Większość Żydów, których znam, nie czerpie przyjemności z istnienia Izraela; dokładnie odwrotnie. Czują się zniesmaczeni zachowaniem ich plemiennych krewnych wobec Palestyńczyków. Ta niechęć nie dotyczy prawa Izraela do istnienia, co jest fałszywym argumentem wciąż podtrzymywanym przez twardych syjonistów. Izrael istnieje, kropka. Większość świata to dostrzega. Każdy, kto chce to wyeliminować, powinien trafić do wariatkowa lub więzienia.
Izraelczycy właśnie wybrali prawicową większość. Silne miejsce w nowym rządzie zajmie trzecia partia, która zdobędzie najwięcej głosów, Yisrael Beytenu na czele z Avigdorem Liebermanem. Lieberman zostanie ministrem w rządzie Netanjahu. W zeszłym roku Lieberman przebił się przez Centralną Komisję Wyborczą Izraela zakaz działalności arabskich partii politycznych. Przed ostatnimi wyborami izraelski Sąd Najwyższy orzekł, że zakaz jest niezgodny z konstytucją. Lieberman zażądał także od Knesetu wydalenia członków arabskich. Poszedł dalej. Jeśli arabscy obywatele Izraela nie podpiszą przysięgi lojalności wobec Izraela, należy im odebrać obywatelstwo. Nielojalność wobec Arabów obejmowała uczniów noszących do szkoły kefije; Muzułmańscy Izraelczycy zbierający lekarstwa i pomoc dla Gazy również należą do kategorii niegodnych zaufania.
Podczas inwazji na Gazę w latach 2008–9 Lieberman chciał, aby operacja wojskowa trwała do czasu, aż Hamas „straci wolę walki”. W przemówieniu na Uniwersytecie Bar-Ilan powiedział, że rząd Izraela musi „podjąć decyzję, że złamiemy wolę Hamasu, by dalej walczyć”. Lieberman podsumował w „Jerusalem Post” z 13 stycznia: „Musimy kontynuować walkę z Hamasem, tak jak Stany Zjednoczone walczyły z Japończykami podczas II wojny światowej. Wtedy też okupacja kraju była niepotrzebna.” W 1945 roku samoloty Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych zrzuciły bomby atomowe na Nagasaki i Hiroszimę. Japonia poddała się bezwarunkowo.
Lieberman pozyskał potężnego obrońcę w Stanach Zjednoczonych. Abraham Foxman, dyrektor krajowy Ligi Przeciwko Zniesławieniu, poparł plan Liebermana nakładający na izraelskich obywateli arabskich obowiązek podpisania przysięgi wierności państwu żydowskiemu. (10 lutego, Żydowska Agencja Telegraficzna)
Foxman zignorował misję ADL, sprzeciwiając się dyskryminacji rasowej i słowom Karty ADL. Celem Ligi Przeciwko Zniesławieniom jest „zapewnienie wszystkim sprawiedliwości i sprawiedliwego traktowania”. W Izraelu najwyraźniej Foxman ma w porządku rozebranie Araba noszącego niewłaściwe nakrycie obywatelstwa. Bez obywatelstwa Arabowie nie mogą głosować ani uczestniczyć w polityce; bardzo starzy Żydzi z niektórych krajów europejskich mogą pamiętać podobne zasady.
Dorastając w czasie Zagłady, mój dziadek nauczył mnie, że tradycja żydowska uczy każdego człowieka, aby dążył do tego, aby stać się filarem etyki, poznawać prawo i zachowywać się tak, aby za swoje przewinienia odpowiadać przed Bogiem – a nie przed władcami tzw. państwa żydowskiego .
Jak na ironię, w imieniu wszystkich Żydów Foxman i współpracownicy z AIPAC (Amerykańskiej Izraelskiej Komisji Spraw Publicznych) i innych izraelskich grup lobbystycznych wraz z prawicowymi i centrowymi partiami politycznymi w Izraelu przywołują Holokaust, aby usprawiedliwić właśnie zachowanie ucieleśniane przez inicjatorów Holokaustu. Izrael nazywa siebie państwem żydowskim. A jednak jedna piąta populacji Izraela nie jest Żydem. Nie należę do tego państwa i gardzę jego polityką ciągłej wojny i okupacji.
Policz wojny Izraela: 1948, 1956, 1967, 1973, 1982 oraz wojny domowe przeciwko dwóm Intifadom w latach 1980. i 2000, a na koniec inwazje na Liban w 2006 r. i Gazę pod koniec 2008 r., przy czym ta ostatnia pozostawiła po sobie ponad 1,300 zabitych Palestyńczyków , w większości cywile i mniej niż 20 Izraelczyków, niektórzy z „przyjaznego ognia”.
Potępiany przez Czerwony Krzyż, Amnesty International i szereg organizacji za łamanie praw człowieka mieszkańców Gazy, nowy rząd Izraela prawie na pewno będzie kontynuował lub nawet zaostrzył tę politykę. Nie przejmują się tym, co mówią inni.
Doktor Erik Fosse, norweski kardiolog pracujący w szpitalach w Gazie podczas izraelskiej inwazji, opisał rany swoich pacjentów. „To było tak, jakby wdepnęli na minę” – mówi o pewnym Palestyńczyku. „Ale w ranie nie było odłamków. Niektórzy stracili nogi. Wyglądało, jakby zostały odcięte. Od 30 lat przebywam w strefach działań wojennych, ale nigdy wcześniej nie widziałem takich obrażeń”.
Broń „skoncentrowanej śmierci”, o której wspomniał Fosse, powoduje minimalne uszkodzenia budynków, ale katastrofalne szkody dla ludzi. Stany Zjednoczone dostarczyły je Izraelowi.
Izraelskie Siły Obronne użyły także białego fosforu w Bejrucie w 1982 r. i ponownie w Gazie. Intensywne ciepło metalu powoduje przerażające zniszczenia. IDF wie, że prawo międzynarodowe zabrania jego używania w pobliżu obszarów zaludnionych. Donatella Rovera z Amnesty International określiła jako „zbrodnię wojenną” stosowanie fosforu „w gęsto zaludnionych dzielnicach mieszkalnych Gazy”. (Strażnik, 21 stycznia 2009)
Izrael początkowo zaprzeczył stosowaniu tej substancji chemicznej. 13 stycznia izraelski szef sztabu Gabi Ashkenazi uroczyście oświadczył: „IDF działa wyłącznie zgodnie z tym, co jest dozwolone przez prawo międzynarodowe i nie używa białego fosforu”. Jednakże Gazańczycy i Izraelczycy widzieli ten materiał i jego ofiary. 20 stycznia IDF przyznała się do użycia fosforowej artylerii i pocisków moździerzowych przeciwko „bojownikom Hamasu i załogom wystrzeliwującym rakiety w północnej Gazie”.
15 stycznia trzy pociski trafiły w kompleks Agencji ONZ ds. Pomocy i Robót. Powstały pożar zniszczył tony dostaw pomocy humanitarnej. Pocisk fosforowy trafił także w szpital Al-Quds w mieście Gaza. Według Guardiana Izraelczycy twierdzili, że bojownicy Hamasu ukryli się w pobliżu dwóch celów. Świadkowie zaprzeczyli oskarżeniom. (21 stycznia 2009)
Urzędnicy ONZ zacytowali świadków, którzy twierdzili, że Izrael zabił 31 członków rodziny, których żołnierze izraelscy wprowadzili do domu w Zeitun. Dwadzieścia cztery godziny po tym, jak IDF ostrzegły Palestyńczyków, aby pozostały, IDF ostrzelały mieszkanie. Połowę zabitych stanowiły dzieci. Biuro ONZ ds. Koordynacji Spraw Humanitarnych (OCHA) nazwało to „jednym z najpoważniejszych incydentów od rozpoczęcia operacji” sił izraelskich w Gazie. (AFP, 27 grudnia 2008).
Takie fakty sprawiły, że wybitni ludzie, tacy jak Jimmy Carter i Bill Moyers, zaczęli kwestionować izraelskie zachowanie. Foxman szybko określił Moyersa jako antysemitę. Ci, którzy sprzeciwiają się izraelskiej inwazji na Gazę lub okupacji przez nią terytorium palestyńskiego (przez ponad 40 lat) lub złemu traktowaniu przez nią wszystkich Palestyńczyków, otrzymują etykietę antysemicką. Wszelka krytyka Izraela rodzi taki opis.
Jednakże w rozmowach z żydowskimi obrońcami niedawnej inwazji na Gazę stwierdziłem, że są bardziej defensywni. Podczas jednej z kłótni zagorzały zwolennik Izraela zmienił temat. „Ale Izrael cieszy się wolnością słowa i prasy!”
Tak, niewielka mniejszość stanowczo krytykuje politykę izraelskiego rządu – tam, a nie tutaj, w Stanach Zjednoczonych, gdzie członek Kongresu określił atak izraelskiego lobby jako odpowiednik ugryzienia go przez pitbulla w nogę. Izraelski dziennik „Ha’aretz” podaje przykład takiej krytyki, zamieszczając artykuły potępiające ostatnią inwazję jako zarówno porażkę, jak i niemoralność (Gideon Levy, 19 lutego 2009). Podobna krytyka w amerykańskiej gazecie spowodowałaby, że Foxman i spółka zwołaliby główne konferencje prasowe w celu „ujawnienia antysemityzmu”. Kiedy Jimmy Carter opublikował w 2006 roku swoją książkę Palestine Peace Not Apartheid, krytyczną wobec polityki Izraela, Foxman powstrzymał się od oskarżenia byłego prezydenta o antysemityzm. „Podsycacie teorie spiskowe dotyczące nadmiernej władzy i kontroli Żydów” – napisał w liście. „Biorąc pod uwagę historię antysemityzmu, nawet w naszym wspaniałym kraju, jest to bardzo niebezpieczne”. (Shmuel Rosner, Ha’artez, 20 grudnia 2006)
Kiedy mniej wpływowi uczeni żydowsko-amerykańscy piszą książki lub wygłaszają wykłady atakujące politykę Izraela, zostają zwolnieni lub pozbawieni stanowiska. W 2007 roku rektor Uniwersytetu DePaul odmówił przyjęcia na stanowisko Normana Finkelsteina (syna ocalałych z Holokaustu), pomimo przychylnych rekomendacji wykładowców i studentów. W 2000 roku opublikował Przemysł Holokaustu: refleksje na temat wykorzystania cierpienia Żydów. Rektor Bard College niedawno zwolnił Joela Kovela, kolejnego uczonego cieszącego się międzynarodowym uznaniem. Do tej akcji zapoczątkowała książka Kowla z 2007 roku pt. „Pokonać syjonizm”.
W sprawie Finkelsteina działań domagał się ważny działacz syjonistyczny, profesor prawa z Harvardu Alan Dershowitz. Groził Finkelsteinowi procesami sądowymi po tym, jak Finkelstein oskarżył go o plagiat i kłamstwa – zarzuty udokumentowane w jego książce z 2005 roku Beyond Chutzpah: On the Misuse of Anti-Semitism and the Abuse of History. (University of California Press) Kovel zaatakował bojownika izraelskiego, Martina Pereca, wieloletniego redaktora „The New Republic”.
ADL poparła oba zwolnienia. W ubiegłych dziesięcioleciach ADL wibrowała ze złości z powodu antysemickich znaków namalowanych sprayem na ścianach łazienek w metrze. Teraz jej przywódca popiera platformę McCarthy’ego w swoim ukochanym Izraelu. Każdy, kto nie dostosowuje się do zaciekle prosyjonistycznego programu ADL, staje się narażony na oskarżenia o antysemityzm.
W latach 1998–2006 od czasu do czasu zapraszałem na kampus prelegentów, którzy krytykowali politykę Izraela. Nieuchronnie otrzymywałem wówczas listy, e-maile (kopie do Rektora Uniwersytetu) i telefony oskarżające mnie o stronniczość lub bycie „nienawidzącym siebie Żydem”.
"Jak możesz tak mówić?" Zapytałem jednego rozmówcę. – Nie znasz mnie.
„Wszyscy jesteście podobni, wy, którzy nienawidzicie Izraela” – odpowiedział mężczyzna.
„Jesteś Żydem nienawidzącym Żydów” – odpowiedziałem. „Nienawidzisz mnie i nie znasz mnie. Chciałbym, żebyś mógł usłyszeć swój własny głos.
„Rozpoznaję antysemitów, kiedy z nimi rozmawiam” – krzyknął do telefonu i odłożył słuchawkę.
„Niech żyje Izrael” – krzyczą amerykańscy fani. „Każdy, kto nie lubi naszego zespołu, jest antysemitą”.
Mam ochotę krzyczeć: „Wracajcie do Izraela, skąd nie przybyliście”.
Saul Landau jest członkiem IPS, autorem książki A BUSH AND BOTOX WORLD (Counterpunch) i reżyserem czterdziestu filmów dostępnych na DVD na stronie roundworldproductions.com