Poniżej znajduje się wprowadzenie do Pamiętników „Pamiętając jutro” autorstwa MIchaela Alberta. Możesz zobaczyć całą książkę online, korzystając z menu po lewej stronie na stronie Alberta ZSpace.
Jeśli naprawdę chcesz o tym usłyszeć, pierwszą rzeczą, którą prawdopodobnie będziesz chciał wiedzieć, jest to, gdzie się urodziłem i jakie było moje kiepskie dzieciństwo, jak moi rodzice byli zajęci i to wszystko, zanim mnie urodzili, i to wszystko David Copperfield to bzdura, ale nie mam ochoty się w to zagłębiać, jeśli chcesz poznać prawdę.
—JD Salingera
Pamiętnik opisuje wydarzenia, objaśnia życie, bada historię i wyciąga wnioski. Pamiętnik powinien ekscytować, mówić prawdę, obrażać i odsłaniać. Zakaz głoszenia. Pamiętnik powinien być szczerą powieścią.
Mój ojciec, Melvin Albert, doradzał, namawiał, bronił i wspierał. Był liberalnym prawnikiem korporacyjnym. Alzheimer zabił go zanim umarł. Moja matka, Pearl Fleischman, uczyła w przedszkolu i czwartej klasie oraz zajmowała się domem, domem i zdrowiem. Mama była doceniana przez wszystkich. Zmarła na kilka tygodni przed swoimi 91. urodzinami. Nieubłagany rak był jej Armageddonem. Ocean stał się jej cmentarzem.
Powiedziano mi, że moja pierwsza rodzina mieszkała w tym samym budynku, co wielki komik Milton Berle. Wujek Miltie podobno mawiał: „Jeśli okazja nie puka, zbuduj drzwi”. Czy moje upodobania do budowania drzwi odziedziczyłem po Miltie?
Moja siostra jest o dziewięć lat starsza. Kiedy miałem pięć lat, Anita miała czternaście. Była dziewczynką, potem kobietą. Byłem chłopcem, a co tam. Młodzi, ledwo się skrzyżowaliśmy. Anita wyjechała do Cornell w Itace w stanie Nowy Jork. Widziałem Cornella podczas wizyty u Anity i spodobały mi się naturalne wąwozy Itaki. Jako uczeń szkoły średniej spędziłem wakacje w Cornell w ramach programu naukowego dla początkującego Stephena Hawkinga. Anita wyszła za mąż za Jacka Karasu z Turcji, którego poznała w Cornell. Sprawy Jacka zabrały Anitę do Hiszpanii. Kiedy Anita wróciła do Stanów Zjednoczonych jako artystka i nauczycielka, mieszkaliśmy daleko od siebie. Wiele lat później Anita podeszła bliżej i teraz jesteśmy siostrą i bratem dzielącymi okoliczności życiowe. Syn Anity, mój bratanek Marc, pracuje w reklamie w Nowym Jorku. Podczas bar micwy Marca dałem mu kopię pism Che. Przez ostatnie piętnaście lat Seymour Melman był partnerem Anity. Seymour był nauczycielem/aktywistą, który spędził życie walcząc o pokój i przeciwko ekonomii wojskowej.
Ocena wpływów rodziny jest być może głupim posunięciem. Mój brat Eddie i ja mieliśmy tych samych rodziców i siostrę, mieszkaliśmy w tych samych miejscach i mieliśmy podobne zdolności umysłowe. Ale zamiast stać się dwoma groszkami w strąku, staliśmy się jabłkiem i kumkwatem albo tuńczykiem i żółwiem. Eddie był osiem lat ode mnie starszy. Oboje lubiliśmy sport, telewizję i sprawy chłopięce. Jako nastolatka zawsze szukałam towarzystwa Eddiego. Zirytowało go to i pamiętam, że Eddie kazał mi mówić „wujku”, gdy broniłam się przed uległością. Czy nierówne kłótnie rodzinne powodowały niepewność? A może przeciwstawienie się znęcaniu się Wielkiego Brata wytworzyło silną wolę?
Eddie był bystry i sympatyczny, ale jego życie zmieniło się z typowej podmiejskiej trajektorii w bezduszny, niemal samobójczy hazard. Przygodne wybory dotyczące tego, z kim się zaprzyjaźnić, determinowały wybór Eddiego. Być może przy odrobinie niespodzianki Eddie miałby radykalne obawy społeczne. Być może cierpiałbym na uzależnienia konsumpcyjne.
Jako małe dziecko obserwowałem ciągłe, gorące konflikty Eddiego z moimi rodzicami. Czy młodość z telenoweli sprawiła, że stałem się zbyt nieśmiały, czy też odpowiednio ostrożny? Tak czy inaczej, w dziewiątej klasie zdecydowałem, że cokolwiek będę robić w życiu, odrzucę posłuszeństwo rodzicom, nauczycielom i rodzeństwu. Szanowałbym rozsądek, ale nie wykonywałbym rozkazów. Stałem się swoją osobą. Żadnego wielkiego katharsis. Żadnych burzliwych introspekcji. Właśnie znalazłem swój własny bęben i zacząłem uderzać. Bang, bang, oto wspomnienia.
Ja jako pamiętnikarz
Poza psem książka jest najlepszym przyjacielem człowieka. Wewnątrz psa jest zbyt ciemno, aby czytać.
— Groucho Marks
Moje pisanie wspomnień jest jak taniec baletowy zapaśnika sumo. Po pierwsze, moje wspomnienie przeszłości nie jest ejdetyczne. Wkuwanie faktów o szkole średniej było torturą. Imiona, miejsca i daty umykały mi. Poproszony o przypomnienie sekwencji i wzoru, zrekonstruowałem je od podstaw, jakbym dokonywał matematycznych dedukcji. Doświadczenia wszczepiają się w ścięgna mojego umysłu, tak jak w przypadku każdego innego człowieka, ale mam wadliwy mechanizm odtwarzania.
Mój tata był starszy niż przeciętny ojciec. Urodził mnie w wieku 43 lat. Moja mama też była starsza niż przeciętnie. Urodziła mnie w wieku 32 lat. Mama zachorowała w czwartym miesiącu po poczęciu. Będąc na wakacjach poza domem, lekarz znajomego poinformował ją, że nie żyję. Wypłucz mnie, nalegał. Zamiast tego matka poszła do domu, aby skonsultować się ze swoim specjalistą. Radził sobie całkiem nieźle – poinformował. Ping Ping. Upór mamy uruchomił mój mały bębenek.
Chorowałem na chorobę wieku dziecięcego – celiakię. Zjedzenie prawie wszystkiego rozbolało mnie w żołądku. Moja dieta, która przetrwała, składała się z bananów, siekanego hamburgera i twarogu. Legenda rodzinna mówi, że często błagałem o jedzenie nieznajomych i rabowałem kosze na śmieci. Czy młodzieńcze żebractwo wpłynęło na moją dojrzałość? Dziś nie mogę jeść bananów. Mogę żebrać i kraść. Czy moje początki były wzorem dla mojego późniejszego życia?
W szkole podstawowej byłem geniuszem matematyki, ale okropnym jeśli chodzi o ortografię, styl pisania i pisanie. Otrzymałem dodatkowe podręczniki do matematyki, które zajmowały mnie od pierwszej klasy do liceum, gdzie oprócz zajęć przyspieszonych dwa razy w tygodniu mój przyjaciel Irwin Gaines i ja opuszczaliśmy szkołę, aby podróżować około mili do miejscowego college'u w Iona. Tam wzięliśmy udział w kursie równań różniczkowych z uczniami wyższych klas college'u. Irwin i ja byliśmy dwoma najlepszymi wyróżnikami. Irwin studiował na Harvardzie, kiedy ja studiowałem na MIT. Irwin został fizykiem, podążając ścieżką, z której zepchnął mnie Wietnam.
W dziewiątej klasie cierpiałem z powodu łaciny. To było niesamowicie zawstydzające. Nasz ośmioletni nauczyciel spędzał większość zajęć, zmuszając uczniów do głośnego czytania, jeden po drugim. Tekst był po łacinie i w razie wezwania trzeba było przetłumaczyć i wyrecytować odpowiedni angielski. Za każdym razem poniosłem porażkę. Wyglądałem na głupca, ale nigdy nie wyszedłem z zajęć. Ten typ uległego posłuszeństwa później zanikł. Jak wyglądali moi koledzy z klasy? Jak ubierał się mój nauczyciel? Co powiedziałem, gdy byłem zawstydzony? Niektórzy pamiętnikarze umieszczają w swoich książkach opisy strojów, dialogów, pogody i uczuć sprzed kilkudziesięciu lat. Wypełniają strony słowami „potem się zarumieniłem i powiedziałem: „o co chodzi”. Zapamiętują szczegóły, czerpią je z dzienników lub po prostu wymyślają jak książki o pisaniu pamiętników.
Nie ja. To, czego na ogół nie pamiętam, to kto, co komu powiedział, kiedy, jakie ubranie, w jakim nastroju, z jakim wyrazem twarzy i podczas jakiej pogody. I nie prowadziłem żadnych dzienników. Ale nie tylko zła pamięć czyni mnie dziwnym pamiętnikarzem. Nie robię też introspekcji. Gromadzenie wewnętrznych motywacji, a tym bardziej wewnętrznych demonów, nie ekscytuje mnie. Patrzenie do wewnątrz wyklucza patrzenie na zewnątrz, choćby tylko na minutę. Wizyta u psychiatry wywołałaby kakofonię ciszy.
Kolejną cechą, która przeszkadza mi w pisaniu wspomnień, jest to, że chociaż jestem intelektualnie zadziorny, nie mam ochoty wracać do walk. Jakie korzyści mogłoby to przynieść? Unikam historii ad personam.
Nie pamiętam, jak mój ojciec wracał z pracy do domu i jak pospieszyłem się z nim przywitać, wskoczyłem mu w ramiona z werandy przed naszym domem i niechcący walnąłem go w głowę kamieniem, który trzymałem w dłoni. Czy zapomnienie o tym nauczyło mnie cenzurować wspomnienia? Czy trauma z tego powodu ukształtowała całe moje życie? Czy to ma znaczenie? Nie widzę jak.
Pamiętam duży dom, w którym mieszkałam do szóstej klasy. Ale czy duży rozmiar domu, różnorodne pokoje, wspaniałe udogodnienia i intrygujące zakamarki pomogły mi ukształtować? Dlaczego kogokolwiek powinno to obchodzić?
Czy w młodym wieku miały miejsce wydarzenia istotne politycznie? Być może, ale jak ktokolwiek mógłby zdecydować, co się kwalifikuje? Pamiętam, że w piątej klasie wdałem się w bójkę z tyranem z powodu czepiania się innej osoby. Czy to uczyniło mnie przez całe życie obrońcą uciśnionych? Załóżmy, że mnie pobił. Czy to zgorzkniałoby mnie do obrony uciśnionych? Czy zawdzięczam swoją drogę życiową słabości prześladowcy?
Pamiętam też bójkę z moim ówczesnym najlepszym przyjacielem, Donaldem Pearlmanem. Byliśmy w trzeciej klasie i wybiłem mu przedni ząb. Donald wrócił do gry po kilku godzinach. Przez kilka dni byłem przygnębiony. Czy to dało mi dziką solidarność z innymi? Może. Może nie. Donald i ja mieszkaliśmy obok siebie przez całą szkołę podstawową. Kiedy mieliśmy mniej więcej dziesięć lat, duży dom po drugiej stronie ulicy został sprzedany ambasadorowi Liberii w USA. Chociaż nigdy nie spotkałem ani nawet nie widziałem samego ambasadora, niedługo po tym, jak jego rodzina wprowadziła się i niedługo przed przeprowadzką jego rodziny, Donald i ja bawiliśmy się pewnego dnia z niezwykle nadętym synem ambasadora. Nasza trójka znajdowała się na trawniku przed ambasadorem, po drugiej stronie ulicy od domów sąsiadujących z moim i Donalda, i graliśmy w grę zatytułowaną „Zobaczmy, kto uderzy najmiękiej”. Liberyjczyk, nie pamiętam jak się nazywa, uderzył Donalda w akceptowany cel w tej grze, czyli w ramię. Liberia zrobiła to bardzo delikatnie. Następnie Donald uderzył mnie w ramię jeszcze delikatniej, zgodnie z logiką gry. Oderwałem się od ziemi i uderzyłem jego lordowską lordowską władzę tak mocno, jak tylko mogłem, i powiedziałem: „Och, przegrałem”. To było okrutne, więc uciekł z płaczem. Czy to dlatego, że go nie lubiłam? Czy to była wojna o wpływy? Czy to był rasizm? Ponieważ pamiętam to wydarzenie i nadal mam z tego powodu poczucie winy, muszę zakładać najgorsze. Bang, bang, to był bad beat.
Kolejny potępiający czyn z tamtego czasu miał miejsce, gdy Donald i ja siedzieliśmy na poboczu drogi i zobaczyliśmy tam duży gwóźdź, prawie kolec. Podniosłem go i ostrożnie wyważyłem na jezdni w płaskiej strefie uderzenia młotkiem, czubkiem skierowanym do góry. Wkrótce wieloosiową ciężarówkę przejechała naszą ulicę, nie zostawiając po sobie żadnego gwoździa. To musiała być jedyna taka ciężarówka, która kiedykolwiek zgubiła się tak bardzo, że omyłkowo przejechała przez nasze zielone przedmieścia. Pięć minut później ulicą maszeruje ludzka góra i pyta, czy widzieliśmy, jak ktoś położył coś na drodze. Miał zniszczoną oponę i machał w sprawie naszego brakującego gwoździa. Powiedzieliśmy „nie”. Później doznałem niepokojącego poczucia winy i nie trzeba było Arystotelesa, aby zdać sobie sprawę, że lepiej unikać tego stanu. Być może moja nieśmiertelna skłonność do unikania czynów wywołujących poczucie winy była po części wrodzona, a po części z wczesnego doświadczenia. Być może inne wczesne doświadczenia mogłyby raczej zniszczyć, niż wzmocnić wrodzoną cechę. Życie jest w dużej mierze niezgłębione. Lepiej skupić się na sporadycznych prostych fragmentach, z których możemy się czegoś nauczyć, niż utonąć w skomplikowanych szczegółach, których nie jesteśmy w stanie zrozumieć.
Kandydowałem na przewodniczącego samorządu uczniowskiego dziewiątej klasy i przegrałem. W liceum kandydowałem na skarbnika szkoły i wygrałem. W szkole średniej też miałem swoją pierwszą miłość, Nancy Shapiro. Moje zainteresowanie fizyką wzrosło. Poznałem muzykę Boba Dylana – a Dylan odbudował mnie z niewielką pomocą Beatlesów, Stonesów i całej reszty. Moje lata szkolne były idyllą. Nie odczuwali żadnego osobistego bólu, przeciwko któremu mogliby się buntować lub uciekać. W soboty udałem się na poranne zajęcia na Uniwersytecie Columbia z Irwinem Gainesem, Lindą Lurie i kilkoma innymi aspirującymi Izaakiem Newtonami, w tym Larrym Seidmanem. Larry, rok przede mną w szkole średniej, stał się moim najbliższym przyjacielem i podniósł poprzeczkę w zakresie dojrzałości i uczciwości w moim życiu. Było dużo softballu, piłki nożnej i tenisa. Dobrzy przyjaciele są błogosławieństwem. Wszyscy to wiedzą.
Pamiętam, jak siedziałem w samochodzie na parkingu stacji kolejowej i czekałem na ojca, który codziennie dojeżdżał z New Rochelle do Nowego Jorku i z powrotem. Był styczeń 1959. Miałem dwanaście lat. W radiu leciała opowieść o Kubie. Wspomniano o gościu o imieniu Castro. Wspomniano o gościu o imieniu Che. Przyjechał tata. Wyłączyło się radio. Był zmęczony pracą. Myślę, że włączyłem go ponownie, metaforycznie, wiele lat później.
W moim roczniku w szkole średniej było napisane, że zostanę fizykiem. Nikt by nie przypuszczał, że napiszę stosy książek o rewolucji. Ale mimo że nie byłem ani trochę literatem, w szkole średniej zawładnęły mną teksty muzyczne. Godzinami analizowałem piosenki z Larrym Seidmanem. Pamiętam „Johnnie w piwnicy miesza lekarstwa, ja na chodniku, myślę o rządzie” i szczególnie pamiętam drugi wers:
Ach, rodź się, trzymaj się ciepło. Krótkie spodnie, romans. Naucz się tańczyć, ubieraj się, zostań pobłogosławiony. Spróbuj odnieść sukces. Spraw przyjemność jej, zadowolij jego. Nie kradnij, nie podnoś. Dwadzieścia lat nauki i przyniosło ci to radość. zmiana
Urodziłem się. Utrzymywałem ciepło. Nosiłem krótkie spodnie. romansowałem. Ledwo tańczyłem. Niewiele osób naśladowałoby moją sukienkę. Moje błogosławieństwa płynęły prostopadle do tekstów Dylana „Subterranean”, które zostały odrzucone. Moje sukcesy odwróciły rymy Dylana. Niektórym sprawiłem przyjemność. Ukradłem. Podniosłem. Dostałem 20 lat. Pracuję dniami, ale i nocami.
Naśladowanie mojej muzy
Niektórzy redaktorzy to nieudani pisarze, ale taka jest większość pisarzy.
—TS Eliota
Jaki więc sens pamiętnik kogoś ze słabą pamięcią, bez introspekcji, który odrzuca osobiste fajerwerki i unika osobistych objawień? Przejście z wersji roboczej jednego z Pamiętając jutro od drugiej wersji i aż do wersji 37, zauważyłem, że czytelnicy wywierają nacisk na większe osobiste objawienie. „Liczą się nie tylko doświadczenia polityczne, przemyślenia, książki, instytucje i ruchy” – doradzali mi ludzie. „Musisz uwzględnić życie prawdziwych ludzi w czasie rzeczywistym. Wykorzystaj osobisty kontekst, aby poznać i uczłowieczyć szersze historie”. OK, raz pozwoliłem tym krytykom uderzyć w mój bęben. Wrzuciłem trochę osobistych rzeczy.
Kiedy zacząłem pisać Pamiętając jutro, Pochłonąłem kilka książek o pisaniu wspomnień. Nalegali na objawienie, styl powieściowy i zadziorność. Przeglądałem wspomnienia, które mogłem naśladować. Toma Haydena Buntownik mówił o Nowej Lewicy. Twórczość Dave'a Dellingera jest niezwykle inspirująca Z Yale do więzienia, ostatecznie nadpisany przez Billa Ayersa Dni uciekiniera, a Jane Fonda jest bardzo osobista Moje dotychczasowe życie, wszystkie omówione części tamtych czasów. Autobiografie Bertranda Russella, Simone de Beauvoir, Malcolma X i Gandhiego dostarczyły przykładów stylu i treści. Czytałam też mniej zapadające w pamięć krótsze dzieła, wreszcie przeczytałam też pierwszy tom pamiętników Boba Dylana, Kroniki. Mimo że jest odizolowany społecznie, Kroniki najbardziej wpłynęło na moje plany.
Kroniki przeskakuje całą oś czasu Dylana. Przepływ tematyczny ułatwia zrozumienie pomimo chaosu chronologicznego. Powiązania emocjonalne, intuicyjne i muzyczne, a nie sekwencyjna przyczynowość, łączą akapity. Założyłam Kroniki dezorganizacja odzwierciedlała artystyczny geniusz Dylana. Domyślałem się, że Dylan napisał wersję roboczą uporządkowaną chronologicznie i znalazł nieliniowe sposoby na jej reorganizację. Pomyślałem, że skończył już przyszłe tomy i czeka na datę premiery. Ale jednak Dylan zrobił swoje KronikiCzytając go, nauczyłam się, że w pisaniu w sposób zawiły respektuje się zasadę, że pamiętnik powinien dotyczyć narratora, jego życia, a nawet doświadczeń narratora, ale powinien dotyczyć spostrzeżeń, spostrzeżeń i lekcji, które narrator miał okazję przekazać. Podobał mi się chaos czasowy i starałem się skromnie naśladować metodę Dylana.
Ostatnie wspomnienia, które przeczytałem, były bardzo krótkie, należały do Kurta Vonneguta, kiedy przepisywałem to. Kurt jest mistrzem. Jego słowa są przygnębiające za każdym razem, gdy pisze. A jednak to cholerstwo rozśmieszyło mnie, wzruszyło i zainspirowało. To cholerny talent. Chomsky też to robi, ale inaczej. Przy tych chłopakach płaczę, śmieję się, przesłanie jest naprawdę przygnębiające pod wieloma względami, ale jestem zainspirowany. Nie mogę robić tego, co oni. Aby zainspirować, będę musiał uwzględnić treści pełne nadziei.
Każdy recenzent, który wyraża wściekłość i wstręt do powieści| jest niedorzeczne. On lub ona jest jak osoba, która założyła pełną zbroję i zaatakowała gorące krówki z lodami.
—Kurt Vonnegut, Jr.
Pamiętając jutro jest o latach sześćdziesiątych, aktywizmie, instytucjach i ideach. Część pierwsza składa się z dziewięciu rozdziałów, w większości poświęconych uczęszczaniu do osobliwej uczelni znajdującej się w Cambridge w stanie Massachusetts. Przedstawia ruch na rzecz praw obywatelskich i Nową Lewicę, opowiada o pędzie braterstwa przez burzliwe wypędzenia, obejmuje naukę, wąchanie kleju, projektowanie korytarzy, bezczelność, palenie kart poborowych, tworzenie sanktuariów, kończenie szkół, planowanie kariery, wybory i zamieszki. Spotykamy marksizm, Abbie Hoffman, Living Theatre, narkotyki, Huberta Humphreya, Grateful Dead, Muhammada Alego i Mr. Basketball, Billa Bradleya i zastanawiamy się nad tenisem, intelektualnymi przepaściami, dowodami matematyków i ludzkimi możliwościami. Spotykamy Noama Chomsky’ego i rozważamy podpalenie bibliotek, propozycje rektorów, korporacyjne uwodzenie, omijane ścieżki, Dow Chemical, channeling akademicki, rachunek sprzeciwu i zarysy cynizmu. Zostaję wybrany, patrzę w lufę broni i zaczynam myśleć o jutrze.
Część druga zawiera dziesięć rozdziałów poświęconych organizowaniu. Marzenia o bombach prowadzą od mediów lokalnych do zamieszek ulicznych. Działania wojenne Waszyngtonu prowadzą od Pentagonu przez nielogiczność CIA i chaos Mayday do lekcji języka polskiego. Sprośne historie przenikają do Chleba i Róż. Kobiety i rewolucja wybuchają. Odwiedzamy płeć od sadomasochistycznej do masochistyczno-sadystycznej. Uważam, że seksizm jest szkodliwy, uczę się miłości, poznaję Lidię na całe życie, oceniam małżeństwo, badam kobiecą intuicję i zastanawiam się nad starzeniem się. Towarzysko czy nie – oto jest pytanie. Macho z Wyzwolenia Seattle, burze pogodowe i planowany chaos. Czarne Pantery powstają, upadają i świecą światłem. Zostałem napadnięty w Halloween. Lydia zostaje napadnięta na naszych schodach. Między pracą a kapitałem podkreśla Ehrenreicha, antagonizuje Aronowitza i inspiruje Alberta i Hahnela. Brak broni nuklearnej oświetla klasę. Książki z lat sześćdziesiątych przedstawiają Dellingera i Haydena. Uczę się łowić ryby na Złotym Stawie. Dzwonienie rewolucji cichnie.
Część trzecia zawiera cztery rozdziały dotyczące szkolnictwa wyższego i nauczania. MIT i Harvard ujawniają niedociągnięcia edukacyjne. Czy ekonomia jest astrologią? Dziwne boczne uliczki oświetlają środowisko akademickie. Oszukiwanie dyscyplinuje życie. Dobrze testuję, ale słabo jestem posłuszny. Uczę u Chomsky’ego, ale wywalono mnie z U. Mass Boston. Unikam śliskich pochyłości i uczę się z więzienia. Chodzące motyle przekazują kluczową lekcję życia.
Część czwarta zawiera sześć rozdziałów poświęconych mediom alternatywnym. Narodziny South End Press są zapowiedzią ekonomii partycypacyjnej, przetrwają kapitalizm, przetrwają ambicje i odniosą sukces. Odwiedzamy książki od rewolucji seksualnej po przyjazny faszyzm. Herman i Chomsky nas podnoszą na duchu. Toffler nas zaskakuje. Przekazujemy tłuszcz. Mały jest nasz bugaboo. Morza nie są przyjazne. Uprzedzenia South End Press utrzymują się. Co do cholery dzieje się z lewicą mniej zróżnicowaną niż główny nurt? Pozyskujemy pieniądze od przedsiębiorcy odzieżowego, Rockefellera i Huntera, głównego headlinera. Sprzedaż domów nas reanimuje. Pakiety inwestycyjne nas chronią. Obfitość drukarek i wpatrywanie się w IRS chronią nas. Magazyn Z obraca się i pokonuje złe szanse. Właściciel NFL zapewnia mnóstwo bólu i żadnych zysków. Dokumenty Z jest proroczy, ale katastrofalny dla Alberta i Hahnela. ZMI rządzi. LBBS wysysa życie i po prostu tęskni za generowaniem dużych pieniędzy, stając się Left On Line, który przekształca się w Shareworld, który po prostu traci generowanie jeszcze większych pieniędzy i przekształca się w ZNet, który zarabia niezłe pieniądze i staje się międzynarodowym fenomenem. Problem megafonu prowadzi do tego, co czyni alternatywne media alternatywnymi, utrzymującymi się, media i demokracja, złudzenia darczyńców, fiaska finansowania i polityka medialna napisana na większą skalę.
Część piąta, zasadniczo poświęcona pomysłom, składa się z sześciu rozdziałów. Idee wykraczają poza postmodernizm. Kajakarstwo uczy wytrwałości. Marksizm przekształca się w teorię wyzwoleńczą ze specjalizacją w ekonomii, która schodzi w stronę klasy lub wielości. Wizja pokonuje opór poprzez popkulturę. Parecon poprzez Nagrodę Prezydenta Republiki Włoskiej prowadzi do społeczeństwa uczestniczącego. Sammy Reshevsky i Bobby Fischer opracowują strategię. Strategia przemierza Egipt, porusza problem lepkości i klas, odkrywa problem parasolowy, powraca do stylu życia, odwiedza Australię, Turcję i Indie oraz rozważa wybory. Organizacja Wyzwolenia Społeczeństwa i We Stand próbują wyciągnąć wnioski z przeszłości na przyszłość. Narzekam na lewicowy defetyzm, oceniam Życie po kapitalizmie, szukam poważnego zaangażowania intelektualnego, odwiedzam Wenezuelę i zwracam się do mojego pokolenia.
W dzisiejszym świecie struktury społeczne nas obarczają. Wolność nas zachwyca. Informacja nas upija. Woda nas marnuje. Klimat nas rozbija. Obrazy nas izolują. Więzienia dają nam zwolnienie warunkowe. Ogranicza nas samozadowolenie. Wątpliwości nas otępiają. Żołądki nas zatykają. Plecy nas łamią. Oczy nas oślepiają. Rozwaliły nas bomby. Represje, nierówność i zwłoki nas przeklinają. Fałszywe cmentarze nas gryzą. Czy powinniśmy się buntować? Dokąd dotrzeć? Jak? Osiągnięcie czego? Pamiętaj jutro.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna