„W chwili, gdy klimat polityczny dla pracowników jest znacznie mniej gościnny niż w szczytowym okresie Nowego Ładu, kiedy prawicowy etnonacjonalizm konkuruje o lojalność klasy robotniczej, podtrzymując i rozszerzając zdobycze ostatnich lat bojowości będzie wymagało starannego opracowania strategii i głębokiego zaangażowania politycznego”.
W 2023 r. przez amerykańską klasę robotniczą przetoczyła się niezwykła fala bojowości szkoły i uczelnie, opieki zdrowotnej instytucje i Hollywood, W gościnność przemysł i samorząd, a co najbardziej dramatyczne, w przypadku producentów samochodów Wielkiej Trójki seria głośnych strajków poruszyła wyobraźnię narodu i przypomniała elitom korporacyjnym, wybranym urzędnikom i społeczeństwu, że gdy pracownicy zjednoczą się, wykazując się kreatywnością i determinacją, nadal mają siłę, aby zwyciężyć znaczną poprawę ich wynagrodzeń, warunków pracy i standardów życia.
Lewica robotnicza zapowiadała powrót strajku już wcześniej, zwłaszcza w okresie „Czerwonego Państwa” strajki nauczycieli w latach 2018 i 2019 oraz podczas „Strajkujący„fala mini-strajków w 2021 r. Ale rok 2023 był inny. Według Biura Statystyki Pracy, całkowita liczba strajków nie była duża – 33 duże strajki, w których uczestniczyło co najmniej 1,000 pracowników. Porównajmy to ze średnią 304 dużych strajków każdego roku od 1950 do 1980, rok przed zwolnieniem przez prezydenta Reagana ponad 11,000 17 strajkujących kontrolerów ruchu lotniczego, co zapoczątkowało spadek bojowości przemysłowej, co praktycznie wyeliminowało strajk z taktycznego arsenału robotników. Jednak zeszłoroczne strajki kosztowały pracodawców prawie 1980 milionów dni straconego czasu pracy, najwięcej w jakimkolwiek roku od 80 r. i około XNUMX% średniej rocznej sumy w dekadzie poprzedzającej zniszczenie PATCO (Organizacji Zawodowych Kontrolerów Ruchu Lotniczego).
Co ważniejsze, strajki z 2023 r. były głośne i odważne taktycznie; zdobyli przytłaczające poparcie społeczne i zapewnili zaangażowanym pracownikom ogromne zyski. Jako całość pokazały, że nawet w wąskich ramach konwencjonalnych rokowań zbiorowych po II wojnie światowej zorganizowani pracownicy mogą osiągnąć ogromne zyski, które są poza zasięgiem pracowników spoza związków zawodowych.
Jest prawdopodobne, że miliony pracowników spoza związków zawodowych zwróciły na to uwagę. Jednak przejście od roku głośnych strajków do budowania władzy politycznej klasy robotniczej, nie mówiąc już o przekształceniu polityki USA, nie nastąpi automatycznie.
2023: Punkt zwrotny?
Fala strajków w 2023 r. osiągnęła swój szczyt we wrześniu i październiku, kiedy nowo wybrane kierownictwo United Auto Workers (UAW) zorganizowało falę ukierunkowanych strajków we wszystkich trzech głównych amerykańskich producentach samochodów. Ostatecznie do linii pikiet dołączyło prawie 54,000 44 pracowników GM, Forda i Stellantisa – około jednej trzeciej wszystkich członków UAW w tych trzech firmach. Nazywając tę strategię „strajkiem w stójce” – tak jak członkowie byli gotowi „wstać” w solidarności w każdej chwili, gdy zespoły negocjacyjne zdecydowały się rozszerzyć strajk – UAW starało się przywołać swój największy historyczny moment, transformację 1937 okupacji Flint w 1 r., aby pracodawcy nie odgadli, gdzie wyląduje następny strajk. Strategia ta miała dodatkową zaletę w postaci zachowania prawie XNUMX miliarda dolarów związkowego funduszu strajkowego, który zostałby wyczerpany w ciągu kilku miesięcy, gdyby pracownicy wszystkich trzech pracodawców jednocześnie odeszli.
Shawn Fain, nowo wybrany prezydent UAW, wyłonił się jako autentyczny trybun gniewu i aspiracji klasy robotniczej podczas konfrontacji z Wielką Trójką, podobnie jak Walter Reuther przez dziesięciolecia po drugiej wojnie światowej. Publiczne uzasadnienie strajku przez związek opierało się bezpośrednio na lewicowo-populistycznym dyskursie, który wyłonił się z ruchu Occupy Wall Street ponad dziesięć lat temu i który był podnoszony przez Berniego Sandersa i inne postępowe siły Partii Demokratycznej od 2015 r. Strajk UAW nie byłaby prostą walką o poprawę kontraktów dla 150,000 XNUMX członków związku Wielkiej Trójki. Byłaby to raczej walka z utrzymującymi się nierównościami gospodarczymi i chciwością korporacji w imieniu wszystkich ludzi pracy.
„To decydujący moment dla naszego pokolenia” – wyjaśnił Fain w pierwszy z serii filmów wyjaśnianie członkom i społeczeństwu strategii „strajku stand-up”. „Stańmy w obronie siebie i klasy robotniczej. Stańmy w obronie przyszłych pokoleń. Stańmy w obronie sprawiedliwości gospodarczej i społecznej. Wstańmy i jeszcze raz razem twórzmy historię.”
Uderzenie było niezwykle skuteczne. Przywódcy odważnie zażądali, aby Wielka Trójka wycofała się z dziedzictwa trwającego dziesięciolecia negocjacji w sprawie koncesji, podniosła płace zgodnie z ogromnymi podwyżkami przyznanymi dyrektorom generalnym w ostatnich latach, a nawet – w przypadku Stellantis – zmieniła decyzję o zamknięciu dużej spółki zakład produkcyjny w Illinois. Związek zatriumfował, spełniając większość tych żądań, wygrywając podwyżki wynagrodzeń ogółem o prawie 30% w ciągu 4-letniej umowy i praktycznie eliminując dwupoziomowe traktowanie dziesiątek tysięcy pracowników zatrudnionych od czasu pomocy dla przemysłu w 2009 r. – przy czym niektóre z nich pracownikom zagwarantowano aż 150% podwyżki płac przez cały okres obowiązywania umowy. Związkowi udało się przywrócić świadczenia z tytułu kosztów utrzymania zlikwidowane 15 lat temu.
Stellantis zgodził się na odwrócenie zamknięcia fabryki w Belvidere w stanie Illinois; wraz z GM zobowiązała się również do objęcia umową ramową tysięcy pracowników fabryk akumulatorów. Ford zapowiedział wielomiliardowe inwestycje w zakłady, które będą produkować samochody w pełni elektryczne i hybrydowe, podobnie jak General Motors.
Ten kontrakt „jest punktem zwrotnym w wojnie klasowej, która szaleje w tym kraju od 40 lat” – stwierdził Fain w nagraniu wideo opublikowanym po ogłoszeniu ugody z Fordem. Strajk UAW w 2023 r. całkowicie zawładnął antykorporacyjnym populistą Zeitgeist że sam Prezydent Stanów Zjednoczonych zgodził się wziąć udział w pikiecie, co było wydarzeniem bezprecedensowym, które wydawało się niemal szokujące dla tych z nas, przyzwyczajonych do dziesięcioleci dwuznaczności Partii Demokratycznej, ilekroć robotnicy pytali: „Po której stronie jesteście?”
Ale twierdzenie Faina, że strajk UAW stanowi „punkt zwrotny w wojnie klasowej”, rodzi także pytanie, co nastąpi po roku niezwykłej bojowości robotniczej. Więcej bojowości? Fala organizowania się masowego? Szerzenie się „świadomości klasowej”? Pojawienie się postępowego ruchu politycznego zakorzenionego w klasie robotniczej?
Z pewnością dla lewicy robotniczej ruch robotniczy zawsze oznaczał coś więcej niż tylko wkładanie większych pensji do kieszeni zorganizowanych pracowników, coś więcej niż wyższe emerytury lub bezpieczniejsze warunki pracy – nawet jeśli te cele zajmują nas na co dzień. W przeciwieństwie do „czystego i prostego unionizmu” tradycji przywódcy AFL Samuela Gompersa, postępowcy związkowi aspirują do zbudowania ruchu wystarczająco silnego, aby uporządkować społeczną równowagę sił, aby umożliwić społeczeństwo, w którym klasa robotnicza i jej sojusznicy mogą sprawować „władzę rządzącą”, by zapożyczyć określenie, którego ludzie z Grassroots Power Project używają do określenia tego, co powinno być politycznym aspiracją lewicy.
GPP definiuje „władzę rządzenia” jako „zdolność do zdobycia i utrzymania władzy w wielu obszarach podejmowania decyzji, tak aby zmienić strukturę władzy w zarządzaniu i ustanowić nowy zdrowy rozsądek w zakresie rządzenia”. Oznacza to znacznie więcej niż zwykłe wybranie garstki prozwiązkowych urzędników. Wymaga zbudowania robotniczego ruchu społeczno-politycznego zdolnego do rywalizacji o władzę nie tylko na arenie legislacyjnej, ale także w organach administracyjnych państwa, w sądownictwie i na arenie ideologii – a przy tym zbudowania nowy, szeroko rozpowszechniony „zdrowy rozsądek”, który przedkłada potrzeby większości nad interesy nielicznych.
Jaki jest zatem związek bojowości w miejscu pracy z tym ambitnym, długoterminowym projektem? W jaki sposób nasilenie strajków w 2023 r. może przyczynić się do budowy silniejszego ruchu społecznego i politycznego robotników?
Od bojowości robotniczej do bojowości politycznej – czy nie
Od dawna jest to lewicowy artykuł wiary, który twierdzi, że strajki radykalizują politycznie pracowników i dlatego są prekursorem powstania postępowych ruchów politycznych kierowanych przez klasę robotniczą. Klasyczne marksistowskie stwierdzenie na ten temat pojawia się w roku 1844 Fryderyka Engelsa Stan klasy robotniczej w Anglii. „Strajki są szkołami wojskowymi robotników” – pisał Engels – „w których przygotowują się do wielkiej walki, której nie można uniknąć… [A] szkoły wojny, związki są niezrównane”.
Istnieje wiele powodów. Po pierwsze, pracownicy często okazywali ogromną wrogość wobec swoich szefów, nie przyjmując szerszego, postępowego, a tym bardziej radykalnego światopoglądu. Tożsamość polityczna pracowników nie kształtuje się wyłącznie ani nawet przede wszystkim w miejscu pracy; mogą postrzegać siebie jako katolików, ewangelików, Żydów, białych, Latynosów, Czarnych, Azjatów, posiadaczy broni, Irlandczyków, Włochów, właścicieli domów lub podatników w tym samym czasie lub nawet wcześniej, gdy identyfikują się jako bojownicy.
Co więcej, bojowość nie toczy się w próżni. Wpływ strajków na społeczeństwo – i ich znaczenie polityczne – zależy od kontekstu społeczno-gospodarczego i politycznego – stanu gospodarki, wpływu ruchów i organizacji lewicowych i postępowych, sympatii społecznej, poziomu ostrej reakcji lub represji.
Wątły związek między bojówką przemysłową a postępową polityką uświadomiłem sobie szczegółowo w 2016 r., kiedy ci sami pracownicy Verizon, którzy gromadzili się z Berniem Sandersem oraz organizowali pikiety i demonstracje bojowników podczas strajku trwającego siedem tygodni w kwietniu i maju, głosowali dla Donalda Trumpa w znacznych ilościach w listopadzie tego roku. Sondaże wyjściowe przeprowadzone przez Communications Workers of America (CWA) wykazały, że w całym kraju 54% jej członków, którzy byli białymi mężczyznami w wieku powyżej 50 lat – czyli dokładnie z tej samej grupy demograficznej, z której pochodzą lokalne związki zawodowe i kierownictwo fabryki jednostki negocjacyjnej Verizon – głosowało na Trumpa w tamtym roku.
Jak wyjaśnił mi to John Dempsey, były prezes lokalu Verizon na Brooklynie, a obecnie urzędnik CWA (i weteran pięciu strajków w nowojorskiej firmie telefonicznej w latach 1989–2016):
Nie sądzę, że strajki, których doświadczyłem, nie sądzę, żeby kogokolwiek zmieniły lub zainspirowały do przyłączenia się do ruchów [społecznych] i tym podobnych. Myślę, że prawdopodobnie istnieje taki egoizm: „Zrobię to, bo ostatecznie mi to pomoże”. Albo jesteś naprawdę postępowy i wychodzisz na ulice w imię innych ludzi, albo nie. Nie sądzę, że strajk cię do tego popchnie. Moim zdaniem nie twierdzę, że nie zmieniło to tu i tam, ale nie zauważyłem zmiany w ogólnym członkostwie w postaci bycia bardziej postępowym w wyniku uderzania, jakiegokolwiek strajku, w jakim brałem udział.
Formowanie się świadomości politycznej robotników jest oczywiście niezwykle złożone. Znaczna część najnowszych dokumentów badawczych przeprowadzonych przez związki zawodowe wywierać wpływ na poglądy polityczne swoich członków w kierunku postępowym, jak to zwykle robią członkowie związku bardziej zaangażowany politycznie niż pracownicy niebędący członkami związku zawodowego i że mają taką tendencję wykazują niższy poziom niechęci rasowej. Nietrudno też zrozumieć atrakcyjność Trumpa, zwłaszcza w 2016 r. Jego wściekły prawicowy populizm, w połączeniu z niszczeniem „zabijających miejsca pracy” umów o wolnym handlu promowanych przez neoliberalnych Demokratów i jego wystudiowane milczenie na temat wszelkich proponowanych cięć w ubezpieczeniach społecznych i Medicare, zaapelował do członków związku, którzy mają dość Demokratów, którzy często wydawali się brać ich głos za pewnik.
Mimo to granice wpływu związku i doświadczenia bojowości na światopogląd polityczny członków są realne. Jak dodaje Dempsey, perspektywy polityczne pracowników są często ustalane na długo przed przybyciem do pracy, nie mówiąc już o uczestnictwie w strajku:
Jeśli mnie zapytasz, dom jest prawdopodobnie najważniejszą rzeczą, która kształtuje poglądy polityczne ludzi. Nie udaję, że jestem ekspertem czy analitykiem politycznym, ale ludzie głosują we własnym interesie, zamiast głosować na sprawę, grupę czy ruch. Jeśli ludzie myśleli, że umieszczenie tam Trumpa podwoi ich 401(k), nie obchodziło ich, że imigranci stają się ofiarami przemocy, jeśli rada pracy jest pełna ludzi, którzy ostatecznie będą wydawać orzeczenia, które będą pieprzone zranić ich, ale nie są wyrafinowani, aby o tym wiedzieć. Powtarzam: nie jestem ekspertem, ale myślę, że Twoje poglądy polityczne… kształtują się bardzo wcześnie w Twoim życiu, w Twojej przynależności lub z tym, z czym się identyfikujesz.
Dalsze dowody przypadkowego związku między bojówką przemysłową a rozwojem postępowych ruchów politycznych można znaleźć w niektórych z największych fal strajków w przeszłości. Ogromna liczba robotników przystąpiła do pikiet po obu wojnach światowych w XX wieku, ale w każdym przypadku zmieniająca się powojenna koniunktura polityczna szybko spowodowała odwrót ruchu robotniczego.
W 1919 roku, u szczytu ogólnoświatowej fali radykalnego powstania i niepokojów przemysłowych, wywołanych katastrofą I wojny światowej i rewolucją bolszewicką w Rosji, strajkowało aż 22.5% wszystkich robotników w USA. Było to wówczas około 4.1 miliona pracowników; dziś 22.5% siły roboczej przełożyłoby się na prawie 38 milionów pracowników – około 80 razy więcej niż liczba pracowników, którzy strajkowali w USA w 2023 r. A jednak pomimo tego niemal niewyobrażalnego wzrostu, zaledwie trzy lata później połączenie intensywnych działań antyradykalnych i anty- -represje pracownicze i ostra powojenna recesja pozbawiły ruch robotniczy zdobyczy wojennych i uczyniły go wyczerpaną i marginalizowaną siłą na kolejne 15 lat.
Jak David Montgomery podsumował stan ruchu robotniczego w latach dwudziestych XX wieku, „amerykańska bojowość robotnicza… [była]… deflowana, związkowcy [byli] w dużej mierze wykluczeni z większych przedsiębiorstw korporacyjnych, a lewe skrzydło ruchu robotniczego [było] odizolowane od efektywnego wpływu masy.”
Podobną historię można opowiedzieć o wielkiej fali strajków po II wojnie światowej w latach 1945 i 1946, która objęła także ponad cztery miliony robotników i tylko w styczniu i lutym 43 roku straciła prawie 1946 miliony dni pracy. Tej zimy, w szczytowym okresie, strajkowało aż 25% wszystkich członków związków zawodowych w Kongresie Organizacji Przemysłowych (CIO). W General Motors UAW potraktował swój 113-dniowy strajk jako walkę w imieniu wszystkich amerykańskich ludzi pracy, żądając, aby GM „otworzył księgi”, aby udowodnić, że kierownictwo może sobie pozwolić na podwyżkę płac o 30% bez żadnych podwyżek cen.
Jednak socjaldemokratyczne aspiracje Waltera Reuthera zostały pokrzyżowane zarówno przez bezkompromisowość kierownictwa, jak i wewnętrzne działy CIO, a fala strajków wywołała antyzwiązkową reakcję, która doprowadziła do wyboru Kongresu Republikanów w 1946 r. W 1947 r. Kongres uchwalił ustawę Tafta-Hartleya Należy pokonać weto prezydenta Trumana, a wewnętrzna kampania mająca na celu pozbycie się z CIO przywódców związkowych powiązanych z komunistami nabrała coraz większego rozmachu.
Wraz z zahamowaniem reform społecznych przez ostre przesunięcie amerykańskiej polityki w prawo, przygotowana została scena dla konsolidacji nowoczesnego, opartego na firmach systemu rokowań zbiorowych, w ramach którego przemysłowy ruch robotniczy w dużej mierze porzucił walkę o ogólnoklasowe świadczenia społeczne, takie jak powszechne opieki zdrowotnej i skupił się na zdobyciu prywatnego państwa opiekuńczego dla uzwiązkowionych pracowników. Krytycznym punktem zwrotnym był „Traktat Detroit” zawarty przez UAW w 1950 r., wraz z przełomowymi korzyściami w zakresie świadczeń emerytalnych i opieki zdrowotnej.
Związek między bojówką warsztatową a postępową polityką jest jeszcze bardziej kruchy 75 lat po utrwaleniu obecnego systemu rokowań zbiorowych. W tym przypadku kluczowe znaczenie ma zrozumienie podwójnego, sprzecznego charakteru rokowań zbiorowych.
Z jednej strony negocjacje zbiorowe są głęboko demokratyczne i dają pracownikom, zwłaszcza tym, którzy należą do silnych i bojowych związków zawodowych, niezwykły wpływ na ich codzienne warunki w pracy, w jaskrawym przeciwieństwie do tych, którzy pracują w warunkach jednostronnie narzuconych przez szefów w niezwiązkowych zakładach pracy. Z drugiej strony negocjacje zbiorowe w firmach promują wąską, sektorową i egoistyczną koncepcję celów związku, w której bezpośrednie warunki zatrudnienia członków związku stają się główną, jeśli nie jedyną troską obu członków jak i przywódców związkowych.
W przypadku braku przywództwa, które potrafiłoby wyrazić alternatywną, zorientowaną klasowo wizję, ta wąska perspektywa ma tendencję do przyćmiewania szerszej, postępowej wizji wzmocnienia społecznego klasy robotniczej i może zniechęcić maleńką zorganizowaną frakcję klasy robotniczej od zdecydowanej większości, która jest niezorganizowana
Uczenie się na podstawie praktyki politycznej CIO
Jeśli powiązanie między bojowością a postępową polityką nie jest automatyczne, co przywódcy i aktywiści mogą zrobić, aby zmaksymalizować prawdopodobieństwo, że strajki w 2023 r. pomogą pobudzić ruch społeczny i polityczny na rzecz wzmocnienia pozycji klasy robotniczej? Precedensy z lat 1919 i 1946 mogą nie być zbyt obiecujące, ale nadzieję – i strategiczny wgląd – można znaleźć w doświadczeniach z lat 1936 i 1937, kiedy fala strajków okupacyjnych zrodziła CIO i przyczyniła się do restrukturyzacji amerykańskiej polityki na dwa lata pokolenia.
Jak twierdzi historyk Steve Fraser w wnikliwy sposób ostatni wywiad w jakobin„CIO [był] w pewnym sensie… fenomenem politycznym. Oznacza to, że wyłania się i konsoliduje w szerszym kontekście politycznym, kontekście Nowego Ładu”.
Rzeczywiście, CIO ugruntował swoją pozycję zarówno jako kampania organizacyjna, jak i społeczno-keynesowski ruch polityczny mniej więcej jednocześnie w 1936 roku. Pod przewodnictwem Sidneya Hillmana z Clothes Workers i Johna L. Lewisa z Mineworkers, CIO założył Partyjną Ligę Bezpartyjną (LNPL) w maju 1936 r. (z udziałem kilku związków AFL), zaledwie kilka miesięcy po pierwszym poważnym wybuchu strajków okupacyjnych, które zdobyły uznanie związku pracowników branży gumowej w Akron w stanie Ohio. LNPL stanowiło ostre zerwanie z niechęcią AFL do angażowania się w partyzancką politykę; historycznie decydował się „nagradzać swoich przyjaciół i karać wrogów” w oparciu o analizę każdego przypadku z osobna i unikał instytucjonalnych sojuszy wyborczych.
LPNL zebrała 600,000 13 dolarów od samego United Mineworkers of America – ponad 34,000 milionów dolarów według dzisiejszych obliczeń – i przeznaczyła ogromne zasoby bezpośrednio na kampanię reelekcyjną Roosevelta oraz na oddolny program komunikacyjny dla członków, który przyczynił się do masowego głosowania klasy robotniczej na prezydenta w całym kraju. ośrodków przemysłowych kraju. Według politologa Erica Schicklera podczas kampanii '36 LPNL zrekrutowało ponad XNUMX XNUMX „aktywnych pracowników okręgowych, okręgowych i stanowych” oraz utworzono specjalne komitety w celu mobilizacji kobiet, młodzieży, wyborców czarnoskórych i obcojęzycznych.
Co więcej, jak pisze Schickler, dyrektor ds. IT od samego początku głosił „odważną [] wizję, która uporządkowałaby instytucje społeczne, gospodarcze i polityczne” oraz zdefiniowała na nowo „zewnętrzne obszary liberalizmu Nowego Ładu”. Program CIO obejmujący ogólnoklasową reformę legislacyjną obejmował żądania powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, rozszerzenia Ubezpieczeń Społecznych na pracowników domowych i rolnych, zwiększenie inwestycji w mieszkania publiczne i Administrację Postępu Robót oraz ustawodawstwo dotyczące wynagrodzeń i godzin pracy.
Co najważniejsze dla perspektyw zmiany politycznej w ramach Nowego Ładu, CIO przyjął także bezprecedensowy program praw obywatelskich, potępiając podziały rasowe w klasie robotniczej, opowiadając się za inkluzywnym, wielorasowym związkami przemysłowymi i włączając ustawy przeciwdziałające linczowi i pogłównemu na karta wyników legislacyjnych, według której nowa federacja oceniała członków Kongresu. Porównajmy to stanowisko z postanowieniami „tylko dla białych”, które nadal dominowały w konstytucjach wielu oddziałów AFL jeszcze w epoce powojennej.
„Pod koniec lat trzydziestych XX wieku w Ameryce CIO znacznie prześcignęła inne organizacje pod przewodnictwem białych w swoim wsparciu dla praw obywatelskich” – pisze Schickler i stała się „głównym graczem w umacnianiu tożsamości Demokratów jako miejskiej partii liberalnej… i poszerzaniu programu liberalnego obejmować prawa obywatelskie”.
Krótko mówiąc, transformacyjna bojowość przemysłowa CIO była połączona z równoległymi, świadomymi wysiłkami mającymi na celu wykucie nowego krajowego układu politycznego. Ruch robotniczy zakotwiczyłby nowy postępowy blok złożony ze zorganizowanych robotników przemysłowych, drobnych rolników, Czarnych, imigrantów i miejskich postępowców z klasy średniej przeciwko przeważającemu liczebnie sojuszowi wielkiego biznesu i południowych rasistów.
Na konwencji Bezpartyjnej Ligi Pracy w 1936 r. przewodniczący George Berry, urzędnik stowarzyszonego z AFL Związku Prasowców Drukarskich, oświadczył: „Przed wyborami w 1940 r. nastąpi nowy układ polityczny. Uważam za ważne, abyśmy my, którzy sprzeciwiamy się powrotowi reakcji, […] […] wzięli udział w święcie związanym z trwałym ustanowieniem partii liberalnej w Stanach Zjednoczonych w 1940 r., jeśli to konieczne”.
W tych burzliwych latach wszystko wydawało się możliwe. Katastrofa gospodarcza, powstanie masowych, oddolnych ruchów radykalnych, masowy wzrost liczby ludności w społecznościach i miejscach pracy oraz zdecydowana reakcja rządu otworzyły przestrzeń dla nowej kultury politycznej, w której przez pewien czas dominowały obawy ludzi pracy. Był to, jak napisał historyk Michael Denning, „wiek CIO”, kiedy „kultura klasy robotniczej CIO odznaczała się trwałym poczuciem świadomości klasowej i nową retoryką klasową, nową ekonomią moralną i przez pojawienie się etnicznego amerykanizmu klasy robotniczej”.
Ostatecznie przebudowa polityczna zapoczątkowana przez CIO pod koniec lat trzydziestych XX wieku została w najlepszym razie zrealizowana tylko częściowo, pełny rozwój zajął dziesięciolecia i rozegrał się w ramach ograniczeń Partii Demokratycznej. Jednak porządek Nowego Ładu przetrwał do lat 1930. XX w., ustanowił nowoczesne państwo opiekuńcze w USA — ubezpieczenie społeczne, regulacje płac i godzin pracy, Medicare i Medicaid oraz wiele innych osiągnięć — oraz zinstytucjonalizowane negocjacje zbiorowe i stały ruch związkowy, a wszystko to było znaczącym zwycięstwem siły roboczej klasa.
Budowa ruchu robotniczego jest projektem politycznym
Mój argument nie jest taki, że dzisiejsi przywódcy powstańczej siły roboczej powinni starać się odtworzyć program i strategię kierownictwa CIO z czasów kryzysu. Nowe warunki naturalnie wymagają nowego podejścia. Chodzi mi o to, że budowanie ruchu robotniczego jest zasadniczo „projektem politycznym”, jak stwierdził historyk Nelson Lichtenstein napisany, co „wymaga przekonującego zestawu idei i instytucji, zarówno samodzielnie stworzonych, jak i rządowych, aby dać sprawie robotniczej władzę i legitymizację”. Bojowość przemysłowa jest niezbędna, ale niewystarczająca dla tego projektu.
Masowe organizowanie niezorganizowanych jest również krytyczne, tworząc potencjał przywrócenia społecznego i politycznego wpływu, jaki dzierżył znacznie większy ruch robotniczy w ciągu czterdziestu lat porządku Nowego Ładu. Jednak w chwili, gdy klimat polityczny dla pracowników jest znacznie mniej gościnny niż w szczytowym okresie Nowego Ładu, kiedy prawicowy etnonacjonalizm konkuruje o lojalność klasy robotniczej, podtrzymując i rozszerzając zdobycze ostatnich lat bojowości będzie wymagało starannego opracowania strategii i głębokiego zaangażowania politycznego.
Żyjemy w niebezpiecznym, budzącym duże kontrowersje, przejściowym momencie politycznym. Ataki zarówno z prawej, jak i z lewej strony złamały podstawy ponadpartyjnej, 40-letniej dominacji neoliberalizmu. Trump zabiegał o względy białej klasy robotniczej (a teraz, jak się wydaje, części zarówno czarnej, jak i brązowej klasy robotniczej), wdrażając autorytarny populizm, który odrzuca wolny handel, unika ataków na popularne świadczenia społeczne, takie jak ubezpieczenie społeczne i opieka medyczna, oraz wzmaga nienawiść etnonacjonalistyczną w celu skonsolidowania swoich coraz bardziej rozwścieczonych, kulturowo nostalgicznych zwolenników.
Z lewicy neoliberalny konsensus został wyraźnie zakwestionowany przez kampanie Berniego Sandersa i Elizabeth Warren. Wydaje się, że „wolny handel”, niegdyś główny priorytet neoliberalnych prezydentów Demokratów, Clintona i Obamy, po cichu zniknął z programu obecnej administracji. Co więcej, Biden i jego zespół ds. polityki gospodarczej podjęli konkretne kroki w celu wspierania amerykańskiej polityki przemysłowej zakorzenionej w przejściu na gospodarkę bezemisyjną, wraz z szeroko zakrojoną ochroną pracy i znacznymi dotacjami na rozwój krajowego łańcucha dostaw. Jego jeszcze bardziej ambitny program inwestycji społecznych w stylu Nowego Ładu, obejmujący znaczne zwiększenie dotacji na opiekę nad dziećmi, płatne urlopy i poprawę ekonomii opieki, został udaremniony przez wąskie składy większości legislacyjnej Demokratów i wsteczną rolę odgrywaną przez prawicę skrzydłowi senatorowie Joe Manchin i Kyrsten Sinema.
Jednak w sytuacji wąskich i głębokich podziałów kraju, w których praktycznie nie ma porozumienia co do choćby wspólnego zestawu faktów, wydaje się, że walka o dominację między porządkiem społecznym zakorzenionym w większej hojności i włączeniu a porządkiem zakorzenionym w urazie, wykluczeniu i przemocy wydaje się na przykład teraz poza rozdzielczością. Rosnąca fala politycznej brzydoty, rozczarowania i demoralizacji wypełnia próżnię. W tym miejscu streszczenie globalnego nieporządku politycznego w roku 1930 dokonane przez Antonio Gramsciego wydaje się szczególnie trafne: „Kryzys polega właśnie na tym, że stare umiera, a nowe nie może się narodzić; w tym okresie bezkrólewia pojawia się wielka różnorodność chorobowych objawów”. Jakie objawy mogą być bardziej „chorobliwe” niż Trump i Trumpizm?
Droga do humanitarnego zakończenia tego kryzysu polega najpierw na udaremnieniu listopadowego triumfu protofaszyzmu, a następnie, podobnie jak w latach trzydziestych XX wieku, na zbudowaniu ruchu robotniczego zdolnego do radykalnego przedefiniowania i poszerzenia „zewnętrznych krańców… liberalizmu”. Lewica robotnicza musi przeforsować luki stworzone przez nowe kierunki programu gospodarczego Bidena i pracować nad zbudowaniem postneoliberalnego porządku politycznego, którego podstawą będzie zaspokojenie potrzeb wielorasowej klasy robotniczej i wzmocnienie jej pozycji.
I tak jak garstka postępowych związków zawodowych połączyła się w latach trzydziestych XX wieku, aby finansować i przewodzić organizacyjnej i politycznej renowacji ruchu robotniczego, tak obecny projekt będzie wymagał zbiorowego opracowania strategii i inwestycji ze strony co najmniej kilku wizjonerskich związków zawodowych.
Nacisk od dołu również będzie krytyczny. W latach trzydziestych lewicowi aktywiści różnego pochodzenia, od zakładów produkcyjnych po centralę CIO, naciskali na ruch robotniczy, aby przejął wiodącą rolę w walce z rasizmem i na rzecz ekspansywnej wizji socjaldemokratycznej. Dzisiejsi radykałowie powinni naciskać na swoje organizacje, aby przyjęły szeroki, obejmujący całą klasę, antyrasistowski program polityczny, który wykracza poza jakąkolwiek konkretną walkę przetargową.
Pod pewnymi względami okoliczności, w których będzie się tworzyć ta historia, są obecnie mniej sprzyjające niż podczas zasadniczej przebudowy społeczeństwa amerykańskiego w latach trzydziestych XX wieku. Siedemdziesiąt pięć lat temu przemysłowy ruch robotniczy był bojowym, niszczycielskim powstaniem; dziś musi odzyskać tego ducha po dziesięcioleciach instytucjonalizacji. Niemniej jednak bojowość ostatnich kilku lat daje nam powód do optymizmu co do różnorodnych nowych inicjatyw politycznych, organizacyjnych i negocjacyjnych, które są zwiastunami ożywionego i bardziej upolitycznionego ruchu robotniczego. Świadome kultywowanie tych zmian musi być częścią każdej nowej polityki pracowniczej.
Podstawy nowej polityki pracy
Kompleksowy przegląd potencjalnych elementów składowych nowego, postępowego programu politycznego związkowego, mającego na celu osiągnięcie „władzy rządzącej”, wymagałby osobnego artykułu. Należą do nich wysiłki organizacji takich jak Krajowe Centrum Zasobów Climate Jobs oraz BlueGreen Alliance przesunięcie uwagi pracowników z odruchowej obrony miejsc pracy w sektorze paliw kopalnych na zapewnienie, że przyszłe zielone miejsca pracy będą dobrymi miejscami pracy związkowymi, oraz przyspieszenie przejścia na dekarbonizację. Będzie to obejmować wysiłki mające na celu ponowne przemyślenie tradycyjnych rokowań zbiorowych poprzez dostosowanie ich do szerszych potrzeb klasy robotniczej, zgodnie z zaleceniami Targowanie się o dobro wspólne koalicji (i zademonstrowano w praktyce podczas ostatniej rundy skoordynowanych działań na rzecz zatrudnienia w Twin Cities) oraz wygranie nowych form negocjacji sektorowych, czego przykładem jest kampania SEIU mająca na celu utworzenie Rada Przemysłu Fast Food w Kalifornii.
Będzie to także obejmować walkę o demokratyzację naszego systemu politycznego poprzez wyeliminowanie obstrukcji, położenie kresu politycznemu manipulacji gerry i zdobycie systemu finansowania kampanii publicznych. Będzie to obejmować eksperymentowanie z nowymi strategiami politycznymi, takimi jak program akwizycji masowych członków, którego pionierem jest lokal 11 UNITE-HERE w Los Angeles, który rozpocznie się w 2020 r. Musimy również inwestować w działania takie jak InUnion, program zainicjowany przez byłego dyrektora politycznego AFL-CIO Steve’a Rosenthala, aby rozszerzyć komunikację polityczną związkowców na powiększony świat byłych członków związku i wzorowanych na prozwiązkowych wyborcach z klasy robotniczej.
Postępowy ruch robotniczy będzie współpracował z podobnie myślącymi wybranymi urzędnikami lokalnymi, stanowymi i federalnymi za pośrednictwem sieci takich jak Local Progress, State Information Exchange i Kongresowy Klub Polityczny. Będziemy organizować prawybory przeciwko antyzwiązkowym urzędnikom i prowadzić kampanię na rzecz obalenia prawicowych Republikanów. Dowody na skumulowany potencjał wszystkich tych wydarzeń, a także na szeregową energię przepływającą przez wiele części ruchu robotniczego, można znaleźć na stronie: Notatki pracownicze odbywające się co dwa lata konwencje, w których obecnie regularnie uczestniczą tysiące oddolnych bojowników związkowych.
Zadania krytyczne: pokonaj MAGA
W tym miejscu jednak chcę się pokrótce skupić tylko na trzech najważniejszych zadaniach politycznych stojących przed architektami bojowości po roku 2023. Przede wszystkim jest to konieczność masowej mobilizacji w celu pokonania etnonacjonalistycznego autorytaryzmu.
Niebezpieczeństwa MAGA nie można przecenić, zarówno pod względem zagrożenia, jakie stanowi dla instytucji demokratycznych (choć mogą być wadliwe), jak i pod względem pewnego zamknięcia możliwości rozwoju Unii, które pojawiły się podczas prezydentury Bidena. Niebezpieczeństwa związane z Trumpem i Trumpizmem zostały dobrze udokumentowane gdzie indziej. Ale ruch robotniczy ma szczególne powody do przerażenia.
Stawka wykracza daleko poza gotowość Bidena do chodzenia po liniach pikiet i wysyłania prozwiązkowych filmów wideo. Wraz z wyborem Trumpa cała przestrzeń otwarta przez administrację Bidena dla wzrostu siły roboczej zostanie zamknięta. Agresywnie propracownicze NLRB i personel znikną z dnia na dzień, a propracownicze przepisy dotyczące infrastruktury i ustawodawstwa klimatycznego zostaną wypatroszone. Sądownictwo wznowi swój prawicowy, antypracowniczy marsz. Klimat organizowania się masowego ulegnie ochłodzeniu. Sprzyjające warunki polityczne zawsze były kluczem do wzrostu siły roboczej i to nie przypadek, że fala strajków w 2023 r. wybuchła właśnie wtedy.
Oczywiście wielu lewicowców (nie wspominając o szerszym elektoracie) jest rozczarowanych Bidenem, zaniepokojonych jego widoczną słabością, zwłaszcza wśród młodych ludzi, słusznie rozwścieczonych jego ohydną odmową podjęcia zdecydowanych działań mających zmusić Izrael do zaprzestania masakry w Gazie. Ale zwycięstwo Trumpa potwierdzi i ośmieli najbardziej niszczycielskie siły w społeczeństwie.
Nie mamy innego wyjścia, jak tylko przygotować się do tej walki w 2024 r. Nasza mobilizacja musi obejmować przemyślany program edukowania szeregowych działaczy na temat skali bezprecedensowego zagrożenia dla demokracji. Zbyt wielu członków związków zawodowych, bezpiecznie osadzonych w mocno niebieskich stanach (43% wszystkich członków związków zawodowych w USA mieszka w Nowym Jorku, Kalifornii, New Jersey, MA, WA i IL, kolejne 12.5% w MI, PA i MN), po prostu nie może zakończyć swoich myśli wokół realności zagrożenia. Musimy ciężko pracować, aby podnieść alarm i zmobilizować wszystkich, których możemy, do krucjaty na rzecz ponownego wyboru Bidena oraz obrony demokracji i ruchu robotniczego.
Zadania krytyczne: zapewnienie edukacji politycznej
Postępowcy związkowi muszą także nadać priorytet programowi systematycznej edukacji politycznej członków w swoich związkach. Pogłębianie świadomości członków na temat roli, jaką związki zawodowe muszą odegrać w przeciwstawianiu się autorytaryzmowi, jest jednym z elementów takiego programu. Ta edukacja polityczna musi zarówno pogłębiać analizę historyczną i polityczną aktywistów, jak i rozwijać ich umiejętności mobilizacyjne, aby stworzyć kadrę aktywistów, którzy potrafią myśleć strategicznie i prowadzić zarówno kampanie tematyczne, jak i wyborcze, i którzy postrzegają siebie jako świadomych politycznie przywódców w swoich związkach.
Szereg głównych związków zawodowych, w tym Communications Workers of America (w którym pracowałem przez 36 lat), uczyniło edukację polityczną centralnym elementem programów mobilizacji politycznej członków. Programy szkoleniowe CWA zapoznają członków z takimi zagadnieniami, jak ekonomia polityczna i finansjalizacja, historia rasizmu instytucjonalnego i jego rola w podziale klasy robotniczej, rola ruchów społecznych, wymiary „40-letniej wojny klasowej” kapitalistów, a ostatnio , konieczność obrony „filarów demokracji”. To szkolenie ideologiczne kształtuje rozwój kadry działaczy politycznych zdolnych do realizacji kluczowych celów politycznych związku.
Inne postępowe związki zawodowe przyjęły podobne podejście. Jak ujął to Joe Tarulli, członek komórki CWA 1106 w Queens i jeden z szeregowych liderów szkolenia związkowego:
Zwłaszcza teraz [związkowa edukacja polityczna] jest niezwykle ważna, ponieważ ludzie czerpią informacje z najróżniejszych szalonych miejsc, a większość z nich nie jest prawdziwa. A sposób, w jaki realizujemy nasz program, nie jest indoktrynowany, ale dajemy im informacje. Zajmujemy się edukacją dorosłych tam, gdzie jest to pop edowane, gdzie sami dochodzą do wniosków. Dochodzą do właściwych wniosków, bo traktujemy ich jak dorosłych i dajemy im informacje z prawdziwych źródeł, a nie tylko z tego szaleństwa rzucania nazwiskami… Dostają te informacje zewsząd, ale jeśli jedno miejsce, któremu ufają i zajmują się każdym dniem swojego życia, swoim związkiem, to duża część ich życia, mogłaby przekazać im te informacje, co by z nimi zrobili? Czy sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej? Myślę, że tak by było, gdyby każdy związek tak postępował.
Zadania krytyczne: budowanie niezależnej polityki
Po trzecie, postępowi robotnicy muszą bezpośrednio stawić czoła wyzwaniu budowania niezależnej polityki, problemowi, który nęka amerykański ruch robotniczy, odkąd zaczął on przybierać nowoczesny kształt po wojnie secesyjnej. Ruch robotniczy okresowo eksperymentował z niezależnymi partiami robotniczymi – Zjednoczoną Partią Pracy Henry’ego George’a w Nowym Jorku w 1886 r., kilkoma partiami rolniczo-laborskimi i Amerykańską Partią Pracy w Nowym Jorku w latach 30., niefortunną Partią Postępu Henry’ego Wallace’a w 1948 r., oraz nieelekcyjna Partia Pracy założona przez przywódcę pracowników naftowych, chemicznych i atomowych Tony'ego Mazzocchiego w celu przeciwstawienia się przyjęciu neoliberalizmu przez Partię Demokratyczną w połowie lat 1990.
Jednak ugruntowany system dwupartyjny w USA, z pozaparlamentarnymi organami ustawodawczymi i jednomandatowymi okręgami legislacyjnymi zajmującymi pierwsze miejsce na stanowisku, zapewnił, że żaden z tych wysiłków nie odniósł znaczącego ani trwałego sukcesu.
W ciągu ostatnich 25 lat Partia Rodzin Pracy, założona w Nowym Jorku w 1998 r. przy wsparciu CWA (byłem jednym ze współprzewodniczących założycieli), UAW, Robotników i Połączonego Związku Tranzytowego, a także ACORN i Akcja Obywatelska, w ciągu roku podjęły próbę zbudowania stałej organizacji o charakterze partyjnym, która rekrutuje i szkoli kandydatów i pracowników kampanii, prowadzi kampanie tematyczne, rzuca wyzwanie konserwatywnym urzędnikom Partii Demokratycznej oraz kampanie mające na celu pokonanie prawicowych Republikanów w wyborach powszechnych -okrągła podstawa.
Od momentu założenia w Nowym Jorku partia zbudowała duży personel krajowy, rozwinęła stosunki instytucjonalne z postępowymi członkami Kongresu (niektórzy z nich odgrywali wiodącą rolę w wyborach), a obecnie posiada działające oddziały w kilkunastu stanach, organizując komitety działające w jeszcze pół tuzinie. Krajowa konwencja, która odbyła się w październiku 2023 r., obejmowała przemówienia prezesa CWA Claude’a Cummingsa, sekretarz-skarbnika SEIU April Verrett i przewodniczącej Związku Nauczycieli w Chicago Stacy Davis Gates. Niedawne zwycięstwa w wyborach ogólnomiejskich w Filadelfii i Chicago świadczą o potencjale podejścia do niezależnej polityki akcja opracowywana jest na szczeblu krajowym przez WFP i organizacje partnerskie, takie jak United Working Families w Chicago.
Wyznaczenie kursu niezależnej polityki w USA nie jest łatwą sprawą, a w niektórych stanach pojawiły się napięcia między partią a związkami zawodowymi w związku z relacjami z wybranymi przez instytucje przywódcami, od których ruch robotniczy opiera swój program legislacyjny. Ale rzeczywistość pozostaje taka, że siła robocza nie może pozwolić sobie na funkcjonowanie po prostu jako przedłużenie Partii Demokratycznej.
Musi także nawiązać trwałe relacje koalicyjne z organizacjami sojuszniczymi, które podzielają jej zaangażowanie w budowanie potęgi klasy robotniczej w USA. W tej chwili WFP stwarza najlepszą okazję do realizacji strategii niezależnej polityki, a budowanie partii powinno być jednym celów nowego powstańczego ruchu robotniczego.
Pokonanie Trumpizmu i zdobycie „władzy rządzącej” to ambitne, długoterminowe cele. Historyk Gary Gerstle w swojej najnowszej historii „Powstanie i upadek porządku neoliberalnego” wyjaśnia, że zbudowanie nowego, hegemonicznego porządku politycznego – takiego jak Nowy Ład czy epoki neoliberalne – „wymaga znacznie więcej niż wygranie jednego lub dwóch wyborów”.
Wymaga od darczyńców o dużych kieszeniach (i komitetów działań politycznych) długoterminowego inwestowania w obiecujących kandydatów; utworzenie ośrodków doradczo-rozwojowych i sieci politycznych w celu przekształcenia idei politycznych w praktyczne programy; wschodząca partia polityczna zdolna do konsekwentnego pozyskiwania wielu elektoratów politycznych; zdolność do kształtowania opinii politycznej zarówno na najwyższych szczeblach (Sąd Najwyższy), jak i w popularnych mediach drukowanych i nadawczych; oraz perspektywa moralna, która może zainspirować wyborców wizjami dobrego życia. Innymi słowy, porządki polityczne są złożonymi projektami, które wymagają postępu na szerokim froncie.
Gerstle z pewnością przyznałby, że nowe porządki polityczne wymagają także bodźca dla masowych ruchów ludowych. CIO wspierał oddolnie Nowy Ład, a chrześcijański ruch konserwatywny utorował drogę powstaniu neoliberalizmu, przeciwstawiając się przemianom kulturowym lat 1960. XX wieku i zapewniając konserwatystom biznesowym masową bazę zwolenników niskich podatków i ograniczonego rządu. Teraz pytanie brzmi, czy siła robocza może powtórzyć rolę, jaką CIO odgrywał prawie 90 lat temu.
Wzrost bojowości związkowej w 2023 r. w ekscytującym przypomnieniu o potencjale poruszającej się klasy robotniczej, a także świadectwie wpływu zmian w dyskursie politycznym w poprzedniej dekadzie, które otworzyły przestrzeń dla tego wzrostu. Szczególnie zachęcające w następstwie strajków w 2023 r. było pojawienie się UAW jako ożywionego głosu wyrażającego jasny zestaw antykorporacyjnych wartości i polityki. Zwrot związku w kierunku masowej kampanii organizacyjnej w niezwiązkowym sektorze samochodowym jest odważnym przedsięwzięciem mającym na celu powiększenie szeregów pracowników na dużą skalę. Poparcie UAW dla Bidena jasno pokazało, jaka jest stawka w wyborach w 2024 roku. A gotowość Shawna Faina do pójścia retorycznie ramię w ramię z Donaldem Trumpem, nazywając go „parchem”, który „ma historię służenia sobie i opowiadania się za klasą miliarderów”, stanowi odświeżającą szczerość wobec robotników dialog polityczny ruchu.
Jednak potrzeba czegoś więcej, a UAW nie jest w stanie samodzielnie prowadzić długiej i złożonej walki o zbudowanie nowego porządku politycznego. Konieczne będzie zbiorowe uznanie na wielu poziomach ruchu robotniczego, że budowanie potęgi klasy robotniczej w USA to wieloaspektowy projekt, który wymaga zbiorowej koordynacji, strategicznej organizacji i inwestycji oraz trwałej chęci zaangażowania członków i sojuszników. Będzie to wymagało uwolnienia się od polityki AFL-CIO opartej na najmniejszym wspólnym mianowniku i rozwinięcia śmiałego, aspiracyjnego programu zakorzenionego w walce o sprawiedliwość rasową i gospodarczą, niezależność polityczną oraz rozwiązanie kryzysu klimatycznego.
Będzie to również wymagało uznania, że bojowość w hali produkcyjnej jest warunkiem koniecznym takiej kampanii, ale niewystarczającym. Tylko podjęcie tych zadań umożliwi pełną realizację obietnicy bojowości roku 2023.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna