Niedawne przejęcie Strefy Gazy przez Hamas zostało opisane na wiele sposobów: eskalacja palestyńskiej wojny domowej, zagrożenie dla istnienia Izraela i poważna porażka dla państwowości palestyńskiej. Ostatni z tych opisów, rozpowszechniony w amerykańskiej prasie głównego nurtu, ma dramatyczne konsekwencje dla osób poważnie zainteresowanych pokojowym współistnieniem zarówno państw palestyńskich, jak i izraelskich.
Amerykańska prasa głównego nurtu od dawna szczyci się jednostronnymi demonizacjami palestyńskiego przywództwa, być może najbardziej znana z obwiniania zmarłego Jasera Arafata za wykręcanie małpy propozycji „Pokoju” z Camp David z 2000 roku. Jednakże wraz z powszechnymi wyborami Hamasu w 2006 roku amerykańscy reporterzy i redaktorzy znaleźli nowego chłopca do bicia, którego można skutecznie winić za utrzymywanie pokoju izraelsko-palestyńskiego.
Niedawna przemoc w Gazie dość dobrze ilustruje tę kwestię, gdyż doniesienia w zachodnich mediach obfitowały w zarzuty, że bandyci Hamasu wyciągnęli kilku funkcjonariuszy Fatahu na ulicę i dokonali na nich egzekucji, niektórzy na oczach ich rodzin. Chociaż urzędnicy Hamasu zaprzeczyli egzekucjom, podżegające zarzuty posłużyły jako okrzyk bojowy dla przywódców politycznych, ekspertów i analityków sprzeciwiających się Hamasowi w USA, Izraelu i gdzie indziej. jako New York Times doniesień izraelscy urzędnicy polityczni zaczynają się zastanawiać, czy „pokaz siły Hamasu w Gazie zwiększy prawdopodobieństwo interwencji izraelskiego wojska tam tego lata, aby odciąć władzę polityczną Hamasu”.
Doniesienia amerykańskich mediów jednoznacznie obwiniały Hamas za utrudnianie państwowości palestyńskiej w dającej się przewidzieć przyszłości. The New York Times doniosła, że palestyński prezydent Mahmud „Abbas stoi w obliczu upadku władzy Fatahu w Gazie i domniemanego państwa palestyńskiego podzielonego na Zachodni Brzeg rządzony przez Fatah i Gazę rządzoną przez Hamas”. The Washington Post twierdził: „terytorialne kamienie węgielne przyszłego państwa palestyńskiego zostały zredukowane do bastionów każdej frakcji”. Zasięg regionalny nie wypadł lepiej. The Chicago Sun Times skomentował, że zwolnienie przez Abbasa przywódcy Hamasu i premiera Palestyny Ismaela Haniyeha pozostawiło Palestyńczyków „z trudem przystosowania się do nowej rzeczywistości politycznej, która zniweczyła ich wieloletnie nadzieje związane z własnym państwem”. Być może najbardziej krytycznym podejściem wszelkich mediów korporacyjnych do obwiniania Stanów Zjednoczonych lub Izraela za niepowodzenie rozwiązania dwupaństwowego było wystąpienie Chicago Tribune, gdzie zacytowano Ali Jarbawi, profesora nauk politycznych na Uniwersytecie Bir Zeit, argumentującego, że Stanom Zjednoczonym „nie udało się wzmocnić pozycji politycznej Abbasa poprzez rzeczywisty postęp w kierunku wynegocjowanego rozwiązania dwupaństwowego, co pozostawiło go osłabionym wewnętrznie”. Jak można było przewidzieć, merytoryczne potępienie Izraela i Stanów Zjednoczonych za odmowę państwowości palestyńskiej i angażowanie się w terroryzm przeciwko narodowi palestyńskiemu było nie na miejscu, ponieważ za najistotniejszą kwestię uważa się jedynie akty terroru Hamasu.
Chociaż trudno spierać się z amerykańskimi dziennikarzami, którzy twierdzą, że narastający rozłam między Hamasem a Fatahem stwarza poważne zagrożenie dla pokoju w Palestynie, jednostronna winę zrzucaną na Hamas za niepowodzenie pokoju stanowi bardziej strategię propagandową niż uzasadnione doniesienia rzeczywistości na ziemi. To, co jest systematycznie pomijane w mediach, to liczne próby izraelskich przywódców wykluczenia jakiegokolwiek realnego rozwiązania w postaci dwóch państw, nie wspominając o gwałtownych wysiłkach tych samych przywódców mających na celu wzniecenie wojny domowej między Hamasem a Fatahem.
Aby zobaczyć tylko kilka najnowszych przykładów takich wysiłków, wystarczy spojrzeć na mur budowany przez Izrael, który wcina się głęboko w terytorium Palestyny, nieoficjalnie anektując według niektórych szacunków aż 10% ziem palestyńskich. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości potępił mur jako rażące naruszenie prawa międzynarodowego i Konwencji Genewskich, chociaż trudno by się o tym domyślić, czytając relacje w amerykańskich mediach. Trudno argumentować, że mur ma przede wszystkim służyć celom bezpieczeństwa (a nie zawłaszczaniu ziemi), biorąc pod uwagę, że mur mógłby zapewnić taki sam poziom bezpieczeństwa, gdyby został zbudowany na izraelski stronie granicy z zieloną linią z 1967 r., a nie po stronie palestyńskiej. Można także przyjrzeć się mitowi o „hojnej” ofercie w Camp David w 2000 r. Postępowi Amerykanie od dawna wiedzą, że amerykańska prasa odegrała główną rolę w błędnym przedstawieniu oferty, która zabraniała tworzenia armii palestyńskiej, odmawiała zaoferować jakichkolwiek ustępstw w sprawie statusu okupowanej Jerozolimy, pozostawić „państwo” palestyńskie bez kontroli nad swoimi granicami, przestrzenią powietrzną i zaopatrzeniem w wodę oraz nie zlikwidować głównych osiedli ani infrastruktury osadniczej na Zachodnim Brzegu (patrz „Mit o hojna oferta” Ackermana, aby uzyskać więcej szczegółów na temat współudziału amerykańskich mediów).
Niedawno niż w Camp David można także zwrócić uwagę na „Operację Tarcza Defensywna”, izraelską operację wojskową przeprowadzoną w 2002 roku na Zachodnim Brzegu, której głównym celem było systematyczne niszczenie palestyńskiej struktury rządowej, aby utorować drogę dla ponowna okupacja wojskowa. Następnie, oczywiście, istnieją wyraźne żądania samych izraelskich przywódców, skodyfikowane w mapie drogowej z 2003 r., aby Abbas zaangażował się w konflikt zbrojny przeciwko Hamasowi. Druga faza Mapy Drogowej nakazywała przywódcom palestyńskim podjęcie „całkowitego demontażu organizacji terrorystycznych”, w tym Hamasu i Islamskiego Dżihadu – receptę, którą nieżyjąca już krytykka postępowa Tanya Reinhart potępiła jako przepis na wojnę domową (zob. Mapa drogowa donikąd: Izrael / Palestyna od 2003 roku).
Przedstawienie powyższych niewygodnych faktów mogłoby rzucić więcej światła na przyczyny leżące u podstaw wybuchu wojny domowej w Palestynie. Jednakże byłoby to poważnym wyzwaniem dla wieloletniej amerykańskiej praktyki bezkrytycznego wspierania Izraela, niezależnie od jego brutalnych prowokacji i nielegalnej okupacji wojskowej, która wkroczyła obecnie w czwartą dekadę. I choć potępienie Hamasu za ataki na ludność cywilną powinno być dobrze przyjęte przez każdego, kto sprzeciwia się terroryzmowi i przemocy, jednostronne zaabsorbowanie mediów takim terrorem, pomijając znacznie bardziej śmiercionośny terror izraelskiej armii (skierowany przeciwko bojownikom palestyńskim i cywilów) pozostaje główną przeszkodą na drodze do prawdziwego pokoju na Bliskim Wschodzie.
Anthony DiMaggio wykłada politykę na Bliskim Wschodzie i rząd amerykański na Uniwersytecie Stanowym Illinois. Jest autorem książki Mass Media, Mass Propaganda: Understanding American News in the „War on Terror” (która ukaże się w Lexington Books, jesień 2007).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna