Finały NBA 2012 to coś więcej niż pojedynek dwóch młodych, ekscytujące, sportowe zespoły. Stanowią papierek lakmusowy ukorzeniania. W jednym za rogiem mamy Miami Heat, drużynę pogardzaną za to, że wokół niej się budowało pośpiesznie zebrana grupa wolnych agentów All-Stars Dwyane Wade, Chris Bosha i wielkiego LeBrona Jamesa. Żaden gracz w historii NBA nie był taki analizowani, rozdzielani, a nawet pogardzani, zupełnie jak James. The Niewybaczalnym przestępstwem trzykrotnego MVP, mającego już dwa lata, nie było ani: ani przestępstwo, ani wykroczenie, ani nawet złe zachowanie. To było jego niezręczne zarządzał odejściem z Cleveland Cavaliers i „odbierając [jego] talentów do South Beach.” Zarabia również strzały gniewu za swoje rzekome niezdolność do poprawy swojej gry, gdy gra jest w grę. W poza tym jego patchworkowa drużyna z Miami w oczach wielu jest równie plastikowa, powierzchowne i puste jak miasto, które nazywają domem.
W drugim rogu mamy Oklahoma City Thunder, mały targ franczyza uwielbiana przez media sportowe i fanów za to, że „robią to dobrze”. sposób.” Tworzyli piękny szkic i organicznie ewoluowali w kierunku wielkość. Na ich czele stoi także najbardziej ujmujący zawodnik NBA, Kevin Durant Super gwiazda. „Durantula” ma dopiero 23 punkty, ale ma już na swoim koncie trzy gole tytuły i absolutnie pragnie wielkich momentów. On także, w przeciwieństwie do LeBron podpisał długoterminowy kontrakt, aby pozostać na małym rynku, ponieważ chciał poprowadzić drużynę, która go powołała do tytułu.
Przy tak pozornie przeciwstawnych zespołach i gwiazdach media już to zrobiły napisanie scenariusza finałowego konkursu „Dobro kontra zło” w 2012 roku. To proste narracja liczbowa. To także dziwaczne bzdury o świecie. To jest jeden przypadku, gdy dobro jest złem, a zło, o którym mowa, kryje się w cieniu gdzie fani wolą nie patrzeć
Twierdzę, że sposób, w jaki wybieramy postrzeganie Gorączki i Grzmotu, jest... test lakmusowy. To papierek lakmusowy, który wykaże, jak działa radio sportowe obsesja na punkcie oczerniania sportowców XXI wieku zaślepia nas rosnąca liczba złoczyńców zamieszkujących pudełko właściciela. I w W Oklahoma City mamy właścicieli obiektów sportowych, których nikczemność nigdy nie należy zapominać.
Pozbądź się dramatu, a Heat są nazywani „złymi”, ponieważ są ich gwiazdami gracze korzystali z wolnej agencji i – zgadzali się lub nie z ich decyzję – przejęli kontrolę nad własną karierą. Thunder są chwaleni za zrobienie tego „właściwy sposób”, ale żadna franczyza nie jest bardziej utrwalona grzech pierworodny niż drużyna z Oklahoma City. Ich właściciele, Clay Bennett i Aubrey McClendon, przy asyście komisarza NBA David Stern, ukradł ich drużynę z bezczelną śmiałością Franka i Jesse James z mieszkańców Seattle.
Dla fanów spoza NBA jeszcze w 2008 roku OKC Thunder było Seattle Supersonics, zespół o wielkiej tradycji, błyskotliwości i wsparciu fanów. Oni były opaska Slicka Wattsa, trwała Jacka Sikmy i Gary'ego Paytona groźne spojrzenie. Byli ukochaną drużyną w miasteczku koszykówki. Potem ludzie Seattle dopuścił się niewybaczalnego przestępstwa w oczach Davida Rufa. Kochali swój zespół, ale nie chcieli płacić za nowego podatnika ufundował arenę o wartości 300 milionów dolarów. Obywatele Seattle głosowali za odrzuceniem referenda, organizowano spotkania i wiece w celu utrzymanie zespołu w doskonale dobrym budynku zwanym Kluczowa Arena. Pomimo wichru zagrożeń mieszkańcy Seattle nie ustąpiliby, więc Stern dał z nich przykład. Wraz z właścicielem zespołu Supersonics i założycielem Starbucks Howardem Schultzem – kim mógł zapłacić za swoją nową arenę samymi zyskami z latte – Stern zwerbował dwóch miliarderów z Oklahoma City, Claya Bennetta i Aubrey McClendon, aby kupić zespół i manipulować ich siłą ekstrakcja z Seattle do OKC.
Stern jest politycznym liberałem zasiadającym w zarządzie NAACP. Bennett i McLendon to wielcy republikańscy biznesmeni, których hobby to finansowanie referenda antygejowskie. Jednak ci trzej mężczyźni są zjednoczeni w swoim uzależnienie od pieniędzy z naszych podatków. W Oklahoma City, gdzie rzeki dobrobyt korporacji czekał na franczyzę NBA, Stern, Bennett i McClendon znalazł ich Shangri-La.
Bennett, Stern i McClendon wielokrotnie kłamali, że im się to uda dołożył wszelkich starań, aby utrzymać zespół w Seattle, McClendon jednak dał z siebie wszystko meczu na wyjeździe w 2007 roku, kiedy powiedział The Oklahoma City Journal Record: „Nie kupiliśmy zespołu, żeby zatrzymać go w Seattle, mieliśmy nadzieję przyjechać tutaj….Zaczęliśmy się rozglądać i w tym czasie Sonics już jechali poprzez pewne wyzwania własnościowe w Seattle. Clay, bardzo pomysłowo i umiejętnie, postawić się w środku tych dyskusji i wielkie zdumienie i niespodzianka dla wszystkich w Seattle, niektórych wieśniaków z Oklahomy, jak nas nazywano, uciekli z zespołem.
Podczas gdy Bennett powiedział wszystko, co właściwe, o zatrzymaniu Sonics Kolacja dla dyrektorów zespołu w Seattle, która odbyła się 9 września 2006 r., mówi wam wszystko Muszę poznać tego człowieka i jego motywy. W ten piękny wieczór, Zarządzanie firmą Sonics, całość przejęta od poprzedniego reżimu właścicielskiego, wszyscy mieszkańcy północno-zachodniego Pacyfiku zebrali się w Oklahomie, aby spotkać się z nowym szefem. Bennett upewnił się, że zostały wysłane do najlepszej restauracji i odebrane rachunek. Kiedy dyrektorzy z Seattle usiedli, cztery talerze smażyły się w głębokim tłuszczu przystawka została postawiona na stole. Po napełnieniu ust chrupiąca dobroć, zapytano kelnerkę, z czym to ciekawe danie faktycznie miał orzechowy smak. To były jądra jagnięce. Bennett się roześmiał ich dyskomfort, a przesłanie było jasne: Sonics mogą zjeść jego kulki. [Zobacz Sonicsgate.com, aby zapoznać się z pełnym opisem tej kradzieży.]
Jeśli Thunder zdobędą tytuł w 2012 roku, Clay Bennett/David Stern podejście będzie szeroko stosowane w całym sporcie zawodowym. Kradzież Sonics będzie uzasadniona, a miasta zaangażowane w negocjacje stadionowe jeśli tego nie zrobią, grozi im, że zostaną „następnym Seattle”. przyzwolenie na kaprysy sportowego 1%. Mistrzostwo dla Grzmot byłby zwycięstwem utrzymywania miast za publiczne pieniądze. To byłoby zwycięstwem wyrwania serc lojalnych miast sportowych. Byłoby to zwycięstwem chciwości, zmowy i przestępczości korporacyjnej pozostaje bez ścigania.
Clay Bennett i Aubrey McClendon nie zasługują na niczyje wiwaty. I nie chcę tylko, żeby Thunder przegrali. Chcę, żeby LeBron James je zrobił żałuję, że nigdy nie opuścili Szmaragdowego Miasta. Dlatego nieważne jak bardzo nie lubisz źle dopasowanego „Dream Team” w South Beach lub mdlejesz na widok Kevina Duranta, każdego, komu zależy na związku drużyn do swoich miast i potępia sposób, w jaki sport zawodowy jest wykorzystywany jako sposób instrument grabieży przedsiębiorstw, powinni wiedzieć, komu i komu kibicować rootować przeciwko. Bez dwuznaczności, wszyscy prawdziwi fani NBA, w imieniu Slick Watts, powinno brzmieć w trzech słowach w tym sezonie mistrzostw: "Chodźmy się ogrzać."
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna