Ponieważ kolejny z tzw. krajów „PIIGS” prowadzony jest na rzeź, warto zadać sobie pytanie, czy cała rzeź, za którą opowiadają się europejskie władze, jest naprawdę konieczna. Irlandia znajduje się w trzecim roku recesji, a dochód na osobę spadł już o ponad 20 procent od 2007 roku. Bezrobocie wzrosło ponad trzykrotnie z 4.3 procent na koniec 2006 roku do 13.9 procent obecnie.
Bazowa prognoza Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) przewiduje, że do 100 r. zadłużenie ustabilizuje się na poziomie bliskim 2014 procent PKB, ale nawet to zależy od niestabilnych i czasami sprzecznych nastrojów „strażników obligacji” – którzy nie zawsze wydają się wiedzieć, czego chcą. Jednego dnia rynki obligacji są zadowolone, bo rząd obcina budżet i zwalnia pracowników, następnego dnia na nowo uczą się rachunku dochodu narodowego i zdają sobie sprawę, że to skurczy gospodarkę i zwiększy deficyt i zadłużenie w stosunku do PKB.
Niestety władze europejskie wiedzą, czego chcą: chcą wycisnąć z Irlandii, chcą większego zacieśnienia fiskalnego i chcą zmniejszyć wielkość rządu. I chcą tego teraz, nawet jeśli oznacza to, że Irlandia pogrąży się w dalszej recesji.
Zrozumiałe jest zatem, że irlandzki rząd sprzeciwiłby się porozumieniu z tymi władzami – do których należą Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny (EBC) i MFW. Europejski Instrument Stabilności Finansowej utworzono w maju z zastrzeżeniem, że do każdego „ratowania” zostaną dołączone rygorystyczne warunki.
Czy istnieje alternatywa? Tak – w rzeczywistości jest ich wiele. Jest całkowicie wykonalne, aby władze europejskie pomogły Irlandii wyjść z recesji bez narażania gospodarki – i obywateli – na dalsze kary.
Irlandia to mała gospodarka licząca zaledwie 4.5 miliona mieszkańców i posiadająca PKB wynoszący około 166 miliardów euro. Dysponując jedynie niewielką częścią środków już zarezerwowanych na ten cel, władze europejskie i MFW mogą pożyczyć Irlandii wszelkie środki potrzebne w ciągu najbliższego roku lub dwóch po bardzo niskich stopach procentowych. Mówimy o około 80–90 miliardach euro w ciągu najbliższych trzech lat z funduszu o wartości 750 miliardów euro.
Po zabezpieczeniu tych potrzeb pożyczkowych Irlandia nie będzie musiała martwić się gwałtownymi wzrostami kosztów pożyczek, takimi jak ten, który wywołał obecny kryzys, podczas którego oprocentowanie jej 10-letnich obligacji wzrosło z sześciu do dziewięciu procent w ciągu kilku tygodni . Tworzy to samospełniające się proroctwa, w których zadłużenie staje się nie do utrzymania, ponieważ tak myślą „strażnicy obligacji”.
Władze europejskie mogłyby porzucić swoje procykliczne warunki i zamiast tego pozwolić Irlandii na wprowadzenie tymczasowego bodźca fiskalnego, aby ponownie ożywić gospodarkę. Jest to najbardziej realna i praktyczna alternatywa dla dalszej recesji.
Zamiast tego władze europejskie próbują tego, co MFW w swoim Lipiec 2010 r. Konsultacje na temat art. IV z rządem irlandzkim, nazywa „wewnętrzną dewaluacją”. Jest to proces kurczenia się gospodarki i tworzenia tak dużego bezrobocia, że płace dramatycznie spadają, a irlandzka gospodarka staje się bardziej konkurencyjna na arenie międzynarodowej dzięki niższym jednostkowym kosztom pracy. Pozwoliłoby to na odreagowanie gospodarki po stymulacji popytu zewnętrznego, tj. poprzez zwiększenie eksportu netto.
Oprócz ogromnych kosztów społecznych i marnotrawstwa gospodarczego związanego z taką strategią, trudno wymienić przykłady, w których faktycznie zadziałała. W tym przypadku jest to jeszcze mniej prawdopodobne, jeśli spojrzeć na główne rynki eksportowe Irlandii: strefę euro, Wielką Brytanię i USA – które nie wyglądają na źródła rosnącego popytu na irlandzki eksport w najbliższej przyszłości.
Jeśli chcesz zobaczyć, jak prawicowe i XIX-wieczne władze europejskie zachowały się brutalnie, porównaj je z Benem Bernanke, republikańskim przewodniczącym Rezerwy Federalnej USA. Niedawno zainicjował drugą rundę „luzowania ilościowego”, czyli tworzenia pieniędzy – kolejnych 19 miliardów dolarów w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. I dzisiaj dał to jasno do zrozumienia że celem takiej kreacji pieniądza było umożliwienie rządowi federalnemu wykorzystania go do kolejnej rundy bodźców fiskalnych. EBC mógłby zrobić coś podobnego, gdyby nie jego prawicowa ideologia i polityka.
Choć Irlandia może wydawać się bezsilna w jakiejkolwiek konfrontacji z władzami europejskimi, nie jest wcale bezsilna. Władze europejskie i ich sojusznicy-bankiści nie chcą, aby Irlandia nie spłacała swojego zadłużenia ani nie chciała wyjść ze strefy euro. Dotyczy to wszystkich krajów „PIIGS”, chociaż wszystkie one stoją w obliczu różnych sytuacji. Jednak Irlandia straciła już więcej – pod względem produkcji i zatrudnienia – niż mogła stracić w wyniku restrukturyzacji/niewykonania zobowiązania, a być może nawet wyjścia ze strefy euro. Pytanie brzmi, jak wiele są w stanie poświęcić, aby spełnić życzenia europejskich władz?
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna