Jestem tak zwanym artystą wizualnym. Przynajmniej taka jest historia o mnie. Opowiadam inną historię o sobie. W nim jestem uzdrowicielem. To, co wygląda na plakaty i obrazy, to tak naprawdę składniki odżywcze, które udostępniam społecznościom, aby wzmocnić ich zbiorowy i indywidualny układ odpornościowy. Mam nadzieję zidentyfikować i pomóc w przeciwdziałaniu uwewnętrznionym toksycznym przekazom, które uniemożliwiają osobie lub grupie ludzi poznanie swojej mocy i wykorzystanie jej. Nie mam na myśli zewnętrznych źródeł ucisku, które wpływają na społeczności, ale przesłania, dzięki którym te zewnętrzne obelgi zostają zinternalizowane. Moja wiedza – taka jaka jest – polega na czytaniu, w jaki sposób różne społeczności doświadczają traumy i znajdowaniu historii, które mogą przeciwdziałać jej skutkom.
Nawet gdy opowiadamy historie, robimy to z wnętrza historii, którą sobie opowiadamy o tym, jak i dlaczego opowiadamy historie.
W programie jest napisane, że jestem tutaj, aby zapewnić „ramy działania”. To częściowo prawda. W tym sensie, że ramy działania zawsze zaczynają się od wiedzy, kim jesteś i gdzie się znajdujesz, a w szerszej perspektywie pierwszy krok jest zawsze najważniejszy.
Jestem tu dziś rano, aby zrobić dla was to samo, co wy robicie dla innych w waszych społecznościach i na trasach koncertowych:
trzymać lustro, które odzwierciedli obraz ciebie i twojego otoczenia; zdjęcie, które, miejmy nadzieję, pomoże Ci zobaczyć coś, czego być może wcześniej nie zauważyłeś… lub zapomniałeś. Nie wiem dokładnie, co przyciągnie Twoją uwagę, więc muszę uwzględnić w refleksji mieszankę rzeczy w nadziei, że coś z tego okaże się przydatne.
Historie, które odbijamy w naszym artystycznym lustrze, są celowo selektywne. Pozbywamy się tego, co uważamy za rozpraszające i odzwierciedlamy coś, co uważamy za istotne, przydatne lub stanowiące wyzwanie. Mogę trzymać przed tobą lustro, które odzwierciedli, że jesteś piękna, nawet jeśli tego nie czujesz. Odzwierciedlenie tego przeze mnie utwierdza tę część ciebie, która już wie, że to prawda i chce w to wierzyć; jest wtedy bardziej prawdopodobne, że będziesz zachowywał się tak, jakbyś w to wierzył, a to zwiększa prawdopodobieństwo, że będziesz mieć inne interakcje, które to potwierdzą. Sztuka jest czymś, co zmienia coś tutaj, co z kolei zmienia coś tam.
Począwszy od lat trzydziestych XX wieku ukazały się serie książek dla dzieci, takie jak Hardy Boys i Nancy Drew, które przedstawiały młodych ludzi żądnych przygód. Były popularne w USA, Anglii i kilku innych krajach. Nancy Drew, nastoletnia detektyw, była mądrą i zdolną nastolatką, która rozwiązywała zagadki. Wiele lat temu przeczytałam kiedyś w wiadomościach artykuł o dziewczynie porwanej i molestowanej, związanej i pozostawionej w bagażniku samochodu porzuconego przy wiejskiej drodze. Uwolniła ręce, wymyśliła, jak zwolnić zatrzask od wewnątrz i znalazła drogę do wiejskiego domu. Kiedy później zapytano ją, jak zachowała przytomność umysłu w tak trudnych okolicznościach, odpowiedziała: „Zadawałam sobie pytanie, co zrobiłaby Nancy Drew”. Oto siła opowieści.
Bardziej zakorzeniony w historii przykład tej samej zasady pochodzi z ruchu oporu Seminoli na terenach dzisiejszych południowo-wschodnich Stanów Zjednoczonych. Seminole składali się z rdzennej ludności z wielu plemion i afrykańskich jeńców, którzy uciekli lub zostali uwolnieni z systemu plantacji. Byli zorganizowani w oddzielne jednostki bojowe indyjskie i czarne i byli bardzo skutecznymi wojownikami. Gazetom zakazano donoszenia o zwycięstwach jednostek afrykańskich nad armią, aby zatajać wiedzę, że Czarni byli w stanie pokonać białych. Historia jest pełna przypadków, w których opowiadana historia sama w sobie jest istotnym elementem konfliktu. Historie otwierają i zamykają drzwi możliwości.
Narzędzia, których używamy jako podmioty kulturalne, uważam za worek ziół leczniczych. Możemy je stosować – w odpowiednich dawkach i kombinacjach – aby podnieść lub obniżyć gorączkę; obudzić pamięć lub przeformułować ją; lub stymulować gniew, pożądanie, czułość lub strach, często prowadząc publiczność z jednego z tych stanów do drugiego.
W mojej twórczości znajdują się dzieła, które na różne sposoby wpisują się w historie jednostek, społeczności i ruchów. W jednym przypadku trzystu pracowników poczty pojawiło się w pracy w centrum poczty masowej w czerwonych koszulkach z rzędem króliczków ze związanymi łapami pod hasłem „Szefowie, uważajcie: kiedy mamy przechlapane, rozmnażamy się”. Kierownictwo złamało niedawno zobowiązanie umowne dotyczące znalezienia pracy dla pracowników w określonym promieniu w przypadku zamknięcia centrum. Koszulki z króliczkami tak zdenerwowały kierownictwo, że naczelnik poczty uznał je za naruszenie polityki Poczty „zero tolerancji dla przemocy”. Następnie pracownicy kazali nam wydrukować trzysta kolejnych koszulek z samymi króliczkami, bez słów, z trzystoma guzikami w kształcie króliczków i tak dalej. W końcu kierownictwo wycofało się z koszulek i również znalazło pracę.
Na drugim końcu spektrum znajduje się historia nadesłana przez operatorkę maszyny, która należała do pierwszej fali kobiet pracujących w branży budowlanej. W miejscu pracy spotkała się z wrogim środowiskiem ze strony swoich współpracowników płci męskiej i nie uzyskała żadnej ulgi ani od właścicieli, ani od kierownictwa związku. Powiedziała, że kiedy poczuła się przytłoczona, poszła do szopy i stanęła przed moim plakatem „ABC organizowania”, co przypomniało jej, dlaczego to robi.
Gdzieś pomiędzy tymi dwoma miejscami znajdują się plakaty, które zrobiłem we współpracy z moją siostrą dla mieszkańców górskiej dzielnicy Puerto Rico, z której pochodzimy. Stworzyłem plakaty na podstawie ustnych wywiadów Aurory i udostępniliśmy je w okolicy. Jest to obszar, który traci młodych ludzi na rzecz miast, częściowo ze względu na niestabilność gospodarki kawowej. Z naszej oceny wynikało, że chociaż istnieje wiele obiecujących alternatywnych upraw i programów rozwoju, pierwszym krokiem było ponowne rozbudzenie pamięci społecznej. Młodzież nie wiedziała, że na tym płaskim terenie przy drodze znajdował się sklep Don Paco, w którym znajdowały się jego piece chlebowe i mieściły się dwa pokoje, w których ich rodzice chodzili do szkoły. Każdy plakat inicjował ożywione dyskusje na temat dawnych czasów i spory na temat tego, kim byli ludzie na zdjęciach i jak wyglądało życie w przeszłości. Dzieci i wnuki starszych często słyszeli te historie po raz pierwszy. Aby ożywić gospodarkę społeczności, konieczna jest wspólna świadomość jej wartości. O historiach osadzonych w ziemi.
Podobnie jak zioła w organizmie, każdy z powyższych przykładów miał działanie lecznicze w swoim specyficznym zastosowaniu. Substancja odżywcza w jednym kontekście może być toksyną w innym. Rozważ następujące stwierdzenie: „Tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami jak ludzie”. W jednym przypadku może to być zdrowe przypomnienie naszego wspólnego człowieczeństwa. W innym przypadku może to być próba uniknięcia konfrontacji z rasizmem. Kontekst określa również, czy Twoja praca przybliży ludzi lub społeczność do punktu krytycznego. Wszędzie wokół nas nieustannie osiągane są punkty krytyczne. Liście spadają z drzew, kot skacze za królikiem, temperatura powietrza spada o jeden stopień i zaczyna padać deszcz. Doświadczamy tego na wielu poziomach. Pomyśl o tym, kiedy jutro rano będziesz w swoim wygodnym łóżku i naprawdę będziesz musiał się wysikać. Nie chcesz wstawać, ale równowaga komfortu zmienia się i wkrótce się przechyli, co zmusi Cię do odsunięcia kołdry i wstania z łóżka. To, czy określone dzieło doprowadzi kogoś z twoich odbiorców do punktu zwrotnego, czy nawet pobudzi zmianę w akceptowanym dyskursie społecznym, będzie zależeć od czynników, których nie możesz zobaczyć ani zmierzyć. W niektórych przypadkach będziesz miał całkiem jasne pojęcie o tym, co jest na saldzie, a w innych przypadkach pojawią się niespodzianki. Może się zdarzyć, że nie będzie natychmiastowego efektu, ale pomagasz stworzyć warunki, w których gdzieś w dole rzeki nastąpi część zmiany. Jedna słomka tak naprawdę nie złamie grzbietu wielbłąda. Najpierw trzeba ułożyć sześćset funtów innych słomek, aby ostatnia mogła zwiększyć nośność wielbłąda poza punkt krytyczny. Każda słomka jest w takim samym stopniu częścią procesu, jak poprzednia.
Picasso jest cytowany jako nazywający sztukę „kłamstwem, które mówi prawdę”. Okazuje się, że kłamstwo jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi mówienia głębszych prawd. Ponieważ są to prawdy głębsze, okazuje się, że ludzie już je znają – zwykle na głębokim poziomie i często podświadomie. Większość tego, co uważamy za nauczanie, tak naprawdę jest walidacją. Ludzie wiedzą ogromną ilość, ale nie mają dość pewności siebie, aby to przyjąć, zapamiętać i zaufać, dopóki nie odbije się to w zwierciadłach ich otoczenia społecznego. Tym, co ekscytuje ludzi opuszczających program, zwykle nie jest dreszczyk emocji związany z odkryciem; to szok rozpoznania.
Dotyczy to w równym stopniu leczenia. Zioła lecznicze dodają ciału energii i przypominają jego układom składowym o tym, do czego są zdolne. Organizm musi się wtedy wyleczyć.
Woda ze studni
Kultura komercyjna zaspokaja ten sam głód co sztuka, ale w innym celu: sprzedaży towarów. Działa poprzez izolowanie i wydobywanie z każdego obszaru organicznego ludzkiego doświadczenia najbardziej skoncentrowanego i uzależniającego ekstraktu. Zapotrzebowanie na jedzenie ukierunkowane jest na ochotę na cukier, sól i tłuszcz bez odżywczych witamin, błonnika i kompleksów węglowodanów, w których są one osadzone w naturze. Seksualność jest przepakowywana jako części ciała i orgazmy pozbawione bałaganu osobowości i złożoności połączeń. Głód osobistej sprawczości przekształca się w narracje o skoncentrowanej przemocy, zapewniające zastępcze doświadczenie władzy. Zwątpienie w siebie jest wzmacniane, a następnie rozwiązywane za pomocą nieustannych nawoływań do zakupu środków – od odżywki do włosów po metamfetaminę – które sprawią, że złe uczucia znikną. Rozmieszczenie prawd w celu kłamstwa.
Naszą pracę wykonujemy w ramach ekosystemu kulturowego, w którym znajdują się również wspomniane toksyny kulturowe. Obserwacje, spostrzeżenia i wyzwania zawarte w naszych przedstawieniach mogą uzupełniać lub kolidować z innymi przesłaniami, ale zawsze istnieją w powiązaniu z nimi. Nasza sztuka ma na celu komunikowanie się z ludźmi przesiąkniętymi tymi wpływami.
To, co trafia do przestrzeni performansu, jest efektem szeregu decyzji dotyczących tego, co odzwierciedlić w naszym magicznym lustrze.
W przeciwieństwie do prawdziwego lustra, możemy kształtować odbicie za pomocą naszej sztuki, aby zwrócić uwagę na konkretną rzeczywistość lub postawić konkretne pytania. Robimy to łącząc dwa potężne narzędzia: marzenie i analizę. Sny są studniami, które sięgają do głębokich warstw wodonośnych naszej istoty. Informacje o świecie otrzymujemy niefiltrowane i nieocenzurowane. Jeśli jest coś, o czym chcesz uniknąć myślenia, odczuwania lub radzenia sobie w życiu, będzie to na ciebie czekać, gdy w nocy zamkniesz oczy. Sztuka jest zbiorowym marzeniem ludzi. W snach i sztuce nie ma naturalnych ograniczeń, więc nieuchronnie poruszają niewygodne tematy. Dlatego dyktatury zawsze chcą kontrolować lub tłumić sztukę. Jest tak blisko, jak tylko to możliwe, kontrolowania snów.
To, co pojawia się w świecie snów, należy następnie poddać analizie, ponieważ toksyny kulturowe zawarte w glebie przedostają się do wód gruntowych i przenikają do naszej świadomości. Kiedy w latach 1970. w USA odrodził się ruch społecznościowy dotyczący murali, artyści wpadli na pomysł, że będą jedynie kanałami wyrażania siebie przez społeczność. Myśleli, że zwołają spotkania społeczności i po prostu przekażą na ściany to, czego ludzie chcą. Odkryli, że pomysły, które zrodziły się spontanicznie w społeczności, były obciążone stereotypowymi obrazami z reklam i Hollywood. Spowodowało to, że ponownie przemyśleli swoją odpowiedzialność i zmusiło ich do uznania, że mają szczególną wiedzę specjalistyczną, którą mogą wnieść do procesu. Ciało może samo się wyleczyć, ale uzdrowiciel wnosi wiedzę, która pomaga mu przełamać nałogi i ożywić wrodzoną moc.
Ścieżki zapachowe i granice
Sztuka, podobnie jak przywództwo, zależy od kontekstu. To, co w jednym przypadku jest ładnym projektem, w innym może być prowokacją polityczną. Doszedłem do wniosku, że tak naprawdę nie istnieje coś takiego jak „sztuka polityczna”, jest tylko sztuka w kontekście politycznym. Sztuka, która z natury nie uznaje granic, zderza się z granicami narzuconymi przez interesy polityczne i społeczne. Polityka polega na narzucaniu lub negocjowaniu granic. Rada cenzury w apartheidzie w Republice Południowej Afryki zablokowała import książeczki dla dzieci „Czarna piękność”, opowiadającej o koniu. Ustalili, że słowa „czarny” i „piękno”, tak blisko powiązane w tytule, mogą zachęcać do destabilizujących idei. Sztuka była po prostu sztuką; to społeczny krajobraz apartheidu stworzył wokół niego politykę.
Kontekst zawsze się zmienia. W obecnym momencie politycznym nasilają się wywrotowe, destabilizujące aspekty sztuki, ponieważ płoty z drutu kolczastego dzisiejszej polityki są nieustannie przesuwane, coraz bardziej ograniczając publiczną przestrzeń kulturalną. Sztuka musi albo skurczyć się, aby dopasować się do pozostałej przestrzeni, albo ze swej natury wejdzie w konflikt z interesami, które chcą ją zamknąć. Problem w tym, że w sztuce zasadniczo chodzi o ciekawość w czasie, gdy sama ciekawość jest atakowana. Pomyślmy o tym…
Ciekawość jest domyślnym ustawieniem u niemowląt. Są dość skupieni na odkrywaniu świata. Czy kiedykolwiek obserwowałeś, jak dzieci eksplorują się nawzajem? To ciekawość prowadzi mnie do odkrycia, że jesteś w centrum swojego świata, tak jak ja jestem w centrum mojego. To jest podstawa empatii, miłości i ostatecznie solidarności.
Aby niewielka elita mogła wykorzystywać pracę i zasoby populacji, musi być w stanie sprawić, że ludzie będą postrzegać siebie jako fragmentaryczny zbiór oddzielnych, sprzecznych interesów. Należy ich powstrzymywać, aby nie zauważali, jak wiele mają ze sobą wspólnego, i tym samym nie wykorzystywali swoich podobieństw. Reżim apartheidu ustanowił system edukacji, w ramach którego nauka dla każdej grupy plemiennej odbywała się w jej własnym języku. Nam wydawałoby się to postępowe, prawda? Tutaj walczymy o uznanie naszej tożsamości kulturowej. Jednak w kontekście apartheidu miało to zapobiec temu, aby angielski stał się wspólnym językiem, którego Zulusowie, Xhosa i Ndebele mogliby wykorzystać, aby połączyć się w zjednoczoną siłę. Biała populacja była zjednoczoną mniejszością, która miała rządzić narodem podzielonych mniejszości.
W USA do utrzymywania podziałów wykorzystuje się szukanie kozłów ofiarnych i sianie nienawiści. Jego celem jest przekonanie Cię, że to, co o sobie wiesz – że jesteś skomplikowaną istotą, która po prostu walczy o zaspokojenie swoich uzasadnionych potrzeb i aspiracji – nie jest prawdą w przypadku wybranych „innych”. Jest to ogólna zasada działania, ale została specjalnie zaprojektowana w celu konsolidacji białego, konserwatywnego bloku politycznego. Jeśli krytycznie posłuchasz prawicowych komentatorów – Rusha Limbaugha, Seana Hannity’ego, Glena Becka i tym podobnych – zauważysz, że działają oni przede wszystkim jako blokerzy solidarności; jako blokadę ciekawości.
Poświęcają wiele czasu na przekonanie własnej bazy, że ciemnoskórzy ludzie, wyznawcy islamu, LGBT i obcokrajowcy to „źli goście” – kategoria istot, która nie pozostawia miejsca na ciekawość. Tacy (pod)ludzie są oddani konfiskacie wszystkiego, na co pracowaliście i zniewoleniu waszych dzieci w ich służbie. Niebezpiecznie osłabiłoby to Twoją determinację w zastanawianiu się, o czym marzą dla swoich dzieci lub wyobrażaniu sobie, jak mogliby odpocząć z przyjaciółmi po długim tygodniu. Są bezdusznym „wrogiem” z gry komputerowej, która się ujawniła. To jest wiadomość. W następstwie ataków z 9 września 11 r. urzędnicy rządowi ostrzegli nawet opinię publiczną, że próba zrozumienia motywacji napastników oznaczałaby pomoc wrogowi. Władza nie kocha ciekawości.
Sztuka jest z natury ciekawa. To jego bijące serce. Chodzi o podążanie tropem zapachowym, aby zobaczyć, dokąd prowadzi i bycie zaskoczonym tym, co odkryjemy. W twórczości artystycznej często przyjmuje się niesympatyczną postać, a następnie odkrywa historię, która budzi wobec niej współczucie publiczności. Ta transformacja perspektywy – tak istotna dla sztuki – podważa narrację, że ludzie są zasadniczo albo dobrzy, albo źli.
Zatem historia, w której sami żyjemy i w ramach której, czy się do tego przyznajemy, czy nie, tworzymy naszą sztukę, rozgrywa się na kulturowym polu bitwy. W tej dziwnie asymetrycznej walce każdy biegun ma niepowtarzalną przewagę. Strach jest wysoce skutecznym instrumentem krótkoterminowym. Łatwo przestraszyć kotka pod kanapą. Jednak na dłuższą metę ciekawości nie można się oprzeć. Jeśli przez jakiś czas nie wydarzy się nic strasznego, kotek znów wyjdzie i będzie nawet obwąchał rzecz, która go przestraszyła. Strach w naturalny sposób rozprasza się i należy go regularnie pojawiać na nowo, podczas gdy ciekawość jest warunkiem podstawowym.
Okazuje się, że wszyscy ludzie są obecnymi lub byłymi dziećmi. Jest to zaleta dla tych, którzy chcą, aby ludzie mieli ze sobą kontakt. Wszyscy jesteśmy skonstruowani tak, że przez krótkie chwile odczuwamy strach, a gdy niebezpieczeństwo mija, powracamy do ciekawości. Odruch walki lub ucieczki jest dobry tylko w zarządzaniu kryzysowym, a nie w normalnym życiu.
Historie w opowieściach
Możemy mieć nadzieję, że eksploracja pytania z publicznością poszerzy zakres funkcjonalności ciekawości w społeczności. Wszędzie pełno historii, które można odkryć jedynie za pomocą pytań i tylko wtedy, gdy samo zadawanie pytań zostanie uwolnione z okowów nawyku i zaprzeczenia. Niedaleko stąd, wzdłuż rzeki Missisipi, znajdują się budowle starych młynów. Wiele z nich to obecnie biurowce, muzea i mieszkania. To dzięki nim Twin Cities są dziś światowym centrum branży instrumentów medycznych. Na początku XX wieku wysoki wskaźnik poważnych obrażeń w młynach zapoczątkował produkcję protez kończyn. Tak to się zaczęło. Zauważ, że równowaga sił w społeczności ograniczała, jakie pytania można było zadać i jakie rozwiązania można było zaproponować. Zamiast pytać, jak można poprawić warunki pracy, aby chronić ciała pracowników – pytanie, które byłoby sprzeczne z interesami potężnych właścicieli młynów – rozwiązaniem było stworzenie możliwości rynkowych. Tam, gdzie ciekawość może być trzymana w granicach, możliwe jest również ograniczenie groźby zmian.
Historie różnią się znacznie pod względem formy, przesłania i wpływu. Łączy je przypomnienie, że świat może być – i prawdopodobnie jest – inny niż nam się wydaje. Sam fakt powstania historii jest zaproszeniem do doświadczenia świata przez cudze filtry. Jest to zaleta ewolucyjna: możemy stworzyć nasz obraz świata z wielu punktów widzenia. Kiedy stajemy w obliczu nowej sytuacji, możemy przywołać wspomnienia innych osób, a także nasze własne, aby pomóc nam zareagować. Co zrobiłaby Nancy Drew? Zdolność tę stale wzmacnia sztuka, humor, muzyka i marzenia
Nie każdemu podoba się taki prezent. Dyktatura Pinocheta w Chile zakazała nauczania ewolucji, schematu mówiącego, że każdy organizm doświadcza świata zgodnie ze swoimi potrzebami i że zmiany są ciągłe. Dyktatury wolą zaszczepiać akceptację teraźniejszości jako nieuniknionej, a społeczeństwo jako mającego tylko jeden zestaw interesów.
To, jakie historie warto opowiadać, zależy od kontekstu. Inaczej będzie w Hajfongu, Selmie czy Port-au-Prince. W każdym miejscu ten sam spektakl będzie grał inaczej. Każda historia, którą opowiadamy, jest fragmentem większej historii, która jest już częścią większej. Ostatecznie wszystkie historie są drobnymi szczegółami jednej historii obejmującej wszechświat. Bez względu na to, jak małe jest nasze skupienie, powinniśmy pamiętać, że jest to część czegoś większego. Niedaleko stąd, przy Franklin Ave, powstał Ruch Indian Amerykańskich. Jedną z ich najsłynniejszych akcji było zajęcie wioski Wounded Knee. Organizowali protest przeciwko korupcji rządu plemiennego i naruszeniom suwerenności i byli zaskoczeni nieproporcjonalną, silnie zmilitaryzowaną reakcją rządu federalnego. Dopiero później dowiedziano się, że Stany Zjednoczone wyznaczyły Black Hills „narodowy obszar ofiar”. W imię bezpieczeństwa narodowego miały zostać usunięte wszelkie przeszkody w masowym wydobyciu węgla i uranu. Pojawienie się zorganizowanego ruchu oddanego władzy oddolnej i integralności środowiskowej stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla tych planów. Większa historia jest zawsze obecna na scenie – w rzeczywistości jest sceną – dla naszych wybranych historii. Zrozumienie polega tak naprawdę na uchwyceniu związku pomiędzy szczegółem a wzorem.
Historia, którą sobie o sobie opowiadam – że jestem uzdrowicielką – otwiera ścieżki działania i możliwości relacji, które są organiczne w tej narracji. Jesteśmy twórcami, aktorami i odbiorcami naszej najważniejszej historii: tej o tym, kim jesteśmy. To historia, która nas prowadzi, gdy poruszamy się po skomplikowanych nurtach naszych społeczności i ewoluuje, gdy zaczynamy ją ucieleśniać.
Zioła uzdrowiciela mówią językiem ciała. Stymulują narządy, komórki i układy składowe organizmu do wzajemnej komunikacji w sposób zmieniający równowagę chemiczną, rytm dobowy i procesy metaboliczne. Jest to analogiczne do roli artysty we wspólnocie: podajemy dawki metafor, pamięci i wyobraźni zdolnej wywołać zmysły, emocje i myśli; tworzenie historii, które potwierdzają lub kwestionują głęboko zakorzenione – czasem niezbadane – przekonania. To jest nasza supermoc. Lokalizujemy naszą praktykę w złożonej sieci wzajemnie powiązanych społeczności na zmieniającym się kontynencie w świecie w ruchu. Naszą zdolność zrozumienia tego, co robimy, zawsze przewyższa złożoność systemów społecznych i historii, w które się wtrącamy. Podobnie jak rolnicy – zawsze w improwizacyjnej interakcji z ziemią – wykorzystujemy nasze rzemiosło najlepiej, jak potrafimy, ale nigdy nie jesteśmy w stanie w pełni przewidzieć Wynik.
Praktyka kulturowa jest formą przywództwa, niewybieralną i (o ile nie ustalimy inaczej) formalnie nieodpowiedzialną. Nasza odpowiedzialność to odpowiedzialność organizmu za jego siedlisko; musimy się wpasować na tyle dobrze, żeby przetrwać. Skuteczność zależy od szczególnej równowagi arogancji i pokory. Pokora, aby głęboko słuchać, arogancja, aby wyjść poza to, co słyszymy. Nie jest oczywiste, jak to zrobić i dlatego potrzebujemy siebie nawzajem. Sieć taka jak Twoja i zgromadzenie takie jak to tworzą ramy historii, w ramach której można dzielić się historiami o historiach, które pozwalają nam opowiadać historie. To wspaniała rzecz.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna