Ludzie zatrzymują się w Victorville w Kalifornii, 85 km na północny wschód od Los Angeles, ponieważ muszą się z kimś spotkać w jednym z kilku więzień (federalnym, stanowym, hrabstwowym i miejskim) lub mają sprawy związane z więzieniem, lub też dlatego, że jest im zgrzany i zmęczony, wracając z Z Las Vegas do Los Angeles i myśl o basenie i klimatyzowanym pomieszczeniu wydaje się nie do odparcia.
Rezerwujemy pokoje, abyśmy mogli wcześniej dotrzeć do więzienia i spędzić więcej czasu z Gerardo Hernandezem. Znamy drogę z autostrady 15 na zachód do falistych pustynnych wzgórz, skąd widać masywną szarą betonową konstrukcję – federalny kompleks penitencjarny.
Wypełniamy formularze, przechodzimy przez aparat rentgenowski, zostajemy poklepani przez strażnika, stemplujemy sobie nadgarstki niezmywalnym tuszem, który pojawia się pod skanerem w sąsiedniej sali i o 8:45 siedzimy w Sali Wizytacyjnej. pokoju, z czarnymi i latynoskimi żonami i dziećmi, które spotykają się z mężami i tatusiami.
Wyłania się Gerardo; przytulamy się i zaczynamy rozmawiać. Powiedział nam, że jego prawnik Martin Garbus złożył nowy nakaz (dostępny pod adresem www.thecuban5.org) uznając, że proces Gerarda naruszył podstawowe prawo i Konstytucję i powinien zostać unieważniony, uwalniając go i jego towarzyszy od długich wyroków.
Z dokumentów wynika, że rząd USA zapłacił grupie dziennikarzy z Miami za przedstawianie negatywnych historii na temat Gerarda i jego współoskarżonych („The Cuban 5”). Te historie opłacane przez rząd USA pojawiały się w gazetach, magazynach, radiu i telewizji i wywarły wpływ na opinię publiczną w społeczności, w tym na członków ławy przysięgłych i ich rodziny, jak argumentuje pismo, i w związku z tym stawia głębokie pytanie, czy możliwy był sprawiedliwy proces w Miami dla pięciu oskarżonych.
W dokumencie stwierdza się, że „udany, tajny atak rządu Stanów Zjednoczonych na media drukowane, radiowe i telewizyjne w Miami w celu wystawienia wyroku skazującego był bezprecedensowy” i „naruszył integralność procesu oraz klauzulę konstytucyjnego rzetelnego procesu”.
Garbus argumentuje dalej, że „Rząd, poprzez wielomilionowe nielegalne płatności i co najmniej tysiąc artykułów opublikowanych w ciągu sześciu lat, ingerował w proces i przekonał ławę przysięgłych do skazania. Odpowiedź Rządu na ten wniosek jest pozbawiona faktów i prawnie niepoprawna. Wyrok musi teraz zostać uchylony.”
W obszernym piśmie Garbus pokazuje, jak dziennikarze pisali i wypowiadali się dla serwisów informacyjnych wyłącznie po to, aby namalować zniekształcony obraz tego, co robili oskarżeni, czyli próbowali zapobiec terroryzmowi z siedzibą w Miami na Kubie, a zamiast tego, jak stwierdził Garbus, przedstawia ich jako szpiegów wojskowych próbujących przygotować południową Florydę na inwazję wojskową z Kuby.
Połączenia Miami Herald zwolnił dziennikarzy na tej podstawie, że złamali podstawowy kodeks – pobierali od rządu pieniądze za pisanie artykułów. W dokumencie stwierdza się, że „Thomas Fiedler, redaktor naczelny i wiceprezes Miami Herald, mówiąc o kwotach pieniężnych wypłacanych przez rząd jego pracownikom i członkom innych podmiotów medialnych, stwierdził, że jest to bezprawne, ponieważ ma ono „realizować misję rządu USA, misję propagandową. To było niewłaściwe, nawet jeśli nie było to tajemnicą”. Było to tajne, ponieważ urzędnicy rządowi wiedzieli, że jest to błędne i nielegalne.
Gerardo i czterech jego towarzyszy odsiedzieli prawie 14 lat w więzieniu federalnym za próbę powstrzymania prawicowych bandytów z Miami przed bombardowaniem Hawany. W 1997 r. seria bomb uderzyła w hotele, restauracje, bary i kluby. Zginął jeden turysta, a wielu kubańskich pracowników tych zakładów zostało rannych. Zamachy bombowe zostały zorganizowane przez Luisa Posadę Carrilesa, dzisiejszego mieszkańca Miami, i sfinansowane z pieniędzy prawicowych emigrantów.
Kiedy siedzieliśmy w sali odwiedzin, w otoczeniu głównie kolorowych ludzi, z czterema strażnikami obserwującymi nas i innych gości, skubaliśmy solone przekąski z automatu („więzienny smakosz”).
Gerardo opowiedział nam o swoim czasie spędzonym w „norze” nie z powodu złego zachowania z jego strony, ale ze względu na „ochronę”! Mówił o pozbawieniu rutynowej monotonii. „Rozejrzyj się” – powiedział – „nie widzisz tu zbyt wielu ludzi z klasy średniej. Nie było żadnych. Większość więźniów była czarna lub Latynosów, a także jeden, którego Gerardo uważał za potomka biednego Okiesa. Wszystkich łączy brak pieniędzy na zatrudnienie dobrych prawników.
„Przeniesiono mnie tutaj z Lompoc w 2004 r., ponieważ Lompoc nie miało już być więzieniem o zaostrzonym rygorze” – powiedział nam Gerardo. Jakby ten kulturalny, zdyscyplinowany człowiek potrzebował maksymalnego bezpieczeństwa. Zastanawialiśmy się, jak zniesiemy karę pozbawienia wolności w rzekomo poprawczo-resocjalizacyjnym zakładzie, gdzie nie ma żadnej korekty ani resocjalizacji.
Pojechaliśmy z więzienia na lotnisko w Ontario i zadaliśmy sobie pytanie: co, zadaliśmy sobie pytanie, robił w takim miejscu dobrze wykształcony Kubańczyk? Rząd USA wiedział, że kubańscy agenci zinfiltrowali grupy kubańskich uchodźców, których zamiarem było wyrządzenie szkód kubańskiej gospodarce turystycznej. Cała piątka walczyła z terroryzmem i dzieliła się informacjami z FBI. Nigdy nie powinni byli być oskarżeni, a teraz, prawie 14 lat później, powinni wreszcie wyjść na wolność.
Prezydent Obama mógł i powinien im ułaskawić i odesłać do domu. Kuba zasygnalizowała, że w odpowiedzi uwolni Alana Grossa, który pracował dla firmy kontraktowej z USAID w celu destabilizacji rządu kubańskiego i został skazany na Kubie. Nadszedł czas, aby prezydent Obama umieścił tę kwestię w swoim programie obrad.
Danny Glover jest aktywistą i aktorem.
Saula Landaua Spektakl WILL THE REAL TERRORIST PLASE STAND UP w Portland 12 września, Clinton Theatre i Toronto 21 września.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna