Parecon przede wszystkim opowiada się za samorządnością rad pracowników i konsumentów, stowarzyszonych według branż i regionów, jako głównych miejsc podejmowania decyzji gospodarczych w społeczeństwie. „Samozarządzanie” oznacza, że ludzie i grupy mają wpływ na podejmowanie decyzji proporcjonalnie do stopnia, w jakim dana decyzja wpływa na nich.
W przypadku spraw, które w przeważającej mierze dotyczą tylko jednej osoby, to ona powinna podjąć decyzję – aczkolwiek w kontekście szerszych wytycznych, np. dotyczących długości dnia pracy czy określenia obowiązków służbowych, już istniejących w wyniku zbiorowej decyzji -tworzenie procesów angażujących szersze grono uczestników. W przypadku problemów dotykających głównie zespół roboczy, ten zespół powinien podjąć decyzję – ponownie, zazwyczaj przestrzegając szerszych wytycznych, które na przykład dotyczą czasu trwania dnia pracy i planu przepływu produkcji.
Czasami najlepszym sposobem na samozarządzanie jest poszukiwanie konsensusu. W innych przypadkach najlepsza może być prosta zasada większości „jedna osoba, jeden głos”. W jeszcze innych przypadkach inne metody mogą mieć sens. Kluczową spostrzeżeniem jest to, że zaangażowane osoby muszą nie tylko mieć właściwe zdanie, ale także rozumieć okoliczności i informacje odpowiednie do formułowania odpowiednich opinii, angażowania się w odpowiednie dyskusje i ustalania wykonalnych programów.
Kapitał w stylu Parecon oznacza zatem, że otrzymujesz większy dochód za pracę cięższą, dłuższą lub w gorszych warunkach, o ile produkujesz to, czego ludzie chcą.
Korzyści i koszty, z jakimi boryka się każdy podmiot gospodarczy, powinny być takie same, jak te, z którymi borykają się wszyscy inni, ponieważ wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy mamy prawo do porównywalnych warunków życia.
Wyobraź sobie dwie osoby, które wykonują tę samą pracę, przez ten sam czas, z tą samą intensywnością i na tych samych warunkach, a zatem mają takie same dochody. Załóżmy teraz, że ta pierwsza osoba chce mieć większy dochód, aby konsumować więcej. Parecon zdaje sobie sprawę, że zróżnicowanie upodobań ludzi w zakresie towarów i usług konsumpcyjnych jest całkowicie przewidywalne i rozsądne. Jednak, mówi parecon, nie byłoby sprawiedliwe, gdyby zmiany dochodów wprowadzano za pomocą dekretu. Akumulacja większych dochodów jest sprawiedliwa, jeśli osoba pragnąca większych dochodów pracuje dłużej, ciężej lub w gorszych warunkach.
Z drugiej strony, załóżmy, że ktoś nie przejmuje się konsumpcją dóbr i usług tak bardzo jak przeciętny człowiek, ale chce mieć więcej wolnego czasu. Parecon twierdzi, że praktyki w zakresie sprawiedliwego wynagradzania pozwalają, jeśli to możliwe, na to, że dana osoba może pracować w mniejszej liczbie godzin i mieć mniejszy udział w produkcie społecznym. Pomysł jest taki, że ogólny wpływ pracy i konsumpcji na „warunki życia” obu osób pozostaje równy.
Weźmy pod uwagę chirurga, który musi ukończyć studia wyższe, szkołę medyczną i odbyć staż, zanim zostanie praktykującym chirurgiem zarabiającym na wynagrodzenie chirurga. Zawodowy ekonomista, dziennikarz, nauczyciel itd. twierdzi, że płaca chirurga musi być bardzo wysoka, w przeciwnym razie przyszły chirurg nie pójdzie tą ścieżką. Bez wysokich zachęt do bycia chirurgiem ludzie nie będą tego robić. To samo dotyczy bycia lekarzem, prawnikiem, księgowym, profesorem, projektantem wysokiego szczebla, naukowcem i tak dalej. Zdaniem eksperta, przy braku odpowiednich zachęt do przyciągania nowych członków zawody te umrą z powodu braku ludzi, którzy je wykonują.
Załóżmy jednak, że zamiast po prostu zaakceptować to znane twierdzenie, przetestujemy je. Pomyśl o tym, jak powiedzieć uczniowi kończącemu szkołę średnią, który ma nadzieję zostać chirurgiem, że duża zmiana w społeczeństwie spowodowała, że pensja chirurga zamiast 600,000 80,000 dolarów rocznie będzie odtąd wynosić 90,000 XNUMX dolarów. Czy w rezultacie student odrzuci pomysł pójścia na studia, do szkoły medycznej i odbycia stażu przed zostaniem chirurgiem, ponieważ mógłby od razu rozpocząć karierę w kopalni na całe życie, nawet zakładając, że węgiel będzie górnictwo płaci XNUMX XNUMX dolarów rocznie? Spróbuj zapytać kilku uczniów. Nikt nie powie, że się zmieni – ani jeden. Zachęty są potrzebne właśnie wtedy, gdy ktoś jest proszony o zrobienie czegoś bardziej uciążliwego, czasochłonnego lub intensywnego. Ale nie potrzebujesz zachęty, aby pracować krócej, przy mniejszej intensywności lub w mniej uciążliwych warunkach.
Ponieważ jakiś czas, nawet przy przyzwoitej ekonomii, trzeba poświęcić na pracę, która nie jest tak samo satysfakcjonująca jak zabawa, nauka, odpoczynek czy bycie z rodziną. A nawet trzeba poświęcić trochę czasu na wręcz uciążliwą pracę, która jest z natury nieprzyjemna i nie dająca satysfakcji, nawet jeśli rozumiemy korzyści, jakie przynosi ona społeczeństwu, i motywujemy się nimi. Zachęty mają znaczenie. Parecon je dostarcza. Dodatkowa kwestia informacyjna, często pomijana, jest następująca: Ktoś mógłby odpowiedzieć na powyższe: „Nie, nie musimy korelować dochodów i pracy. Potrzebujemy tylko, aby ludzie zrozumieli znaczenie każdej roli i jaki jest odpowiedzialny, moralny wybór, jakiego należy dokonać, a oni będą działać zgodnie z tym zrozumieniem”. Osoba ta dodaje: „Rozumiem, że parecon oferuje zachęty, które zaowocują wspaniałym podziałem energii ludzi i dystrybucją wyników społecznych, która będzie sprawiedliwa, sprawiedliwa i satysfakcjonująca dla wszystkich. Ale mimo to uważam, że możemy uzyskać taki sam przydział bez przekupywania ludzi zapłatą za pracę. To poniżające, więc dlaczego mielibyśmy płacić?”
Pierwsza odpowiedź jest taka, że myślenie o prawach do dochodów jako o przekupstwie jest nieco dziwne, chyba że mówimy o dochodach, jak to ma miejsce w podłych gospodarkach. Ale odłóżmy to na bok.
Jeśli oddzielimy pracę od dochodów, pozwalając ludziom pracować tyle i ile chcą, a jednocześnie pozwolić im konsumować tyle i ile chcą, bez konieczności powiązania tych dwóch decyzji, nie otrzymamy tak dobrego przydziału, jak w przypadku podejścia Parecon . Ludzie zazwyczaj zdecydują się pracować za mało, aby dobro społeczne zostało optymalnie zaspokojone, a także wybiorą zbyt wiele od systemu, który nie przyniesie efektów, ponieważ dostępna produkcja będzie znacznie niższa od dostępnego zapotrzebowania na dochód.
Ten niedobór pracy i nadmierny popyt nie nastąpi dlatego, że ludzie są chciwi, leniwi lub nieodpowiedzialni, ale dlatego, że w takim otoczeniu ludzie nie będą mieli możliwości dowiedzenia się, co jest odpowiedzialne i moralne, i nie będą i nie powinni chcieć omyłkowo policji się, że pracują za dużo lub mają za małe dochody.
Co więcej, dobrzy ludzie w dobrej gospodarce powinni tak naprawdę woleć pracować w mniejszej liczbie godzin, mniej intensywnie i na mniej uciążliwych dla danego dochodu warunkach. A ci sami ludzie powinni chcieć otrzymywać większy dochód, za daną liczbę godzin pracy, intensywność i uciążliwość. Wskazywanie, że chcą mniej pracy i większych dochodów, jest niezwykle ważne dla wprowadzającej innowacje gospodarki, aby tak się stało, w zakresie, w jakim (i) jest to możliwe i pożądane oraz (ii) jest to zgodne z akceptowalnymi implikacjami społecznymi i ekologicznymi.
Nikt nie może wiedzieć – w skrócie – jaka jest godziwa ilość do zaoferowania w celu wyprodukowania lub jaka jest godziwa ilość, którą można żądać do spożycia, ponieważ to, co jest sprawiedliwe, zależy w ogromnym stopniu od dostępnych narzędzi, zasobów, wiedzy, potrzeb, pragnień i Wkrótce. Uczciwość nie jest przepisana na tablecie, lecz musi wynikać z dyskusji na temat tego, czego ludzie oczekują w zakresie dochodów, warunków pracy i godzin pracy. Oddzielając decyzje dotyczące produkcji i konsumpcji, stracilibyśmy możliwość poznania tego, co jest za to odpowiedzialne, pozostawiając ludziom raczej ograniczanie własnych apetytów i pragnień niż ich wyrażanie. Prawdopodobnie nie trzeba tego mówić, ale dla ścisłości: możliwość uzyskiwania dochodu przez ludzi po prostu robiąc, co im się podoba, jest również niezwykle problematyczna. Chciałbym grać zawodowo w tenisa na Wimbledonie, ale ponieważ nie miałoby to żadnej wartości społecznej, nie należy za to otrzymywać wynagrodzenia.
Podobnie, bez wskazań nie tylko tego, że ludzie chcą x (gdzie x to jakieś dobro, takie jak produkt, trochę wypoczynku, rodzaj pracy, czyste powietrze itd.), ale także tego, jak bardzo chcą x w stosunku do innych ich preferencji, nie ma nie ma sposobu, aby producenci wiedzieli, ile x należy wyprodukować lub w co zainwestować.
Coś bliskiego samorządnym radom i godziwemu wynagradzaniu jest bardzo często stosowane w rzeczywistych okolicznościach przez przynajmniej niektóre prawdziwe zakłady pracy. Spółdzielnie pracownicze nie mają właścicieli i zazwyczaj nie nagradzają majątku, władzy ani wyników, ale mają tendencję do wyrównywania płac i wykorzystują radę zakładową do podejmowania decyzji. Podobnie jak okupowane fabryki, jak nie tak dawno temu w setkach przypadków w Argentynie i obecnie w Wenezueli. W takich przypadkach właściciel albo odchodzi, albo zostaje wyrzucony, albo w ogóle nie istniał. Wynagrodzenia są wyrównane, ale zazwyczaj różnią się w zależności od czasu trwania. Rady działają w sposób demokratyczny i często korzystają z elastycznych środków opisanych powyżej, w ramach których zespoły samodzielnie decydują o swojej sytuacji i stosują różne metody liczenia w różnych sytuacjach.
Jednak często pojawia się problem. Z czasem początkowe podekscytowanie zaczyna słabnąć. Pracownicy zaczynają opuszczać posiedzenia rady. Kilka osób decyduje się na wybór opcji. Powiększają się różnice w dochodach. Następuje alienacja. I w końcu uczestnicy obwiniają siebie. „Tacy właśnie jesteśmy” – myślą. „Rosnące dysproporcje w dochodach, władzy i okolicznościach muszą być zapisane w naszych genach. Próbowaliśmy. To nie zadziałało. Naprawdę nie ma alternatywy.”
Aby przeciwdziałać temu przygnębiającemu wynikowi, parecon równoważy wszystkie stanowiska, tak aby każde z nich miało mniej więcej taki sam ogólny efekt wzmocnienia. Wyzwanie polega na powstrzymaniu korporacyjnego podziału pracy.
W korporacyjnych podziałach pracy około 80 procent siły roboczej wykonuje prace, których składowe zadania w przeważającej mierze pozbawiają siły. Zawody te zwykle oddzielają pracowników od siebie, oddzielają ich od informacji o decyzjach, angażują pracowników w rutynowe i powtarzalne czynności, a wszystko to powoduje stały spadek umiejętności pracowników, pewności siebie, wiedzy o stosunkach w miejscu pracy i zaznajomienia się z podejmowaniem decyzji. wybory. Pozostałe 20 procent siły roboczej wykonuje prace, których zadania zazwyczaj wzmacniają więzi z innymi, zwiększają umiejętności społeczne, zapewniają dostęp do kontekstów decyzyjnych, zwiększają pewność siebie i wiedzę na temat relacji w miejscu pracy oraz, ogólnie rzecz biorąc, umożliwiają ludziom uczestnictwo w decyzjach i wpływanie na nie.
Parecon twierdzi, że korporacyjny podział pracy tworzy podział klasowy pomiędzy tymi, którzy monopolizują pracę wzmacniającą, czyli „klasą koordynatorów”, a tymi, którym pozostała praca przytłaczająco osłabiająca władzę, czyli klasą robotniczą. Pozycja koordynatorów w gospodarce niesie ze sobą korzyści, łącznie ze statusem klasy rządzącej w „koordynatoryzmie” (często nazywanym socjalizmem XX wieku).
Korporacyjny podział pracy, wprowadzony w okupowanych fabrykach, takich jak te w Argentynie kilka lat temu, obecnie w Wenezueli lub w spółdzielniach na całym świecie, prowadzi do tego, że 20 procent siły roboczej nie tylko ustala programy i wybiera działania, ale ostatecznie narzuca niesprawiedliwe zasady dochody, które ostatecznie prowadzą do uzyskania przez nich statusu klasy rządzącej. Z tego powodu oprócz samorządnych rad i godziwego wynagrodzenia potrzebujemy nowego podziału pracy zwanego „zrównoważonymi kompleksami pracy”, jeśli mamy mieć prawdziwą samorządność i prawdziwą bezklasowość.
Czwarta funkcja oferowana przez parecon wiąże się z osiągnięciem optymalnego poziomu nakładów i wyników w miejscu pracy oraz przez konsumentów oraz ich dystrybucją w całej gospodarce. Historia oferuje trzy główne możliwości podejmowania takich decyzji alokacyjnych: rynki, centralne planowanie i dobrowolną samoregulację.
Rynki z natury narzucają motywacje antyspołeczne i niesprawiedliwe normy wynagradzania, a także ogromne różnice w władzy i samobójstwo ekologiczne. Naruszają samorządność i wywyższają klasę koordynatorów ponad pracowników.
Centralne planowanie wewnętrznie tworzy ten sam podział klasowy, a co jeszcze bardziej oczywiste, narusza samorządność. Ma również tendencję do naruszania ochrony środowiska i gromadzenia nadmiernych bogactw dla planistów (i całej klasy koordynatorów), promując jednocześnie posłuszeństwo i dominację, które z kolei rozprzestrzeniły się na inne obszary życia.
Dobrowolna samoregulacja to wspaniały pomysł, ale jako metoda alokacji zasobów zazwyczaj pomija ważne podstawowe zawiłości. Aby ludzie mogli się samoregulować zgodnie z wartościami i rzeczywistymi możliwościami, potrzebne są środki umożliwiające ludziom określenie, co kwalifikuje się jako godne wybory, zarówno w odniesieniu do pracy, jak i konsumpcji; kontekst, który sprawia, że dobrostan ludzi zależy od dobrostanu innych i je wzmacnia; oraz proces, w ramach którego każdy ma prawo do samodzielnego zarządzania. W rzeczywistości system alokacji Parecon opiera się na idei realnej, zbiorowej samoregulacji. To jest dokładnie to, co zapewnia, ale bez pomijania złożoności.
Włączenie korporacyjnych podziałów pracy podważa wcześniejsze osiągnięcie samorządności opartej na radach i godziwego wynagrodzenia poprzez wewnętrzne implikacje klasowe, jakie monopolizacja wzmacniającej pracy narzuca wszystkim aktorom. Podobnie wybór rynków lub centralnego planowania podważa wcześniejsze osiągnięcia samorządności opartej na radach, godziwych wynagrodzeń i zrównoważonych kompleksów stanowisk pracy w wyniku psychologii, zachowań operacyjnych i wynikających z tego implikacji klasowych, jakie te metody alokacji narzucają wszystkim aktorom.
Zatem parecon musi zaproponować samoregulującą się alternatywę dla alokacji zarówno dla rynków, jak i centralnego planowania, która będzie kompatybilna z pozostałymi trzema cechami definiującymi ją. Dobra alokacja wymaga mądrej i świadomej zbiorowej samoregulacji, aby osiągnąć optymalny poziom nakładów i wyników ekonomicznych, który zaspokaja potrzeby i rozwija potencjał, jednocześnie wspierając solidarność, zwiększając sprawiedliwość i wdrażając samorządność. Musi to robić w świetle dokładnej świadomości prawdziwych kosztów i korzyści społecznych i ekologicznych wszystkich naszych wyborów.
To długa lista cnót, ale to właśnie twierdzi parecon. Alternatywa Parecon dla rynkowej, centralnie planowanej lub całkowicie dobrowolnej alokacji zasobów nazywa się planowaniem partycypacyjnym, które opiera się na idei realnej, zbiorowej samoregulacji. Rady pracowników i konsumentów przedstawiają propozycje i wdrażają zbiorowe samorządność poprzez interaktywne i wspólne udoskonalanie ich poprzez negocjowanie poziomów nakładów i wyników, które są spójne i zależne od norm wynagrodzeń i zrównoważonych kompleksów stanowisk pracy. Oznacza to, że wspólnie regulują się samoregulując.
Nie ma góry ani dołu. Nie ma centrum. To nie jest konkurencyjny wyścig szczurów. Solidarność jest dosłownie tworzona przez wymogi procesu, a nie przez antyspołeczność. A jednak wizja nie zakłada populacji wszechwiedzących i moralnie świętych ludzi. Zamiast tego proste struktury umożliwiają, ułatwiają i czynią takie wyniki racjonalnym, osobistym i służącym społeczności celem każdego. To jest ekonomia uczestnicząca.
Poniżej znajdują się odpowiedzi na konkretne pytania postawione przez projekt Next System.
Podstawowe cele systemu Parecon
Model zwany ekonomią partycypacyjną (parecon) w przeważającej mierze dotyczy ekonomii. Ma zaledwie kilka wartości przewodnich oraz kilka konkretnych zobowiązań instytucjonalnych, które mają na celu realizację tych wartości, a jednocześnie pełnią funkcje gospodarcze.
W skrócie wartości są następujące:
- samozarządzanie;
- solidarność;
- różnorodność;
- słuszność;
- bezklasowość; I
- trwałość ekologiczna.
Zobowiązania instytucjonalne to:
- samorządne rady pracowników i konsumentów;
- wynagrodzenie za czas trwania, intensywność i uciążliwość kontaktów społecznych
- ceniona praca;
- zrównoważone kompleksy zawodowe; I
- planowanie partycypacyjne.
Główne zmiany
Jakie są główne zmiany, jakie przewidujesz w obecnym systemie – główne różnice
pomiędzy tym, co sobie wyobrażasz, a tym, co mamy dzisiaj?
- Parecon to nie tylko nowy typ gospodarki, który ma zastąpić kapitalizm, ale także zasadniczo różni się od tego, co nazywa się „konkurencją rynkową” i „socjalizmem centralnie planowanym”. Jednakże stosując kapitalizm jako obecny system odniesienia, zmiany są następujące:
- decyzje pareconu podejmowane są w samorządnych radach pracowników i konsumentów oraz w federacjach rad (a nie przez właścicieli lub wąski sektor, który monopolizuje wzmacniające stanowiska);
- wynagrodzenie pareconu dotyczy czasu trwania, intensywności i uciążliwości społecznie wartościowej pracy (a nie majątku, władzy czy nawet produkcji);
- praca Parecon jest zorganizowana w tak zwane „zrównoważone kompleksy stanowisk pracy”; każdy aktor ma taki zestaw obowiązków, który zapewnia każdemu porównywalną sytuację wzmacniającą (a nie zorganizowaną w korporacyjny podział pracy, w którym około 20 procent siły roboczej monopolizuje wszystkie zadania wzmacniające);
- Przydział pareconu następuje w drodze negocjacji opartych na współpracy pracowników i konsumentów, zwanych planowaniem partycypacyjnym, a nie w drodze konkurencji rynkowej lub planowania centralnego.
Główne środki
Jakie są główne środki (polityka, instytucje, zachowania, cokolwiek), za pomocą których realizowany jest każdy z Twoich podstawowych celów?
Sposobem na wygranie zmiany jest aktywizm, który stale rozwija większe poparcie dla danych wartości i cech, tworzy zmiany, które łagodzą obecny ból i cierpienie, a w ten sposób buduje środki organizacyjne i inne, umożliwiające osiągnięcie jeszcze większych korzyści w przyszłości, aż do osiągnięcia nowe instytucje.
Trzy krótkie przykłady to:
- Walka o wyższe płace, wyższą płacę minimalną lub o inne korzyści w istniejących instytucjach w kierunku bardziej godziwego wynagrodzenia, ale czyniąc to w sposób podnoszący świadomość
ostatecznych celów w tej dziedzinie. Dla Parecon oznacza to robienie tego w sposób, który podnosi świadomość i chęć wynagrodzenia za czas trwania, intensywność i uciążliwość społecznie wartościowej pracy. - Walka o to, aby pracownicy mieli więcej do powiedzenia w sprawie indywidualnych okoliczności w pracy lub za pośrednictwem swoich organizacji w takich kwestiach, jak stosunki w miejscu pracy, polityka lub kwestie alokacji na większą skalę (powiedzmy, takie jak budżet partycypacyjny) – ale prowadzona w sposób podnoszący świadomość ostatecznych celów w tej dziedzinie. Dla Parecon oznacza to robienie tego w sposób podnoszący świadomość
i pragnienia kolektywnego samorządności. - Walka o lepsze warunki pracy (nawet o przedefiniowanie stanowisk pracy na bardziej sprawiedliwe i zrównoważone) oraz szkolenia stanowiskowe mające na celu rozwój potencjału pracowników w sposób podnoszący świadomość ostatecznych celów w tym obszarze . W przypadku Parecon odbywa się to w sposób, który podnosi świadomość i pragnienie zrównoważonych kompleksów zawodowych i bezklasowości.
Jeśli to możliwe, oprócz walki o zmiany w istniejących relacjach, jeszcze jedną
podejście polega na natychmiastowym wdrażaniu nowych projektów i instytucji w szczelinach obecnego społeczeństwa, które uwzględniają poszukiwane cele. To uczy tych celów, dostarcza modelu dla innych przedsięwzięć i zwalcza cynizm, pokazując możliwości.
Trzy przykłady to:
- Stworzenie takiego czy innego rodzaju miejsca pracy – placówki medycznej, wydawnictwa, think tanku, restauracji czy czegokolwiek – i w jego ramach wdrażanie nasion przyszłości w teraźniejszość. W przypadku pareconu oznacza to wdrożenie godziwych wynagrodzeń, samorządności i zrównoważonych kompleksów stanowisk pracy.
- Tworzenie rad konsumenckich i prowadzenie konsumpcji zbiorowej oraz agitowanie na rzecz nowych stosunków konsumpcji.
- Nawet utworzenie na jakimś obszarze szeregu innowacyjnych miejsc pracy z możliwością samodzielnego zarządzania itp.; utworzenie pobliskich rad lub gmin konsumenckich; i wreszcie rozpoczęcie wspólnych negocjacji w sprawie wzajemnych relacji w drodze pewnego rodzaju raczkującej partycypacji
planowanie.
Zasięg geograficzny
Jaki obszar geograficzny obejmuje model? Jeśli państwo narodowe, określ jakie
lub do jakiej kategorii się odnosisz.
Przypuszczam, że gospodarka partycypacyjna zazwyczaj odnosi się do kraju, ale można też wyobrazić sobie dzielnicę lub hrabstwo w kraju wdrażające jak najwięcej elementów. Na większą skalę można sobie wyobrazić federację krajów prowadzących życie gospodarcze w partycypacyjnej unisono gospodarczego dla tej szerszej domeny, takiej jak na przykład Ameryka Łacińska czy Europa.
Zakres czasowy
Mając na uwadze dużą niepewność, jeśli nastąpi przejście do zmienionego systemu, o którym piszesz, jakie ramy czasowe zasugerowałbyś jako ramy czasowe, w których nowy system nabierze kształtu? Gdzie na spektrum od natychmiastowo wykonalnego do czysto spekulacyjnego umieścilibyście swoje propozycje?
Przejście to mgliste pojęcie. Co należy osiągnąć, zanim powiemy, że całkowicie przeszliśmy na nowy system? Czy chodzi tylko o to, że w niektórych częściach kraju istnieją lub działają tylko niektóre instytucje? Czy chodzi o to, że w całym kraju działają już wszystkie kluczowe instytucje? Czy też wymaga to, aby wszyscy dobrze funkcjonowali w nowo utworzonych instytucjach – lub nawet, aby wszyscy nie tylko dobrze funkcjonowali, ale także porzucili wszelkie postawy i nawyki z
przeszły system?
W większości krajów nawet pierwsze osiągnięcie zajmie trochę czasu, chociaż w niektórych innych prawdopodobnie taki warunek już istnieje. Spełnienie drugiego warunku upłynie dość długo, a trzeciego jeszcze dłużej. Rzeczywiście, niezależnie od tego, co rozumiemy przez okres przejściowy, w każdym kraju, w którym ruchy o rzeczywistych korzeniach w szerokich sektorach społeczeństwa osiągają wielką władzę – co może być na przykład Wenezuelą lub może nastąpić wkrótce w Grecji lub Hiszpanii itd. – można podjąć wysiłki nie tylko przez małe grupy dysydentów, ale przez główne ruchy, a nawet rządy. W takich przypadkach, choć oczywiście istnieje ryzyko, znaczny postęp instytucjonalny mógłby nastąpić znacznie szybciej niż w innym przypadku.
Po drugie, czy wszystko nie stara się być wykonalne? Parecon z pewnością tak. I czy jest coś, co ma charakter wyłącznie spekulacyjny, co, jak sądzę, oznacza brak korzeni w doświadczeniach? Parecon z pewnością nie.
Wierzę, że ekonomia uczestnicząca ma natychmiastowe zastosowanie i może – a w przypadku niektórych osób ma – już teraz wpływać na wybory. To, jak często może się to zdarzyć, na jaką skalę i jakie bezpośrednie wybory są różne w różnych krajach. Jeśli ruch boliwariański w Wenezueli, Syriza w Grecji czy Podemos w Hiszpanii (a także różne inne formacje) ogłoszą poparcie dla pareconu, a następnie będą starali się edukować i ułatwiać poparcie społeczne dla tego, ich postęp mógłby spowodować bardzo wiele zmian w społeczeństwie. zgodzić się z pareconem, nawet teraz. Nie byliby w stanie wprowadzić całego systemu, dopóki popularne, świadome poparcie i aktywizm nie wystarczą do przezwyciężenia sprzeciwu w celu wdrożenia i utrzymania zmian, ale byliby w stanie podjąć wiele kroków w kierunku całego systemu, jednocześnie: jednocześnie coraz większe wsparcie dla pełnej podróży.
Poza tym ekonomia uczestnicząca mogłaby – i powiedziałbym, że powinna – informować o wyborach ruchu nawet w bardziej raczkujących kontekstach. Ruchy i projekty, takie jak publikacje, strony internetowe i tym podobne, mogłyby i myślę, że powinny, o ile to możliwe i kontekstowe, podejmować próbę włączenia zrównoważonych kompleksów zawodowych i samorządności. Nawet taki krok miałby bardzo głębokie i dalekosiężne, bezpośrednie implikacje praktyczne.
Teoria zmian
Jakie czynniki lub siły mogą spowodować głębokie zmiany w kierunku systemu, który sobie wyobrażasz? Jaka jest wyraźna lub ukryta teoria zmiany w Twojej pracy? Jakie znaczenie mają kryzysy? Ruchów społecznych? Z dostępnych przykładów zmian? Jaki jest największy problem lub przeszkoda w przyjęciu Twojego modelu?
Jedyną podstawową dynamiką, która, jak sądzę, zawsze działa, jest zderzenie istniejących relacji oraz nawyków i okoliczności, które one narzucają, a istniejącymi pragnieniami i aspiracjami, które one wyzwalają. Nie wierzę w jakąś zmianę, która będzie pasować do wszystkich sytuacji, a która wynika z technologii, akumulacji czy czegokolwiek innego. Zmiana praktycznie zawsze zależy od ludzi, którzy zdecydują, że jej chcą i będą o nią walczyć, a jeśli już o tym mowa, od ludzi, którzy jej nie chcą i będą z nią walczyć. Oczywiście wiele czynników może sprawić, że ludzie będą chcieli zmian i będą skłonni lub niechętni do walki o nie, włączając w to czynniki technologiczne, relacje społeczne, trendy kulturowe, a zwłaszcza idee i wysiłki organizacyjne. Można się także mocno spodziewać, że w miarę nasilania się walki o zmiany będzie znacznie więcej aktywistów zaangażowanych w rolę bohaterów z różnych uciskanych grup społecznych.
Kryzysy społeczne, innowacje techniczne, a nawet klęski żywiołowe i wiele innych czynników mogą przyczynić się do pobudzenia ludzi, podniesienia świadomości i wywołania walki, ale w każdym przypadku nie jest to nieuniknione. Na przykład kryzysy mogą również powodować, że ludzie będą chcieli uciec od zakłóceń i wrócić do ustabilizowanej i znanej przeszłości.
Ruchy społeczne są oczywiście potencjalnym narzędziem zmian, choć są nimi także organizacje. Podobnie przykłady zmian w formie rzeczywistych projektów mogą przełamać cynizm i zapewnić korzyści już teraz, a także dostarczyć lekcji umożliwiających poprawę naszego zrozumienia tego, czego szukamy.
Myślę, że najważniejsze jest to, że strategia i taktyka mają w dużej mierze charakter kontekstowy. Można rozsądnie powiedzieć, że sprzyjamy takim a takim wartościom lub instytucjom nowego społeczeństwa. Nie sądzę jednak, że możemy powiedzieć, że faworyzujemy tę strategię lub tę taktykę i mieć na myśli zasadniczo uniwersalność. Z pewnością możemy oceniać strategie i taktyki, a w niektórych przypadkach formułować praktycznie uniwersalne twierdzenia dotyczące aspektów ich implikacji, ale nie możemy powiedzieć, że zawsze będą one uzasadnione lub nawet nie zawsze uzasadnione.
Zatem ekonomia partycypacyjna z zadowoleniem przyjmuje ideę walki ekonomicznej w imieniu ludzi pracy, aby pozbawić właścicieli stanowisk, rozdzielić wzmacniające zadania, dokonać sprawiedliwego i racjonalnego podziału, a także zasiać ziarno przyszłości w teraźniejszości. Dlatego kładzie duży nacisk na taktykę i strategię, które – jak sugeruje historia – nie przyniosłyby takich skutków – szczególnie ta ostatnia – jednocześnie mocno skupiając się na tych, które miałyby takie skutki.
Największą przeszkodą w zdobywaniu nowych społeczeństw jest cynizm i zamieszanie wśród ludzi, którzy mogliby na tym zyskać, a także oczywiście sprzeciw istniejących struktur i nawyków oraz istniejących elit. Chciałbym podkreślić, że cynizm jest dla mnie najważniejszy.
Kilka szczegółów: Ekonomia
Jeśli Twoja praca dotyczy natury gospodarki, jak (jeśli w ogóle) poniższe kwestie wpisują się w przewidywaną przez Ciebie przyszłość? W jaki sposób posiadane są aktywa produkcyjne i przedsiębiorstwa? Czy własność różni się w zależności od skali (społeczność, naród itp.)? Czy formy własności różnią się w zależności od sektora gospodarki (bankowość, produkcja, opieka zdrowotna itp.)?
W gospodarce partycypacyjnej nie ma prywatnej własności aktywów produkcyjnych. Prywatna własność aktywów produkcyjnych po prostu nie istnieje jako kategoria, rola czy rzecz w gospodarce partycypacyjnej.
W gospodarce partycypacyjnej nie ma prywatnej własności aktywów produkcyjnych. Prywatna własność aktywów produkcyjnych po prostu nie istnieje jako kategoria, rola czy rzecz w gospodarce partycypacyjnej.
W jaki sposób podejmowane są decyzje inwestycyjne publiczne i prywatne?
W gospodarce partycypacyjnej decyzje inwestycyjne publiczne i prywatne podejmowane są za pośrednictwem rad pracowników i konsumentów, przedstawiających, porównujących, oceniających, udoskonalających i rozstrzygających wybory w procesie planowania partycypacyjnego. Oznacza to, że decyzje inwestycyjne są negocjowane w ramach współpracy, podobnie jak wszystkie wybory dotyczące alokacji ekonomicznej, chociaż zazwyczaj angażują większe rady i federacje rad jako głównych aktorów.
Jaka jest rola zysku prywatnego i motyw zysku? Kto jest właścicielem i kontroluje nadwyżkę ekonomiczną?
W gospodarce partycypacyjnej nie ma prywatnego zysku ani motywu zysku. Tych po prostu nie ma.
Nie ma też powodu mówić o nadwyżce ekonomicznej, choć przypuszczam, że można ją zdefiniować. Rzecz w tym, że istnieje produkt społeczny – całkowita produkcja gospodarki – i ludzie mają do niego roszczenia poprzez swoje dochody, które z kolei są proporcjonalne do czasu trwania, intensywności i uciążliwości wykonywanej przez nich społecznie cenionej pracy.
W kapitalizmie bardzo duża część produktu gospodarczego trafia do ludzi zwanych właścicielami w formie zysków. Część środków przeznaczana jest także na szeroko zakrojone projekty produkcyjne, które dotyczą prawie wszystkich, ale ci, którzy są silniejsi, odnoszą większe korzyści. Reszta produktu, po uwzględnieniu zysków, inwestycji na dużą skalę i dóbr publicznych, trafia do wszystkich pozostałych, ale w przeważającej mierze proporcjonalnie do ich siły przetargowej, na którą z kolei wpływa wiele czynników, takich jak uzwiązkowienie, monopole na umiejętności i
informacji, rasizmu i seksizmu itp.
Jeśli przejdziemy na gospodarkę partycypacyjną, nadal będziemy mieli do czynienia z ogólnym produktem społecznym – choć obecnie jego skład bardzo się zmienia w porównaniu z relacjami kapitalistycznymi (nastawionymi na zysk). Podobnie w gospodarce partycypacyjnej każda osoba otrzymuje taką ilość produktu społecznego, jaka jest zależna od czasu trwania, intensywności i uciążliwości społecznie cenionej pracy. Własność i władza nie odgrywają żadnej roli.
Jaka jest rola rynku towarów i usług? O zatrudnienie? Inny?
W gospodarce partycypacyjnej nie ma rynków. Ludzie nie kupują tanio i nie sprzedają drogo po cenach ustalanych przez zderzenie i brzęk sił przetargowych. Nie konkurują o udział w rynku. Nie depczą innych w wyścigu szczurów. Nie manipulują innymi, nie ignorują innych ani nie wykorzystują innych. Wszystko to zniknęło.
Jaka jest rola planowania w Twoim modelu? Jak to jest zorganizowane? Jak, jeśli w ogóle, uczynić demokrację?
W pareconie planowanie partycypacyjne jest mechanizmem alokacji. Odbywa się to poprzez rady pracowników i konsumentów negocjujące wkłady i produkty gospodarcze. Wszyscy aktorzy mają prawo do głosu proporcjonalne do wpływu, jaki wywierają na nich wyniki w porównaniu z wpływem na innych. Jest nie tylko demokratyczny, ale także samorządny. Nie ma centrum, nie ma peryferii, nie ma góry, nie ma dołu. Główny obraz, jaki należy uzyskać, to jednostki i ich rady, które proponują, czego chcą – w pracy i konsumpcji – a następnie porównują i udoskonalają w świetle nowych informacji, w ramach pewnej liczby rund masażu, że tak powiem, aż do osiągnięcia wykonalny i pożądany plan. Oczywiście stosuje się różne narzędzia i mechanizmy, ale prawdopodobnie ten obraz jest sednem sprawy.
Jak radzi sobie z gospodarką międzynarodową i integracją gospodarczą?
Jeśli niektóre lub wiele krajów jest nadal kapitalistycznych, ale jeden lub kilka krajów ma gospodarkę partycypacyjną, wówczas można się domyślić, że kraje parecon zawrą porozumienia z innymi w celu zapewnienia, że wymiana zwróci większość korzyści mniej zamożnym wykluczenie uczestników, więc transakcje przynoszą korzyść wszystkim, jednocześnie stale zmniejszając globalne nierówności.
Jednym ze sposobów osiągnięcia tego byłoby nawiązanie przez gospodarki uczestniczące współpracy z gospodarkami kapitalistycznymi po cenach rynkowych, jeżeli te (dość rzadko) faktycznie przyniosłyby większe korzyści z transakcji słabszej gospodarce, lub nawiązanie współpracy w oparciu o wyceny, jakie zapewnia planowanie partycypacyjne, gdy jest to bardziej w interesie słabszej strony.
Jak podchodzisz do lokalizacji gospodarczej, globalizacji, decentralizacji, „glokalizacji” i podobnych kwestii? Gdzie znajduje się główne miejsce życia gospodarczego?
Chcemy gospodarki, która określa takie rzeczy, jak skala, wzajemne powiązania zależności i niezależności, treść i poziom handlu lub samodzielności itp., a wszystko to zgodnie z życzeniami ludzi w zakresie samozarządzania. Powinno to nastąpić przy zachowaniu, a nawet rozszerzeniu solidarności, różnorodności, równości i samorządności, bez klas i przy wykorzystaniu najlepszych dostępnych ocen implikacji osobistych, społecznych i środowiskowych dla osób bezpośrednio zaangażowanych, a także dla wszystkich innych.
Oznacza to, że nie ma jednej odpowiedzi na takie pytania. Nie decydujemy z góry dla wszystkich przypadków, że zawsze powinny istnieć odrębne, samowystarczalne podmioty, czy zawsze powinny być większe lub mniejsze miejsca pracy, jakie rodzaje materiałów należy zastosować, jakie produkty powinny być wykonane i tak dalej. Zamiast tego chcemy instytucji, które mogą i będą podejmować dobre decyzje we wszystkich takich sprawach – czasami będzie to oznaczać jeden sposób, czasami inny, zależnie od konkretnych warunków.
Załóżmy, że w dobrej gospodarce istnieje zapotrzebowanie na dużo rowerów. OK, teraz moglibyśmy się zastanawiać, czy ta gospodarka powinna produkować rowery w każdym małym miasteczku i miejscu, czy też powinna je produkować, powiedzmy, w dwóch, pięciu lub dziesięciu bardzo dużych zakładach produkcyjnych?
Niektórzy twierdzą, że wiemy, że powinno być to pierwsze rozwiązanie, ponieważ w takim przypadku rowery są produkowane bardzo blisko użytkowników i dlatego nie trzeba ich wysyłać po całym kraju z kilku punktów początkowych. Uznaje się to za tak dobre z ekologicznego punktu widzenia, że nawet teraz możemy po prostu powiedzieć, że tak właśnie musi się stać.
Inni powiedzą jednak, że posiadanie dużych jednostek jest zdecydowanie najlepsze i powinno mieć miejsce, ponieważ takie jednostki będą cieszyć się ogromnymi korzyściami skali, które sprawią, że każda godzina pracy będzie znacznie bardziej produktywna w porównaniu z rowerami, oszczędzając w ten sposób siłę roboczą.
Kilku innych, a mam nadzieję, że wszyscy zwolennicy ekonomii partycypacyjnej, mogliby dodać: „Poczekaj, to prawda, że lokalna produkcja rowerów będzie oznaczać, że ich ostateczne miejsce przeznaczenia będzie znajdować się w pobliżu miejsca ich produkcji, ale będzie to również oznaczać zasoby na produkujące je w lokalnych zakładach, będą musiały zostać wysłane do wszystkich firm je montujących. A co by było, gdyby mniej jednostek produkcyjnych znajdowało się w pobliżu tych zasobów?”
Innymi słowy, liczy się wiele rzeczy, a nie tylko jedna czy dwie. Na przykład, jaki wpływ będzie miał duży lub mały zakład na życie zawodowe osób w nim zatrudnionych – nie duży lub mały, hierarchiczny, alienujący, autorytarny zakład, ale duży lub mały parecon? Podobnie, jaki będzie wpływ konieczności transportu nie rowerów po całym terenie, ale zasobów, które małe, rozproszone zakłady będą musiały otrzymać, aby montować rowery – stal, guma czy cokolwiek innego? Albo nawet, jaki będzie ślad ekologiczny miejsc pracy – czy w małych miejscach będzie tyle samo odpadów ogółem, czy w nadmiarze, czy też mniej niż w dużych? Co więcej, czy łatwiej czy trudniej będzie właściwie uporać się z odpadami w małych czy dużych jednostkach – pamiętając, że duże jednostki są nie mniej skłonne do radzenia sobie z odpadami, a nawet potrafią to robić lepiej?
Rzecz w tym, że to, co ostatecznie ma najlepszy sens, zależy od bardzo wielu czynników, a nie tylko od jednego lub dwóch, które ktoś zdecyduje się podkreślić, ignorując resztę, zwykle z powodu skupienia się na znaczeniu kilku. Dlatego też nie trzeba z góry odgadywać, co ma sens, a następnie narzucać to przypuszczenie na przyszłość, ale mieć instytucje, które mogą ujawnić wszystkie czynniki i ułatwić ich mądrą ocenę, a następnie podjęcie decyzji w świetle pełnych informacji i konsekwencje, co robić, w każdym przypadku. I to właśnie ma zapewnić ekonomia uczestnicząca.
Jak wygląda konkurencja gospodarcza i współpraca?
Nie ma ekonomicznej rywalizacji o dochód, o udział w rynku, o władzę itp. Ta dynamika po prostu zniknęła.
Co więcej, nie możesz odnieść korzyści z rywalizacji, nawet jeśli byłeś chciwy i chciałeś; ekonomia partycypacyjna nie uwzględnia takich opcji.
Współpraca jest obecna i dominująca w zakresie przydziału, w miejscach pracy, w sąsiedztwie, a także pomiędzy nimi wszystkimi. Nie ze względu na magię, ale dlatego, że przynosi ona największe korzyści wszystkim zaangażowanym. Współpraca jest sposobem na rozwój, nawet jeśli jesteś aspołeczny i nie przejmujesz się innymi. Pod tym względem gospodarka partycypacyjna napędza solidarność, w przeciwieństwie do systemu rynkowego, który napędza egocentryzm i antyspołeczność.
Oto jeden przykład. Załóżmy, że chcę mieć większy dochód – na jakieś drogie hobby lub cokolwiek innego. Nie mogę tego osiągnąć żadną formą rywalizacji. Mam do tego tylko dwie drogi. Pierwszym z nich jest zaplanowanie dłuższej, cięższej pracy lub wykonywania uciążliwych zadań wykraczających poza moje zwykłe obciążenie pracą. Albo, po drugie, mogę nalegać, aby cały produkt społeczny urósł do tego stopnia, że zaspokoi moje pragnienia związane z hobby, podczas gdy ja nadal będę otrzymywał ten sam procent. Ta druga ścieżka oznacza w istocie skłonienie całej gospodarki, społeczeństwa, do opowiedzenia się za więcej. W obu przypadkach moim zadaniem jest dialog, a nie rywalizacja.
Czy w Twojej analizie pojawia się utowarowienie, komercjalizacja i dobro wspólne?
W ekonomii partycypacyjnej nic nie jest towarem w pejoratywnym sensie. Podobnie nic nie jest komercyjne w sensie szukania korzyści dla nielicznych. Producenci nie mają na przykład motywu, aby próbować sprzedawać ludziom rzeczy inne niż to, co ludzie naprawdę, mądrze, przy użyciu uczciwych i dokładnych informacji uważają, że przyniesie im korzyść. Nie chcesz produkować rzeczy, z których ludzie nie będą czerpać korzyści. Na przykład reklama manipulacyjna nie ma żadnego sensu.
Jeśli przez „dobro wspólne” rozumiemy dobra publiczne, mogą one być dostarczane bezpłatnie dla wszystkich (co oznacza, że jeśli istnieją koszty, wszyscy dzielą się kosztami, ponieważ każdy napotyka mniej dóbr prywatnych ze względu na przydzielanie zasobów tym, które są bezpłatne) – lub mogą mieć cen płaconych przez ich beneficjentów, którzy przebywają na pewnym ograniczonym obszarze lub w inny sposób korzystają z korzyści, których nie mają inni.
Jak w Państwa analizach uwzględniono własność prywatną?
Własność osobista jest prywatna w zwykłym tego słowa znaczeniu. Ale nie ma prywatnej własności aktywów produkcyjnych. To po prostu zniknęło.
Jaką kombinację wielkości przedsiębiorstw przewidujesz?
Część produkcji ma sens robić w małych jednostkach. Trochę produkcji w dużych. Jest to prawdą ze względów społecznych i ekologicznych, ale wbrew temu, co myśli wielu na lewicy, w przypadku bezklasowej gospodarki typu parecon nawet względy ekologiczne mogą w przypadku niektórych, ale nie wszystkich projektów, przemawiać raczej za większą niż mniejszą skalą, jak zauważono we wcześniejszej odpowiedzi.
Jak wyobrażasz sobie przyszłość dużej korporacji i jakie konkretne środki przewidujesz w zakresie ładu korporacyjnego i kontroli, wewnętrznej i zewnętrznej? W gospodarce partycypacyjnej nie ma korporacji. Są miejsca pracy, branże itp.
Zakłady pracy każdej wielkości podlegają procesom decyzyjnym rad pracowniczych w kontekście porozumień w sprawie planowania partycypacyjnego. Samozarządzanie funkcjonuje nie tylko dlatego, że istnieją samorządne rady, ale także dlatego, że wszyscy uczestnicy mają obowiązki ekonomiczne, które przygotowują ich do uczestnictwa w tych radach na równi z wszystkimi innymi uczestnikami tych rad – i rzeczywiście,
taki jest cel zrównoważonych kompleksów zawodowych.
Jaką rolę widzisz dla innowacyjnych form korporacyjnych, spółdzielni, przedsiębiorstw publicznych, przedsiębiorstw społecznych i hybryd publiczno-prywatnych?
Żadne z tych stwierdzeń nie ma oczywistego znaczenia w w pełni rozwiniętej gospodarce partycypacyjnej, ponieważ wszystkie firmy w takiej gospodarce miałyby wspólne podstawowe cechy definiujące, chociaż oczywiście łączyłoby ich także wiele specyficznych różnic wykraczających poza te podobieństwa.
Trudno wyobrazić sobie jakikolwiek powód, dla którego w dobrze ugruntowanej gospodarce partycypacyjnej miałyby istnieć firmy będące własnością prywatną lub państwową itp. Nie zapewniałyby one korzyści nikomu poza prywatnymi właścicielami kosztem innych, a na co nie zgodziliby się wszyscy inni. To samo dotyczy, na przykład, niektórych firm stosujących korporacyjny podział pracy.
Z drugiej strony, różne firmy, działające w różnych miejscach lub w różnym czasie, produkujące różne rzeczy lub posiadające różne pochodzenie i priorytety siły roboczej, z pewnością wybrałyby różne cechy w swoich stosunkach pracy i metodach, nawet mając na uwadze sposób, w jaki tworzą swoje zrównoważone stanowisko pracy kompleksów, prowadzą ich spotkania, ustalają harmonogramy i ustalają dni wolne. Zatem przedsiębiorstwa gospodarki partycypacyjnej różnią się od siebie, ale nie w sposób opisany powyżej.
Na przykład nie ma podziału na publiczne i prywatne, ponieważ wszystkie firmy mają charakter społeczny i publiczny, a także angażują swoich bezpośrednich pracowników. Wszystkie firmy są spółdzielcze w tym sensie, że pracownicy podejmują samodzielnie decyzje, a także cieszą się godziwymi dochodami i zrównoważonymi rolami w pracy, co znacznie wykracza poza to, co większość ludzi obecnie rozumie przez spółdzielnie.
Jaka jest ewolucja tygodnia pracy (powiedzmy, liczba przepracowanych godzin w roku)?
Jest to decyzja dla przyszłych obywateli, którzy mają swobodę dokonywania wyborów i podejmowania decyzji według własnego uznania. Wyobrażam sobie jednak, gdybym został poproszony o zgadnięcie, że będzie przeciętne, bardzo typowe miejsce pracy, ale ludzie będą swobodnie od niego odbiegać, w górę lub w dół, ze względu na preferowanie większej ilości czasu wolnego i mniejszych dochodów lub większych dochodów i mniej wypoczynku. (Uwaga: jeśli każdy chce pracować więcej niż obecna średnia, ponieważ chce więcej towarów i usług, to średnia liczba godzin pracy w tygodniu wzrośnie. I odwrotnie, jeśli każdy chce mniej pracy, ponieważ chce mniej towarów i usług, wtedy średnia liczba godzin pracy w tygodniu spadnie.) W każdym razie w gospodarce partycypacyjnej nie ma presji na akumulację, akumulację.
Jaka jest przewidywana przyszłość zorganizowanej siły roboczej?
W dobrze ugruntowanym pareconie wszyscy, którzy pracują, są robotnikami i nikt, kto pracuje, nie należy do wyższej klasy koordynatorów. Wszystkich obowiązują te same normy, z jedynie sprawiedliwymi sposobami uzyskiwania większego lub mniejszego dochodu. W tym kontekście, gdy system jest w pełni ugruntowany, nie jest oczywiste, przynajmniej dla mnie, co związek zapewniałby, czego nie zapewnia rada pracownicza.
Nie ma klasy poza pracownikami, żadnej władzy poza pracownikami, z którą związek mógłby się zmierzyć. Nie ma od kogo czegoś wymagać. Jeśli jednak istnieje jakiś powód, dla którego związki zawodowe w ustalonym pareconie powinny istnieć, czego nie widzę, to prawdopodobnie istniałyby one tak samo, jak mogłaby istnieć partia polityczna lub nawet ruch popierający jakąś innowację – przy czym powinienem zauważyć, że moim zdaniem każdy z nich z pewnością by istniało.
Z drugiej strony, na drodze do osiągnięcia gospodarki partycypacyjnej, oczywiście związki zawodowe mogłyby i, miejmy nadzieję, odegrają niezwykle ważną rolę, szukając korzyści idących w tym kierunku i, w istocie, argumentując, nalegając i walcząc o klasę robotniczą kontrola.
Jaka jest rola wzrostu gospodarczego i PKB jako mierników wzrostu w Twoim systemie? Jaki jest priorytet rozwoju na poziomie krajowym i firmowym?
Instytucje Pareconu nie wywierają presji na wzrost jako taki. Żadna firma nie stara się produkować i dystrybuować tak dużo, jak to możliwe, w celu osiągnięcia zysku. Zamiast tego wytwarzają jedynie ilość zgodną z zapotrzebowaniem na produkt, biorąc pod uwagę koszty ponoszone przez pracowników, społeczności, środowisko itp. Jedyną presją na produkcję, a tym bardziej na jej wzrost, są pragnienia ludzi co do zawartości jakiegokolwiek produktu. dodane wyjście.
Ogólna wyprodukowana kwota brutto ma znaczenie w pareconie, ponieważ określa pulę produktu społecznego, w której udział biorą dochody ludzi. Jednak chęć uzyskania wyników sama w sobie, w pareconie, nie ma żadnego pozytywnego celu. A zatem pragnienie wzrostu samo w sobie nie ma pozytywnego celu. To, czego się chce lub nie, to konkretne rzeczy, z których się korzysta, wypoczynek oraz satysfakcjonujące środowisko i okoliczności.
Jak tworzone i rozdzielane są pieniądze?
Dochód, który jest określony przez czas trwania, intensywność i uciążliwość społecznie cenionej pracy, jest żądaniem do produkcji. Ustala budżet danej osoby, z którego rozdzielane są części na opłacenie różnych towarów i usług. Pieniądze są jedynie symbolem zastępczym w rachunkowości, ułatwiającym śledzenie, tak aby konsumpcja i produkcja były sprawiedliwe.
Niektóre szczegóły: Społeczeństwo
Jak wyobrażasz sobie przyszły przebieg nierówności dochodów i majątku? Jakie czynniki wpływają na te wyniki? Jak wyobrażasz sobie przyszły przebieg ubóstwa ekonomicznego? Jakie czynniki wpływają na te wyniki?
W gospodarce partycypacyjnej różnice w dochodach między ludźmi są łatwe do opisania. Ci, którzy nie mogą pracować ze względów zdrowotnych, otrzymują średni dochód społeczny plus środki potrzebne na leczenie lub inne potrzeby itp. Ci, którzy mogą pracować, otrzymują część produktu społecznego odpowiednią do czasu trwania, intensywności i uciążliwości ich pracy. praca ceniona społecznie, plus świadczenia medyczne itp.
Wszelkie dobra publiczne, które społeczeństwo decyduje się zapewnić całej populacji, na przykład medycyna czy edukacja, po prostu zmniejszają ilość określonych dóbr, którymi każdy podmiot dysponuje do osobistej konsumpcji. Wykorzystywanie fabryki lub czegokolwiek innego do produkcji dobra publicznego oznacza, że nie produkuje się dóbr prywatnych. Konkluzja jest zatem taka, że w gospodarce partycypacyjnej jedna osoba posiadająca większe dochody od drugiej zaistniałaby jedynie w wyniku wyborów dokonywanych przez każdą z nich, w kontekście jej miejsca pracy, czy pracować dłużej czy krócej, ciężej lub mniej ciężko. Ostatecznie równoważona jest wartość społeczna, że tak powiem, pakietu wypoczynek/praca lub wypoczynek/dochód, z którego korzysta każda osoba.
Czy przewidziano specjalne środki w celu ochrony i wspierania dzieci i rodzin? Aby wspierać osoby upośledzone? Promować troskę i wzajemną odpowiedzialność?
Dzieci otrzymywałyby pewien poziom dochodów uzgodniony społecznie. Na potrzeby dyskusji byłoby to prawdopodobnie średnie lub nieco mniej więcej, w zależności od oceny potrzeb dzieci i ich rodziców przez społeczeństwo. Konkrety to decyzje na przyszłość.
W gospodarce partycypacyjnej nie ma osób nieuprzywilejowanych, ponieważ każdy ma dokładnie takie same przywileje jak wszyscy inni. Byliby ludzie chorzy, niezdolni do pracy i prawdopodobnie otrzymywaliby po prostu pełny średni dochód plus świadczenia medyczne, po prostu ze względu na bycie człowiekiem.
Ekonomia nie jest w całości dziedziną życia, inne kluczowe sfery życia również bez wątpienia ulegną zmianom, między innymi po to, aby każda z nich mogła dobrze funkcjonować w kontekście pozostałych.
Jak sprawiedliwość rasowa, etniczna i religijna wpływa na twoją pracę?
Ekonomia uczestnicząca jest rozumiana przez jej zwolenników jako wizja tylko jednej części pożądanego społeczeństwa. Jednak nawet przy zastosowaniu ekonomii partycypacyjnej nie byłoby poważnej niesprawiedliwości rasowej, etnicznej czy religijnej, ponieważ jedna grupa po prostu nie miałaby możliwości wyzysku drugiej. Nie można, powiedzmy, grupie odmówić zrównoważonych kompleksów zawodowych, ponieważ każdy je ma; nie można też poddać grupy kontroli, ponieważ każdy ma wpływ na samozarządzanie; grupie nie może też brakować dochodu, ponieważ wszyscy uzyskują dochód według tej samej normy i tak dalej. Postawy mogą być złe, ale korzyści materialne, codzienne okoliczności i poziom głosu w ramach ugruntowanej gospodarki partycypacyjnej – już nie. Gdyby rasizm był w stanie narzucić takie nierówności, przezwyciężyłby ekonomię partycypacyjną, a nawet ją zniszczył.
Inaczej mówiąc, gdyby społeczeństwo, powiedzmy, agresywnie i wszechobecnie rasistowskie, przekształcało się w parecon, zmiany stworzyłyby struktury gospodarcze niezgodne z utrzymującymi się relacjami kulturowymi i innymi, które wciąż były przesiąknięte rasizmem. W takim przypadku byłoby napięcie. Najprawdopodobniej jedno lub drugie musiałoby się zmienić. Naciski rasistowskie zmienią gospodarkę i odwrotnie – sprawiedliwe stosunki w gospodarce zmienią instytucje kulturalne. Ale ta dynamiczna relacja, która mogłaby zostać odrzucona w obie strony, ja nie
znam jakichś zwolenników ekonomii partycypacyjnej, którzy nie chcieliby także zobaczyć tego, co moglibyśmy nazwać interkomunalizmem, czyli kulturą partycypacyjną: nowych stosunków rasowych, etnicznych i religijnych, wolnych od niesprawiedliwości.
Bez wchodzenia w szczegóły: samorządność oznacza, że elektorat religijny, etniczny czy rasowy nie może podlegać decyzjom większego elektoratu, który traktuje go niekorzystnie. Zatem rola tych okropnych zjawisk w próbie zdobycia lepszego społeczeństwa polega na tym, że powinniśmy stworzyć wizję uwzględniającą te strony życia, a nie tylko gospodarkę; powinniśmy pracować nad tym, aby wizja gospodarcza oraz wizja kulturowa i społeczna były zgodne i wzajemnie się wspierały, a nie sprzeczne; i wreszcie powinniśmy realizować je wszystkie, nie stawiając żadnego z nich wyżej niż inne.
Jaką rolę w Twojej pracy odgrywa płeć i kwestie płci?
Odpowiedź jest analogiczna do tej, którą opisano bezpośrednio powyżej w odniesieniu do rasy, chociaż szczegóły są inne. Nawet przy zastosowaniu ekonomii partycypacyjnej nie byłoby poważnej niesprawiedliwości ekonomicznej ze względu na płeć, ponieważ jedna grupa po prostu nie miałaby możliwości ekonomicznego wyzysku drugiej. Nie można, powiedzmy, kobietom (ani członkom społeczności LGBTQ, czy jakiejkolwiek innej grupy), odmawiać im kompleksów zrównoważonej pracy, poddawać ich kontroli lub brakowi dochodów i tak dalej.
Jeśli na przykład społeczeństwo, które było agresywnie i wszechobecnie seksistowskie, przekształcałoby się w parecon, zmiany stworzyłyby struktury gospodarcze niezgodne z płcią i innymi relacjami, które wciąż były przesiąknięte seksizmem. Byłoby napięcie. Jedno i drugie musiałoby się zmienić. Ale pomijając to, nie znam żadnych zwolenników ekonomii partycypacyjnej, którzy nie powiedzieliby, że chcą także czegoś, co moglibyśmy nazwać pokrewieństwem partycypacyjnym: nowych instytucji w relacjach rodzinnych, seksualnych, prokreacyjnych, wychowawczych i innych, wolnych od niesprawiedliwość i prawdziwie wyzwalające.
Podobnie jak w przypadku hierarchii kulturowej, rola walki z seksizmem w procesie poszukiwania lepszych społeczeństw polega na stworzeniu wizji odnoszącej się do tej strony życia, a nie tylko do ekonomii; powinniśmy pracować nad tym, aby wizja ekonomiczna oraz wizja płci lub pokrewieństwa były zgodne i wzajemnie się wspierały, a nie były sprzeczne; a następnie powinniśmy realizować je wszystkie, nie stawiając żadnego z nich wyżej niż inne.
Jaka konkretnie jest rola społeczności w Twoim modelu? Jakie miary i czynniki wpływają na zdrowie społeczności, bogactwo („kapitał społeczny”) i solidarność oraz jak centralne miejsce zajmuje życie lokalne, dzielnice, miasta?
Wspólnota oznacza, jak rozumiem, grupy znajdujące się blisko siebie lub posiadające pewną tożsamość, która powoduje, że postrzegają się nawzajem jako w pewnym sensie podobne. Prywatne dochody członków, zbiorowe dobra i usługi, z których wszyscy korzystają, a także ich relacje z innymi społecznościami – wszystko to oczywiście będzie miało wpływ na ich warunki. W parecon wszystko jest kwestią samodzielnego wyboru. Przypuszczam, że niektórzy ludzie będą bardzo zaangażowani w społeczność, inni mogą być znacznie mniej. Dobre społeczeństwo nie stanowiłoby przepisów prawnych w takich kwestiach, więc nie ma powodu przypuszczać, że istniałoby coś innego niż niezliczona ilość możliwości wyboru.
Czy przewidujesz, że zmiana wartości, kultury i świadomości będzie ważna dla ewolucji nowego systemu? Jeśli tak, w jaki sposób zachodzą te zmiany?
Wartości takie jak samorządność, solidarność, równość, różnorodność, bezklasowość i równowaga ekologiczna są ważne w kierowaniu definicją parecon i dla ludzi jej poszukujących.
Jak ludzie zmieniają swoje wartości? W dużej mierze poprzez zrozumienie zalet i wad różnych, ale także poprzez doświadczenie ich w działaniu.
Jaka jest rola konsumenta, konsumpcjonizmu i reklamy w systemie, który sobie wyobrażasz? Samoobsługowe? Dzielenie się, wynajmowanie i handel barterowy?
Rolą konsumenta jest uczestnictwo w planowaniu partycypacyjnym, a następnie, w oparciu o swoje dochody, cieszenie się wybranymi przez siebie rzeczami z produktu społecznego. Jeśli konsumpcjonizm oznacza bycie tak uwikłanym w konsumpcję, że robi się to po prostu, żeby to zrobić, to tak nie będzie. Dlaczego miałby to zrobić?
Przekazywanie informacji o produktach będzie istniało w pareconie. Nie będzie jednak pragnienia, aby ludzie otrzymywali czyjeś produkty poza tym, że ludzie, którzy to zrobią, odniosą naprawdę korzyść. Nie chce się tracić czasu na produkcję rzeczy, które ludzie kupują, ale których nie używają.
W obecnych społeczeństwach kapitalistycznych ilość rzeczy, które są produkowane i kupowane, ale nie przynoszą żadnej przyjemności ani innych korzyści, jest ogromna. Według szacunków na przykład około 40 procent całej wyprodukowanej żywności jest marnowane. To także traci całą logikę w pareconie, podczas gdy w kapitalizmie ma bardzo jasną logikę, popychaną przez zyski i różne czynniki.
W jaki sposób zajęcia „wypoczynkowe” – w tym wolontariat, opieka i ustawiczne uczenie się – wpływają na twoją pracę?
Jeżeli działanie to jest pracą wykonywaną w kontekście rady pracowniczej i wytwarza produkt społeczny, z którego korzystają inni, zostanie wynagrodzone. Jeśli tak nie jest lub jeśli ktoś nie chce z tego tytułu dochodu, to też jest w porządku, myślę.
Załóżmy jednak, że spędzam dużo czasu na ulepszaniu mojego mieszkania dla siebie i mojej rodziny. Czy jest to praca, za którą należy się wynagrodzenie? Myślę, że różne gospodarki partycypacyjne mogłyby różnie rozstrzygnąć tę kwestię, ale w moim przypadku nie będzie to uważane za pracę, która może być wynagradzana.
W rzeczywistości nawet gdyby domy stały się częścią branży „życia domowego”, z radami pracowniczymi, zrównoważonymi kompleksami stanowisk pracy itd. – co nie sądzę, aby miało miejsce lub byłoby dobre – nadal nie sądzę, że tego typu czynność wykonywana przeze mnie w moim domu (lub przez Ciebie w Twoim domu) byłaby uznana za pracę zasługującą na wynagrodzenie. Oto dlaczego: wykonuję swoją pracę. Jestem beneficjentem tego (lub moja rodzina). Tak naprawdę nie dodaję do produktu społecznościowego rzeczy, których inni chcą i z których mogą skorzystać.
Pomyśl o tym w ten sposób: kiedy pracuję przy produkcji rowerów i zarabiam na tym, nie mogę odejść ze wszystkimi rowerami, które złożyłem. Kiedy sprawię, że mój salon będzie ładniejszy, jeśli będę miał z tego dochód, otrzymam dochód, a także produkt.
I nie ma to dosłownie nic wspólnego z pracami domowymi per se. Załóżmy, że wraz z kilkoma przyjaciółmi tworzymy małą firmę produkującą rzeczy, które przechowujemy ja i moi przyjaciele. Nie przyczynia się to również do osiągnięcia produktu społecznego, którego inni poszukiwali w ramach planowania partycypacyjnego, a zatem nie jest opłacalne.
Opieka, czyli bycie, powiedzmy, pielęgniarką lub czymś podobnym, jest rolą w gospodarce i z pewnością jest opłacalna. Edukacja, czyli nauczanie, jest podobna. Załóżmy jednak, że zdecyduję, że chcę uczyć się chińskiego lub kosmologii, więc chciałbym odejść od swojej zwykłej pracy, zostać w domu i realizować swoje zainteresowania. Można to robić, ale nie dla dochodu. Uczenie się umiejętności potrzebnych do pracy jest czymś innym i z pewnością mogłoby być wynagradzane, chociaż przypuszczam, że społeczeństwo mogłoby zdecydować inaczej, chociaż wątpię, aby ktokolwiek tak zrobił.
Niektóre szczegóły: Środowisko
W Twojej pracy: Jeśli Twój system uwzględnia kwestie środowiskowe, jak rozumiesz „środowisko”? Czy wyobrażasz sobie gospodarkę jako zagnieżdżoną i zależną od świata natury i jej systemów życia?
Ekonomia partycypacyjna zajmuje się środowiskiem, ponieważ wpływ naszych działań na środowisko musi oczywiście informować o tym, co i jak robimy. Tak jak koszty i korzyści osobiste i społeczne uwzględniane są w ocenie działań gospodarczych, tak samo ich wpływ na środowisko musi być uwzględniany w takich ocenach.
Czy zajmujesz się ekologią opartą na prawach (np. prawo do czystej wody) i koncepcją, że przyroda ma prawa? Czy mamy obowiązki wobec innych gatunków i systemów żywych? Czy któryś z Twoich celów nie jest antropocentryczny?
Ekonomia uczestnicząca z pewnością może uwzględniać nieantropocentryczne obawy i wymagania, ale nie, nie są one jej nieodłączne. Natomiast prawa ludzi do czystej wody są nieodłącznym elementem ekonomii partycypacyjnej.
Według mnie, jak sugeruje pytanie, istnieją dwa poziomy podejścia do środowiska. Po pierwsze, należy się nim zająć i uwzględnić go w kategoriach wpływu środowiska na ludzi. Podejście to jest nieodłącznym elementem ekonomii partycypacyjnej. Alternatywnie moglibyśmy mieć na myśli także to, co można by nazwać „prawami natury”. Najbardziej skrajna wersja tego mogłaby brzmieć na przykład, jak to ujął kiedyś pewien aktywista, że góry mają prawo być górami i dlatego nie mamy prawa ich usuwać. Mniej skrajna wersja przyznałaby prawa istotom żywym, być może niektórym bardziej niż innym.
Parecon może działać na obu poziomach. Ocena wyborów pod kątem wpływu na środowisko, który ma wpływ na ludzi, jest jego nieodłącznym elementem. Ocena wyborów na podstawie wpływu środowiska na góry lub nawet inne żywe istoty, ale nie ludzi, wymagałaby przepisów ograniczających wyniki planowania partycypacyjnego. Nie ma problemu z ich wyborem.
Czy przewidujecie Państwo zajęcie się kwestiami środowiskowymi poza obecnymi ramami podejść i polityk środowiskowych (np. poprzez kwestionowanie konsumpcjonizmu, wzrostu PKB itp.)?
Ekonomia partycypacyjna realizuje to wszystko wewnętrznie. Nie wymaga do tych celów przepisów ani innej interwencji zewnętrznej.
Jak radzisz sobie z interakcjami, kompromisami i współzależnościami między środowiskiem a gospodarką?
Koszty i korzyści środowiskowe stanowią część rachunku ekonomicznego i podejmowania decyzji, nie różniąc się pod tym względem od kosztów i korzyści społecznych i osobistych.
Jak sprostać wyzwaniom środowiskowym na skalę ponadnarodową i globalną?
Ta sama odpowiedź, chociaż gdyby istniała gospodarka niepartycypacyjna, wówczas – tak jak obecnie – musiałyby istnieć prawa itp. Nawet w ekonomii partycypacyjnej mogłoby być miejsce na takie ograniczenia.
Czy w Twojej pracy badasz powiązania między wyzwaniami środowiskowymi na dużą skalę (np
zmiany klimatyczne) i inne kwestie gospodarcze i polityczne?
Parecon zapewnia zestaw instytucji gospodarczych, w których wszystkie tego typu kwestie mogą i będą rozpatrywane, gdy ludzie będą decydować o swoich różnych celach. W żaden sposób nie wyklucza to przyszłego systemu politycznego, takiego jak ustrój partycypacyjny, posiadający prawa i mechanizmy odnoszące się również do takich kwestii.
Kilka szczegółów: Polityka
W jakim stopniu proponowany przez Państwa model wymagałby zmiany konstytucji? Co konkretnie może być wymagane lub zalecane?
Każde dwie główne sfery życia społecznego można z pożytkiem postrzegać jako przypominające potężną szkołę. Oznacza to, że gospodarka, ustrój i inne sfery życia mają role, wzorce zachowań i sposoby myślenia, które ludzie odgrywają i powtarzają, a w ten sposób rozwijają pewne zdolności, oczekiwania i nawyki. mówiąc, aby dobrze funkcjonować w jakiejkolwiek jednej głównej sferze życia, nie trzeba kolidować z tym, co musimy robić, aby dobrze działać w innych.
Rzecz w tym, że różne sfery życia społecznego, które mają ogromny wpływ na to, kim jesteśmy, na to, co możemy zrobić, czego oczekujemy i czego pragniemy, nie mogą oddziaływać na nas w taki sposób, abyśmy mieli sprzeczne skłonności do tego, czego potrzebuje inna sfera życia. . Mając gospodarkę, która skutecznie uczy obywateli partycypacji, samorządności i solidarności, nie można mieć polityki, która temu wszystkiemu zaprzecza. Albo, lepiej powiedziane, jeśli rzeczywiście mamy ustrój, który temu wszystkiemu zaprzecza, sytuacja będzie niestabilna. Albo gospodarka straci swoje zalety, albo ustrój zmieni się, aby je mieć.
Poza tym odpowiedź na Twoje pytanie jest taka, że każdy znany mi zwolennik pareconu opowiada się także za parpolicją, która jest opisana w różnych innych prezentacjach.
Czy Twój model ma coś do powiedzenia na temat wolności i jaki może to mieć związek z projektem Twojego modelu? A w jaki konkretnie sposób pielęgnowana i chroniona jest wolność?
Niektórzy mogą rozumieć przez wolność coś takiego, że ludzie mogą robić, co chcą, i wszystko, co utrudnia, co utrudnia wolność. Myślę, że to okropna koncepcja. Powiedziałbym coś w stylu: powinienem mieć swobodę robienia tego, co chcę, o ile nie oznacza to, że mogę robić rzeczy, które ograniczają twoją równą wolność. Wolność każdego człowieka kończy się, że tak powiem, tam, gdzie zaczyna się wolność każdego innego człowieka. To jest samozarządzanie.
W jaki sposób Twój model odnosi się do kwestii władzy politycznej i instytucjonalnej?
Instytucje to w istocie po prostu konglomeraty ról. Są to stosunki społeczne, nawyki i zasady — wzorce zachowań określone przez różne role, które je tworzą. Jedyną władzą, jaką instytucja powinna zatem posiadać, powinny być definicje jej ról, a te, parecon i parpolity, należy traktować niezwykle poważnie właśnie z punktu widzenia zagwarantowania samorządności itp.
Jak Twój model radzi sobie z problemami skali? Ile decentralizacji obejmuje w przypadku dużych systemów? Jak miałaby wyglądać decentralizacja?
Ludzie dokonują wyborów dotyczących tego, co chcą zrobić i jak to zrobić. Odbywają się one w radach, z samorządem, z oceną konsekwencji dla siebie, dla innych, dla środowiska itp. Stopień decentralizacji zależy od tego, co najlepiej zaspokaja potrzeby i rozwija potencjał, a nie od niektórych apriorycznie przekonanie, że małe jest zawsze dobre, lub że małe jest zawsze złe.
Czy w Twojej pracy poruszane są zagadnienia polityki zagranicznej, stosunków międzynarodowych, integracji regionalnej, polityki i wydatków wojskowych, wojny i pokoju, czyli międzynarodowego kontekstu nowego systemu? Jeśli tak to jak?
Czy kapitalizm mówi coś bezpośrednio na ten temat? Właściwie, nie wprost. Ale stosunki kapitalistyczne mają dla tego wszystkiego ogromne konsekwencje, ponieważ napędzają imperializm i kolonializm, umożliwiają wydatki wojenne jako narzędzie i dla zysków, nie wzmacniają pozycji ludzi pracy i tak dalej.
W Parecon nie ma żadnych zasad ani struktur, które wyraźnie odnosiłyby się do tych kwestii. Jednak, jak możemy łatwo przewidzieć, miałoby to głębokie skutki, ponieważ usunęłoby presję kapitalizmu i zamiast tego popchnęło sposób myślenia i nawyki w przeciwnym kierunku, w kierunku pokoju, wzajemnej pomocy itp.
Na różnych poziomach politycznych, jaki ustrój i jakie warunki polityczne pośrednio lub bezpośrednio przyczyniają się do osiągnięcia sukcesu?
Parecon opowiada się za tak zwaną polityką partycypacyjną lub parpolicją, faworyzuje ją i czerpałby z niej korzyści.
Trwa krytyka rządu przedstawicielskiego i poszukiwania bezpośredniej, „silnej” i deliberatywnej demokracji. Czy coś z tego figuruje w twoich ramach? Jeśli tak to jak? Ma to ogromne znaczenie w parpolityzmie, który można całkiem rozsądnie uważać za system polityczny motywowany tymi samymi głębokimi pragnieniami co parecon i zgodny z pareconem.
Między innymi Milton Friedman uważał, że dopiero kryzys powoduje prawdziwą zmianę. Innym starym wyrażeniem jest stwierdzenie, że „dobry rząd to po prostu ten sam stary rząd w piekielnym strachu”. Czy badacie zmiany polityczne wywołane kryzysem i gotowość na kryzys?
Nie samo w sobie, nie. Ja też tego zdalnie nie kupuję. Zostało to omówione wcześniej.
Jak centralną rolę odgrywa w przyszłości rząd, zarówno jeśli chodzi o dotarcie do celu, jak i utrzymanie go?
Myślę, że jest to istotna część życia społecznego – i dobrze wykonana, przynosi prawdziwą korzyść ludziom i społecznościom. Oczywiście źle zrobione może być okropne.
Jeśli chodzi o osiągnięcie tego celu, nie sądzę, że istnieje jedna droga do lepszych społeczeństw. Naprawdę sądzę, że istnieją ścieżki, które wymagałyby znacznego skupienia się na rządzie, w tym zdobywania w nim coraz większych wpływów i wykorzystywania tych wpływów do napędzania zmian w całym społeczeństwie spójnych z lepszym społeczeństwem, w tym (ale z pewnością nie tylko) zmian prowadzących w kierunku gospodarki partycypacyjnej .
Jakie są w systemie, o którym piszesz, odpowiednie poziomy wydatków rządowych lub udziału rządu w gospodarce i w jaki sposób poziomy te są osiągane?
To, co obecnie nazywamy wydatkami rządowymi, w przeważającej mierze przeznaczane jest na dobra publiczne lub zbiorowe albo na subsydiowanie prywatnej produkcji w celu uzyskania zysku. Podczas gdy obecnie leży to w kompetencjach rządu, w gospodarce partycypacyjnej staje się to po prostu kolejną częścią ogólnego procesu gospodarczego, chociaż siła robocza w niektórych częściach (powiedzmy, centrum kontroli chorób, urzędzie pocztowym lub systemie szkolnym) może być jest raczej aspektem systemu politycznego i z niego wywodzi się niż kwestią tego, że ludzie po prostu tworzą miejsce pracy w celu wytworzenia produktu.
Czy sądzisz, że ruchy społeczne będą ważne w napędzaniu zmian politycznych i działań? Jeśli tak, czy możesz opisać, jak to się dzieje?
Ruchy społeczne są przejawem działań politycznych i pragnienia bieżących zmian. I jeśli nie mają bardzo krótkich ram czasowych, starają się także zwiększyć swój wpływ w przyszłość, podnosząc świadomość w coraz szerszych kręgach ludzi i członków oraz tworząc narzędzia, ruchy i organizacje służące manifestowaniu nacisków ze strony tych ludzi.
Sposób działania takiej presji polega na tym, że elity chcą utrzymać jakąś politykę lub zapobiec innej polityce. Ruchy chcą ograniczyć pierwsze lub wprowadzić drugie. Ruchy żądają tego, czego szukają. Elity je ignorują lub w najlepszym razie mówią nie. Elity dzierżą dźwignie władzy (jeśli tego nie robią, ruchy mogą po prostu robić to, co zamierzają). OK, więc ruchy muszą próbować nakłonić elity do zrobienia tego, czego nie chcą robić. Metoda polega na tym, że ruchy mówią elitom: „Róbcie, co chcemy, bo jeśli tego nie zrobicie, zapłacicie cenę”. Następnie ruchy próbują podnieść tę cenę na tyle wysoko, że elity w końcu ulegną.
Kosztem jest zazwyczaj prawdopodobna groźba dalszego sprzeciwu, w tym rozszerzenia swojej działalności w celu zaatakowania zobowiązań bardziej elitarnych, spowodowania przestoju w pracy, który obniży zyski itp. Kiedy presja stanie się wystarczająco duża, straty, których boją się elity, są większe niż korzyści, jakie z nich płyną próbując się bronić, i w tym momencie elity ustępują.
Przykłady, eksperymenty i modele ze świata rzeczywistego
Czy istnieją konkretne przykłady lub eksperymenty ze świata rzeczywistego, na które możesz wskazać, które odzwierciedlają Twój model lub system lub ilustrują ważne elementy Twojego podejścia?
Możemy pomyśleć o dwóch rodzajach wysiłków eksperymentalnych, które można zastosować w każdym wizjonerskim modelu.
Jeden z nich dosłownie podzielałby ten punkt widzenia. Zatem w przypadku pareconu byłyby to projekty oparte na ekonomii partycypacyjnej, a ponieważ działają w obecnych okolicznościach, ucieleśniają tyle, ile tylko są w stanie. Postrzegaliby siebie jako osoby testujące i próbujące poznać wartość cech, które ucieleśniają, a także potwierdzające ich wartość.
Drugi rodzaj wysiłku to taki, w którym uczestnicy nawet nie słyszeli o konkretnym wizjonerskim modelu lub przynajmniej świadomie się pod nim nie podpisywali, a mimo to angażują się w wybory, które realizują pewne aspekty lub nawet całe części wizja.
Tak, jeśli chodzi o pierwszy rodzaj, istnieją różne projekty – małe, zwykle spowodowane brakiem aktywów i wsparcia – które obejmują godziwe wynagrodzenie, samorządność opartą na radach, a w niektórych przypadkach także zrównoważone kompleksy stanowisk pracy. To dziwna cecha współczesnej mentalności, a także niedoskonałości moich własnych powiązań, że nie wiem o wielu z nich. Co jakiś czas dostaję e-mail z informacją o jakimś wysiłku. Odpiszę i poproszę ich, aby opowiedzieli swoją historię. To zdarza się rzadko, jeśli w ogóle. Może próbują, może nie, nawet nie wiem. Są to czasami gabinety lekarskie, wydawnictwa, lokalne spółdzielnie itp.
Drugi rodzaj przedsięwzięć jest bardzo powszechny. Weźmy więc pod uwagę każdą spółdzielnię lub miejsce pracy, które stara się zapewnić swoim członkom godziwe dochody lub wszechobecną demokrację, co często okazuje się bardzo bliskie samorządności. Można też rozważyć federacje, rady lub spółdzielnie konsumenckie. W szerszej skali rozważmy chociażby wysiłki na rzecz demokratyzacji procesów budżetowych rządu, czy rady Wenezueli i negocjowane alokacje na obszarach lokalnych. Można iść dalej.
Prawdą jest, choć nie jest to powszechnie uświadamiane, że działania, projekty, kampanie itd. to prawie wszystkie eksperymenty, które dotyczą przynajmniej niektórych kwestii istotnych dla ekonomii partycypacyjnej. A jeśli o to chodzi, także w przypadku innych wizji ekonomicznych i społecznych, zakładając, że zadaje się im odpowiednie pytania, a następnie podejmuje się na ich podstawie działania.
Czy są inne modele, które Twoim zdaniem pokrywają się lub są zbliżone do Twojego?
Typowe modele socjalistyczne, które chronią rynki i/lub centralne planowanie, odbiegają od ekonomii partycypacyjnej w tak zasadniczy sposób, że choć można się od nich oczywiście uczyć, nie mogę powiedzieć, że czuję się im bliski. Z drugiej strony wysiłki, które są mniej wszechstronne i często brakuje im nawet ważnych elementów, które mimo wszystko posiadają te wadliwe podejścia (na przykład ekonomia solidarności, ruchy spółdzielcze, budżet partycypacyjny, wysiłki w zakresie kontroli pracowników, a nawet wysiłki mające na celu zdobycie godności i lepszych warunków życia) dla pracowników), z których niektóre są w pewnym stopniu wizjonerskie, ale niektóre nawet nie starają się takie być, czuję, że są mi bliskie. Myślę, że zrobiłby to każdy zwolennik ekonomii partycypacyjnej.
Różnica polega, jak na ironię, na tym, że chociaż w wielu codziennych sprawach zgodzę się z, powiedzmy, zwolennikiem socjalizmu rynkowego lub socjalizmu centralnie planowanego, zasadniczo nie zgadzamy się co do ostatecznego celu aktywizmu. W przypadku innych przedsięwzięć prawdopodobnie często zgadzałbym się w sprawach bieżących, choć w niektórych przypadkach nie tak często, jak z socjalistą rynkowym lub centralnym planowaniem. Jednak w kwestiach celów ostatecznych myślę, że podzielamy wartości, a powodem, dla którego nie podzielamy również zobowiązań instytucjonalnych, jest po prostu to, że te inne grupy nie mają jeszcze długoterminowych zobowiązań instytucjonalnych, a nie to, że mają przeciwne.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
DarowiznaPodobne posty
Brak pokrewnych postów.
3 Komentarze
Zatem studenci otrzymują czy nie dochody za naukę w ParEcon?
W państwie opiekuńczym takim jak Dania już to robią (890 dolarów miesięcznie), dzięki czemu szkoły wyższe i uniwersytety stają się dostępne dla klasy robotniczej.
Ciekawi mnie, czy wszystkim innym autorom nowych systemów publikowanych przez Next System Project zadawane są te same pytania, które zadano tutaj Michaelowi? Nie natknąłem się na to dotychczas czytając inne „wizje”. Przynajmniej nie w tym formacie?
Właściwie to nie ma już żadnego znaczenia. Rozumiem, że to moje przeoczenie. Nigdy nie było dla mnie jasne, z różnych powodów, a nawet z głupoty, że wszystkie te „wizje” były odpowiedziami na zestaw konkretnych pytań lub wytycznych z NSP. Niektórzy odpowiadali w nieoczywisty sposób, odpowiadając bezpośrednio na konkretne pytania. Ten esej zaniepokoił mnie bardziej ze względu na konkretne odniesienia do nich. Mój błąd.