David Barsamian: 20 marca Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ opublikował swój najnowszy raport. Nowa ocena IPCC przeprowadzona przez starszych naukowców ostrzegła, że nie ma wiele czasu do stracenia w walce z kryzysem klimatycznym. Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres powiedział: „Tempo wzrostu temperatury w ostatnim półwieczu jest najwyższe od 2,000 lat. Stężenie dwutlenku węgla jest najwyższe od co najmniej 2 milionów lat. Klimatyczna bomba zegarowa tyka”. Podczas COP 27 powiedział: „Wciąż wkraczamy na autostradę prowadzącą do piekła klimatycznego, wciąż trzymając nogę na pedale gazu. Jest to problem definiujący naszą epokę. Jest to główne wyzwanie naszego stulecia.” Moje pytanie do ciebie brzmi: Można by pomyśleć, że przetrwanie będzie sprawą motywującą, ale dlaczego nie istnieje poczucie pilności, aby zająć się nią w konkretny sposób?
Noam Chomsky: To było bardzo mocne oświadczenie Guterresa. Myślę, że mógłby być jeszcze silniejszy. Nie jest to kwestia definiująca tylko to stulecie, ale także historię ludzkości. Jesteśmy teraz, jak mówi, w momencie, w którym zdecydujemy, czy eksperyment na ludziach na Ziemi będzie kontynuowany w jakiejkolwiek rozpoznawalnej formie. Raport był wyraźny i jasny. Dochodzimy do punktu, w którym uruchomione zostaną nieodwracalne procesy. Nie oznacza to, że wszyscy jutro umrą, ale przekroczymy punkty krytyczne, w których nic więcej nie można zrobić i grozi po prostu katastrofa.
Zatem tak, jest to kwestia przetrwania jakiejkolwiek formy zorganizowanego społeczeństwa ludzkiego. Już teraz widać wiele oznak skrajnego niebezpieczeństwa i zagrożenia, jak dotąd prawie wyłącznie w krajach, które odegrały najmniejszą rolę w spowodowaniu katastrofy. Często mówi się (i słusznie), że to bogate kraje spowodowały katastrofę, a biedne kraje są jej ofiarami, ale w rzeczywistości jest to bardziej złożone. To bogaci w bogatych krajach spowodowali katastrofę, a wszyscy inni, w tym biedni w bogatych krajach, stoją w obliczu problemów.
Więc co się dzieje? Cóż, weźmy Stany Zjednoczone i ich dwie partie polityczne. Jedna partia jest w 100% zaprzeczająca. Zmiany klimatyczne nie zachodzą, a jeśli zachodzą, to nie nasza sprawa. Ustawa o redukcji inflacji była w zasadzie aktem klimatycznym, który Biden zdołał przeforsować, chociaż Kongres ostro go złagodził. Ani jeden Republikanin nie głosował za nią. Niejeden. Żaden Republikanin nie będzie głosował za niczym, co szkodzi zyskom bogatych i sektora korporacyjnego, któremu w nędzny sposób służą.
Powinniśmy pamiętać, że nie jest to wbudowane. Wróćmy do 2008 roku, kiedy senator John McCain kandydował na prezydenta. Miał mały program klimatyczny. Niewiele, ale coś. Kongres, w tym Republikanie, rozważał zrobienie czegoś w związku z nadchodzącym kryzysem, o którym wszyscy wiedzieli. Dowiedział się o tym ogromny konglomerat energetyczny braci Koch. Przez lata pracowali nad tym, aby Republikanie lojalnie wspierali ich kampanię mającą na celu zniszczenie ludzkiej cywilizacji. Tutaj nastąpiło odstępstwo. Rozpoczęli ogromną kampanię, przekupując, zastraszając, wykorzystując astroturfing i lobbując, aby przywrócić Republikanów do całkowitego zaprzeczenia, i udało im się.
Od tego czasu jest to główna partia zaprzeczająca. Podczas ostatnich prawyborów Republikanów przed przejęciem władzy przez Trumpa w 2016 r. wszyscy czołowi przedstawiciele Partii Republikańskiej ubiegający się o nominację prezydencką albo stwierdzili, że globalnego ocieplenia nie ma, albo może faktycznie istnieje, ale to nie nasza sprawa. Jedynym małym wyjątkiem, bardzo chwalonym przez opinię liberalną, był John Kasich, gubernator Ohio. I właściwie był ze wszystkich najgorszy. Powiedział: oczywiście, że globalne ocieplenie ma miejsce. Oczywiście, że przyczynia się do tego człowiek. Ale my, mieszkańcy Ohio, będziemy korzystać z węgla swobodnie i bez przeprosin. Poczuł się tak zaszczycony, że został zaproszony do wygłoszenia przemówienia na następnej konwencji Demokratów. Cóż, to jedna z dwóch partii politycznych. Nie jest to oznaką odstępstwa wśród nich od: ścigajmy się do zniszczenia, aby zapewnić, że nasz główny elektorat będzie tak bogaty i potężny, jak to tylko możliwe.
A co z drugą stroną? Była inicjatywa Berniego Sandersa, aktywizm Ruchu Wschodzącego Słońca i nawet Joe Biden miał na początku umiarkowanie przyzwoity program klimatyczny – to nie wystarczyło, ale był to duży krok naprzód w stosunku do wszystkiego, co było w przeszłości. Zostałaby jednak wycięta krok po kroku przez stuprocentową opozycję republikańską i kilku prawicowych Demokratów, Joe Manchina i Kyrsten Sinemę. Ostatecznie wyszła ustawa o ograniczaniu inflacji, która mogła przetrwać jedynie poprzez dostarczanie prezentów korporacjom energetycznym.
Uwypukla to ostateczne szaleństwo naszej struktury instytucjonalnej. Jeśli chcesz przestać niszczyć planetę i życie ludzkie na Ziemi, musisz przekupić bogatych i wpływowych, żeby może się pojawili. Jeśli zaoferujemy im wystarczającą ilość cukierków, może przestaną zabijać ludzi. To dziki kapitalizm. Jeśli chcesz coś zrobić, musisz przekupić tych, którzy są właścicielami tego miejsca.
I spójrz, co się dzieje. Ceny ropy są poza zasięgiem wzroku, a korporacje energetyczne mówią: Przykro mi, chłopcy, koniec ze zrównoważoną energią. Zarabiamy więcej, niszcząc cię. Nawet BP, jedyna firma, która zaczynała coś robić, w zasadzie powiedziała: Nie, większy zysk zarobimy na niszczeniu wszystkiego, więc to zrobimy.
Stało się to bardzo jasne na konferencji COP w Glasgow. John Kerry, przedstawiciel USA ds. klimatu, wpadł w euforię. W zasadzie powiedział, że wygraliśmy. Teraz mamy korporacje po naszej stronie. Jak możemy przegrać? Cóż, był tam mały przypis, na który zwrócił uwagę ekonomista polityczny Adam Tooze. Zgodził się, że tak, powiedzieli to, ale pod dwoma warunkami. Po pierwsze, dołączymy do Ciebie, jeśli będzie to opłacalne. Po drugie, musi istnieć międzynarodowa gwarancja, że jeśli poniesiemy jakąkolwiek stratę, pokryje ją podatnik. To się nazywa wolna przedsiębiorczość. Przy takiej strukturze instytucjonalnej trudno będzie się z tego wydostać.
Co zatem robi administracja Bidena? Weźmy projekt Willow. Obecnie umożliwia firmie ConocoPhillips otwarcie dużego projektu na Alasce, który na dziesięciolecia umożliwi wprowadzenie do Internetu większej liczby paliw kopalnych. Używają znanych metod utwardzania wiecznej zmarzliny na Alasce. Jednym z największych zagrożeń jest to, że wieczna zmarzlina, która pokrywa ogromne ilości ukrytych paliw kopalnych, topnieje, emitując do atmosfery gazy cieplarniane, co będzie potworne. Więc utwardzają wieczną zmarzlinę. Duży krok naprzód! Dlaczego to robią? Mogą więc go wykorzystać do efektywniejszej eksploatacji ropy. Oto dziki kapitalizm na naszych oczach, z całą wyrazistością. Trzeba geniuszu, żeby tego nie dostrzec, ale to się już dzieje.
Spójrz na popularne postawy, Pew regularnie przeprowadza sondaże. Niedawno w ankiecie poprosili ludzi, aby uznali za priorytet kilkadziesiąt pilnych kwestii, choć wojna nuklearna, która jest równie wielkim zagrożeniem jak zmiany klimatyczne, nawet nie została wymieniona. Zmiana klimatu była znacznie niższa u dna. Dużo ważniejszy był deficyt budżetowy, który w ogóle nie stanowi problemu. Trzynaście procent Republikanów – to prawie błąd statystyczny – uważało, że zmiany klimatyczne są pilnym problemem. Zrobiło to więcej Demokratów, ale to za mało.
Pytanie brzmi: czy ludzie, którym zależy na minimalnych wartościach ludzkich, takich jak, powiedzmy, przetrwanie, potrafią organizować się i działać na tyle skutecznie, aby pokonać nie tylko rządy, ale instytucje kapitalistyczne zaprojektowane z myślą o samobójstwie?
Barsamian: Zawsze pojawia się pytanie i słyszeliście je milion razy: właściciele gospodarki, kapitanowie przemysłu, dyrektorzy generalni, oni mają dzieci, mają wnuki, jak mogą nie myśleć o swojej przyszłości i ich nie chronić zamiast narażać je na ryzyko?
Chomsky'ego: Załóżmy, że jesteś dyrektorem generalnym JPMorgan. Zastąpiłeś Jamiego Dimona. Doskonale wiesz, że finansując paliwa kopalne, niszczysz życie swoich wnuków. Nie potrafię czytać w jego myślach, ale podejrzewam, że dzieje się tak: jeśli tego nie zrobię, zostanie zatrudniony ktoś inny, kto – bo taka jest natura takich instytucji – będzie dążył do zysku i udziału w rynku. Jeśli mnie wyrzucą, przyjdzie ktoś inny, nie tak miły facet jak ja. Przynajmniej wiem, że wszystko niszczymy i staramy się to trochę złagodzić. Następnego faceta to nie obchodzi. Zatem jako dobroczyńca rasy ludzkiej będę nadal finansować rozwój paliw kopalnych.
To przekonujące stanowisko dla prawie wszystkich osób, które to robią. Przez 40 lat naukowcy ExxonMobil przodowali w odkrywaniu zagrożeń i skrajnych niebezpieczeństw związanych z globalnym ociepleniem. Przez dziesięciolecia informowali zarząd, że niszczymy świat, a to leżało gdzieś w jakiejś szufladzie.
W 1988 roku James Hansen, słynny geofizyk, złożył w Senacie zeznania, stwierdzając zasadniczo, że pędzimy ku katastrofie. Kierownictwo ExxonMobil i innych firm musiało to wziąć pod uwagę. Nie możemy już tego po prostu włożyć do szuflady. Wezwali więc swoich ekspertów ds. PR i zapytali: „Jak powinniśmy sobie z tym poradzić?” A oni odpowiedzieli: „Jeśli zaprzeczysz, natychmiast zostaniesz zdemaskowany. Więc nie zaprzeczaj. Po prostu rzuć wątpliwości. Powiedz, może to prawda, a może nie. Tak naprawdę nie sprawdziliśmy wszystkich możliwości. Nie zrozumieliśmy plam słonecznych, pytań o zachmurzenie, więc stańmy się po prostu bogatszym, bardziej rozwiniętym społeczeństwem. Mały przypis, osiągniemy znacznie większe zyski, a później, jeśli będzie w tym coś realnego, będziemy w stanie lepiej sobie z tym poradzić.”
Taki był kierunek propagandy. Bardzo skuteczny PR. A potem moloch Braci Koch i tym podobni kupują Partię Republikańską lub coś, co kiedyś było partią polityczną, i zamieniają ich w totalnych zaprzeczających, twierdząc, że może to liberalne oszustwo i tak dalej.
Demokraci przyczynili się do tego w inny sposób. Jedna interesująca rzecz w niedawnych wyborach na obszarach wzdłuż granicy z Teksasem: Amerykanie meksykańskiego pochodzenia, którzy zawsze głosowali na Demokratów, głosowali na Trumpa. Dlaczego? Cóż, łatwo sobie wyobrazić: mam pracę w przemyśle naftowym. Demokraci chcą odebrać mi pracę, zniszczyć moją rodzinę, a wszystko dlatego, że ci liberalni elity twierdzą, że ma miejsce globalne ocieplenie. Dlaczego mam im wierzyć? Głosujmy na Trumpa. Przynajmniej będę miała pracę i będę mogła wyżywić rodzinę.
Demokraci nie poszli tam, nie zorganizowali się, nie edukowali i nie powiedzieli: „Kryzys środowiskowy zniszczy was i wasze rodziny. Możesz znaleźć lepszą pracę w branży energii odnawialnej, a Twoim dzieciom będzie się żyło lepiej”. Właściwie tam, gdzie to zrobili, wygrywali. Jednym z najbardziej uderzających przypadków była Wirginia Zachodnia, stan węglowy, w którym Joe Manchin, senator przemysłu węglowego, tak wiele blokował. Mój przyjaciel i kolega Bob Pollin oraz jego grupa z Instytutu Badań nad Ekonomią Polityczną PERI na Uniwersytecie Massachusetts pracowali tam w terenie, a obecnie pracownicy kopalni wzywają do przejścia na zrównoważoną energię. Organizacja United Mine Workers przyjęła nawet uchwały wzywające do tego.
Barsamian: A co dzieje się w sektorze bankowym w obliczu upadku Silicon Valley Bank, a następnie Signature Bank i problemów w First Republic Bank?
Chomsky: Po pierwsze, nie twierdzę, że mam w tym jakąś szczególną wiedzę, ale ludzie, którzy ją posiadają, poważni ekonomiści, którzy również są w tej kwestii szczerzy, jak Paul Krugman, mówią bardzo prosto: nie wiemy. Mania ta sięga prawie 45 lat wstecz. Jeśli zderegulujesz finanse, przejdziesz na gospodarkę opartą na finansach, jednocześnie deindustrializując kraj. Zarabiasz na finansach, a nie na budowaniu rzeczy – ryzykowne przedsięwzięcia, które są bardzo dochodowe, ale doprowadzą do krachu, a potem wzywasz rząd, czyli podatnika, aby cię uratował.
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku, czyli w okresie dużego wzrostu, nie było żadnych poważnych kryzysów bankowych, ponieważ Departament Skarbu sprawował kontrolę nad sektorem bankowym. W tamtych czasach bank był po prostu bankiem. Miałeś trochę dodatkowych pieniędzy, to je tam ulokowałeś. Ktoś przyszedł i pożyczył pieniądze, żeby kupić samochód lub posłać dziecko na studia. To była bankowość. Zaczęło się trochę zmieniać wraz z Jimmym Carterem, ale lawiną był Ronald Reagan. Są ludzie tacy jak Larry Summers, którzy mówią: zderegulujmy instrumenty pochodne, rzućmy całą sprawę na światło dzienne. Nastąpił jeden kryzys za drugim. Administracja Reagana zakończyła się ogromnym kryzysem oszczędnościowo-kredytowym. Ponownie zadzwoń do przyjaznego podatnika. Bogaci zarabiają mnóstwo pieniędzy, a reszta ponosi koszty.
To właśnie Bob Pollin i Gerry Epstein nazwali „gospodarką ratunkową”. Uwolnij przedsiębiorczość, zarabiaj pieniądze tak długo, jak możesz, aż nadejdzie kryzys i społeczeństwo cię uratuje. Największy był rok 2008. Co się stało? Dzięki deregulacji skomplikowanych produktów finansowych, takich jak instrumenty pochodne, i innym inicjatywom pod rządami Billa Clintona doszło do krachu w branży mieszkaniowej, a potem w branży finansowej. Kongres przyjął ustawę TARP składającą się z dwóch elementów. Po pierwsze, udzielił pomocy gangsterom, którzy wywołali kryzys, poprzez kredyty hipoteczne typu subprime – pożyczki, o których wiedzieli, że nigdy nie zostaną spłacone. Po drugie, zrobił coś dla ludzi, którzy stracili domy, zostali wyrzuceni na ulicę z powodu zajęcia nieruchomości. Zgadnij, którą połowę ustawodawstwa wdrożyła administracja Obamy? To był taki skandal, że Generalny Inspektor Departamentu Skarbu Neil Barofsky napisał książkę, w której potępił to, co się stało. Bez efektu. W odpowiedzi wielu pracowników, którzy głosowali na Obamę, wierząc w jego linię nadziei i zmiany, zostało wyborcami Trumpa, czując się zdradzeni przez partię, która twierdziła, że jest za nimi.
Barsamian: Wojna na Ukrainie trwa już drugi rok i końca nie widać. Chiny zaproponowały plan pokojowy, aby to zakończyć. Jakie są realne szanse, że stanie się to w najbliższym czasie?
Chomsky'ego: Globalne Południe wzywa do wynegocjowania porozumienia, które położy kres okropnościom, zanim się pogłębią. Oczywiście inwazja rosyjska była zbrodniczym aktem agresji. Nie ma co do tego wątpliwości. Ukraińcy mają prawo się bronić. Myślę, że co do tego również nie powinno być żadnych pytań.
Pytanie brzmi: czy Stany Zjednoczone zgodzą się na negocjacje? Oficjalne stanowisko USA jest takie, że wojna musi w dalszym ciągu poważnie osłabiać Rosję. Tak naprawdę Stany Zjednoczone faktycznie korzystają z tej okazji. Przy niewielkiej części swojego kolosalnego budżetu wojskowego poważnie poniża swojego głównego przeciwnika wojskowego, Rosję, która nie ma dużej gospodarki, ale ma ogromną armię. Można zapytać, czy właśnie dlatego to robią, ale to fakt.
Jest pretekst: jeśli nadal będziemy wspierać wojnę, postawimy Ukrainę w lepszej pozycji negocjacyjnej. Właściwie, prawdopodobnie znajdą się w gorszym, ponieważ ten kraj jest niszczony przez wojnę, ekonomicznie. Praktycznie cała ich armia zniknęła, zastąpiona przez nowych, ledwo wyszkolonych rekrutów. Rosja również bardzo cierpi, ale jeśli spojrzeć na jej względną siłę, kto wygra w sytuacji impasu? To nie jest wielka tajemnica. Ukraina prawdopodobnie zostanie zniszczona, a jednak stanowisko USA jest następujące: musimy kontynuować, poważnie osłabić Rosję i jakimś cudem Ukraina stanie się silniejsza.
Wielka Brytania podąża za Stanami Zjednoczonymi. Ale co z Europą? Jak dotąd jej elity podążały za Stanami Zjednoczonymi. To ludzie, nie tak wyraźnie. Jak wynika z sondaży, społeczeństwo wzywa do negocjacji. Świat biznesu jest głęboko zaniepokojony. Z jego punktu widzenia zbrodnicza agresja Putina była także aktem kryminalnej głupoty. Rosja i Europa są naturalnymi partnerami handlowymi. Rosja ma zasoby i minerały, Europa ma technologię i przemysł. Zamiast tego Putin podał Waszyngtonowi na srebrnej tacy jego największe życzenie. Powiedział: OK, Europo. Idź, bądź satelitą Stanów Zjednoczonych, co oznacza, że będziesz zmierzać w stronę deindustrializacji.
The Economist magazyn między innymi ostrzegał, że Europa zmierza w kierunku dezindustrializacji, jeśli w dalszym ciągu będzie wspierać prowadzoną przez NATO wojnę, którą większość świata uważa obecnie za wojnę zastępczą między Rosją a Stanami Zjednoczonymi o organy ukraińskie. Właściwie to wykracza znacznie poza to. W odpowiedzi na żądania USA NATO rozszerzyło się obecnie na region Indo-Pacyfiku, co oznacza, że Stany Zjednoczone mają w kieszeni Europę na konfrontację z Chinami i otoczenie jej pierścieniem państw uzbrojonych w amerykańską broń precyzyjną.
Tymczasem administracja Bidena wezwała do wojny handlowej, aby uniemożliwić rozwój Chin na całe pokolenie. Nie możemy z nimi konkurować, więc nie pozwólmy im zdobyć zaawansowanej technologii. Łańcuchy dostaw na świecie są tak skomplikowane, że prawie wszystko – patenty, technologia, cokolwiek – wymaga wkładu USA. Administracja Bidena twierdzi, że nikt nie może tego wykorzystywać w stosunkach handlowych z Chinami. Pomyśl, co to oznacza dla Holandii, która ma najbardziej zaawansowany na świecie przemysł litograficzny, produkujący niezbędne części do półprzewodników, do chipów. Waszyngton nakazuje jej zaprzestanie kontaktów ze swoim głównym rynkiem, czyli Chinami, co jest dość poważnym ciosem dla jej branży. Czy się zgodzą? Nie wiemy. To samo z Koreą Południową. Stany Zjednoczone mówią Samsungowi, dużej południowokoreańskiej firmie, że musi odciąć się od głównego rynku, ponieważ mamy pewne patenty, z których korzysta. To samo z japońskim przemysłem.
Nikt nie wie, jak zareagują. Czy zamierzają dobrowolnie poddać się dezindustrializacji, aby dopasować się do amerykańskiej polityki globalnej dominacji? Globalne Południe – Indie, Indonezja, kraje Ameryki Łacińskiej – już mówi, że nie akceptujemy takich sankcji. Może to przerodzić się w poważną konfrontację na scenie światowej.
Barsamian: Rafael Grossi, dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, ostrzega przed zagrożeniami stwarzanymi przez reaktory jądrowe na Ukrainie. Ostrzał i walki w ich pobliżu mogą, jego zdaniem, wywołać „katastrofę nuklearną”. Tymczasem administracja Bidena kontynuuje „modernizację” amerykańskiej broni nuklearnej. Czy to kolejny przykład kontrolowania azylu przez szaleńców?
Chomsky'ego: Niestety, jednym z głównych problemów, które Dan Ellsberg i kilka innych osób od lat próbują nam uświadomić, jest rosnące zagrożenie wojną nuklearną. W Waszyngtonie ludzie mówią o tym, jakby to był żart: zróbmy małą wojnę nuklearną z Chinami! Generał Sił Powietrznych Mike Minihan przepowiedział niedawno, że za dwa lata będziemy mieli wojnę z Chinami. To przekracza szaleństwo. Nie może być wojny między mocarstwami nuklearnymi.
Tymczasem amerykańskie planowanie strategiczne pod rządami Trumpa, rozszerzone przez Bidena, miało przygotować się na dwie wojny nuklearne z Rosją i Chinami. Tak, te ukraińskie reaktory jądrowe są poważnym problemem, ale to wykracza poza to. Stany Zjednoczone wysyłają obecnie na Ukrainę czołgi i inną broń. Polska wysyła odrzutowce. Prędzej czy później Rosja prawdopodobnie zaatakuje szlaki zaopatrzenia. (Amerykańscy analitycy wojskowi są nieco zaskoczeni, że tak długo się to wstrzymuje.) Czołowe osobistości z Waszyngtonu odwiedzają Kijów. Czy pamiętasz kogoś, kto odwiedził stolicę Iraku, Bagdad, kiedy Stany Zjednoczone obracały ją w pył? Nie w mojej pamięci. W rzeczywistości kilku ochotnikom pokojowym nakazano opuścić kraj, ponieważ kraj był tak zdewastowany. Ukraina zostaje poważnie uderzona, ale jeśli Rosja będzie dalej atakować zachodnią Ukrainę, włączając w to szlaki zaopatrzenia, a może nawet dalej, wówczas możliwa stanie się bezpośrednia konfrontacja z NATO.
Tak naprawdę już wspina się po drabinie eskalacji. Jak daleko to zajdzie? Ludzie z jastrzębiego sektora sugerują, że być może uda nam się zatopić rosyjską flotę na Morzu Czarnym. A jeśli tak, powiedzą „dziękuję”, miło, nie przejmowaliśmy się zbytnio tymi statkami, prawda?
Tak naprawdę, wracając do sondażu Pew, nie wymieniono tam nawet wojny nuklearnej jako jednej z kwestii, które ludzie mogliby sklasyfikować. Szaleństwo to jedyne słowo, jakiego można na to użyć.
Barsamian: Mówiąc o zagrożeniach planetarnych, Traktat START pomiędzy USA i Rosją ustanowił ograniczenia dotyczące rozmieszczonych strategicznych głowic nuklearnych. Niedawno Rosja zawiesiła w nim swój udział. Jakie jest tego niebezpieczeństwo?
Chomsky'ego: Rosja została za to ostro potępiona. Słusznie. Należy krytykować działania negatywne. Ale jest w tym pewne tło, o którym nie powinniśmy rozmawiać. Reżim kontroli zbrojeń był pieczołowicie rozwijany przez 60 lat. Dużo ciężkiej pracy i negocjacji. Ogromne demonstracje publiczne w Stanach Zjednoczonych i Europie skłoniły Ronalda Reagana do zaakceptowania propozycji rosyjskiego przywódcy Michaiła Gorbaczowa dotyczącego Traktatu w sprawie rakiet średniego zasięgu krótkiego zasięgu w Europie, co było bardzo ważnym krokiem w 1987 r. Dwight D. Eisenhower zapoczątkował myślenie o Traktacie o otwartym niebie. John F. Kennedy podjął pewne kroki. Z biegiem czasu rozwijało się, aż prezydentem został George W. Bush.
Od tego czasu Partia Republikańska systematycznie likwiduje trwającą 60 lat kontrolę zbrojeń. Bush rozwiązał Traktat w sprawie rakiet antybalistycznych. To było kluczowe. Posiadanie instalacji ABM tuż przy granicy stanowi wielkie zagrożenie dla Rosji, ponieważ jest to broń pierwszego uderzenia. Trump przyszedł ze swoją niszczycielską kulą i pozbył się Traktatu INF Reagan-Gorbaczow, a później Traktatu o otwartych przestworzach. On też był za Traktatem Nowy START, ale Biden pojawił się w samą porę, aby zgodzić się na rosyjskie propozycje jego przedłużenia. Teraz Rosjanie zawiesili tę możliwość. Wszystko to prowadzi do katastrofy, a głównymi przestępcami jest Partia Republikańska w Stanach Zjednoczonych. Należy potępić czyn Putina, ale nie miał on miejsca w odosobnieniu.
Barsamian: Wywiad USA niedawno wydał swoje Roczna ocena zagrożenia. Mówi: „Chiny są w stanie bezpośrednio podjąć próbę zmiany globalnego porządku opartego na zasadach w każdej dziedzinie i w wielu regionach jako niemal równy konkurent, który coraz bardziej naciska na zmianę globalnych norm”. Wyrażenie „globalny porządek oparty na zasadach” jest staromodnym Orwellem.
Chomsky: To interesujące sformułowanie. Jeśli w Stanach Zjednoczonych jesteś posłusznym intelektualnym komentatorem i uczonym, przyjmujesz za oczywiste, że musimy mieć porządek oparty na zasadach. Ale kto ustala zasady? Nie zadajemy tego pytania, bo odpowiedź jest oczywista: zasady ustala Ojciec Chrzestny w Waszyngtonie. Chiny obecnie otwarcie to kwestionują i od lat wzywają do ustanowienia porządku międzynarodowego opartego na ONZ, wspieranego przez większość świata, zwłaszcza Globalne Południe. Stany Zjednoczone nie mogą jednak zgodzić się na nieustalanie zasad, ponieważ wiązałoby się to ze ścisłym zakazem groźby użycia siły lub użycia siły w stosunkach międzynarodowych, co oznaczałoby zablokowanie polityki zagranicznej USA. Czy przychodzi wam na myśl prezydent, który nie stosował groźby użycia siły lub jej użycia? I nie tylko masowe działania przestępcze, takie jak inwazja na Irak. Kiedy Obama mówi Iranowi, że wszystkie opcje są otwarte, jeśli nie zrobicie tego, co mówimy, oznacza to groźbę użycia siły. Każdy prezydent USA naruszył porządek międzynarodowy ustanowiony przez ONZ.
I tu mały przypis, którego nie powinieneś cytować. Naruszyli także Konstytucję Stanów Zjednoczonych. Przeczytaj Artykuł szósty, który mówi, że traktaty zawarte przez Stany Zjednoczone są najwyższym prawem kraju, którego każdy wybrany urzędnik ma obowiązek przestrzegać. Najważniejszym traktatem po II wojnie światowej była Karta Narodów Zjednoczonych, która zakazuje groźby użycia siły lub jej użycia. Innymi słowy, każdy prezydent USA naruszył Konstytucję, którą powinniśmy czcić jako daną nam przez Boga.
Czy zatem Chiny stają się „równorzędnym konkurentem”? Znajduje się w otaczających go regionach. Spójrz na gry wojenne prowadzone przez Pentagon i sugerują, że gdyby doszło do lokalnej wojny o Tajwan, Chiny prawdopodobnie wygrałyby. Oczywiście pomysł jest absurdalny, ponieważ każda wojna szybko przerodziłaby się w wojnę nieuleczalną. Ale to są gry, w które grają. Chiny są więc równorzędnym konkurentem. Czy działa prawidłowo i zgodnie z prawem? Oczywiście nie. To ufortyfikowane skały na Morzu Południowochińskim. To pogwałcenie prawa międzynarodowego, pogwałcenie konkretnego wyroku ONZ, ale się rozszerza.
Mimo to głównym chińskim zagrożeniem są inicjatywy takie jak zbliżenie Arabii Saudyjskiej i Iranu, co stanowi poważny cios w politykę USA mającą na celu kontrolę Bliskiego Wschodu sprzed 80 lat. Ze strategicznego punktu widzenia jest to „najważniejszy obszar na świecie”, jak to ujął rząd, i włączenie się Chin w tę sprawę i utworzenie porozumienia politycznego, które może zmniejszyć napięcia, może nawet rozwiązać przerażającą wojnę w Jemenie, jednocząc jednocześnie głównego sojusznika Waszyngtonu tam Arabia Saudyjska i Iran, jej główny wróg. To nie do zniesienia! Dla USA i Izraela to prawdziwy cios.
Barsamian: Twoja klasyczna książka z Edem Hermanem to Zgoda na produkcję. Gdybyś to dzisiaj aktualizował, oczywiście zastąpiłbyś Związek Radziecki Chinami i/lub Rosją i niewątpliwie dodałbyś do tego rozwój mediów społecznościowych. Coś jeszcze?
Chomsky'ego: To byłyby najważniejsze rzeczy. Media społecznościowe to nie mały punkt. Ma to bardzo złożony wpływ na społeczeństwo amerykańskie. Wróćmy do inwazji USA na Irak. Większość społeczeństwa uważała, że Saddam Husajn był odpowiedzialny za 9 września. To trochę dziwaczne, ale słyszeli tu wystarczająco dużo propagandy, żeby w to uwierzyć. Media społecznościowe tylko pogarszają całą sytuację. Niedawne badanie młodych ludzi, tak zwanego pokolenia Z, i tego, skąd czerpią wiadomości, wykazało, że prawie nikt już nie czyta gazet. Prawie nikt nie ogląda telewizji. Bardzo niewiele osób w ogóle zagląda na Facebooka. Pobierają to z TikToka i Instagrama. Jaka społeczność będzie próbowała zrozumieć ten świat, obserwując ludzi bawiących się na TikToku?
Innym skutkiem mediów społecznościowych jest wpychanie ludzi w samonapędzającą się bańkę. Wszyscy jesteśmy na to narażeni. Ludzie tacy jak ja słuchają Twojego programu lub Democracy Now. Nie słuchamy Breitbart. I odwrotnie, to samo jest prawdą. Nadchodzi kolejny potwór, system chatbotów sztucznej inteligencji, wspaniały sposób na tworzenie dezinformacji, demonizacji i zniesławienia. Chyba nie ma sposobu, żeby nad tym zapanować. A wszystko to jest częścią zgody na produkcję. Jesteśmy najlepsi i najbystrzejsi. Wyciągnijmy tych ludzi z naszych włosów, a będziemy rządzić światem dla dobra wszystkich. Widzieliśmy, jak to działa.
Barsamian: Jak pokonać propagandę i jakie są techniki rzucania wyzwania dzikiemu kapitalizmowi?
Chomsky'ego: Sposób, w jaki rzucasz wyzwanie propagandzie, jest sposobem, w jaki to robisz, po prostu bardziej – bardziej aktywnym, bardziej zaangażowanym. Jeśli chodzi o dziki kapitalizm, istnieją dwa etapy. Mniejszy polega na wyeliminowaniu części dzikiej. Nie jest to do końca utopia: wróćmy do tego, co mieliśmy przed Reaganem. Miejmy umiarkowanie surowy kapitalizm, w którym nadal są godziwe płace, prawa dla ludzi i tak dalej. Daleko od ideału, ale znacznie lepiej niż to, co mieliśmy od tamtej pory.
Drugim krokiem jest pozbycie się podstawowego problemu. Wróćmy do wczesnych etapów rewolucji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych. Ludzie pracujący przyjmowali za oczywiste, że umowa płacowa była całkowicie bezprawnym atakiem na ich podstawowe prawa, zamieniającym cię w tak zwanych „niewolników najemnych”. Dlaczego powinniśmy wykonywać polecenia mistrza przez całe nasze życie? Uznano to za obrzydliwość. Było nawet hasłem Partii Republikańskiej pod rządami Lincolna, że jest to nie do zniesienia. Ruch ten trwał do początków XX wieku, zanim ostatecznie został zmiażdżony przez Czerwoną Strach Woodrowa Wilsona, która w zasadzie zniszczyła Partię Socjalistyczną i ruch robotniczy. W latach trzydziestych nastąpiło pewne ożywienie, ale nie w takim stopniu.
A teraz nawet tego nie ma. Ludzie uważają za swój najwyższy cel w życiu poddanie się poleceniom mistrza przez większość swojego życia na jawie. I to jest naprawdę skuteczna propaganda, ale ona też może się zmienić. Istnieją już propozycje udziału pracowników w zarządzaniu, które wcale nie są utopią. Istnieją one w Niemczech i innych miejscach i mogą brzmieć następująco: Dlaczego nie przejmiemy przedsiębiorstwa dla siebie? Dlaczego mamy wykonywać polecenia jakiegoś bankiera w Nowym Jorku, skoro możemy lepiej zarządzać tym miejscem? Nie sądzę, że to wszystko jest tak daleko.
Barsamian: szaleńcy najwyraźniej kontrolują azyl. Jakie oznaki zdrowego rozsądku można przeciwstawić szaleńcom?
Chomsky'ego: Mnóstwo. Jest mnóstwo popularnego aktywizmu. To jest na ulicach. Młodzi ludzie wzywają do godnego traktowania innych. Wiele z nich jest bardzo solidnych i poważnych. Rebelia Wymierania, Ruch Wschodu Słońca. Ratujmy planetę przed zagładą. Jest mnóstwo głosów. Twój, Democracy Now, Chris Hedges, wiele witryn, Alternet, Wspólne marzenia, Prawda, Intercept, TomDispatch, wiele innych. Wszystko to ma na celu stworzenie alternatywnego świata, w którym ludzie mogą przetrwać. To są znaki nadziei dla świata.
Prawa autorskie 2023 David Barsamian i Noam Chomsky
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna