TRuch Occupy Wall Street uwypuklił rosnącą falę protestów wymierzoną bezpośrednio w korporacyjną Amerykę. Od tego czasu nawet główne media relacjonowały aktywizm na rzecz praw mieszkaniowych wymierzony w wyzyskujących pożyczkodawców, strajki i inne akcje pracownicze przeciwko sieciom fast foodów i niskopłatnym sprzedawcom detalicznym, takim jak Walmart, a także ruchy bojkotu i dezinwestycji wymierzone w przemysł paliw kopalnych i przedsiębiorstwa powiązane do izraelskiej okupacji.
Decyzja aktywistów o wycelowaniu w korporacje odzwierciedla rosnące przekonanie, że rząd nie reaguje na żądania społeczne, ponieważ nie chce lub nie jest w stanie powstrzymać nadużyć ze strony świata korporacji (pogląd ten potwierdzają niedawne badania ustalenia statystyczne że „społeczeństwo ma niewielki lub żaden wpływ” na politykę). Chociaż ruchy te mogą zmienić zachowanie korporacji, wierzymy, że mogą również wpływać na politykę rządu w sposób, w jaki bezpośredni nacisk na polityków nie jest możliwy.
We współczesnych Stanach Zjednoczonych niewiele postępowych reform zostało uchwalonych i wdrożonych bez zgody i/lub wsparcia znacznych sektorów elity korporacyjnej. Zadawanie bólu korporacjom poprzez destrukcyjny masowy aktywizm było historycznie najlepszym sposobem na zmniejszenie sprzeciwu korporacji wobec postępowych zmian, a co za tym idzie, oporu reprezentujących je polityków.
Choć zwykle zakłada się, że najlepszym sposobem zmiany polityki rządu jest wywarcie nacisku na polityków lub wybranie innego, ruchy są w rzeczywistości bardziej skuteczne, gdy skupiają się na interesach korporacyjnych i instytucjonalnych, które za kulisami kontrolują politykę publiczną.
HJak ta strategia atakowania korporacji i instytucji może sprawdzić się w obecnych ruchach?
Jednym z przykładów są niedawne kampanie fast foodów i sprzedaży detalicznej. Wbrew założeniu wielu analityków, że objęcie urzędu przez Demokratów to najlepszy sposób na znaczne podniesienie płacy minimalnej, najlepszą strategią mogą być działania w miejscu pracy i protesty wymierzone w pracodawców o niskich płacach. Działania te skupiają uwagę opinii publicznej na niskich płacach i pomagają utorować drogę lokalnym i stanowym referendom w sprawie głosowania w sprawie podniesienia płacy minimalnej.
Co ważniejsze, bezpośredni nacisk – poprzez bojkoty, protesty, strajki pracownicze lub przerwy w łańcuchu dostaw – na McDonald’s, Walmart i inne potężne firmy może „niekorzystnie wpłynąć” na ich wyniki finansowe, zwłaszcza biorąc pod uwagę „rosnące zainteresowanie opinii publicznej kwestiami nierówności dochodów”. jak ostatnio dokumentuje firma McDonald's ostrzeżony. Nacisk ten może jednocześnie skutkować bezpośrednimi ustępstwami: niektóre sieci fast foodów i sieci handlowych zareagowały na niedawne protesty, przyznając podwyżki niesfornym pracownikom, a kilka obiecało wzrosty w całej firmie.
Ale poza tym bezpośrednim skutkiem zmiany wywołane bezpośrednim protestem mogą również zneutralizować sprzeciw dotkniętych firm wobec podniesienia płacy minimalnej do poziomu, jaki (obecnie) płacą swoim pracownikom. Niektórzy mogą nawet lobbować w rządzie za takim podwyższeniem, aby zmniejszyć swoją niekorzystną sytuację konkurencyjną. Ta logika zmotywowała niektóre amerykańskie firmy do wspierania modelu 1891 Ustawa o kontroli mięsa, 1906 Ustawa o czystej żywności i narkotykachi inne przełomowe przepisy regulacyjne, ponieważ postrzegali je jako zmuszające konkurentów do przestrzegania standardów, do których spełnienia i tak byli zmuszeni.
Podobny skutek może mieć aktywizm klimatyczny skierowany do korporacji. Bojkoty, procesy sądowe, akcje pracownicze i ogołocenie przez miasta, uczelnie i fundusze emerytalne podnieść koszty dla dużych podmiotów zanieczyszczających i wymusić (częściowe) przejście na większe odnawialne źródła energii. Może to nie tylko złagodzić ich sprzeciw wobec zaostrzonych regulacji, ale także skłonić je do wspierania polityki rządu, która zmusza ich konkurentów do przestrzegania standardów, które oni sami już spełniają.
Nacisk ruchowy może również pomóc w pchaniu przedsiębiorstw nieenergetycznych — z których wiele stawić czoła zagrożeniom przed skutkami zmian klimatycznych – aby zwrócić się przeciwko interesom paliw kopalnych. Strategia ta nie wymaga od kapitalistów doświadczenia przebudzenia moralnego – wymaga po prostu od nich postrzegania ustępstw wobec żądań ruchu jako mniejszego zła.
Chociaż większość aktywistów nie przyjęła świadomie tej strategii, już widzimy pewne przykłady jej skuteczności. Rozważmy na przykład wpływ lokalnych protestów i działań prawnych na wstrzymanie budowy 184 planowanych elektrowni węglowych, które według Marca Hertsgaarda to „prawdopodobnie największe zwycięstwo klimatyczne” ostatnich lat. Aktywizm ten mógł położyć podwaliny pod regulacje administracji Obamy dotyczące emisji z elektrowni — nieśmiały i żałośnie nieodpowiednie w obecnej postaci – ponieważ regulacje miałyby wpływ na te same elektrownie, które zostały już zamknięte.
Mówiąc bardziej ogólnie, niedawna fala antykorporacyjnych protestów klimatycznych może znacząco zmienić analizę kosztów i korzyści zarówno w przypadku dużych podmiotów zanieczyszczających, jak i przedsiębiorstw zajmujących się paliwami niekopalnymi, ułatwiając w ten sposób rządową reformę klimatyczną.
Podejście to nie koncentruje się na indywidualnych praktykach konsumpcyjnych i nie odwołuje się do wyimaginowanej świadomości korporacyjnej, jak starają się to robić niektóre główne grupy ekologiczne. Ma raczej na celu narzucenie kosztów kapitalistom poprzez zorganizowaną akcję masową, wpływając w ten sposób na kalkulacje zarówno kapitalistów, jak i urzędników państwowych.
Celowanie w korporacje może mieć nawet sens, gdy korporacje nie są najbardziej widocznymi wrogami reform, jak w przypadku walki o prawa imigrantów. W marcu 2011 r. kilkudziesięciu dyrektorów korporacji z siedzibą w Arizonie napisało: list do ustawodawców stanowych, prosząc, aby powstrzymali się od uchwalania kolejnych ustaw antyimigranckich, takich jak ta niesławna SB 1070, czyli w 2010 roku.
Wyjaśnili, że problem polega na tym, że w odpowiedzi na prawo „wezwano do bojkotu społeczności biznesowej [państwa]”. Bojkoty były tak „szkodliwe dla [ich] wizerunku”, że „w przypadku firm z siedzibą w Arizonie anulowano kontrakty lub odmówiono im udziału w przetargach”, a „sprzedaż poza stanem spadła” (bojkoty doprowadziły także do wielu Firmy meksykańskie zaprzestania handlu z firmami z Arizony).
Zagrożenie dla ich zysków skłoniło ich do nalegania na zmianę porządku publicznego. Wynik? W ciągu tygodnia kontrolowana przez Republikanów legislatura odrzucił pięć ustaw mające na celu dalszą kryminalizację imigrantów.
Tjego podejście nie jest magiczną kulą zapewniającą sukces ruchowy. Na skuteczną strategię organizacyjną składa się wiele elementów, a warunki zewnętrzne również mają znaczenie. Reakcje przedsiębiorstw na aktywizm różnią się w zależności od branży i firmy, w zależności od celów linki do innych firm, wśród innych czynników. Ruchy postępowe muszą wziąć to pod uwagę przy opracowywaniu strategii.
Jednak historia jest pełna przykładów pokazujących skuteczność atakowania instytucji (zwykle, choć nie zawsze, korporacji), które wspierają polityczny opór wobec postępowej polityki.
Weźmy pod uwagę ustawę o krajowych stosunkach pracy z 1935 r. (NLRA), która zasadniczo zalegalizowała związki zawodowe w sektorze prywatnym. Większość liderów korporacji sprzeciwiła się ustawie po przyjęciu przez Kongres i przez pierwsze dwa lata nie weszła ona w życie. Jednak w 1937 roku wiele dużych korporacji zmieniło kurs i zwróciło się do nowej Krajowej Rady ds. Stosunków Pracy (NLRB), aby stłumić niepokoje w swoich miejscach pracy. Za tę zmianę stanowiska odpowiedzialna była fala agitacji robotniczej, która wybuchła w latach 1935–37 – obejmująca prawie dziewięć tysięcy strajków w całym kraju.
Na przykład w przemyśle samochodowym rywalizujące ze sobą frakcje w związku zawodowym United Auto Workers naprzemiennie przerywają pracę, drastycznie ograniczając produkcję i zagrażając zyskom branży. W tym kontekście firmy samochodowe zaczęły postrzegać związki zawodowe objęte sankcjami NLRB jako mniejsze zło, lepsze od ciągłego zakłócania strajków. Producenci samochodów – a ostatecznie kierownictwo innych dużych korporacji – poszukiwali NLRB, legitymizując ją w ten sposób i umożliwiając wdrożenie NLRA.
System segregacji Jima Crowa zakończył się mniej więcej w ten sam sposób: masowa presja na kluczowe interesy biznesowe doprowadziła do postępowych zmian w polityce rządu. Bojkot autobusów, uczestnicy protestów okupacyjnych i Freedom Riders wybrali na cel wrażliwe instytucje gospodarcze i w większości nie skupiali swojej energii na urzędnikach publicznych. W wielu miejscach na południu protestujący ostatecznie zakłócili lokalną gospodarkę, narzucając koszty, których przedsiębiorstwa nie były w stanie udźwignąć. Kierownictwo nie tylko położyło kres segregacji we własnych placówkach, ale także złagodziło swój sprzeciw wobec zmian w polityce rządu.
Historyk praw obywatelskich Karola Payne'a komentuje, że wśród białych z Południa w obliczu destrukcyjnych protestów „okazuje się, że grupą, która najkonsekwentniej odgrywała postępową rolę, byli biznesmeni”, ponieważ protesty „nie były zdrowe z punktu widzenia wyników finansowych”.
Po nieudanej kampanii skupiającej się na samorządzie lokalnym w Albany w stanie Georgia w latach 1961–62 sam Martin Luther King Jr doszedł do wniosku, że kampania powinna była być skierowana do „przedsiębiorstw w mieście”, stwierdzając, że „struktura władzy politycznej słucha opinii gospodarczych struktura mocy." Kampania w Birmingham w 1963 r. poszła zgodnie z tą radą, prowadząc do zniesienia segregacji w śródmieściu i okazała się kluczowa dla późniejszych zwycięstw legislacyjnych.
W obu przypadkach ruchy poszukujące zmian w polityce rządu zmusiły swoich przeciwników gospodarczych do zaakceptowania tych zmian, grożąc podkopaniem ich zysków, a nawet ich istnienia. Wrogowie reform – duzi producenci w latach trzydziestych XX wieku, segregacja przedsiębiorstw w latach sześćdziesiątych – w końcu woleli postępową zmianę polityki od strajków robotniczych, bojkotów i innych zakłóceń.
Gdy byli już wystarczająco zagrożeni, albo złagodzili swój sprzeciw wobec zmiany polityki, albo aktywnie ją promowali, co doprowadziło do zdecydowanych zmian w zachowaniu polityków. W tych przypadkach to postawa liderów biznesu zapoczątkowała reformę polityki, a nie wybór życzliwych polityków.
Znaczenie bezpośredniego nacisku instytucjonalnego w porównaniu z przynależnością polityczną osób sprawujących urzędy ilustruje także zachowanie wyraźnie konserwatywnej administracji Nixona. Nixon zdezegregował więcej szkół publicznych na Południu niż administracje Kennedy'ego i Johnsona razem wzięte, zwiększył krajowe wydatki socjalne bardziej niż którykolwiek prezydent od II wojny światowej, opowiadał się za gwarantowanym dochodem minimalnym, rozszerzył zabezpieczenia społeczne i ustanowił bony żywnościowe, Agencję Ochrony Środowiska i Administracji Bezpieczeństwa i Higieny Pracy.
Te programy i polityki nie wynikały z przekonań Nixona — były wynikiem kontekstu politycznego, który pozostawiał mu niewielkie pole manewru. Kontekst ten obejmował nie tylko ruchy na rzecz praw obywatelskich i wyzwolenia Czarnych, ale także rosnące ruchy ekologiczne, przeciwdziałające ubóstwu, feministyczne, LGBT, antywojenne i robotnicze.
W większości ruchy te nie poświęcały czasu na wywieranie nacisku na establishment w Waszyngtonie ani na angażowanie się w ciągłe kampanie wyborcze. Zamiast tego starali się wywrzeć presję instytucjonalną na korporacje i agencje, które stworzyły problemy, którymi chcieli się zająć. Zmiany w polityce wynikały z manewrów politycznych – zwłaszcza ze strony docelowych instytucji – które wynikały z tej presji.
Choć ruchy lat 1960. XX w., podobnie jak ruch robotniczy lat 1930. XX wieku, skupiały się jedynie pośrednio na rządzie federalnym, doprowadziły do postępowych zmian w polityce, które dziesięć lat wcześniej były nie do pomyślenia. Doprowadziły także do znaczących zmian w instytucjach i możliwościach rządowych: pod koniec lat trzydziestych XX w. wzmocniona została władza NLRB, a pod koniec lat sześćdziesiątych XX w. – skuteczny aparat egzekwowania praw obywatelskich.
Wszyscy przyszli prezydenci, niezależnie od partii, byliby ograniczani przez te instytucje (choć instytucje byłyby przedmiotem ciągłych ataków i ostatecznie osłabiały – do tego jeszcze wrócimy).
COrganizacje nie są jedynymi wrogami postępowych reform. Czasami kluczowymi interesami blokującymi zmiany są potężne instytucje rządowe, takie jak np Patrol granicznyThe NYPDlub dowództwo wojskowe. W tym przypadku najskuteczniejszą strategią może być obranie za cel instytucji dopuszczającej się naruszenia, a nie wybranych urzędników.
Weźmy na przykład wycofanie się USA z Wietnamu. Konwencjonalne interpretacje utrzymują, że wycofanie się było wynikiem sprzeciwu Kongresu wobec kontynuowania wojny (z różnym stopniem uznania przypisywanego ruchowi antywojennemu, opinii publicznej i poszczególnym członkom Kongresu).
W rzeczywistości jednak masowa akcja wycelowana w armię amerykańską była czynnikiem decydującym, powodując, że wielu czołowych dowódców wojskowych z radością przyjęło wycofanie się jeszcze zanim Kongres zaczął podejmować własne, połowiczne kroki przeciwko wojnie. Poczucie, że wojna nie jest warta kosztów finansowych, doprowadziło także do sprzeciwu czołowych przywódców korporacji, którego poglądy znalazły odzwierciedlenie w radach „Mędrców” prezydenta Johnsona wygłoszonych w Białym Domu na kilka dni przed jego przemówieniem z 31 marca 1968 r., w którym nie ogłaszano żadnych nowych eskalacja.
Podstawową przyczyną zmiany nastawienia przywódców wojskowych i korporacyjnych był utrzymujący się i odporny opór ze strony ludności wietnamskiej. Opór ten z kolei pomógł katalizować bunt w szeregach armii amerykańskiej, prowadząc do chronicznych problemów kadrowych. Do 1972 roku 47 procent żołnierzy szeregowych było zaangażowanych w „sprzeciw lub nieposłuszeństwo”, setki tysięcy poborowych odmówiło stawienia się na przyjęcie, a liczba osób odmawiających służby wojskowej ze względu na sumienie przewyższała liczbę wprowadzonych.
Chociaż miażdżące zwycięstwo w 1972 r. nad antywojennym kandydatem Georgem McGovernem dało Nixonowi osłonę do kontynuowania wojny, pogłębiający się kryzys instytucjonalny armii doprowadził już rosnącą liczbę przywódców wojskowych do opowiedzenia się za wycofaniem się lub wyrażenia zgody. Ta zmiana nastawienia, w połączeniu z rosnącym sprzeciwem biznesu, doprowadziła do deeskalacji i stopniowego wycofywania się Stanów Zjednoczonych w latach 1968–1973.
Wycofanie żołnierzy amerykańskich z Iraku w 2011 r. było podobne pod wieloma względami: masowe akcje wymierzone w armię amerykańską doprowadziły do osłabienia zaangażowania przywódców wojskowych, co przeniosło się na wybieranych urzędników. Podobnie jak w Wietnamie, najważniejszą siłą zakłócającą był niekontrolowany opór (zarówno brutalny, jak i pokojowy) w Iraku. Opór ten spowodował ogromne obciążenia dla armii amerykańskiej, wyrażone w spadające wskaźniki rekrutacji, Niska morale żołnierzaoraz rozwój organizacji takich jak Irańscy Weterani Przeciwko Wojnie i Odwaga do oporu.
Kiedy rząd iracki – sam pod presją irackiego oporu wobec obecności USA – odmówił przyznania immunitetu personelowi USA, to Połączeni Szefowie Sztabów powiedzieli najpierw administracji Busha, a następnie administracji Obamy, że lepsze jest wycofanie się niż zezwolenie rządowi irackiemu ścigać swoich żołnierzy.
W obu przypadkach wycofania się Kongres, prezydent i partia sprawująca władzę byli stosunkowo nieistotni; przywódcy wojskowi podjęli ostateczne decyzje. Ta rewizjonistyczna narracja ma ważne implikacje dla przyszłej strategii antywojennej: utrudnianie rekrutacja wojskowawspieranie oporu w wojsku i zwiększanie kosztów wojny dla korporacji może być najskuteczniejszym podejściem.
Ten nacisk na destrukcyjny protest przeciwko kluczowym instytucjom nie oznacza, że wybieranie polityków i atakowanie ich jest zawsze bezproduktywne. Nie kłóćmy się, że partia sprawująca władzę zarabia Nie różnica. Jednak wpływ korporacji i innych dużych instytucji oznacza, że uchwalenie i wdrożenie postępowej polityki może zależeć od uprzedniego zneutralizowania tego wpływu poprzez bezpośrednią presję.
Bpoza wpływem na politykę korporacyjną i rządową, strategia ukierunkowana na korporacje ma ważne zalety w budowaniu ruchu.
Po pierwsze, przesłanie antykorporacyjne cieszy się szerokim oddźwiękiem wśród wielu osób, które nie będą głosować na Demokratów. Dwupartyjna opinia publiczna w USA brak zaufania do wielkiego biznesu z sondaży jasno wynika, że wrogość jest największa w stosunku do najbardziej pasożytniczych sektorów, szczególnie paliwa kopalne, finanse i ubezpieczenia zdrowotne. Większość ludzi uważa również, że korporacje mają zbyt duży wpływ polityczny (a 2013 Pew poll wykazało, że dwie trzecie respondentów uważa, że polityka rządu od czasu Wielkiej Recesji przyniosła znaczne korzyści dużym bankom, korporacjom i bogatym kosztem osób nieelity).
Nawet większość wyborców Partii Republikańskiej uważa, że płaca minimalna jest zdecydowanie za niska, jak wskazuje sukces głosowania podnoszącego płace w czterech „stanach GOP” w listopadzie ubiegłego roku. Ruchy wymierzone w korporacje mogą przyciągnąć wielu z tych wyborców, jeśli nie poproszą ich o wsparcie kandydatów lub urzędników Partii Demokratycznej.
Po drugie, ruchy, których celem są korporacje i instytucje rządowe, są mniej podatne na cykl błędnej wiary i wynikającego z niej rozczarowania, który zwykle charakteryzuje partyjny aktywizm polityczny.
Wszyscy znamy ten wzór. Co kilka lat miliony liberałów i postępowców oczekują od Demokratów wprowadzenia zmian. Kiedy tego nie robią, złościmy się na przeszkody ze strony Republikanów, a być może także Demokratów, i z rozpaczą patrzymy, jak republikańscy demagodzy wykorzystują w następnych wyborach gniew powszechny.
Demoralizacja jest mniej prawdopodobna, gdy ruch może dać ludziom siłę do rzucenia wyzwania ich prawdziwym wrogom: korporacjom i innym niezrozumiałym instytucjom, które rządzą tak dużą częścią naszego życia. Ludzie zwykle mają mniej złudzeń co do tych celów niż co do wzniośle brzmiących polityków (być może częściowo z tego powodu aktywizm wymierzony w korporacje również zwykle stosuje bardziej destrukcyjną taktykę, jak wynika z badania z 2008 r. „The Puzzle of Monogamous Marriage” American Journal of Sociology znaleziony).
Wreszcie, ta strategia ruchu może bardziej sprzyjać długoterminowemu celowi, jakim jest promowanie zmian systemowych, ponieważ skupia naszą złość i analizy na instytucjach leżących w sercu kapitalizmu, rasizmu, patriarchatu i wojny.
W końcu zwycięskie reformy polityczne nie wystarcza: reformy są z definicji niepewne, ponieważ pozostawiają nienaruszone podstawowe instytucje i systemy społeczne. Jak najnowsza historia boleśnie pokazuje, ochrona pracy i prawa obywatelskie Czarnych stały się przedmiotem intensywnego kontrataku ze strony głęboko zakorzenionych interesów. Wycofanie się wojsk nie zakończyło imperialnej przemocy.
Ostatecznie jedynie niszcząc stare instytucje i budując w ich miejscu bardziej cywilizowane instytucje, możemy mieć nadzieję na zabezpieczenie zwycięstw reform, które odniesiemy. Bezpośrednia konfrontacja z opresyjnymi instytucjami kształtującymi politykę wydaje się służyć temu celowi lepiej niż skupianie się na politykach.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
Ma to duży sens! Jeśli korporacje mają władzę, rozmawiaj z nimi, a nie z ich pełnomocnikami. Może więc rozbicie kilku okien banków podczas demonstracji to faktycznie skuteczna komunikacja?
Mam jedną obawę, że tak ukierunkowane kampanie rzadko oferują radykalną wizję lub inspirują ludzi do zmiany systemu.