W całej Europie nasilają się protesty w związku z rosnącymi cenami gazu, nie ma tu wyjątku w Niemczech. Politycy starają się winić za zaistniałą sytuację wojnę prezydenta Rosji Władimira Putina z Ukrainą lub, alternatywnie, sankcje nałożone przez Europę.
Ale czy tak jest? Jak ekosocjaliści powinni podejść do powiązanych ze sobą kwestii klimatu, wojny, cen gazu i solidarności międzynarodowej?
Zielona Lewica Federico Fuentesa omawiał te kwestie z Christiana Zellera, profesor geografii ekonomicznej i członek rady redakcyjnej niemieckojęzycznego czasopisma, emancypacja — Journal for Ecosocialist Strategy. Zeller jest także autorem Rewolucja klimatyczna: dlaczego potrzebujemy ekosocjalistycznej alternatywy (dostępne w języku niemieckim).
Zacznijmy od tego, jak ważne były powiązania gazowe między Niemcami a Rosją?
Od 1973 r., kiedy Niemcy Zachodnie i Wschodnie rozpoczęły import gazu ziemnego z Rosji, znaczenie rosyjskiego gazu ziemnego dla Niemiec stale rośnie. Do 2020 r. stanowił on około 54–55% gazu ziemnego zużywanego w Niemczech.
Dla niektórych sektorów niemieckiego przemysłu zapewnienie dostępu do taniego gazu ziemnego z Rosji było celem strategicznym, gdyż miało kluczowe znaczenie dla konkurencyjności rynku. Z drugiej strony Niemcy były ważne dla Rosji jako jej największy importer gazu.
Do tego dodać można gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przy czym ten ostatni pozwoliłby Niemcom stać się swoistym hubem gazowym służącym do dystrybucji rosyjskiego gazu w Europie. Co ważne, gazociąg Nord Stream ominął Ukrainę, gdzie przebiegał tradycyjny gazociąg Wschód-Zachód służący do przesyłu gazu.
Ale ta trwająca od kilkudziesięciu lat orientacja dobiegła końca z powodu wojny – przynajmniej na razie.
Czy to zerwanie w stosunkach wraz z sankcjami nałożonymi na Rosję wyjaśnia, dlaczego ceny gazu rosną?
Wielu prawicowych polityków i partii, takich jak AfD [Alternatywa dla Niemiec], twierdzi, że rosnące ceny gazu wynikają z sankcji. Empirycznie nie jest to prawdą: ceny rosły już przed wojną. Wojna jest czynnikiem przyczyniającym się do tego, ale tylko tym.
Twierdzę, że podstawową przyczyną wzrostu cen jest kryzys transformacji energetycznej, przed którym stoją Niemcy.
Z jednej strony przedsiębiorstwa zajmujące się paliwami kopalnymi bardzo ostrożnie inwestowały, biorąc pod uwagę obawy dotyczące perspektyw na przyszłość w związku z transformacją energetyczną [odejściem od paliw kopalnych].
Z drugiej strony przedsiębiorstwa zajmujące się energią odnawialną nie inwestują wystarczająco dużo. Ponadto państwa nie inwestują wystarczająco w transformację energetyczną. Ten ogólny brak inwestycji spowodował niedobory w czasie, gdy popyt stale rośnie. To są podstawowe przyczyny rosnących cen.
Warto dodać, że to Putin wstrzymał dostawy gazu do Europy, a nie Niemcy czy inne kraje Europy Zachodniej. Niemieckie pieniądze płynęły do Rosji stale, aż do czasu, gdy Putin wstrzymał dopływ gazu.
Dlaczego Putin zdecydował się na taki krok? Oczekiwał, że będzie mógł wpłynąć na debatę polityczną w Niemczech i Europie Zachodniej. Ale nie zadziałało tak, jak miał nadzieję, ponieważ większość ludzi czuje pewną solidarność z Ukrainą.
Jak to wszystko wpłynęło na stanowisko Niemiec wobec Putina i wojny? Czy to prawda, że Niemcy właśnie poszły w ślady Stanów Zjednoczonych?
Z bardziej strategicznego punktu widzenia, zamiast prowadzić agresywną politykę wobec Rosji, główne niemieckie grupy kapitalistyczne tradycyjnie promowały dobre stosunki w celu pokojowego podboju rosyjskiego rynku.
Nawet po aneksji Krymu przez [Putina] stosunki między obydwoma pozostały stabilne. W zakresie sprzedaży broni powiązania Niemiec z Rosją były silniejsze niż Niemcy z Ukrainą.
Niemiecka klasa kapitalistów chciała, aby te stosunki były kontynuowane. Ale wojna pokazała, że Putin ma swój własny projekt.
Ani Putin, ani Niemcy, ani Stany Zjednoczone nie spodziewały się poziomu oporu, jaki zaobserwowaliśmy ze strony narodu ukraińskiego wobec tego projektu.
Zmusiło to wszystkich do rekonfiguracji swoich stanowisk. Niemcy są obecnie zależne od innych źródeł energii, takich jak dostawy LNG [skroplonego gazu ziemnego] z USA, ale także z innych źródeł.
Nie widzę jednak żadnego dowodu na to, że podporządkowali się interesom USA; nadal mają swoje własne interesy.
Czy zatem Niemcy w tej wojnie podążają inną linią niż USA?
W niemieckiej klasie rządzącej istnieją różne wrażliwości, nie jest ona jednolita. Ale najbardziej wiarygodne stanowisko jest takie, że chcą, aby ta wojna zakończyła się raczej wcześniej niż później.
Już w czerwcu, gdy sytuacja Ukrainy była trudniejsza, pojawiły się publiczne oświadczenia szefów międzynarodowych firm, takich jak Volkswagen i BASF, w których argumentowali za koniecznością wyjścia z wojny i stwierdzali, że Niemcy muszą rozważyć, w jaki sposób mogłyby ponownie ustanowić nowe stosunki z Rosją.
Teraz sytuacja stała się dla nich trudniejsza [argumentować w tej sprawie], ponownie z powodu ukraińskiego oporu, który ostatnio zyskuje na sile.
Nie wykluczam, że niektóre frakcje niemieckiej klasy kapitalistów postrzegają wojnę jako szansę na istotne osłabienie rosyjskiego reżimu. Jednak dla większości z nich najważniejszym celem jest znalezienie sposobów na ponowne nawiązanie interesów z Rosją.
Radykalne siły prawicowe organizują protesty przeciwko rosnącym cenom gazu w całej Europie. Co możesz nam powiedzieć o protestach w Niemczech?
Miały miejsce demonstracje organizowane przez naprawdę reakcyjne siły prawicowe, głównie na terenie dawnych Niemiec Wschodnich. Były one dość duże, liczyły kilka tysięcy osób i rozprzestrzeniły się na małe miasteczka, co jest niezwykłe.
Należy to postrzegać jako realne zagrożenie, ponieważ siły te próbują wykorzystać eksplozję cen gazu do organizowania masowych protestów i osadzania się w społeczeństwie.
Pojawiły się także różne inicjatywy lewicowe.
Jedna z nich wzięła swoją nazwę od hasła rewolucji rosyjskiej „Chleb, ziemia i wolność”, przeformułowując je na „Ogrzewanie, chleb i wolność”. Zainicjowali go ludzie wokół [parlamentarz Die Linke (lewicy) i przywódczyni prawicowej frakcji partii] Sahry Wagenknecht.
Ma bardzo minimalistyczną platformę społecznościową z czterema żądaniami, z których głównym jest ograniczenie cen gazu.
Rzecznicy kampanii uczynili sankcje wobec Rosji głównym tematem swojej kampanii, argumentując potrzebę negocjacji pokojowych i zniesienia sankcji. Zasadniczo opowiadają się za proprzemysłowym stanowiskiem [że rosyjski gaz jest niezbędny dla niemieckiego przemysłu] i bronią stanowiska Rosji w sprawie wojny.
Odrębną inicjatywę zainicjowało niemieckie wydanie jakobin. Przyjęła nazwę brytyjskiej kampanii „Dość, choć pod innymi względami jest zupełnie inna”.
Ma sześć prostych żądań: 1000 euro dla każdego w zimie na ciepłe ubrania itp.; podwyżki płac; ograniczenie cen gazu; szerokie zapotrzebowanie na większą kontrolę społeczną nad systemem energetycznym; zwiększone podatki od firm; oraz przedłużenie biletu o wartości 9 euro, który umożliwia nieograniczone podróżowanie pociągami regionalnymi o miesiąc poza bieżący okres 9 miesięcy, aby uwzględnić lato.
Kampania nie mówi nic o wojnie ani sankcjach. Aktywiści Die Linke podjęli tę kampanię w niektórych miastach.
Inną, znacznie szerszą inicjatywę podjęły główne związki zawodowe, organizacje ekologiczne oraz ATTAC, organizacja krytyczna wobec globalizacji.
Z jednego punktu widzenia ich platforma jest bardziej minimalistyczna: na przykład żądają 500 euro, a nie 1000 euro. Ale w innym sensie są bardziej integrujący w swojej wizji. Inicjatywa ta mówi o kryzysie ekologicznym, dlatego wspiera ją [szkolna grupa strajku klimatycznego] Fridays for Future. Wyrażają też w sposób bardzo ogólny swoją solidarność z narodem ukraińskim.
Inicjatywom bardziej tradycyjnej lewicy brakuje tego ekologicznego wymiaru, co jest problematyczne. Pokazuje, że nie ma prawdziwego związku pomiędzy ruchem klimatycznym – w szczególności młodymi ludźmi, którzy temu ruchowi przewodzą – z jednej strony, a solidarnością z ukraińskim ruchem oporu z jednej strony i bardziej tradycyjną lewicą z drugiej strony.
Jednak związek między wojną a zmianami klimatycznymi wydaje się niezwykle oczywisty. Jak powinna wyglądać reakcja ekosocjalistów w tym scenariuszu?
Perspektywa ekosocjalistyczna musi integrować trzy powiązane ze sobą elementy.
Pierwsza to zabezpieczenie społeczne ludzi i obrona płacy realnej. Wiele z tych inicjatyw skupia się na tym, co jest dobre. Ważne jest żądanie podwyżek płac. Musimy jednak uwzględnić także inny aspekt, o którym rzadko się wspomina, a na którym należy się skupić, a mianowicie rozbudowę infrastruktury społecznej.
Jaki jest najlepszy sposób na zbiorową ochronę ludzi? Broniąc i ulepszając infrastrukturę społeczną: mieszkalnictwo, służbę zdrowia, szeroko pojętą opiekę, transport publiczny, oświatę. Ogólnie rzecz biorąc, potrzebujemy miast położonych na krótszych dystansach.
Taka perspektywa zaczyna uwzględniać wymiar ekologiczny, ponieważ poprawiając infrastrukturę społeczną, zmniejszamy przepustowość materiałów i energii w społeczeństwie.
Drugim elementem jest kwestia ekologiczna. Niektórzy na lewicy nie w pełni rozumieją pilność sytuacji ekologicznej. Podchodzą do kwestii ekologicznej w sposób powierzchowny, jakby to był tylko dodatek: Jeśli dodatek działa, to dobrze; jeśli tak nie jest lub jest to zbyt skomplikowane, po prostu to rezygnują. Jednak kwestię ekologii należy uwzględnić we wszystkim, co robimy.
Oznacza to, po pierwsze, przezwyciężenie kryzysu transformacji energetycznej poprzez przyspieszenie przejścia na odnawialne źródła energii, zamiast sięgać po rosyjski gaz, jak zalecają grupy branżowe i Sahra Wagenknecht.
Po drugie, co równie ważne, oznacza to ogromne zmniejszenie przepustowości materiału i zużycia energii. Wymaga to całkowitej konwersji przemysłu, łącznie z likwidacją niektórych gałęzi przemysłu.
Trzecim elementem jest solidarność międzynarodowa. W ogólnym sensie oznacza to wzięcie pod uwagę, że kraje imperialistyczne mają wobec reszty świata ogromny dług ekologiczny. Redukcja emisji dwutlenku węgla w naszych krajach musi nastąpić znacznie szybciej niż gdzie indziej.
W bardziej konkretnym, bezpośrednim sensie ruch musi wyrazić swoją solidarność z Ukraińcami stawiającymi opór rosyjskiej okupacji. Należy zaznaczyć, że reżim Putina w dużej mierze opiera się na dochodach z branży paliw kopalnych.
Musimy zintegrować te trzy filary. Niestety tradycyjna lewica skupiła się tylko na jednym filarze – społecznym – i to z bardzo minimalistycznej perspektywy. To tak, jakby myśleli, że ponieważ siły lewicy są słabe, musimy wysunąć proste żądania – rodzaj społecznego populizmu – w nadziei, że zmobilizuje to ludzi i pomoże lewicy zdobyć wpływy przeciwko prawicy.
Nie jestem przekonany, że takie podejście zadziała. Wiele osób dostrzega pilną potrzebę zajęcia się rosnącymi cenami energii, ale jednocześnie dostrzega, że nie jest to łatwy problem do rozwiązania. Rozumieją, że nie można rozwiązać tego problemu, po prostu narzucając górne progi cenowe, ponieważ oznacza to jedynie dotowanie przedsiębiorstw przez państwo w formie różnicy.
Dlatego potrzebujemy znacznie bardziej kompleksowego podejścia, które ma na celu również zmniejszenie zużycia energii i radykalne środki ekologiczne.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna