Chciałbym zrozumieć coś, co wydaje mi się wyłaniające się, nieuchronne i pod pewnymi względami niezrozumiałe.
Nie dalej jak wczoraj rozmawiałem z przyjacielem, który mieszka jakieś trzydzieści minut drogi od San Francisco. Był zajęty pakowaniem wszelkiego rodzaju absolutnie niezbędnych rzeczy lub przynajmniej tego, na co było miejsce, umieszczaniem ich w rodzinnym samochodzie i czekaniem na wiadomość, czy alarm nakazujący przygotowanie się do ewakuacji przerodzi się w dosłowną konieczność ewakuacji. Pożary i ich śmiercionośny dym.
Tak więc rodzina stoi na skraju konieczności ucieczki i, jak mają nadzieję, będzie to tylko kilka dni, może tydzień, pobyt w motelu, jeśli uda im się go znaleźć, a następnie powrót. Ale co, jeśli pożary będą trwać dłużej i będą bardziej przygnębiające, co jeśli wkraczające płomienie znajdą miejsce, do którego moi przyjaciele powrócą i spalą je doszczętnie? Nie tylko współczułem mojemu przyjacielowi – stresowi, może katastrofie – ale był to okropny obraz dla wielu innych Kalifornijczyków w tej samej sytuacji.
To tak, jakby duży obszar naszego największego państwa był w stanie wojny. Najbliższym wrogiem jest ogień, a ogień narzuca obrzydliwą, a nawet śmiercionośną jakość powietrza. Paliwem jest globalne ocieplenie. Bezduszny, kretyński, przeciwny generał to Trump. Jednak dla wielu ich los bez wątpienia zostałby zarejestrowany jako wina pożaru, a cały bałagan był po prostu zrządzeniem losu – zesłaniem na nieszczęście. Dlatego staraliby się przetrwać, ale nie obwinialiby się.
Kilka minut po zakończeniu rozmowy telefonicznej w Kalifornii, wciąż wzburzony i zrozpaczony jej konsekwencjami, rozmawiałem z inną przyjaciółką, która mieszka na drugim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Powiedziała mi, że we wrześniu 50,000 XNUMX mieszkańców Bostonu czeka w kolejce do eksmisji.
Dla mnie oznacza to, że w połowie października w Massachusetts, kiedy wygaśnie moratorium na eksmisję, a następnie, gdy uporają się z biurokratycznymi przeszkodami utrudniającymi eksmisję, jeśli nie zostanie przyznane rzeczywiste zwolnienie, znaczny odsetek z tych 50,000 XNUMX mieszkańców może zostać bezdomny. Zmierzając ku zimnej, a potem nieznośnie zimnej pogodzie, będą mieszkać albo w samochodach, albo pod mostami, albo w pospiesznie przygotowanych, rozpadających się obozach, albo w motelach, w których wciąż jest dla nich miejsce (i których zawyżone ceny są w stanie zapłacić przez jakiś czas ) lub, dla szczęśliwców, w domach przyjaciół lub krewnych, bezpośrednie zwiększenie liczby osób boli znacznie bardziej – lub, w pewnym sensie, być może najlepiej, będą mieszkać w niezamieszkałych domach, które zajmują. I stanie się to zasadniczo wszystko na raz, z wyjątkiem opóźnień spowodowanych przesłuchaniami sądowymi i przetwarzaniem kopii zapasowych i tym podobnymi – w różny sposób w różnych stanach – chociaż wiele osób otrzymało wypowiedzenie, mogą po prostu opuścić stanowisko, nie znając swoich praw. I tak Boston zacznie wyglądać, jakby przegrywał wojnę. A rozwijająca się męka będzie ludzi przygnębiać, ale myślę, że może też ludzi rozgniewać.
W rzeczywistości w całym kraju od lat, a zwłaszcza od czasu Covid-19, trwają niezwykłe organizacje, których celem jest zwalczanie problemów właścicieli mieszkań i oczywiście zapobieganie eksmisjom lub radzenie sobie z nimi. Ale mimo to ekstrapoluj obraz Bostonu, który przedstawia jedne z najbardziej udanych tego typu organizacji, jakie można znaleźć na świecie, na nawet większe miasta w całych Stanach Zjednoczonych, a także na mniejsze miasta i obszary wiejskie, a co otrzymasz? Dziesiątki milionów ludzi było zagrożonych i być może z czasem eksmitowanych.
Jeśli gdzieś wykorzenieni zorganizują się, by stawić opór – a to już się dzieje w wielu miejscach, lub jeśli zorganizują zamieszki, aby stawić opór, lub jeśli plądrują, aby przeżyć, reakcje te się rozprzestrzenią. Będzie to swego rodzaju efekt pokazowy. Najpierw tylko jedna społeczność, potem tylko jedno miasto, a następnie wiele miast z potencjalnie masowymi niepokojami. Chyba że wszędzie zdesperowani ludzie martwiący się o siebie i swoje dzieci i nie widzący możliwości bardziej kolektywnego podejścia, ulegną.
Z perspektywy ludzi, którzy to czytają, ale którzy przypadkiem nie mają zamiaru zostać bezdomnymi, scena ta grozi gigantyczną dyslokacją, straszliwą niesprawiedliwością i, miejmy nadzieję, nasilającą się walką. Nie widzę potrzeby rozwijania tego punktu widzenia. Rozumiem tę część. Dostaniesz tę część. Miejmy nadzieję, że ci, którzy nadal mieszkają we własnych domach, zechcą pomóc nowo (i już dawno) bezdomnym. Miejmy nadzieję, że wszyscy będą chcieli walczyć z niesprawiedliwością.
Z punktu widzenia eksmitowanych staną w obliczu ogromnego bólu i straty bez oczywistej ścieżki powrotu, ale eksmisja dotknie ich wszystkich razem, niemal jednocześnie. Niektórzy bez wątpienia poczują, że w jakiś sposób jest to ich wina lub po prostu wina Covida – klęski żywiołowej, o przetrwanie której można walczyć wyłącznie indywidualnie, a nie wspólnie pracować nad jej naprawieniem. Odważni, ale zdezorientowani, przykucną i spróbują dać sobie radę. Podejrzewam jednak, że wielu, a może bardzo wielu, nawet jeśli na początku tylko w miejscach, gdzie zorganizowano działania przygotowały środki, zobaczy, że wina nie leży po ich stronie. Będą wiedzieć, że nie jest to jakieś uzasadnione cierpienie, które sami na siebie sprowadzili, ani że nie jest to po prostu pech. Będą wiedzieć, że ich los jest brutalną niesprawiedliwością. I wpadną w złość. Oni też oczywiście spróbują dać sobie radę. Podejrzewam jednak, że będą również atakować, próbując uzyskać pomoc, gdy niektórzy to zrobią, inni też to zrobią. A potem może zbierzmy się razem.
A co z gospodarzami? Co oznaczają dla nich eksmisje? Myślę, że choć może to być nikczemne, groźba eksmisji ma dla nich logikę. Ma na celu pobieranie opłat za czynsz, które w przeciwnym razie mogłyby zostać wstrzymane. Nawet dokonanie kilku eksmisji, aby urzeczywistnić groźbę eksmisji, niesie ze sobą swego rodzaju logikę, bezduszną i okrutną, ale wyrachowaną, służącą wyłącznie własnym interesom. Ale poza tym myślę, że masowych eksmisji właścicieli nie ma zbyt wiele, może nic, a może nawet mniej niż nic. Jeśli eksmitują na dużą skalę, to znaczy stracą najemców i skąd ich następnie zastąpią? Znikąd, co widzę. Aby więc zemścić się na tych, którzy nie są w stanie zapłacić czynszu, skończą z nikim, kto będzie w stanie zapłacić ten czynsz. Nie ma w tym żadnego zysku. A złość, a nawet nienawiść, z jaką się spotkają, musi to mieć jakąś cenę. A co więcej, zorganizowany opór, jaki mogą wzbudzić. Nawet dla ich mózgów zajmujących się banknotami dolarowymi, a właściwie zwłaszcza dla mózgów zajmujących się banknotami dolarowymi, zorganizowany opór stanowi duży koszt, którego ryzykowne jest wywołanie. Dlatego spodziewałbym się, że wielcy właściciele nieruchomości będą teraz wrzeszczeć na temat eksmisji, aby zastraszyć wysokością płatności, jakie mogą zapłacić, ale jednocześnie żądać, aby firmy ponownie otworzyły się w celu ponownego zatrudnienia osób bezrobotnych, a także żądać, aby w międzyczasie rząd wspierał osoby bezrobotne, aby mieli pieniądze na płacić czynsz.
A co z większym kapitałem? Co to dla nich oznacza? Powtarzam: po prostu nie widzę dla nich zbyt wielu korzyści w doprowadzaniu ogromnej liczby ludzi do szaleństwa, tworząc jednocześnie masy przesiedlonych ludzi, wyrwanych z korzeniami dzieci i tak dalej. Ludzie wyjeżdżający do cieplejszych klimatów z chłodniejszych, mieszkający w obozach, mieszkający wzdłuż autostrad. Może to wszystko brzmieć apokaliptycznie i przesadnie, ale jeśli miliony zostaną eksmitowane, prawda? Zastanawiam się więc, w jaki sposób taka ścieżka naprzód zwiększa potencjał generowania zysków? W jaki sposób spotkania wściekłych rodzin, zapewniających cele rozprzestrzeniania się Covida, rozwiązałyby Covid? A skoro Covid nie został rozwiązany, kto czerpie korzyści z nastawionej na zysk gospodarki, która utknęła w martwym punkcie lub nawet w dużej mierze umiera? A potem znowu jest gniew, zamieszanie i bardzo prawdopodobna przemoc. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z chaosem, czy zorganizowanym oporem, jak mogliby chcieć któregokolwiek z tych rezultatów? Który okręg wyborczy odniósłby korzyści z masowych eksmisji – przez jakiś czas może właściciele moteli, ale tak naprawdę to nie wystarczy, aby to przeforsować.
Z drugiej strony, jak obecne mocarstwa Waszyngtonu widzą to wszystko? Co ma na myśli rudowłosy tyran? Myślę, że nawet urzędnicy rządowi postrzegaliby masowe eksmisje jako gigantyczny chaotyczny kocioł zakłóceń w biznesie, rozprzestrzeniania się Covida i potencjalnego masowego oporu. Myślę, że oni również nie mieliby nic do zyskania, pozwalając tej mieszance ropieć i eksplodować, dlatego też chcieliby temu zapobiec. Chyba że niektórzy z nich dosłownie chcą chaosu. Chyba, że niektórzy z nich dosłownie chcą załamania społecznego. Chyba że niektórzy z nich zechcą rzucić kolanem na szyję wynikającego z tego sprzeciwu i zamieszania i w swoich marzeniach wznieść się ponad to, umacniając się w roli władzy dowodzącej.
Po prostu nie widzę, pisząc szeroko i w dużej mierze, kto jeszcze miałby interes w choćby pozwalaniu na masowe eksmisje w znacznie mniejszym stopniu.
Zatem według mnie, być może z powodu niezrozumienia i w związku z tym niedostrzeżenia błędu w prostym rozumowaniu powyżej, nie widzę władz, które pozwalają na masowe eksmisje, chyba że dosłownie chcą chaotycznego, gwałtownego rozkładu społecznego, który mogą następnie nazwać brzydkie, a następnie mogą się przeciwstawić i próbować zmiażdżyć, a wszystko po to, aby wygrać wybory.
A może po prostu nie mają pojęcia – albo są całkowicie pochłonięci nawykami, które nie pasują do tej chwili, wewnętrznymi sprzeczkami i tym podobnymi – ale zaczynam w to wątpić.
Może więc całkowicie błędnie odczytuję ten rozwijający się koszmar – ale myślę, że w ciągu najbliższych kilku tygodni dowiemy się czegoś o tym, jak daleko w upadek i rozkład Trump jest skłonny zawędrować, aby wyjść na szczyt. A będąc tego świadkami, lepiej spróbujmy zorganizować walkę. Złożony kryzysowy wybór, przed którym stoimy, nie polega na demonstrowaniu i budowaniu środków na demonstrację jeszcze więcej, a potem jeszcze więcej – ani na pokonaniu Trumpa w sondażach. Należy zrobić jedno i drugie.
Mogę powiedzieć, co idealnie chciałbym zobaczyć z mojego samotnego mieszkania. Co powiesz na ogólnokrajową kampanię prowadzoną do czasu spełnienia dwóch prostych żądań – (1) zakazu eksmisji do czasu, gdy bezrobocie spadnie do 4% lub mniej, a następnie i później w każdym razie zakazu eksmisji bezrobotnych oraz (2) zniesienia płatności czynszu od czasu Covid-XNUMX i przez ten sam okres, dotacje na czynsze dla małych gospodarstw domowych oraz przesunięcie spłat kredytu hipotecznego na koniec okresu płatności, przy czym w żadnym momencie nie będą należne większe płatności, w odniesieniu do wszystkich wstrzymanych płatności.
Tak, byłoby to trudne do wygrania, ale byłoby to również zwycięskie rozdanie. Zwłaszcza jeśli z każdym kolejnym miesiącem do wstrzymywania czynszu i spłaty kredytu hipotecznego przyłączały się kolejne osoby, w tym na przykład policjanci, i jeśli z każdym miesiącem pojawiały się nowe żądania dotyczące utrzymania, bezpieczeństwa itp. Z każdym miesiącem wielcy właściciele tracili coraz większe przychody. Jesteśmy lepiej zorganizowani i szukamy jeszcze więcej. Oni płacą. My rośniemy.
Wszystko choćby w najmniejszym stopniu musiałoby się zacząć tam, gdzie są organizatorzy i organizacje, które by to postulowały, pobudziły do działania i pracowały nad tym – ale kiedy już dotrą do kilku miast, potem może w mniejszych miasteczkach i na obszarach wiejskich, a także w miastach na południu i środkowym zachodzie, które brakowałoby infrastruktury aktywistów, infrastruktura by wyrosła. Jest to lepszy obraz niż bezdomność na poziomie depresji od wybrzeża do wybrzeża.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
2 Komentarze
Świetny kawałek. Ja też mam dwóch przyjaciół w obszarze zagrożonym pożarem. Jeden z nich musiał opuścić dom rodzinny w nadziei, że po ustąpieniu pożaru nadal będzie stał. W drugim przypadku rodzina przyjaciółki, w tym jej rodzice, widzieli, jak ich dom doszczętnie spłonął, ale na szczęście sami przeżyli.
USA to zbiór bogatych (mniejszość) i biednych (większość). Jednak łącznie Stany Zjednoczone nie są biednym krajem, są niezwykle bogate, a wiele osób cierpi.
Istnieją zatem pewne podstawowe potrzeby człowieka: na czele listy znajdują się żywność i schronienie. Potem przychodzi opieka zdrowotna. Następnie zatrudnienie i edukacja. Czy nie nadszedł czas, aby znaleźć sposób, aby zagwarantować wszystkim zaspokojenie tych potrzeb? Ale najpierw musimy przyznać, że te podstawowe potrzeby są prawem. Kiedy już to zrobimy, musimy pomyśleć o tym, co cały świat może zrobić, aby zapewnić wszystkim takie zaspokojenie potrzeb i w pewnym stopniu usunąć granice jako czynniki definiujące czyje dobro nas interesuje. To nie są idealistyczne mrzonki, jest powodem istnienia i działania. I znalezienie prawdziwej satysfakcji w życiu.