Marta Harnecker przesłuchiwany przez Jose P. Guerrero[i], 22 lipca 2014 r. — Nowy rząd Salwadoru stoi przed wyzwaniem pogłębienia zmian większościowych, które zaszły, przy jednoczesnej aktualizacji historycznych doświadczeń walczącego i świadomego narodu pragnącego transformacji społecznej, stwierdziła współczesna krytyczna myślicielka Marta Harnecker: w wywiadzie dla tygodnika El Siglo XXI.
Autor książek takich jak Odbudowa lewicy i Nadchodząca Świat do zbudowania: nowe ścieżki w kierunku socjalizmu XXI wieku, politolog Marta Harnecker była doradcą rządu Hugo Chaveza w Wenezueli w latach 2004–2011. Na początku lat 1970. była członkinią Chilijskiej Partii Socjalistycznej i jest intelektualistką zaangażowaną w walki społeczne i stanowiącą punkt odniesienia dla lewicy marksistowsko-leninowskiej w Ameryce Łacińskiej.
* * *
Co oznacza triumf Salvadora Sancheza [Cerena w wyborach prezydenckich 9 marca] w Salwadorze dla Ameryki Łacińskiej?
Zwycięstwo Leonela – tak go nazywam, bo pamiętam, że spotkałem go po raz pierwszy, kiedy przeprowadzałem z nim wywiad jako dowódcy FPL [Ludowych Sił Wyzwoleńczych] w latach 1980. – jest bardzo znaczące nie tylko dlatego, że jeszcze bardziej wzmacnia postępowe nurt, który rozszerza się w całej Ameryce Łacińskiej od triumfu prezydenta Chaveza w Wenezueli w 1998 r., ale dlatego, że stał się on pierwszym prezydentem od czasu Salvadora Allende, który objął stanowisko prezydenta, przedstawiając projekt społeczny, który bez skrupułów nazwał socjalistycznym, jednocześnie wyjaśniając, czym dla niego był socjalizm: demokratyczny projekt partycypacyjny, który nie jest zarządzany z góry.
Ta idea, którą prezydent wyraża się bardzo jasno, jest dla mnie niezwykle ważna: nie da się zbudować nowego społeczeństwa, jeśli sami ludzie nie są zaangażowani w jego budowę. Nie chodzi o dawanie ludziom prezentów, nie chodzi o odgórne rozwiązywanie problemów ludzi. Zorganizowani ludzie wraz z rządem umożliwiają zmiany. Pierwszym tego przykładem jest sposób, w jaki prowadził kampanię wyborczą. Fakt, że w zakresie definiowania swojego programu rządowego zdecydował się wyjść do ludzi, aby z nimi to przedyskutować, zapytać o zdanie i otworzyć uszy na głos ludzi.
Ale w swojej kampanii wolał mówić o „dobrym życiu”…
Nie jest to zaskakujące. Jeśli przeczytasz jego książkę, Snami opisujemy życie, zobaczycie, że jednocześnie postulując potrzebę zbudowania alternatywy dla kapitalizmu, którą nazywa socjalizmem, wierzy także – jako dobry profesor – że jego partia musi znaleźć mechanizmy, które pozwolą jej komunikować się z szeroką publicznością większość. W tym sensie doskonale rozumiem, dlaczego naród, który stał w obliczu ciągłego bombardowania ideologicznego ideą socjalizmu, byłby bardziej otwarty na zrozumienie cech charakterystycznych proponowanego nowego projektu społecznego, gdyby do jego opisania użyto terminu „Dobre życie”.
Czy to nie jest oportunizm?
Myślę, że musimy dokonać rozróżnienia aktualny, co jest równoznaczne z wygodą, oraz oportunizm, który oznacza po prostu szukanie korzyści, bez względu na to, jak to się robi. Myślę, że Leonel uznał, że wygodniej jest użyć innej nazwy dla tego samego projektu, ponieważ nadanie mu takiej nazwy pozwoli ludziom lepiej zrozumieć projekt. [Wiceprezydent Boliwii] Alvaro Garcia Linera powiedział, że nie liczy się nazwa nowego społeczeństwa, które chcemy zbudować, ale jego treść.
Przyjrzyjmy się marzeniu, którym chcieliśmy podzielić się z jego ludem. Tutaj mam tę książkę [pokazuje kopię Ścieżka do zwycięstwa, który zawiera cykl przemówień Salvadora Cerena] i mówi: społeczeństwo kierujące się solidarnością i braterstwem, w którym szacunek dla przyrody jest jedną z najważniejszych zasad. Społeczeństwa, w którym mężczyźni i kobiety są wychowywani w sposób odpowiedzialny i krytyczny, w którym istnieje równość mężczyzn i kobiet, w którym zachowane jest dziedzictwo ludów tubylczych, w którym poprawiają się nie tylko warunki materialne ludzi, ale także ich dobrobyt duchowy.
Cóż, to wszystko są właśnie cechy charakterystyczne społeczeństwa socjalistycznego. Moglibyśmy rozmawiać cały dzień o tym zagadnieniu, które szerzej rozwinąłem w mojej najnowszej książce pt. Świat do zbudowaniai które zostaną wkrótce opublikowane tutaj przez Uniwersytet Salwadoru.
Co ten triumf oznacza dla naszego kraju?
Myślę, że w Salwadorze wygrano kolejną bitwę, ale nie wojnę. Zdobyliście rząd, ale to nie to samo, co przejęcie władzy. Mamy do czynienia z procesem pokojowych przemian instytucjonalnych, z wieloma ograniczeniami, które należy zrozumieć. Aby w sposób demokratyczny przejść do nowego społeczeństwa, potrzebna jest szeroka większość narodowa, i prezydent wyraża się w tej sprawie bardzo jasno. Dlatego fundamentalna jest nie tylko jedność rewolucjonistów; musimy także być w stanie zwołać wszystkich tych, którzy podzielają wspólną wizję społeczeństwa bardziej sprawiedliwego i opartego na solidarności. Dotyczy to nie tylko lewicy, ale także centrum i niektórych sektorów biznesowych, które mogłyby chcieć współpracować przy popularnym projekcie.
Powiedziałeś, że odziedziczonego aparatu państwowego nie można zniszczyć z dnia na dzień. Czy mógłbyś bardziej rozwinąć ten punkt?
Uważam, że w przeszłości lewica zawsze pracowała nad ideą zniszczenia państwa burżuazyjnego, podobnie jak to miało miejsce podczas rewolucji na początku i połowie XX wieku. Były to rewolucje, które wyrosły z wojen domowych lub wojen imperialistycznych, podczas których uzbrojony naród zdobył władzę, niszcząc odziedziczony aparat państwowy.
Dlatego rozumiem, dlaczego niektóre sektory czują się zdezorientowane, gdy widzą, że dzisiejsza sytuacja jest zupełnie inna. Po pierwsze, musimy jasno powiedzieć, że w drodze wyborów zdobyliśmy jedynie rząd, władzę wykonawczą. W wielu przypadkach nie mamy większości w parlamencie, czyli władzy ustawodawczej, ani we władzy sądowniczej. Co więcej, istnieją inne siły: władza pieniądza, władza mediów, władza militarna. Zdobyliśmy mały kawałek władzy. Problem polega na tym, jak będziemy pracować nad podbiciem innych przestrzeni władzy i jak nadal pozyskiwać więcej ludzi do naszego projektu.
Jak możemy pozyskać więcej ludzi? Po pierwsze, musimy zrozumieć, że nie jest to kwestia narzucenia; raczej musimy zdobyć serca i umysły ludzi. Co więcej, uważam, że musimy położyć szczególny nacisk na pozyskanie naturalnych liderów, którzy istnieją w różnych sektorach społecznych, ponieważ jeśli ich zdobędziemy, mogą nam oni ogromnie pomóc w procesie pozyskiwania ludzi, na których mają wpływ.
Czy na odziedziczonym stanie można zbudować dobre życie?
Procesom tym można w ogromnym stopniu pomóc, o ile w odziedziczonym państwie zamieszkają kadry rewolucyjne. Od rządu i przy pomocy woli politycznej można stworzyć warunki, które pozwolą ludziom być budowniczymi własnego losu.
Aby tak się stało, musimy zadać sobie pytanie, jakie są idealne przestrzenie do uczestnictwa ludzi. W Wenezueli Chavez promował tworzenie rad gmin: 200–400 rodzin w mieście, 100–200 rodzin na wsi i mniej w odległych obszarach wiejskich. Pomysł jest taki, że ludzie organizują się i uczą, jak rozwiązywać swoje problemy poprzez własne inicjatywy.
Uczestnictwo nie może sprowadzać się do od czasu do czasu głosowania, mobilizacji czy debaty, zasadniczo polega na podejmowaniu decyzji na podstawie otrzymania odpowiednich informacji. Ale nie wystarczy samo podjęcie decyzji, bo mogą one stać się martwą literą. Ludzie muszą się zorganizować, aby czuwać nad tymi projektami i upewnić się, że są one realizowane we właściwy sposób. Dlatego tak istotny jest monitoring społeczny robót publicznych i funkcjonowania usług publicznych w ogóle.
Biorąc pod uwagę, że w celu przeprowadzenia niezbędnych przemian rząd ma za punkt wyjścia odziedziczony aparat państwowy, równie prawdą jest, że aby odnieść sukces, musi zrozumieć, że naciski społeczne mają fundamentalne znaczenie dla wspomagania jego walki z tym aparatem. Jednocześnie członkowie FMLN i naród salwadorski muszą zrozumieć, że tego aparatu nie można zniszczyć z dnia na dzień, bo nie mamy na to sił, musimy go stopniowo przekształcać, świadomi faktu, że na drodze przy tej transformacji istnieje niebezpieczeństwo odchyleń, biurokratyzmu itp. Tylko zorganizowany, czujny naród i rząd, który rozumie potrzebę organizacji ludowej, potrzebę powszechnej krytyki, aby móc się rozwijać, mogą pokonać te negatywne przeszkody.
Co więcej, musimy przyznać, że nic nie jest doskonałe i zrozumieć, że musimy stawić czoła defektom w możliwie najbardziej konstruktywny sposób. Krytykę należy dobrze przyjąć, ale musi to być krytyka konstruktywna, która pomaga wyleczyć chorobę i oferuje alternatywne rozwiązanie. Bardzo łatwo jest krytykować dla samego krytykowania, ale znacznie trudniej jest zaproponować, co zamiast tego zrobić. Na przykład, wiem, że istnieje wiele krytyki dotyczącej zaangażowania wojska w kwestie bezpieczeństwa publicznego, ale jaką alternatywę proponuje się w celu ochrony ludzi, jeśli policja jest zbyt słaba, aby samodzielnie uporać się z tą kwestią? Rząd musi udzielić konkretnej odpowiedzi na tę kwestię. Szeroki dialog narodowy na temat przestępczości mógłby zaproponować konkretne propozycje, które pomogą rozwiązać najgłębsze problemy narodu salwadorskiego.
W tej codziennej walce o budowę nowego społeczeństwa musimy być w stanie z całkowitą precyzją wykryć, kto jest głównym wrogiem, czyli główną przeszkodą blokującą nasz postęp, aby skoncentrować nasz ogień. Rozumiem, że w twoim przypadku główną przeszkodą jest faszystowska elita Salwadoru, reprezentowana przez najbardziej krnąbrne sektory [prawicowej partii opozycyjnej] ARENA. Kluczowym zadaniem jest umiejętność zwołania wszystkich tych sektorów społecznych, które pozostają w sprzeczności z tą oligarchią opartą na ARENIE, niezależnie od tego, jak mała jest ta sprzeczność.
Jakie jest Twoje zdanie na temat rządu Mauricio Funesa?
Uważam, że nie da się wytłumaczyć niedawnego triumfu bez początków rządu Mauricio Funesa. Pomimo wszystkich ograniczeń, jakie mógł mieć, postępów dokonanych pod jego rządami nie można zignorować, zwłaszcza w przypadku najbardziej marginalizowanych w społeczeństwie. Podziwiam szlachetną postawę solidarności, jaką wykazywali z nim FMLN i nowy prezydent. Być może z taktyczno-wyborczego punktu widzenia wygodniej byłoby zdystansować się od niego.
Wierzę, że kroki podjęte przez Funesa pozwolą nowej administracji FMLN na dalsze podążanie ścieżką poprawy materialnych i duchowych warunków życia narodu salwadorskiego.
Projekt polityczny FMLN nawiązuje do południowoamerykańskich doświadczeń Boliwii, Wenezueli i Ekwadoru. Jaka jest Twoja opinia na temat osobliwości Salwadoru?
Widzę różnice. Nie można porównywać Wenezueli, dużego kraju z ogromnymi bogactwami ropy naftowej – jest to proces rewolucyjny, w wyniku którego można było liczyć na więcej zasobów niż jakikolwiek inny na świecie – z Salwadorem, bardzo małym krajem, bez większych bogactw naturalnych, w sytuacja geograficzna, która w dalszym ciągu jest bardzo skomplikowana, w związku z ciągłą obecnością silnej prawicy faszystowskiej.
Z drugiej strony dużą zaletą Salwadoru, moim zdaniem, jest właśnie jego historia, tradycja walki, osiągnięty poziom organizacji ludowej oraz obecność bardzo solidnej organizacji politycznej, czyli rzeczy, które Wenezuela nie miał. Nie miała silnej organizacji społecznej, nie miała silnych partii lewicowych, partia została powołana do startu w wyborach.
Proces salwadorski, w przeciwieństwie do innych procesów, które miały miejsce w Ameryce Południowej, był świadkiem bardziej radykalnych, bardziej heroicznych walk, które kosztowały wiele krwi, ale także pomogły w utworzeniu ważnej organizacji, zarówno przed wojną, jak i po niej. Stanowi to pamięć historyczną i proces uczenia się, którego nikt nie może wymazać.
Bez wątpienia wyzwania są ogromne: problem „maras” [gangów] kontrolujących część terytorium, a bardziej ogólnie kwestia przestępczości, niepewna sytuacja gospodarcza, w której znajduje się kraj oraz pilna potrzeba przezwyciężenia problemu bezrobocie, bez którego nie będzie rozwiązania dla młodych. Są to ważne problemy narodowe, z którymi należy się zmierzyć.
Musimy jednak również wziąć pod uwagę, że Salwador znajduje się dziś w zupełnie innej sytuacji globalnej niż kilka lat temu. Następuje nowa korelacja sił w regionie i na poziomie globalnym. Wystarczy spojrzeć na ostatnie porozumienia między Chinami i Rosją. Zbudowano biegun Rosja-Chiny, co jest bardzo ważne dla wielobiegunowego świata. Taki jest kontekst globalny, w którym Salwador ma nowy rząd; przede wszystkim dlatego, że zarówno Chiny, jak i Rosja są skłonne wspierać Amerykę Łacińską. Inwestowali w Ekwadorze, Boliwii i Wenezueli. Dla każdego z naszych rządów oznacza to fakt, że istnieje możliwość utrzymywania stosunków gospodarczych z różnymi krajami, co pozwoli uniknąć konieczności polegania tylko na jednym, jak miało to miejsce w przeszłości.
Wspomniał pan, że jednym z największych problemów stojących przed Salwadorem jest przestępczość. Jakimi doświadczeniami mógłbyś się z nami podzielić w zakresie znajdowania rozwiązań?
W Wenezueli na własnej skórze doświadczyłem ciekawego programu ratowania młodzieży zaangażowanej w działalność przestępczą. W barrio en Cumana, w stanie Sucre, było 16 uzbrojonych gangów, które powoli zaczęły się rozbrajać dzięki pracy grupy ewangelickich pastorów, którzy zbliżyli się do tych facetów i próbowali dotknąć szlachetnej tkanki, którą ma każdy człowiek, nawet jeśli czasami jest bardzo ukryty.
Udało im się zachęcić ich do rozbrojenia, angażując ich w zajęcia sportowe i religijne, a także dając im pracę w projektach władz lokalnych. Negatywni, naturalni przywódcy zaczęli odgrywać pozytywną rolę przywódczą: niektórzy zostali wybrani na przywódców rad gmin, inni zostali zaproszeni do szkół, aby wyjaśnić dzieciom negatywne skutki używania narkotyków itp. Mam artykuł na temat tego doświadczenia, który można opisać znalezione na Bunt Strona internetowa (http://www.rebelion.org/noticias/2007/7/53012.pdf) oraz MEPLA, instytucja, którą przez wiele lat kierowałem na Kubie, wyprodukowała film dokumentalny na temat tych samych doświadczeń, który można znaleźć w Internecie (http://videosmepla.wordpress.com/otros-documentales/iniciativas-sociales/cambiando-vidas-2007/)
Nowy rząd Salwadoru zdecydował się stać częścią Petrocaribe. Jaka jest zaleta takiego działania?
Moim zdaniem ma to wiele zalet i być może jednym z największych błędów prezydenta Saca było niezrozumienie tego. Jedną z rzeczy, która najbardziej przykuła moją uwagę w tym kraju, jest kwestia spółek ALBA. Z tego, co mi powiedziano, Schafik Handel był osobą kontaktową między prezydentem Chavezem a prezydentem Sacą, gdy próbowano włączyć Salwador do tego projektu, który przynosi korzyści w szczególności krajom najsłabiej rozwiniętym.
Na mocy tej umowy wenezuelska ropa naftowa jest sprzedawana tanio i z preferencyjnym traktowaniem, które umożliwia inwestowanie kapitału w projekty społeczne na rzecz rozwoju narodu, ponieważ pożyczki udzielane są na okres długoterminowy i przy niskim oprocentowaniu.
Kiedy Saca odmówiła zawarcia porozumienia, Schafik dostrzegł – z dużą intuicją – że ustawodawstwo miejskie zezwalało tym instytucjom na podpisywanie tego typu porozumień. Dlatego też promował ten sposób działania za pośrednictwem różnych rad lokalnych kierowanych przez FMLN. Pozwoliło to na utworzenie nie tylko spółki ALBA Oil i jej 45 stacji benzynowych na terenie całego kraju, ale także różnych spółek stowarzyszonych, takich jak ALBA Food, ALBA Supermarkets, ALBA Fertilizers, ALBA Gas, które zrealizowały szereg działalność społeczną, taką jak odbudowa szkół, zapewnienie stypendiów, opieka zdrowotna itp.
Nie jestem ekonomistą, ale bez wątpienia sądzę, że osiągnięcie porozumienia między państwami przyniesie jeszcze większe korzyści dla całego kraju. Myślę, że jednym z największych długów, jakie mamy wobec prezydenta Chaveza, jest to, że wymyślił i promował alternatywne formy integracji, aby przeciwstawić się Porozumieniu o wolnym handlu obu Ameryk, które przynosiło korzyści tylko dużym krajom i jeszcze bardziej zwiększało przepaść w stosunku do mniej rozwiniętych. Nowa integracja zaproponowana przez Chaveza jest wyrazem szczególnej solidarności z najbiedniejszymi krajami i sektorami naszego regionu, a jednym z przykładów jest Petrocaribe.
Jakie sektory mogłyby pomóc tchnąć nowe życie w aktywizm?
Dziś zaangażowanie młodych ludzi jest sprawą zasadniczą; nie ma przyszłości, jeśli nie zostaną zaangażowani. Wymiana pokoleń jest bardzo ważna i jest to bardzo trudne, ponieważ czasami my, dorośli, nie wiemy, jak zaangażować młodzież.
Jeśli w każdym kraju przyjrzymy się kwestii partycypacji, kluczowym brakującym aktorem jest młodzież. Stoimy przed dużym wyzwaniem, aby młodzież nie tylko stała się ekspertem w zakresie sieci społecznościowych (internet, Twitter, Facebook), ale jednocześnie uczestniczyła w organizacjach młodzieżowych i innych formach organizacji terytorialnych wraz z inne sektory społeczeństwa. Pomysł wprowadzenia kwot dla młodzieży na wzór kwot dla kobiet wydaje mi się pomysłem pozytywnym. Wierzę, że prezydent Ekwadoru [Rafael] Correa jest osobą, która poczyniła największe postępy w tej kwestii, dając bardzo młodym profesjonalistom, mężczyznom i kobietom, możliwości pełnienia różnych stanowisk w rządzie.
Czy pomysł awangardy sprawdza się?
Mimo że od dawna używam słowa awangarda i mam książkę pt. Awangarda i obecny kryzys, którą napisałem w latach 1990., dziś wolę nie używać tego określenia, ponieważ kojarzy się ono z zachowaniami odgórnymi, z poczuciem, że jest się właścicielem prawdy, z pogardą dla inicjatyw ludowych, z brakiem poszanowania autonomii ruchów ludowych itp. W poprzednich dekadach w Ameryce Łacińskiej mieliśmy wiele awangard bez tylnej straży.
Jednak odrzucenie słowa awangarda nie oznacza ignorowania potrzeby instrumentu politycznego ukierunkowującego i organizującego walkę z siłami, które sprzeciwiają się budowie społeczeństwa humanistycznego i solidarnego. Masowe mobilizacje przeciwko dominującemu systemowi w różnych częściach świata mogłyby zakończyć się niczym, gdyby nie istniał lub nie został zbudowany instrument polityczny.
Rytm działania rządu zwykle nie pokrywa się z rytmem partii. Czy w tym sensie zdrowe jest utrzymywanie przez partię niezależności od rządu?
Idealnie byłoby, gdyby partia odgrywała wiodącą rolę, ale historycznie rzecz biorąc, wielokrotnie pozostawała w tyle za rządem. Dzieje się tak z różnych obiektywnych powodów, m.in. z tego, że partia dąży do odniesienia sukcesu w rządzie i dlatego stara się umieszczać swoje najlepsze kadry na najbardziej strategicznych stanowiskach w rządzie. To z kolei osłabia kierownictwo partii.
Z drugiej strony mamy kwestię rytmu. Rytm rządu jest znacznie szybszy niż rytm partii: na rządzie ciąży presja jak najszybszego wdrożenia polityki, partia przywiązuje większą wagę do dogłębnego omówienia środków, które należy zastosować. Zwykle zdarza się, że rząd nie otrzymuje na czas wskazówek partii i musi działać według własnych kryteriów. Co więcej, prezydent ma obowiązek rządzić całym krajem i partia musi to zrozumieć.
Według moich kryteriów głównym zadaniem partii jest bycie krytyczną, wewnętrzną świadomością procesu, a zwłaszcza rządu i wszystkich kadr partyjnych, które obejmują role w rządzie. Musi jako pierwsza wykazać się całkowitą przejrzystością, usuwając ze swoich szeregów każdego funkcjonariusza, który padnie ofiarą korupcji. Musi kształcić swoich członków partii do pełnienia funkcji funkcjonariuszy publicznych przepojonych duchem służebności i potrafiących unikać problemów oportunizmu, klientalizmu, karierowicza politycznego itp. Musi przygotować swoje kadry tak, aby potrafiły przekonać ludzi do projektu społecznego które chcemy budować, a nie narzucać im. Jej członkowie muszą być prawdziwymi wychowawcami ludowymi, zdolnymi wyzwalać mądrość i inicjatywę ludową.
Przetłumaczone dla Linki Międzynarodowy Dziennik Odnowy Socjalistycznej by Federico Fuentesa
Note
1 Wywiad ten ukazał się po raz pierwszy w dwóch częściach w wydaniach tygodnika FMLN z 16 i 23 czerwca 2014 r. El Siglo XXI.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna