źródło: FAIR
Prezydent Donald Trump dał jasno do zrozumienia, że chciałby zakazać aplikacji do tworzenia filmów TikTok. Mimo że młodsi użytkownicy korzystają z niej głównie do tworzenia filmów muzycznych lub komediowych, Biały Dom wyraża obawy dotyczące platformy, ponieważ New York Times (8/1/20) wyjaśnił „ze względu na chińską własność aplikacji”: TikTok jest własnością firmy z Pekinu ByteDance. Administracja często oczerniała Chiny jako rywala, który zamierza osłabić Stany Zjednoczone za pomocą podstępnych środków.
Na wzór Trumpa zmienił kurs, deklarując, że byłby usatysfakcjonowany, gdyby firma została przejęta przez Microsoft (New York Times 8/3/20) – choć dodał, że spodziewa się, że skarb USA otrzyma obcięcie zysków, gdyż to jego groźba umożliwiła sprzedaż (BBC, 8/4/20).
Nacisk na TikTok zaskoczyło wielu: dlaczego rząd USA tak bardzo przejmuje się tak pozornie nieszkodliwą aplikacją? Powody wściekłości Trumpa są jednocześnie komiczne i przerażające. Z jednej strony Trump odkrył coś, co mogłoby wydawać się przypadkowym tematem medialnym, aby odwrócić uwagę od jego różnych problemów (spadające wyniki sondaży, rosnąca liczba przypadków Covid-19, załamanie gospodarcze), zjawisko, które sprzyja dokuczaniu satyrykom i gospodarzom talk-show. Ale głębszy problem polega na tym, że wykorzystuje swoją pozycję wykonawczą do walki i prób przejęcia kontroli nad grupą medialną pod pretekstem jej obcości, co stanowi zarówno zagrożenie dla wolności słowa i wolnej prasy, jak i pogłębia zadziorną sinofobię jego administracji .
I powód, na którym się skupił TikTok, wydaje się jasne, wynika z doniesień, że młodzi aktywiści internetowi używali go do organizowania fałszywych rezerwacji na jego wiec w Tulsie, co przyczyniło się do jego upokorzenia, gdy niewielka frekwencja nie dorównała jego chełpliwym oczekiwaniom. Wykorzystywanie przez Trumpa władzy rządu federalnego do karania mediów, które jego zdaniem naruszyły go, wpisuje się w niepokojący wzorzec pogardy dla ochrony prasy przewidzianej w Pierwszej Poprawce (FAIR.org, 8/1/20).
Media korporacyjne pomogły uderzyć w bęben TikTok, też. The Niezależny (12/3/19) zgłosiło twierdzenia, że aplikacja została załadowana chińskim oprogramowaniem szpiegującym. Znudzona Panda (6/25/20) poinformował o twierdzeniach, że TikTok, choć technicznie rzecz biorąc, nie jest to złośliwe oprogramowanie, z pewnością była „nikczemną” aplikacją, która była „wręcz zła”. Okazując ponadpartyjny gniew wobec chińskiego pochodzenia aplikacji, the Wzgórze (8/2/20) Wysłany dnia Twitter wideo przedstawiające sprzeciw przywódcy mniejszości w Senacie Charlesa Schumera TikTokobecność w USA. Bloomberg (7/14/20) zaalarmowała, że gromadzenie danych przez aplikację stanowi zagrożenie dla „bezpieczeństwa narodowego”.
Oskarżanie bezpłatnej aplikacji o eksplorację danych przypomina jednak napisanie nagłówka, że woda jest mokra. Facebook, Twitter i inne sieci są bezpłatne, ale ich właściciele ogromnie się wzbogacili, nie dzięki opłatom użytkowników, ale dzięki gromadzeniu danych, które użytkownicy upubliczniają, co jest niezwykle cenne dla współczesnego marketingu internetowego.
A właściwie książka Praca cyfrowa czyni sprawę że użytkownicy mediów społecznościowych angażują się w formę „playbor” (zabawa i praca), w ramach której aktywność rekreacyjna polegająca na korzystaniu z tych aplikacji tworzy materiały (dane i informacje), które są wykorzystywane w celach zarobkowych, czyniąc użytkownika rodzajem nieopłacanego pracownika tworzącego wartość. jako Washington Post (7/14/20) wyjaśnione, TikTok czy to nie różni się od Facebook pod tym względem.
Tym, co przyciąga uwagę administracji – i niektórych mediów – jest fakt, że TikTok jest chiński. I to sprawia, że jest to z natury podejrzane, podobnie jak serwis informacyjny rządu USA Radio Wolna Azja wskazał, gdy zamieścił na Twitterze karykaturę sugerującą, że chiński rząd korzysta z usługi czatu wideo Powiększenie szpiegować ludzi (FAIR.org, 4/17/20). Zatem narracja staje się jasna: kiedy korporacje z siedzibą w USA korzystają z aplikacji do gromadzenia danych o ludziach, jest to zwykła działalność, ale – jak wskazuje sugestia Trumpa, że Microsoft zakup aplikacji rozwiązałby problem – gdy robi to chińska firma, jest to wojna gospodarcza i polityczna.
Więc kiedy New York Times (6/21/20) zgłoszono, że TikTok użytkownicy organizowali się za pośrednictwem aplikacji w celu rezerwacji biletów na cieszący się dużym zainteresowaniem wiec Trumpa w Tulsie, pomagając w ten sposób przerzedzić tłum. Dało to Trumpowi pozwolenie na twierdzenie, że walczy z zagranicznymi wtargnięciami, podczas gdy w rzeczywistości był po prostu zdenerwowany swoim żenującym wiecem w ramach kampanii.
Wściekłość Trumpa na TikTok jest symptomem utraty przez prezydenta władzy. Rozmieszczenie wojsk federalnych w celu stłumienia protestów Black Lives Matter, forsowanie pomysłu opóźnienia wyborów i atak na pocztę amerykańską (co byłoby niezbędne podczas wyborów w czasie pandemii) to podręcznikowe przypadki niedoszłego autorytaryzmu, który czuje, że mury się zamykają. Swoją złość kieruje szczególnie do mediów, co zarówno odwraca uwagę od jego problemów, jak i pozwala mu przedstawiać relacje medialne na temat tych problemów jako po prostu przedłużenie jego opozycji politycznej.
Ruch przeciw TikTok, który jest używany głównie w celach rozrywkowych, można by odtworzyć w mediach opartych na faktach, których administracja nie toleruje. Na przykład Porcelana południowa Morning Post jest własnością firmy z siedzibą w Hangzhou Alibaba Group ; czy kilka artykułów redakcyjnych skierowanych przeciwko Trumpowi mogłoby uczynić z tej szanowanej gazety „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”? Nie jest to aż tak nie do pomyślenia, jak np New York Times (2/18/20) poinformował, że Departament Stanu USA ogłosił, że „pięć najważniejszych chińskich agencji informacyjnych — Xinhua, CGTN, Chińskie radio, China Daily oraz Codzienny Ludowa — będą oficjalnie traktowani jak funkcjonariusze obcego rządu.” Jak donosi gazeta, posunięcie to nadeszło,
w czasie, gdy administracja agresywnie działała na wielu frontach, próbując walczyć z czymś, co urzędnicy określają jako rozległe chińskie wpływy i operacje wywiadowcze w Stanach Zjednoczonych.
Niezależnie od tego, co ktoś myśli o tych organizacjach informacyjnych, zarówno postępowcy, jak i konserwatyści powinni zgodzić się, że rząd USA, w interesie wolności słowa i wolnej prasy, nie powinien ograniczać możliwości zagranicznych organizacji informacyjnych w zakresie relacjonowania wiadomości ani ograniczać tego, jakie informacje mogą konsumować Amerykanie .
A TikTok zakaz byłby kolejną odsłoną antychińskiego kozła ofiarnego, który Trump uczynił częścią swojej retoryki – Chiny są winne naszych problemów gospodarczych i to one są przyczyną pandemii, oświadczył swojej bazie bez dowodów. Zaatakował nawet Amerykanów pochodzenia chińskiego CBS dziennikarka Weijia Jiang, sugerując, że jest lojalna wobec Pekinu (CNN, 5/12/20). To poniżanie rzeczywistości podsyca antyazjatycki rasizm. Jak CBS (7/2/20) zgłoszono ponad 2,000 przypadków przestępstw z nienawiści wobec Amerykanów pochodzenia azjatyckiego podczas pandemii.
Jest tu inny wątek. Jak zauważył współpracownik FAIR Alan MacLeod Twitter (8/3/20), MicrosoftCeny akcji spółki wzrosły po tym, jak Trump zmienił kierunek, co wskazuje, że groźby Trumpa były częścią sponsorowanego przez rząd wrogiego przejęcia zagranicznego przedsiębiorstwa. Pomijając jakąkolwiek debatę gospodarczą na temat takiego protekcjonizmu, pomysł, że mógłby on wykorzystać ten model przeciwko innym formom mediów, nie jest żartem.
To, że Trump atakuje niektórych młodych ludzi tworzących teledyski, jest rzeczywiście rodzajem absurdu, jakiego użyła jego administracja, który sprawia, że satyra jest prawie niemożliwa, ale wolność słowa i antyazjatyckie konsekwencje tego posunięcia są realne i niebezpieczne. Fakt, że część mediów i Partii Demokratycznej pomogła Trumpowi w tej kwestii, tylko umacnia tę obawę.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna