanu, aby promować RTW. Siły te postrzegały Michigan jako papierek lakmusowy dla ich wysiłków na rzecz zniszczenia związków zawodowych, płac i podatków od przedsiębiorstw w innych północnych stanach. Ich marzenie jest całkiem jasne: gospodarka i społeczeństwo przypominające kolumbijskie, gdzie zatomizowani pracownicy otrzymują głodowe pensje i pracują w niebezpiecznych warunkach, podczas gdy nieliczni wybrani obżerają się zyskami.
Bogaci mają dobry powód, aby przychylnie patrzeć na RTW. Według kompleksowego zestawienia z 2011 r „The Puzzle of Monogamous Marriage” Według Instytutu Polityki Gospodarczej roczne wynagrodzenia w stanach RTW są o około 1,500 dolarów niższe niż w stanach nieobjętych RTW, a część pracodawców sponsorujących pracownicze programy emerytalne jest o 4.8% niższa. Prawicowi demagodzy twierdzą, że przepisy dotyczące RTW „tworzą miejsca pracy”, ale w rzeczywistości równie prawdopodobne jest, że postąpią odwrotnie, obniżając płace, a tym samym zmniejszenie popytu konsumenckiego. Wielu pracowników po prostu wchodzi w szeregi populacji trwale bezrobotnej i zbędnej, niezależnie od pracy jest tworzone są zazwyczaj niskopłatne i wysoce niepewne.
Przepisy stanu Michigan dotyczące RTW są zwieńczeniem szeregu środków antyzwiązkowych nałożonych w tym stanie w ciągu ostatnich dwóch lat. Najbardziej znany jest ustawa o „menedżerze awaryjnym”. która pozwala gubernatorowi przekazywać miasta i okręgi szkolne niewybranym dyktatorom, którzy są uprawnieni do rozwiązywania umów związkowych, masowych zwalniań pracowników oraz prywatyzacji gruntów i usług publicznych. Po tym, jak wyborcy ze stanu Michigan odrzucili tę ustawę w listopadowym referendum, kulawy legislatura przyjęła art wersja lekko zmodyfikowana prawa mniej więcej w tym samym czasie, gdy forsowała RTW. W ostatnich miesiącach politycy stanu Michigan zabronili także pobierania składek nauczycielskich, wyeliminowali świadczenia dla partnerów domowych pracowników państwowych i wydali dekret, że asystenci naukowi na uniwersytetach nie są pracownikami i dlatego nie mogą tworzyć związków zawodowych. Gubernator Rick Snyder i jego towarzysze Republikanie przewodzili atakowi, choć czasami przy współpracy lub jedynie przy umiarkowanym sprzeciwie Demokratów stanowych.
W Detroit Jorge Parra obserwuje ten rozwój ze smutnym, ale pełnym zrozumienia wyrazem twarzy. „Tutaj powtarza się ta sama historia” – mówi w odniesieniu do RTW. „To samo prawo wprowadzono w życie na początku lat 1990. w Kolumbii i obecnie bycie związkowcem to praktycznie wyrok śmierci”. Pracownicy ze stanu Michigan nie doświadczają takiego samego poziomu przemocy i trudności, z jakimi borykają się pracownicy w Kolumbii, ale RTW i inne ataki jeszcze bardziej przybliżyły stan Michigan do tej rzeczywistości.
Solidarność transgraniczna: perspektywy i przeszkody
W tym kontekście solidarność transgraniczna stała się pilniejsza niż kiedykolwiek. Zdaniem Rona Lare, emerytowanego pracownika samochodowego z Detroit, „Solidarność” ma pragmatyczną i moralną logikę. Lare był aktywny zarówno w kampanii solidarnościowej GM z Kolumbią, jak i w walce z RTW w Michigan. Komentuje, że „jeśli warunki w Kolumbii i innych krajach nie zbliżajcie się do najlepszych warunków związkowych w USA poprzez solidarność międzynarodową, amerykańskie płace i warunki będą kontynuowane skierować się ku mieszkańcom Kolumbii i innym uciskanym krajom”. Lare zauważa, że chociaż GM zwalnia pracowników, którzy odnieśli obrażenia w Kolumbii, „coś zbliżonego do tej sytuacji już ma miejsce” w wielu amerykańskich zakładach pracy, które zatrudniają pracowników tymczasowych i pracowników spoza związków zawodowych. Na przykład w fabrykach samochodów w Michigan „warunki GM-Kolumbia są już zapowiedziane” w zakresie zatrudniania pracowników tymczasowych i dwustopniowy system wynagrodzeń, wysyłając złowieszczy sygnał na przyszłość. Zdaniem Lare „nowe przepisy dotyczące «prawa do pracy» (za niższą) w stanie Michigan pokazują, dlaczego pracownicy tutaj powinni przejmować się tym, co dzieje się z pracownikami General Motors w Kolumbii”.
Inni pracownicy samochodowi ze stanu Michigan podzielają te opinie. Melvin Thompson był tak poruszony spotkaniem z Jorge Parrą, że zorganizował własny 23-dniowy strajk głodowy, aby zwrócić uwagę na zbrodnie General Motors. Thompson był świadkiem wpływu obniżek płac, przyspieszeń i niebezpiecznych fabryk na swoich współpracowników i mówią że w oddziałach GM w Kolumbii „można dostrzec podobieństwa do sposobu, w jaki prowadzimy tutaj interesy. Wszystko, co oni znoszą, my znosimy w znacznie mniejszym stopniu.” Poczuł się zmuszony do podjęcia tak dramatycznych działań, „ponieważ nasze zmagania są ze sobą powiązane”. Pracownica Chryslera, Martha Grevatt, twierdzi, że „niebezpieczne praktyki” w jej własnym zakładzie i jej doświadczenie w radzeniu sobie z nadużyciami w firmie przez ostatnie 25 lat „mówią mi, że firmom nie zależy na pracownikach”. To doświadczenie sprawia, że „niemożliwe” jest dla niej „nie zainteresowanie się robotnikami w Kolumbii i brak im współczucia”. Biorąc pod uwagę globalny charakter kapitalistycznego ataku na pracowników, „jedynym sposobem, w jaki możemy wygrać, jest zjednoczenie się we wspólnej sprawie i niepoddawanie się podziałom granic lub języka”.
Powyżej: Na początku tego miesiąca strajk głodowy GM Jorge Parra (w środku) z innym strajkującym głodówką Melvinem Thompsonem z Detroit (po prawej) i aktorem Dannym Gloverem. (Zdjęcie autorstwa autora)
Kampania solidarności prowadzona przez tych pracowników i inne osoby w całych Stanach Zjednoczonych jest zachęcającym znakiem. Strajk głodowy Thompsona i inne elementy tej kampanii reprezentują amerykańską siłę roboczą w najlepszym wydaniu: ofiarną, współczującą, wściekłą i świadomą funkcjonowania globalnego kapitalizmu. Jednak wszelkie wysiłki mające na celu rekrutację dużej liczby amerykańskich pracowników do tego rodzaju kampanii będą musiały napotkać wiele przeszkód. Wiele z tych przeszkód jest odbiciem amerykańskiego kapitalizmu korporacyjnego oraz rasizmu i nacjonalizmu w społeczeństwie amerykańskim, a zatem poza bezpośrednią kontrolą pracowników, podczas gdy niektóre wywodzą się ze struktury i ideologii samych amerykańskich związków zawodowych.
Być może największe bariery dla solidarności transgranicznej mają charakter ideologiczny. W tym kraju uczy się nas od najmłodszych lat, że życie obywateli USA (zwłaszcza białych z klasy średniej) jest z natury cenniejsze niż życie obcokrajowców. To ukryte założenie przenika nasze podręczniki szkolne, gazety i programy telewizyjne i ma głęboki wpływ na nas wszystkich. Granice nie są tylko narodowe: sama siła robocza w USA zawsze była podzielona według rasy, płci, seksualności, wieku, umiejętności, poziomu płac, statusu imigracyjnego i uzwiązkowienia oraz innych kategorii. W tym kontekście stare hasło IWW, że „szkoda jednego, szkodzi wszystkim”, jest stwierdzeniem prawdziwie rewolucyjnym. „Największą barierą dla solidarności jest zdolność szefów do narzucania pracownikom tutaj pracowników z innych krajów w rywalizacji o coraz mniejszą liczbę miejsc pracy” – mówi Martha Grevatt. „Musimy zobaczyć, że mamy więcej wspólnego z robotnikami w innych krajach niż z kapitalistami z naszych własnych krajów”.
Strukturalna pozycja pracowników w USA również stwarza pewne przeszkody dla solidarności. Jako konsumenci pracownicy w Stanach Zjednoczonych czerpią pewne materialne korzyści z wyzysku pracy i zasobów w krajach słabo rozwiniętych (choć znacznie mniej niż kapitaliści). W przypadku amerykańskiego przemysłu samochodowego, pracownik posiadanie akcji i udział w zyskach porozumienia dają pracownikom konkretny udział w dobrobycie przedsiębiorstw i, przynajmniej potencjalnie, zniechęcają do wspierania żądań innych pracowników, takich jak ASOTRECOL w Kolumbii. Kierownictwo UAW z pewnością uwierzyło w ideę wspólnego interesu kadry kierowniczej i pracowników. „Zarządzanie nie jest wrogiem” mówią jeden urzędnik związkowy w Ohio. „Wrogiem jest konkurencja”.
Jak sugerują takie komentarze, same związki zawodowe często stanowią instytucjonalne przeszkody dla solidarności. Większość przywódców związkowych w USA niewiele zrobiła, aby zacieśnić transgraniczne więzi między pracownikami. Nawet gdy potępiają neoliberalizm, ich plakaty i literatura dotycząca kampanii są zwykle wypełnione nacjonalistycznymi twierdzeniami na temat „amerykańskich” zawodów. Mówią nie o klasie robotniczej, ale o „klasie średniej”, co wzmacnia poczucie, że istnieje jakiś inny klasa leniwych, niezasłużonych, często ciemnoskórych pasożytów unoszących się poniżej. Takie postrzeganie skłania większość przywódców związkowych do zwalniania pracowników zagranicznych, a także amerykańskich pracowników usług, imigrantów, pracowników krajowych i bezrobotnych (a także zapewnia dużą podstawę do prawicowy populizm w tym kraju). Przywódcy związkowi sprzedają nawet swoich wyborców, wyrażając na to zgodę „dwustopniowe” systemy wynagrodzeń i inne ulgi. Ich podejście w znacznie większym stopniu opiera się na zakulisowych dyskusjach z szefami i koncepcji „partnerstwa” z pracodawcami, niż na mobilizacji szeregowych pracowników do konfrontacji z pracodawcami. Ich strategia polityczna polega na zabawie z Demokratami w psy pokojowe.
Większość związków zawodowych w Michigan jest przykładem tych problemów. Kiedy kilku działaczy solidarności odwiedziło niedawne spotkanie władz związkowych w jednym z miast stanu Michigan, aby poprosić o datki dla rodzin kolumbijskich pracowników GMO, większość przywódców związkowych w radzie kwestionowała sam pomysł pomagania komukolwiek poza „naszymi pracownikami”. Używając słabo zawoalowanego rasistowskiego języka, przewodniczący rady obawiał się, że jeśli przekażą cokolwiek, w przyszłości zostaną „zasypani” hordami osób z zewnątrz proszących o pomoc. Nigdy nie padło określenie „klasa robotnicza”.
Mnóstwo innych przykładów. Wielu postępowych krytyków zwrocic uwage że ciągłe ustępstwa przywódców związkowych i nieudana strategia polityczna pomogły utorować drogę niedawnemu przyjęciu RTW. Rona Larę zauważa że kiedy pod koniec listopada po raz pierwszy usłyszeli pogłoski o RTW, w pierwszym odruchu tych przywódców było raczej „porozmawiać z szefem”, a nie mobilizować swoje bazy do strajków i obywatelskiego nieposłuszeństwa; nawet po przejściu RTW do Michigan wielu krajowych przywódców związkowych pozostać zaangażowanym tej samej nieudanej strategii. Ranni pracownicy GM w Kolumbii nie otrzymali jeszcze żadnego publicznego wsparcia od kierownictwa United Auto Workers (UAW), pomimo niezliczonych apeli Jorge Parry i jego współpracowników. Brak zainteresowania związków zawodowych stanu Michigan niedawną kampanią mającą na celu uchylenie ustawy o „menedżerach kryzysowych” – która miałaby dotyczyć przede wszystkim skupisk ludności czarnej, takich jak Detroit – jest kolejną wymowną oznaką tego samego rodzaju uprzedzeń. Większość przywódców związkowych pozostaje wierna tradycyjnemu modelowi: stara się wybierać Demokratów, „rozmawia z szefem”, zamiast angażować szeregowych pracowników i pozostaje wąsko skupiony na troskach „własnych” pracowników.
Jeśli jednak rok 2012 przyniesie jedną ostateczną lekcję dla amerykańskich robotników, to jest nią fakt, że bojowy, agresywny unionizm, który kładzie nacisk na mobilizację szeregowych i sojusze społeczne, jest najbardziej obiecującą strategią obrony ludzi pracy. Najbardziej przekonujący dowód pochodzi ze strajku Chicago Teachers Union (CTU) we wrześniu, który stanął przed burmistrzem Demokratów i skutecznie uniemożliwił jego plany obniżenia płac oraz zniszczenia bezpieczeństwa pracy i związku zawodowego. Choć nauczyciele szkół publicznych są powszechnie oczerniani przez polityków obu partii, CTU miało na to sposób Silna pomoc mieszkańców Chicago – częściowo dzięki kontaktom związkowym z mieszkańcami miasta i „związkowej perspektywie” podkreślającej potrzebę walki nie tylko o członków płacących składki, ale także o uczniów i całą społeczność (na przykład poprzez sprzeciw wobec zamykania szkół i żądanie mniejsze klasy). Wkrótce potem niezrzeszeni robotnicy fizyczni w łańcuchu dostaw Wal-Martu strajk w Illinois i Kalifornii i skutecznie odzyskała wynagrodzenie oraz poprawę warunków pracy.
Ożywienie ducha bojowego unionizmu ma kluczowe znaczenie, jeśli amerykańscy pracownicy mają zapewnić sobie i swoim potomkom godną przyszłość. Robotnicy muszą nie tylko stać się bardziej agresywni i bardziej zorientowani na członków, ale, jak mówi Martha Grevatt, muszą także „budować solidarność z globalną społecznością pracowników, którzy są atakowani”. Dla osoby prowadzącej strajk głodowy brakuje czasu, co wymaga natychmiastowych działań w ramach solidarności z pracownikami GM-Colombia. Jednak w tym wielkim, globalnym wyścigu do dna „naszego czasu też jest mało” – mówi Ron Lare. „Czasu jest mało dla nas wszystkich”.
SPOSOBY WSPIERANIA PRACOWNIKÓW GMO W KOLUMBII:
WSPARCIE dla rodzin pracowników wypisując czek na adres Wellspring UCC z napisem „Colombia relief” w wierszu notatek i wysyłając go na adres Wellspring UCC, Box 508, Centreville, VA 20122. Lub przekaż darowiznę na adres www.wellspringucc.org i w tytule wiadomości wpisz „Pomoc dla Kolumbii”.
ZADZWOŃ/WYŚLIJ E-MAIL i POWIEDZ TYM OSOBOM, ABY NACIŚNIŁY GM DO NEGOCJACJI (Wybierz numer 888-720-3180, aby zostać przekierowanym do dowolnego z nich):
- Ambasada USA w Kolumbii: [email chroniony] (Andrea Aquilla, urzędnik ds. pracy)
- Ambasada Kolumbii w DC: [email chroniony] (Veronica Turk, asystentka Ambasadora)
- Biuro Międzynarodowych Spraw Pracy Stanów Zjednoczonych (Jason Kuruvilla): [email chroniony]
POST NA TWITTERZE: @GM @USEmbassyBogota @BarackObama @JuanManSantos
POST NA FACEBOOKU: GM: www.facebook.com/generalmotors
Ambasada Stanów Zjednoczonych: www.facebook.com/usdos.kolumbia
Więcej informacji można znaleźć na stronie internetowej pracowników pod adresem www.ASOTRECOL.com oraz strona kampanii solidarnościowej na Facebooku: www.facebook.com/SolidarityWithGMHungerStrikers
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna