źródło: Roar
W ciągu 20 lat uczestnictwa w protestach nigdy nie widziałem tak krytycznego przypływu gniewu, jak to, co dzieje się dzisiaj. W następstwie protestów George'a Floyda i postrzelenia przez policję Jacoba Blake'a dziesiątki milionów Amerykanów wyszło na ulice w ramach solidarności z ruchem Black Lives Matter (BLM).
W mojej nowej książce Bunt w Ameryce Twierdzę, że protesty ruchów społecznych zostały włączone do głównego nurtu polityki w ciągu ostatniej dekady. Fala za falą protestów spopularyzowała aktywizm ruchu jako sposób udziału w życiu politycznym, w tym protesty w Madison w 2011 r. przeciwko gubernatorowi Scottowi Walkerowi, protesty Occupy Wall Street, walka o 15 dolarów, Black Lives Matter, protesty przeciwko Trumpowi, aktywizm na rzecz zmian klimatycznych i #Ja też.
Energiczna forma akcji masowej
Amerykańskie protesty – poza kilkoma wyjątkami – są niemal wyłącznie lewicowe. Największe demonstracje były przeciwko brutalności policji. Sondaż Kaisera Szacunki że 26 milionów ludzi, czyli około jeden na 10 Amerykanów, wzięło udział w protestach po zabójstwie George'a Floyda. Moja statystyczna analiza „regresji” badania krajowego z czerwca 2020 r Ankieta Kaisera identyfikuje grupy demograficzne, które ze znacznie większym prawdopodobieństwem wzięły udział w tych protestach, a także odkrywa, którzy Amerykanie są bardziej skłonni poprzeć protesty, nawet jeśli sami nie wyszli na ulice.
Wyniki te pokazują, że młodsi Amerykanie (18–29 lat), samozwańczy Demokraci i dobrze wykształceni Amerykanie znacznie częściej uczestniczą w protestach BLM. Podobnie zwolennicy protestów Floydów znacznie częściej są młodsi, to Demokraci, osoby z wyższym wykształceniem, o wyższych dochodach i rasy czarnej.
Moje ustalenia sugerują, że ruch BLM i jego zwolennicy są eklektyczni i reprezentują szerokie spektrum Amerykanów. Osoby te stanowią, mówiąc relatywnie, połączenie grup bardziej uprzywilejowanych – osób z wyższym wykształceniem i osobami o wysokich dochodach – oraz mniej uprzywilejowanych – młodych Amerykanów i osób kolorowych – pod względem demograficznym. Co ważne, Wzrost o 67 Amerykanów przyznało, że w czerwcu 2020 r. w pewnym lub dużym stopniu wspierało ruch Black Lives Matter w porównaniu z: Wzrost o 55 w sierpniu 2017 r. Zatem ruch ten nie tylko jest powszechny, ale z biegiem czasu jego popularność rośnie.
BLM wywołał demonstracje w kilkadziesiąt tysięcy w największych miastach całego kraju. Protesty są przejawem współczesnego buntu demokracji – pokładającej ufność w mądrości „przeciętnego” Amerykanina, a nie w rzekomo nadrzędnych zdolnościach i zrozumieniu elit politycznych czy biznesowych. argumentuję w Bunt w Ameryce, po przeanalizowaniu dekady amerykańskich ruchów społecznych, że populizm prawicy – napędzany przez Partię Herbacianą i Trumpizm – jest niezwykle słaby ze względu na jego niezdolność do utrzymania ruchów masowych w czasie.
Dla kontrastu, demokratyczne ruchy protestacyjne, takie jak protesty w Madison, Walka o 15 dolarów i BLM, reprezentują energiczną formę akcji masowej. Ruchy te, ponieważ rzucają wyzwanie skoncentrowanej władzy politycznej i gospodarczej, aby się utrzymać, wymagają dużej liczby ludzi aktywnych przez dłuższy czas.
Powstanie BLM grozi zniszczeniem konwencjonalnego mitu – rozpowszechnianego przez wielu dziennikarzy i naukowców – że prawicowy populizm jest siłą polityczną dorównującą lewicowym ruchom protestacyjnym pod względem wielkości i zasięgu. Trumpizm i MAGA mogą być ogólnie rzecz biorąc , o którym mowa jako „ruch” w mediach, ale nie spełniają one większości podstawowych warunków ruchu masowego: masowych protestów, oddolnych organizacji społecznych, które podtrzymują działanie w czasie oraz masowego docierania do opinii publicznej zorganizowanego od podstaw w opozycji do statusu co.
Trumpizm jest raczej sprawą elitarną, odgórną, skupioną wokół jednego miliardera i opartą na kulcie jednostki artysty politycznego w stylu tabloidu. Po zakończeniu prezydentury Trumpizm będzie miał trudności z utrzymaniem się jako narodowe zjawisko polityczne. Nie jest to zjawisko organiczne, oddolne, gdyż opiera się na jednym demagogu. Bez korzyści płynącej z masowej uwagi skupionej na tym prezydencie poprzez ciągłe doniesienia w mediach o jego działalności, jest mało prawdopodobne, aby Trump utrzymał masę krytyczną poparcia, jakie obecnie otrzymuje od ponad 40 procent społeczeństwa.
„Spraw, aby korporacje znów przynosiły zyski”
Być może bardziej odpowiedni kontrast między masowym protestem lewicy a anemicznym populizmem prawicy można znaleźć, przyglądając się BLM i protestom „ponownego otwarcia”. Chociaż powyższe dowody ujawniają masę krytyczną, która charakteryzuje dzisiejsze protesty BLM, bliższe spojrzenie na „ponowne otwarcie” pokazuje jego astroturfowy charakter.
Dziennikarze nasycali Amerykanów doniesieniami o ponownym otwarciu protestów w kwietniu i maju 2020 r., sprawiając wrażenie, że ruch ten miał charakter masowy i odzwierciedlał obawy lokalnych społeczności, które masowo powstawały przeciwko status quo. Ale ta narracja została w dużej mierze sfabrykowana. Badania ruchu wykazały, że kierował się on głównie niejasną libertariańską retoryką, w której ubolewał nad „wielkim rządem”, „tyranią” i „socjalizmem” w wyniku zawieszenia działalności, chociaż poglądów tych w rzeczywistości nie podzielała zdecydowana większość Amerykanów, którzy utrzymany przestojów w celu ochrony zdrowia publicznego.
Ponownie otwarte zostały grupy protestacyjne działające w całym kraju dotyczy przede wszystkim przywrócenie rentowności korporacji, zamiast zajmować się pracownikami służby zdrowia i pracownikami usług na pierwszej linii frontu pandemii Covid-19. Te grupy wyrażone praktycznie nie troszczymy się o najbiedniejszych i najbardziej bezbronnych Amerykanów – nieproporcjonalnie osoby kolorowe – poszkodowane przez koronaawirusa. Co więcej, protesty były bardzo silne skoordynowane przez kilka dużych organizacji krajowych i stanowych, które zajmowały się prawami do broni i zyskami korporacji, zamiast reprezentować spontaniczną, zdecentralizowaną, oddolną rebelię.
Chociaż ruch ponownego otwarcia zachował znaczącą obecność w Internecie, badacze akademiccy znaleziono że prawie połowę kont aktywnie promujących ponowne otwarcie protestów w mediach społecznościowych stanowiły boty. I tam był mało dowodówstatystycznie rzecz biorąc, Amerykanie, którzy najbardziej ucierpieli ekonomicznie w wyniku kryzysu gospodarczego związanego z Covid-19, częściej opowiadali się za ruchem ponownego otwarcia.
Ten profil nawiązuje do klasycznego ruchu astroturfowego, który zyskał masę krytyczną uwagi dzięki wsparciu prezydenta Trumpa i republikańskich gubernatorów oraz wsparciu mediów i wpływowych aktorów biznesowych.
Ruch ponownego otwarcia cieszył się niewielkim poparciem społecznym. Tylko Wzrost o 22 Amerykanów w badaniu wyraziło aprobatę dla tego ruchu, w porównaniu z ponad dwiema trzecimi, które stwierdziły, że wspierają protesty BLM po zabójstwie George'a Floyda. Co więcej, liczba osób, które uczestniczyły w wznowionych protestach, była tak znikoma, że prawie nie istniała. Czerwcowy sondaż Kaisera wykazało, że tylko 2.4 procent osób, które zgłosiły udział w proteście w miesiącach poprzedzających badanie, wzięło udział w ponownym otwarciu protestu. Spośród wszystkich ankietowanych Amerykanów zaledwie 0.2 procent stwierdziło, że wzięło udział w „protestowaniu mającym na celu złagodzenie ograniczeń dotyczących pozostania w domu ze względu na koronaawirusa” w porównaniu z jednym na 10, który wziął udział w proteście BLM.
Biorąc pod uwagę te liczby, różnica między ruchami jest szeroka na milę. Jeden przedstawia prawdziwe powstanie masowe, które narastało przez ostatnie pół dekady. Drugi był krótkotrwały i reprezentował interesy korporacyjnej Ameryki oraz nieznanej, niewielkiej mniejszości Amerykanów.
Otrzeźwiająca relacja z masowych protestów w Ameryce
Socjolodzy od dawna podkreślają władzę jednostek w zakresie „społecznego konstruowania” rzeczywistości tak, aby pasowała do konkretnych narracji i przekonań, kosztem innych sposobów patrzenia na świat. W przypadku masowych protestów w Ameryce prawdy ludzkie zostały sztucznie skonstruowane, a lewicowy i prawicowy populizm błędnie ujęto jako równie energiczny.
Prawda jest jednak taka, że postępowe protesty BLM przeżywają renesans masowego poparcia, z dziesiątkami milionów Amerykanów demonstrujących na ulicach i ponad 150 milionami – lub dwie trzecie — Amerykanów popierających ten ruch. Z drugiej strony poparcie dla wznowienia protestów stanowi ułamek wsparcia dla ruchu BLM. Nie ma sensu nawet próbować oszacować, które grupy Amerykanów były bardziej skłonne do udziału w wznowionych protestach, ponieważ liczba osób, które w badaniach ogólnokrajowych twierdziły, że biorą udział w takich protestach, była tak mała, statystycznie rzecz biorąc, że prawie nie istniała. Przeanalizowane tutaj dane dostarczają otrzeźwiającego obrazu realiów masowych protestów w Ameryce.
Era współczesnego protestu należy niemal wyłącznie do amerykańskiej lewicy. I jest mało prawdopodobne, aby to się zmieniło, dopóki prawica w dalszym ciągu będzie polegać na elitarnych aktorach politycznych i biznesowych przy wyrażaniu swoich poglądów, zamiast wyrzucać na ulice dużą liczbę Amerykanów.
Cyfrowa kopia nowej książki Anthony'ego DiMaggio, Bunt w Ameryce, można przeczytać bezpłatnie na stronie strona wydawcy.
Anthony DiMaggio jest profesorem nauk politycznych na Uniwersytecie Lehigh. Uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie Illinois w Chicago i jest autorem dziewięciu książek, w tym ostatniej: Władza polityczna w Ameryce (SUNY Press, 2019) i Bunt w Ameryce (Routledge, 2020).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna