DOLLAROKRACJA: Jak kompleks wyborczy pieniędzy i mediów niszczy Amerykę autorstwa Johna Nicholsa i Roberta W. McChesneya
ROZŁĄCZENIE CYFROWE: Jak kapitalizm zwraca Internet przeciwko demokracji. przez Roberta W. McChesneya
Autorzy tych znakomitych książek (i innych ich) w dalszym ciągu przywracają do życia istotną analizę książki Barana i Sweezy’ego z 1966 roku. Kapitał monopolowy. Czyniąc to, ustanawiają dziś własne modele, wykorzystując własną energię i własną krytykę. Książka McChesneya skupia się mocno na Internecie. Wspólna książka jego i Nicholsa skupia się na ekonomii politycznej USA jako całości (z silnym naciskiem na media. /1/
Zacznę od cytatów z obu książek, które wskazują drogę: Po pierwsze, od McChesney’a Cyfrowe rozłączenie:
„Większość analiz Internetu oscyluje między utopijną błogością a dystopijnym piekłem, całkowicie nie uwzględniając relacji między potęgą gospodarczą a światem cyfrowym…. i jak niedemokratyczny stał się Internet”.
Następna część ich wspólnej książki pt. DOLLAROKRACJA:
„Kiedy prezydent Barack Obama został ponownie wybrany, niektórzy eksperci argumentowali, że pomimo niepohamowanych wydatków na kampanię, oto dowód na to, że dużymi pieniędzmi nie można kupić wyborów. Było dokładnie odwrotnie. Wybory w 2012 r. były milowym krokiem: była to pierwsza kampania wyborcza w Ameryce o wartości 10 miliardów dolarów. Umocniło także siłę nowej klasy w amerykańskiej polityce: bajecznie bogatych jednostek i korporacji, które radykalnie redefiniują naszą politykę w sposób, który w przypadku braku dramatycznej interwencji sygnalizuje koniec naszej demokracji. To jest świat Dollarocray.”
Teraz zwracam się do ich książek i moich poglądów na temat sytuacji społeczno-gospodarczej Stanów Zjednoczonych. Zacząłem od cytatów z ich książek, a dalej będzie ich znacznie więcej. Mam nadzieję, że ci, którzy przeczytają tę recenzję, będą dalej szukać sposobów na przeczytanie tych i pokrewnych książek. Jeśli mamy kiedykolwiek mieć dobre życie, musimy zrozumieć i sobie poradzić z tym, co jest nie tak w dzisiejszym świecie i dlaczego. Obecnie zmierzamy w coraz bardziej niebezpiecznych kierunkach społeczno-gospodarczych i militarnych.
Cyfrowe rozłączenie
We wstępie do tej książki McChesney – zwany dalej „McC” – wyznacza ponury etap tego, co nastąpi:
Wielu ludzi dzisiaj, a z pewnością wielu młodych ludzi, oddałoby wszystko, aby mieć gospodarkę taką jak amerykański kapitalizm z 1972 roku. Nierówności malały i według współczesnych standardów prawie nie istniały: było mnóstwo dobrze płatnych miejsc pracy, infrastruktura była przedmiotem zazdrości całego świata, a zarządzanie było wręcz łagodne w porównaniu ze współczesną korupcją. W gospodarce było miejsce dla młodych ludzi. Była nadzieja, coś, co w dzisiejszych czasach jest niezwykle trudne do zdobycia… Teraz, gdy kapitalizm znajduje się w środku globalnego kryzysu bez widocznego końca, a stan rządów demokratycznych, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, jest przerażający, wydaje się to wysokie czas przyjrzeć się bardziej krytycznie związkowi Internetu z kapitalizmem i obydwoma z demokracją.
Na początku „McC” przedstawia krótką historię narodzin Internetu, jego oczekiwań i odwrócenia się od wspaniałego zestawu możliwości w coraz bardziej szkodliwą i niebezpieczną rzeczywistość:
„Internet jest kulminacją prawie dwóch stuleci rozwoju komunikacji elektronicznej, od telegrafu, fotografii, telefonii i nagrań po kino, radio, telewizję, a w końcu satelity i komputery.
Teraz jednak cytuje Bena Scotta:
„Żyjemy w obliczu potrójnej zmiany paradygmatu, w której komunikacja osobista, media publiczne i informacje rynkowe zostały włączone do nowego porządku, w związku z czym rozróżnienia stają się przeszłością”. Gospodarka dostosowała się do Internetu i jest obecnie zamieszkana przez przemysł cyfrowy, z kolosalne firmy, które w większości nie istniały, gdy rodziła się większość Amerykanów. Internet najwyraźniej skolonizował i przekształcił wszystko na swojej drodze”.
Ci, którzy są nastolatkami, borykają się z ciągłą sytuacją społeczno-gospodarczą charakteryzującą się niskimi dochodami i wysokimi cenami, ale jednocześnie rosnącymi kosztami i większymi potrzebami w zakresie edukacji, aby znaleźć dobrą pracę. To świat dla wysokiego i zawsze wyższego odsetka dla nich i ich rodziców: chyba że znajdują się w górnych 10% (nie mówiąc już o górnym jednym procencie): zarabiają pieniądze kosztem „ludzi”.…
Dlaczego? W 20th stulecia „zwykli ludzie” w USA niejednokrotnie zachowywali się tak, jakby wiedzieli, co mają zrobić, jeśli „wspólny” nie miał już oznaczać „biednego”. Zajęliśmy się polityką w latach trzydziestych XX wieku – i znowu na jakiś czas; w latach, gdy II wojna światowa dobiegała końca i przez kilka lat później, w latach 1930. XX wieku, ponownie ożyła. Jednakże, jak zauważa „McC”:
„Najbardziej uderzającym napięciem, które stanowiło kwestię pomiędzy systemami własności a samorządem od początków republiki, a właściwie od Aten, jest konflikt pomiędzy bogatymi i biednymi, spowodowany nierównością generowaną przez gospodarkę, która może podważają równość polityczną, na której opiera się demokracja.
I cytuje Roberta Dahla z Uniwersytetu Yale:
„Jeśli dochody, bogactwo i pozycja ekonomiczna są również zasobami politycznymi i są dystrybuowane nierównomiernie, to w jaki sposób obywatele mogą być równi politycznie?
A jeśli obywatele nie mogą być równi pod względem politycznym, jak ma istnieć demokracja?”
Powszechnie uznawany obecnie masowy wzrost nierówności ekonomicznych w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich trzech dekad stwarza egzystencjalne zagrożenie dla możliwości samorządu i ostatecznie dla wielu swobód, które większość Amerykanów uważa za oczywiste… Badania naukowe pokazują, że biedni i nawet klasa średnia nie ma praktycznie żadnego wpływu na swoich wybranych przedstawicieli. Inaczej jest w przypadku bogatych.
A teraz znowu Dahl:
„Zdolność bogatych interesów do odegrania ogromnej roli w amerykańskich wyborach to tylko jeden z przejawów długiego procesu. Każda całościowa ocena Internetu, która lekceważy bardzo realne i bezpośrednie zagrożenie, jakim jest nierówność dla samorządności i wolności, od samego początku będzie błędna”.
Podsumowując, te dwie ważne i niezwykle czytelne książki polityczno-ekonomiczne są niezwykle ważne zarówno jako podstawa, jak i bodziec dla silnego ruchu politycznego – ruchu, który musimy wkrótce wzmocnić, jeśli mamy mieć przyzwoite społeczeństwo. Trwające społeczeństwo jest rządzone przez i dla bogatych, potężnych i niebezpiecznych.
Douga Dowda jest historykiem gospodarczym. Jego najnowsza książka to Nierówności i światowy kryzys gospodarczy. Można do niego dotrzeć w [email chroniony]
Uwagi
1. McChesney i Nichols są niezwykle płodnymi krytykami społecznymi w swoich wielu innych książkach i niezliczonych artykułach. Często, ale nie tylko, obaj często piszą Przegląd miesięczny. Podobnie jak w moim przypadku, duży wpływ na nich mieli Baran i Sweezy; w związku z tym uwaga: z czasem miałem szczęście pracować zarówno z Baranem, jak i Sweezym; Barana, kiedy oboje uczyliśmy w S.F. obszar zatoki; Sweezy’ego, kiedy kazał mi „nauczać ekonomii” dla pracowników „Monthly Review” lub później, kiedy zaprosiłem go do nauczania w Cornell (co ostatecznie doprowadziło do tego, że poślubił moją byłą żonę Zirel, która, co zrozumiałe, zakochała się w nim).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna