Jeśli pomyśleć o tym. W ciągu ostatnich kilku lat wszędzie wokół widać większy dobrobyt. Więcej osób ma dochody rozporządzalne, więcej osób podróżuje obecnie za granicę, więcej osób lata po kraju, więcej ludzi tłoczy się w super centrach handlowych, więcej samochodów (w tym luksusowych modeli) zatyka drogi, więcej restauracji jest obecnie rozsianych po ulicach i Wkrótce. Bogaci stali się superbogaci, a klasa średnia szybko nadrabia zaległości.
Wierzymy, że to wszystko dzięki niespotykanej dotąd dynamice wzrostu. Wydaje się, że od chwili uwolnienia liberalizacji gospodarczej w 1991 r. Indie stanęły na nogi. Kraj przeżywa boom gospodarczy. Nawet w czasach globalnego krachu nasze gazety donoszą, że stopa wzrostu utrzyma się na imponującym poziomie 7 procent. Czy to nie zaskakujące? W końcu eksport spada, produkcja spada, przemysł nie patrzy w górę, biznes i handel dotknięte są recesją, a rolnictwo upada. A co napędza wzrost gospodarczy kraju?
Niemniej jednak spójrzmy na rosnący poziom dobrobytu gospodarczego. Zgadzam się, że poziom dochodów w sektorze IT i niektórych innych branżach usługowych wzrósł w ostatnim czasie. Ale nie zapominaj, że IT/BPO zatrudnia tylko 1.7 miliona osób. Inne sektory również mogły sobie poradzić dobrze i nie lekceważę tego, ale dlaczego poziom finansowy każdego innego gospodarstwa domowego w pobliżu nagle znalazł się w uścisku nowo odkrytego dobrobytu? Czy jest to spowodowane wyższym tempem wzrostu gospodarczego?
Często zastanawiałem się, jaka jest przyczyna tego nowo odkrytego dobrobytu. Uważam, że wszystkie przyczyny są oczywiste. Tyle tylko, że nie chcemy tego przyznać. Dlaczego? ponieważ jesteśmy przede wszystkim beneficjentami równoległego systemu gospodarczego, który spowodował tę widoczną zmianę w naszym stylu życia.
Pomyśl jeszcze raz. Nie ma dnia, w którym nie czytalibyśmy w gazetach o skandalu lub sprawie korupcyjnej. Zapomnij o wielkich skandalach, każdego dnia jesteś oszukiwany. Jeśli kupujesz mleko od sprzedawcy, istnieje ryzyko, że otrzymujesz mleko syntetyczne lub zafałszowane. Wychodzisz z domu, a kierowca autorikszy najprawdopodobniej cię oskubie. Idziesz do lekarza, a on nigdy nie wydaje ci pokwitowania za konsultację. Idziesz do prawnika, a on rzadko wystawia ci pokwitowanie.
Co drugi dzień czytamy o tym, jak marnuje się pieniądze w imię rozwoju, jak zarabia policja drogowa, jak urzędnicy państwowi przekazują akta (chyba że są obciążone pieniędzmi) i jak trzeba „opłacać” usługi publiczne Do. Lista jest nieskończona. I tak to trwa już od kilkudziesięciu lat. Nie jest to zjawisko nowe.
Zgodzicie się też, że to, co pojawia się w mediach, to nawet nie wierzchołek góry lodowej. Jesteśmy skorumpowanym narodem, czy nam się to podoba, czy nie. Transparency International plasuje Indie na 85. miejscu w indeksie obejmującym 180 krajów. Przewodniczący Transparency International w Indiach, RH Tahiliani, twierdzi, że policja, polityka i sądownictwo niższej instancji to najgorsze siedliska korupcji.
Rajiv Gandhi powiedział kiedyś, że z rupii przeznaczonej na obszary wiejskie do prawdziwego beneficjenta trafia jedynie 15 pensów. Rahul Gandhi twierdzi teraz, że to tylko 10 pensów. Wykorzystywaliśmy te stwierdzenia w naszych debatach medialnych, ale nikt nigdy nie oszacował, ile pieniędzy jest po drodze marnowanych lub, w praktyce, gromadzonych przez funkcjonariuszy w imię rozwoju. W niedawnym doniesieniu prasowym podjęto próbę oszacowania tej kwoty. Mówi, że w ciągu ostatnich pięciu lat 2,394 miliarda rupii przeznaczonych na rozwój obszarów wiejskich to kwota, która została odprowadzona, jeśli Rahul Gandhi ma rację.
To jedyne pieniądze, które w ciągu ostatnich pięciu lat oficjalnie przeznaczono na rozwój obszarów wiejskich. Dodaj do tego miliardy, które wydano na rozwój miast miejskich. Wyobraźcie sobie kolosalną kwotę, która została zgromadzona w ciągu ostatnich czterdziestu lat.
Zgodzicie się, że nie wszystko to wyleciało z kraju. Tak naprawdę tylko nieliczni z nas mają przywilej gromadzenia czarnych pieniędzy w bezpiecznych rajach podatkowych za granicą. Amerykańska organizacja Global Financial Integrity umieściła Indie na piątym miejscu na liście 160 krajów rozwijających się, które cierpią z powodu odpływu ogromnych kwot nielegalnymi kanałami. W związku z tym co roku z Indii nielegalnie wypływa 27 miliardów dolarów amerykańskich.
Gdzie się podziała reszta niezaliczonych pieniędzy? Nie, gdzie. Mówi się, że w kraju.
Zmierzmy się z tym. Przez lata nasi krewni i przyjaciele (oczywiście są wyjątki i wielu uczciwych ludzi wiedzie proste życie) zarabiali pieniądze w nielegalny sposób. Faktem pozostaje, że jeśli korupcja jest tak powszechna, jest całkiem oczywiste, że ci, którzy jej dopuścili, są/byli czyimiś krewnymi. A kiedy nadeszła liberalizacja gospodarcza, stworzyła okazję do wyciągnięcia niezaliczonych pieniędzy i zainwestowania. Nieruchomości przeżywały rozkwit. Giełda rosła. Ludzie inwestowali m.in. w drogie samochody i drogie gadżety, jedząc co drugi dzień posiłki i częste wakacje za granicą.
Korupcja naprawdę dobrze nam się opłaciła. Wszyscy boimy się czyjejś korupcji, ale staramy się zachować dyskrecję, jeśli chodzi o nasz udział.
Niemniej jednak to skażone pieniądze i niezliczone bogactwo popchnęły ten kraj w stronę nowo odkrytego dobrobytu gospodarczego. Ekonomiści nie zaakceptują tego, ponieważ wykracza to poza zakres ich podręczników. Sektor prywatny będzie jedynie plamił sektor publiczny jako skorumpowany, zachowując całkowite milczenie w sprawie masowych oszustw, które mają miejsce podczas uzyskiwania zezwoleń rządowych i nabycia gruntów.
Często mówiłem, że tym, co odróżnia korupcję w kraju rozwijającym się, takim jak Indie, od krajów bogatych i uprzemysłowionych, jest to, że korupcja w Indiach jest zdecentralizowana. Każdy może zarabiać pieniądze w nielegalny sposób. W krajach rozwiniętych panuje masowa korupcja, ale tylko na najwyższym szczeblu. Korupcja jest scentralizowana w krajach rozwiniętych.
Czy to oznacza, że demokratycznie wybrany, ale skorumpowany kraj ma lepszy schemat dystrybucji nieuwzględnionego bogactwa? Czy to nie oznacza, że korupcja może prowadzić do dobrobytu gospodarczego? Nie zrozumcie mnie źle, nie nawołuję do legalizacji korupcji, ale mówię tylko, że musimy skorygować nasze postrzeganie dobrobytu gospodarczego.
Oczywiście nie dotyczy to większości. W Indiach 77 procent populacji jest w stanie wydać zaledwie 20 rupii dziennie. Mogą być ofiarami korupcji, ale z pewnością nie są beneficjentami. Skorzystało na tym pozostałe 23 procent, w tym klasa średnia. Wzrost gospodarczy kraju mierzy się siłą nabywczą klasy średniej. To są prawdziwe Lśniące Indie. Niech nie będzie co do tego żadnych skrupułów. #
Devinder Sharma bloguje w Ground Reality. Artykuł ten ukazał się po raz pierwszy w Deccan Herald w Bangalore.