Alex
Jeśli chodzi o wartości, Twoje kryteria wynagrodzenia wciąż mnie dezorientują. Kto decyduje, czy moja ocena tego, co „mam powód, by cenić”, jest słuszna? Co powstrzymuje mnie od stwierdzenia, że cenię bogate życie z dużą ilością wolnego czasu, aby usprawiedliwić pracę znacznie poniżej średniej i konsumpcję znacznie powyżej średniej?
Mówisz: „każdy powinien mieć równy dostęp do zasobów, ale od każdego zależy, ile wykorzysta tę szansę”. Ja i Mozart możemy mieć taki sam dostęp do fortepianu i lekcji, ale nie do talentu. Podobnie nie wszyscy możemy produkować najcenniejsze przedmioty. Nie wszyscy możemy korzystać z najlepszej technologii. Nie wszyscy możemy uprawiać ziemię, która jest najbogatsza. Czy równy dostęp oznacza, że mamy szalony pościg z równymi szansami na sukces w poszukiwaniu najlepszych pól uprawnych i narzędzi, a potem otrzymamy to, co zrobimy? Czy to oznacza, że Mozart będzie zarabiał znacznie więcej niż ja, ktoś używający lepszych narzędzi lub uprawiający lepszą ziemię? A może zgodzimy się, że wynagrodzenie powinno wiązać się wyłącznie z wysiłkiem i poświęceniem?
Co do kapitalizmu, nie zgadzamy się. Uważasz, że termin „kapitalizm” powinien mieć zastosowanie do każdej gospodarki, w której środki produkcji są kontrolowane przez mniejszość, podczas gdy większość pracuje za wynagrodzenie podlegające kontroli tej mniejszości, „a firmy konkurują ze sobą”. Używam tego samego terminu „kapitalizm” tylko w odniesieniu do gospodarek, które nazywacie kapitalistycznymi, które również posiadają prywatną własność środków produkcji.
Twój wybór pozostawia ci nazwanie dzisiejszych Stanów Zjednoczonych i starej Jugosławii kapitalistami, a najwyraźniej także starego Związku Radzieckiego. Dla mnie oznacza to łączenie różnych systemów pod jedną etykietą.
Jeśli między pracą a kapitałem istnieje klasa, która monopolizuje wzmacniającą pracę i może stać się klasą rządzącą poprzez walkę antykapitalistyczną prowadzącą do koordynowania, „wtedy twoja terminologia jest myląca, ponieważ spycha ważną rzeczywistość z pola widzenia. Jeśli masz rację, że to wszystko nie istnieje, to twój wybór jest realny.
Jeśli chodzi o wizję, mówisz: „Zgadzam się z większością tego, co mówisz, wyjaśniając parecon”, ale następnie dodajesz, że myślisz, że powstrzymuję się od nazywania ekonomii partycypacyjnej „socjalizmem” „na podstawie” – po prostu zastrzeżenia, na którym socjalizm nie może polegać rodzaj demokracji rad”. Tak naprawdę wzbraniam się przed nazywaniem ekonomii partycypacyjnej socjalizmem, ponieważ socjalizm w praktyce, a także w modelach podręcznikowych, zawsze miał definiujące instytucje, które odrzucam, a te instytucje (i jeszcze gorsze) są tym, co to słowo kojarzy praktycznie każdemu, kto je słyszy.
Jeśli chodzi o strategię, ponieważ nasze ruchy nie są przyjazne, a tym bardziej wzmacniają pozycję ludzi pracy, odpowiadasz na moje twierdzenie, że dzieje się tak dlatego, że nasze ruchy są bardziej kodynatorystyczne niż klasa robotnicza w swojej wewnętrznej kulturze i strukturze, że „jeśli przez koordynatorów masz na myśli menedżerów, w takim razie nie widzę wielu z nich w tym ruchu. Mam na myśli menedżerów, ale mam na myśli także prawników, lekarzy, inżynierów i całą masę ludzi monopolizujących zadania wzmacniające, a także młodych ludzi aspirujących do takich stanowisk, a nawet pracowników, którzy z racji swojej pozycji w ruchu ( lub w związkach zawodowych) zaczęli identyfikować się jako koordynatorzy. Przede wszystkim jednak jako sprawcę zwracam uwagę na ruchy ucieleśniające postawy i struktury koordynatorów, a nie na to, że mają członków-koordynatorów.
Jeśli chodzi o strategię, mówisz, „podstawową ideą leninizmu jest to, że ci na lewicy, którzy podzielają rewolucyjną perspektywę socjalistyczną, powinni utworzyć wspólną organizację w celu pozyskania większości dla idei obalenia kapitalizmu”. Biorąc pod uwagę twoje znaczenie słowa socjalista, większość anarchistów byłaby leninistami. To uczyniłoby mnie leninistą. Uczyniłoby to koordynatorów pragnącymi wynieść się do statusu rządzącego leninistami. Inaczej mówiąc, wskazana przez Ciebie cecha jest z pewnością wspólna leninistom, ale nie jest tym, co ich wyróżnia.
Stwierdzenie, że celem jest obalenie kapitalizmu, a nie obalenie kapitalizmu, rasizmu, patriarchatu i autorytaryzmu, nawiązuje do moich obaw związanych z nadmiernym podkreślaniem gospodarki i niedostatecznym podkreślaniem wszystkiego innego.
Mówisz, że partia powinna pomagać ruchom „rozwijać strategiczne podejście wymagane w rzeczywistości do zastąpienia istniejącej struktury społeczeństwa lepszą”. Brzmi to w porządku – grupa zbierająca się, aby zapewnić przydatne spostrzeżenia i inną pomoc – ale znowu wydaje się, że brakuje w niej tego, co odróżnia leninizm od innych podejść. Jeśli katolik mówi, że się modli, z pewnością opisuje aspekt bycia katolikiem, ale nie aspekty wyróżniające.
Mówisz, że musimy organizować się przeciwko [elitom], „bez odtwarzania struktur hierarchicznych i autorytarnych charakterystycznych dla kapitalizmu”. Zgadzam się z tobą w tej kwestii, podobnie jak anarchiści, feministki itp. Ale oni nie są leninistami, ja też nie. I nie sądzę, żeby leniniści w praktyce podzielali twój pogląd.
Następnie mówisz: „organizacja rewolucyjna musi być spójna ideologicznie”. Zgadzam się, że potrzebujemy ruchów, które mają wspólną wizję i strategię, ale jednocześnie uważam, że nasze ruchy potrzebują zdrowej wewnętrznej debaty, w przeciwnym razie z pewnością popadną w stagnację. Czy pożądana spójność pojawia się i jest stale uzupełniana poprzez zwartą partię, która narzuca stanowiska swoim członkom, a następnie ruchom? Oczekuję, że się zgodzisz. Nie, oczywiście, że nie. Myślę jednak, że leninizm działa właśnie w ten sposób, kosztem różnorodności i samorządności.
„Leniniści uważają, że tradycja marksistowska jest najlepszą podstawą do osiągnięcia tej spójności”. Znasz moje problemy tutaj. Myślę, że tradycja marksistowska nie dostarcza nam pojęć, których potrzebujemy do zrozumienia kwestii rasowych, religijnych, płciowych, seksualnych, ekologicznych i władzy jako takich (co wskazuje na potrzebę wzmocnienia marksizmu). I myślę, że tradycja marksistowska obarcza nas koncepcjami, które zaprzeczają istnieniu klasy koordynatorów, generując jednocześnie koordynatoryzm (co wskazuje na potrzebę wykroczenia poza marksizm).
Mówisz, że „centralizm demokratyczny sprowadza się do rygorystycznego stosowania zasady większości”. Naprawdę? Myślisz, że to właśnie robił Lenin? A Trocki? A partie komunistyczne na przestrzeni historii? Nawet gdyby tak było, co stało się z bardziej elastyczną logiką samozarządzania?
Mówisz, że twoja tradycja „nie postrzega centralizmu demokratycznego jako modelu organizacyjnego ani dla obecnego ruchu, ani dla przyszłego społeczeństwa”. W takim razie sądzę, że należysz do małej tradycji, której pragnienia są deptane w chwili, gdy ruchy leninowskie mają środki, aby działać zgodnie ze swoimi skłonnościami.
Nienawidzę tego robić, ponieważ nie na tym chcę się skupić, ale – jak twoje twierdzenia mają się do poniższych cytatów?
Leon Trocki twierdzi, że społeczne panowanie robotników nad społeczeństwem „wyraża się… wcale nie w formie, w jakiej zarządza się indywidualnymi przedsiębiorstwami gospodarczymi”. Oznacza to, że Trocki uważał, że dobrze byłoby pozostawić zwykłą hierarchię fabryczną, o ile centralni administratorzy tacy jak on rządzili „w interesie robotników”.
Aby wyjaśnić, dlaczego Trocki był orędownikiem „jednoosobowego zarządzania” w fabryce, wystarczy sięgnąć po jego cyniczny pogląd na naturę ludzką: „Ogólną zasadą jest, że człowiek będzie próbował wyrwać się z pracy. Człowiek to leniwe zwierzę. Naturalnie towarzysze na szczycie społeczeństwa muszą czasami zmuszać „leniwe zwierzęta” dla ich własnego dobra.
Na koniec Trocki dodał: „Uważam, że gdyby wojna domowa nie ograbiła naszych organów gospodarczych ze wszystkiego, co najsilniejsze, najbardziej niezależne, najbardziej obdarzone inicjatywą, niewątpliwie weszlibyśmy na drogę jednoosobowego zarządzania znacznie wcześniej i znacznie mniej dokuczliwie.'
Innymi słowy, Trocki nie przyłączył się niechętnie do struktur koordynacyjnych z konieczności wymuszonej wojną domową, jak utrzymują jego wielbiciele, ale dlatego, że je wolał. Te uczucia definiowały program koordynatorów Trockiego, w ramach którego centralni administratorzy powoływaliby „jednoosobowych menedżerów”, którzy oczywiście rządziliby „leniwymi robotnikami” we własnym interesie robotników.
Lenin dał dowód swojej orientacji koordynatorskiej, gdy argumentował: „Jest absolutnie konieczne, aby cała władza w fabrykach została skoncentrowana w rękach kierownictwa”. Podążył za tą logiką do konkluzji, zauważając, że „wszelka bezpośrednia interwencja związków zawodowych w zarządzanie przedsiębiorstwami musi zostać uznana za zdecydowanie szkodliwą i niedopuszczalną”.
Podczas gdy Trocki odwoływał się do cynicznego spojrzenia na naturę ludzką, aby usprawiedliwić koordynację, Lenin odwoływał się do konieczności technologicznej. „Wielki przemysł maszynowy, który jest głównym źródłem produktywnym i podstawą socjalizmu, wymaga absolutnej i ścisłej jedności woli… Jak można zapewnić ścisłą jedność woli? Przez tysiące podporządkowujące swoją wolę woli jednego.
Najwyraźniej dla Lenina, podobnie jak dla Trockiego, wystarczyło, aby „wola kogoś” była dobrze umotywowana, co Stalin niewątpliwie docenił i które moim zdaniem utorowało mu drogę.
W odpowiedzi na robotników, którzy nie zaakceptowali jego egoistycznej analizy i zażądali więcej do powiedzenia w sprawie polityki gospodarczej, Lenin grzmiał: „Kongres producentów! Co to dokładnie oznacza? Trudno znaleźć słowa, żeby opisać to szaleństwo. Ciągle zadaję sobie pytanie, czy oni żartują? Czy naprawdę można traktować takich ludzi poważnie? Podczas gdy produkcja jest zawsze konieczna, demokracja nie jest. Demokracja produkcji rodzi serię radykalnie fałszywych idei.
Zastanawiam się, dlaczego osoba opowiadająca się za samorządnością miałaby chcieć utożsamiać się z tym dziedzictwem?
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna