Magazyn Z
Styczeń 2006
Recenzja książki: Petera Brocka Oczyszczanie mediów: brudne raporty —
Dziennikarstwo i tragedia w
(
Edwarda S. Hermana
Ta ważna i cenna książka doskonale uzupełnia wspaniałe tomy
Ogromną ironią, którą Brock tak wyraźnie ujawnia, jest to, że medialne strony walczące, bezlitośnie naciskając na bardziej agresywne działania, rzekomo w interesie zaprzestanie czystek etnicznych i zabijania, zagrał w ręce partie z programem politycznym, który zapewnił i spowodował znacznie więcej czystek i zabójstw etnicznych, niż mogłoby to mieć miejsce bez ich wojowniczej i wojennej propagandy. Tę samą ironię można dostrzec w książkach Johnstone’a i Mandela, które traktują o celach i środkach uczestnikami lokalnymi i zewnętrznymi. Koncentrowanie się na „sprawiedliwości” w przeciwieństwie do pokoju oraz demonizowanie Serbów i uczynienie z nich wyjątkowej grupy wymagającej kary było narzędziem używanym przez bośniackiego przywódcę muzułmańskiego Aliję Izetbegovicia i jego bliskich współpracowników, a także Clintona/Albrighta i Kohl-Genschera i swoich współpracowników, aby zapobiec pokojowemu rozwiązaniu – co najważniejsze poprzez wycofanie się z Porozumienia Lizbońskiego z 1992 r. – oraz do nieustannej pracy na rzecz skłonienia NATO do interwencji wojskowej, po pierwsze, w imieniu Izetbegovicia i bośniackich muzułmanów, a następnie Armii Wyzwolenia Kosowa i Kosowskich Albańczyków. Brock pokazuje, że media nieubłaganie i skutecznie służyły tym pro-przemocowym i antypokojowym celom.
Przekonująco argumentuje, że był to modelowy przypadek „dziennikarstwa stadnego”, a także tego, co nazywa się „dziennikarstwem rzeczniczym” lub „dziennikarstwem przywiązania”. Dziennikarze szybko przekonali się, że dobro jest walką ze złem lub że przyjmowanie tego jako czegoś oczywistego jest obowiązkowe i mniej ryzykowne, więc dołączyli do watahy i stali się zwolennikami przywiązanymi do rzekomej dobrej strony i swoich ofiar. Na Bałkanach sprzyjał temu fakt, że większość dziennikarzy nie znała języka ani historii tego obszaru oraz że ze względu na ryzyko odniesienia obrażeń ciała podczas podejmowania prawdziwych działań dziennikarskich, zazwyczaj gromadzili się na obszarach chronionych — wielu z nich, jak zauważył jeden z cynicznych obserwatorów, relacjonowało jedynie to, co widziało „150 metrów po obu stronach rzeki” Holiday Inn” (generał Lewis MacKenzie).
To uzależniało ich od siebie nawzajem i od oficjalnych źródeł, które chętnie służyły ich potrzebom. Ponieważ przebywali w części
Dziennikarze watahy w Sarajewie (i gdzie indziej na Bałkanach) byli zatem bardzo zdolni do kierowania, znając z wyprzedzeniem szerszą prawdę, rezygnując z pojęć merytorycznej obiektywności i równowagi oraz szukając historii, które zarówno potwierdziłyby zinstytucjonalizowane stronniczość – i dlatego zadowoliłyby swoich redaktorów w domu – i wspierać sprawę, którą popierali i za którą prowadzili kampanię. Dziennikarze tacy jak David Rieff, Roy Gutman i Ed Vulliamy otwarcie przyznali, że byli zwolennikami bardziej agresywnej interwencji NATO (tj. wojny) i w żadnym wypadku nie byli sami. Ale to oznaczało, że przestali być poważnymi dziennikarzami, którzy sprawdzaliby fakty i twierdzenia wszystkich stron i dawali pełny i uczciwy obraz sytuacji. złożone wydarzenia w walce. Zamiast tego skupiali się na historiach, które wspierały sprawę i traktowali je z bezkrytyczną gorliwością. Jak określił to inny cyniczny obserwator, oznaczało to, że Izetbegovic „mógł grać na nich jak na Stradivariusie” i w efekcie wykorzystać ich jako agentów propagandy i dezinformacji bośniackich muzułmanów. (Bardziej „zrównoważony” Roy Gutman był odtwarzany jak Stradivarius przez chorwacki serwis informacyjny i ambasadę USA, a także władze muzułmańskie.)
Ten proces stada i wozu żywił się sam. Ponieważ skupiał się wyłącznie na wiktymizacji bośniackich muzułmanów, przedstawiając ponure zdjęcia i historie ich cierpienia, ignorując serbskie ofiary i kontekst, a także wspomagany równoległym programem i uprzedzeniami MTKJ i zachodniego establishmentu politycznego, linią partyjną stale wzmacniało się prawie wyłącznie jednostronne zło. (Były urzędnik Departamentu Stanu
Brock dokonał szczegółowej i przekonującej dekonstrukcji twierdzeń obozy gwałtów i gwałt jako serbska taktyka wojskowa i ekskluzywna (rozdział 5). Choć z pewnością nigdy nie zaprzecza gwałtom dokonywanym przez Serbów, pokazuje, że nie ma najmniejszego dowodu na to, że gwałty Serbów były liczniejsze i zorganizowane niż gwałty dokonywane przez bośniackie siły muzułmańskie czy chorwackie. Zwraca uwagę, że dokumentacja serbskich ofiar gwałtu jest obszerniejsza i lepszej jakości niż dokumentacja ofiary Serbowie, pomimo znacznych środków włożonych w zbieranie dowodów na to drugie. Dane Serbów po prostu nigdy nie mogły przyciągnąć zainteresowania grupy (i to samo dotyczyło leczenie paczki Serbskie akta zbrodnie wojenne i obozy jenieckie, których ofiarami byli Serbowie). Ta stronniczość zdezorientowała media – Paul Lewis pisał w New York Times w artykule „Gwałt był bronią Serbów” (20 października 1993) odnotowano, że raport ONZ zidentyfikował „800 ofiar z imienia i nazwiska”, ale Lewis nie wspomniał, że były to Serbki. Szacunki dotyczące liczby 50,000 20,000 lub XNUMX XNUMX ofiar gwałtów na Serbach nie opierały się na żadnych dowodach, a przekonanie, że gwałt jest szczególnym przestępstwem Serbów, opierało się wyłącznie na przeważającej opinii politycznej stronniczość stada i wybitna aktywność public relations i propaganda Chorwatów i bośniackich muzułmanów. (Raport ONZ ze stycznia 1994 r. oceniający całą dokumentację dotyczącą gwałtów, z wyłączeniem dowodów pochodzących od Serbów, wymieniał 126 potwierdzonych ofiary. To odkrycie nie zainteresowało mediów.)
Rola mediów w tej histerycznej nagonce propagandowej, przy czym najlepsze raporty stwierdzają, że te twierdzenia są „niepotwierdzone” (!), była skandalem, odzwierciedlając media całkowicie wymknięte się spod kontroli i uzasadniając komentarz urzędnika ONZ Aracelly Santany, że „nigdy nie widziałem takiego braku profesjonalizmu i etyki w prasie.” Przedstawiciele ONZ i urzędnicy brytyjscy zajmujący się mediami w
Brock bardzo dobrze omawia także słynne zdjęcie Fikreta Alicia, zrobione w obozie przejściowym w Trnopolju w sierpniu 1992 r., co jest kolejną świetną ilustracją dążenia do oczerniania wroga i braku skrupułów Zachodni reporterzy i media. Pokazuje, że trzech brytyjskich reporterów, dwóch z Independent Television News (ITN) i jeden z Opiekun, odszukał wśród mieszkańców obozu wyjątkowo wychudzonego mężczyznę i starannie ułożył zdjęcie, na którym wyglądało to tak Alic został zamknięty w ogrodzonym więzieniu, reporterzy celowo umieścili się za czterema wątkami zardzewiały i zapadnięty drut kolczasty, rozciągnięty chaotycznie pomiędzy dwoma słupami, pod którym wisi cienka siatka z drutu kolczastego, a po drugiej stronie znajduje się Alic. „Kamerzyści i redaktorzy planu przycięli zdjęcia Alic, tak aby podkreślić trzy lub cztery pasma drutu kolczastego.” Wokół obozu nie było ogrodzenia z drutu kolczastego, który był obiektem przejściowym, a nawet obozem więziennym, i uchodźcy w obozie mogli nawet swobodnie go opuścić.
Jednak zdjęcie Fikreta Alicia zostało szybko podchwycone przez zachodnie media i zestawione ze zdjęciami Belsena i
To zwodnicze zdjęcie zdziałało cuda, przyczyniając się do postępu w procesie demonizacji i programie wojny, i chociaż opierało się na poważnym fałszywym przedstawieniu, nie dało się naprawić w głównym nurcie i pozostaje żywe do dziś (w niedawnym ataku Emmy Brockes na Noama Chomsky’ego w The Guardian wspomina, że ITN wygrała sprawę o zniesławienie w tej sprawie, ale nie zauważyła, że wygrała ona w kwestii zamiaru, a nie na pytanie, czy fakty dotyczące zdjęcia były takie same zwodniczy). A dziennikarze stada zapewnialiby stały strumień kolejne negatywy, zawsze jednostronne i pozbawione kontekstu i często zafałszowane. Brock ma ich kilka strony, które po prostu wymieniają fałszywe informacje, czasami zdjęcia ofiar zidentyfikowanych jako muzułmanki, ale w rzeczywistości Serbki (patrz s. 30-32, 122-4, 170-2) oraz dziesiątki ilustracji W całej książce rozproszone są rażące stronniczości. Brock pokazuje także, jak regularnie dziennikarze watahy donosili o atakach Serbów na różne miasta – np. Goradze, Mostar, Bihac, Vukovar i Strugę – nie wspominając ani o tym, że miasta te zostały wcześniej oczyszczone etnicznie z Serbów, ani o tym, że Serbowie wzięli odwet za niedawne ataki z tych miast. Dekontekstualizacja i błędne odczytanie ostatnia sekwencja wydarzeń była standardową praktyką reportażową, opierającą się na uprzedzeniach i bezkrytycznej zależności od bośniackich muzułmanów lub Chorwatów źródła. (O kłamstwach dotyczących serbskiego ataku na Goradze, s. 75-76; na Vukovar, s. XIII-XV; NA niezwykła skuteczność chorwackiej propagandy i jej brak integralność AP i innych zachodnich źródeł w Strudze, s. 42-45; na temat kłamstw Michaela Gordona na temat liczb w serbskich obozach koncentracyjnych, s. 80-81).
Brock zauważa, że w dziennikarstwie partyjnym byli dysydenci, ale pokazuje, że zostali oni szybko zaatakowani i zmarginalizowani w znanym procesie. To jest „oczyszczenie mediów”, które pozwoliło na triumf „brudnych reportaży”. Sam Brock, po napisaniu w 1993 r. artykułu krytycznego wobec zamkniętych już doniesień medialnych o linii partyjnej („Dateline Yugoslavia: The President Press”, Polityka zagraniczna, zima 1993-1994), został ostro zaatakowany przez członków sfory, a wydawca jego artykuł również znalazł się pod presją i groził za to odstępstwo.
Być może najciekawszym przypadkiem był przypadek Davida Bindera, który pisze przedmowę do recenzowanej tutaj książki Brocka i który był najbardziej doświadczonym i kompetentnym New York Times reporter pracujący na Bałkanach w latach 1980. i 1990. XX wieku. Binder nie był jednak zwolennikiem partii, ponieważ był świadkiem prób wyparcia Serbów z Kosowa przez Albańczyków w latach 1980. XX w. i donosił o nich, a także przyznał, że ważne elementy tej społeczności dążą do czystek etnicznych. Jednak wraz z umocnieniem linii partyjnej w latach 1990. jego naleganie, by czasami donosić o sprawach stawiających bośniackich muzułmanów i Albańczyków w Kosowie w złym świetle, jego redaktorzy odnieśli się do niego z dezaprobatą. W jednym z głośnych przypadków omawianych przez Brocka Binder napisał artykuł oparty na zeznaniach wielu wykwalifikowanych osobistości z ONZ i wojska, w których wskazano bośniackich muzułmanów jako źródło bomba, która zginęła głównie bośniackich muzułmańskich cywilów w Sarajewie podczas zamachu bombowego na rynek Markale w dniu 5 lutego 1994 r., ale która pomogła sprzedać bardziej agresywne działania NATO przeciwko Serbom. „The Times” odmówił publikacji artykułu, co zmusiło Bindera do odwołania się do szwajcarskiej gazety, Światowy Tydzień i dziennik Polityka zagraniczna („Anatomia masakry”, zima 1994–95).
Ostatecznie Binder został usunięty z reportaży o Bałkanach na rzecz reporterów takich jak Roger Cohen, Carlotta Gall, Marlise Simons i John F. Burns, którzy byli gotowi podporządkować się linii partii i czasami rozpowszechniali kłamstwa, ale tylko te, które wzmacniały partię linii i jej uprzedzeń (zobacz dyskusję Johna F. Burnsa poniżej). Leczenie Bindera przypominało usuwanie Raymond Bonner z reportażu
W systemie stada i wraz z triumfem procesu demonizacji i prostego manichejskiego światopoglądu na walkę nastąpiła masowe dobrowolne osadzanie i upadek standardów dziennikarskich. Panował pośpiech, by za wszelką cenę zilustrować nikczemność, a proces ten był również znany pod koniec wojny w Kosowie w czerwcu 1999 r., kiedy państwo należące do NATO dziennikarze stada pospieszyli do Kosowa w poszukiwaniu ofiar gwałtów, zwłok i historii o Serbskie okrucieństwa. W tym środowisku kwitnie dziennikarskie oszustwo, a naiwność jest wielka, co sprawia, że dziennikarze stają się ofiarami zainteresowanych propagandystów. Jeśli w latach 200,000-1992 bośniaccy muzułmańscy urzędnicy pochłonęli 1993 XNUMX bośniackich muzułmanów, zostało to bezkrytycznie przełknięte przez media (i Clinton) pomimo nieprawdopodobieństwa, niespójności i wątpliwości wyrażane przez m.in
Brock pokazuje, że połykanie i przekazywanie bez weryfikacji bośniackich urzędników muzułmańskich było regularną praktyką mediów a nawet krótkofalówka donosi o ofiarach śmiertelnych w różnych strefach walk. Prawie zawsze były one zawyżone lub całkowicie fałszywe, ale media chwyciły przynętę i choć rozczarowane, gdy później dowiedziały się, że zostały one oszukane, nie wydały sprostowań ani nauczył się być ostrożny. Popełnianie błędów szkodliwych dla demonizowanego wroga nie wiązało się z żadnymi rzeczywistymi kosztami dla dziennikarzy i mediów
Brock jest najlepszy w analizowaniu pracy Johna F. Burnsa z New York Times i Roy Gutman z Newsday, który w 1993 r. otrzymał Nagrodę Pulitzera w dziedzinie dziennikarstwa za pracę w
Burns, który był wówczas powszechnie znany jako ulubieniec Izetbegovica, uzyskał szybki dostęp do Heraka wraz z twórcą filmowym finansowanym przez Sorosa (którego obecność na przesłuchaniu nigdy nie została potwierdzona w raporcie Burnsa). Herak wyglądał na bardzo przestraszonego, opowiedział Burnsowi swoją historię „częściowo w obecności funkcjonariuszy więzienia” i po jednej sesji zapytał Burnsa nakłonić władze więzienne, aby obiecały, że nie będą go bić po złożeniu zeznań! Nie było żadnych potwierdzających dowodów w zwłokach ani naocznych świadkach jego rzekomych zbrodni, a inny Serb bośniacki aresztowany wraz z Herakem od razu powiedział, że Herak kłamie. Zarówno Burns, jak i twórca filmu byli stłumieni fakt, że Herak oskarżył szefa UNPROFOR, kanadyjskiego generała Lewisa MacKenziego zgwałcił Bośniaczki w lokalnym burdelu. Burns przyznał MacKenziemu, że zmniejszy to wiarygodność Heraka i zepsuje historię, ten jednak zataił tę informację, naruszając standardów zawodowych i na rzecz wspierania kłamstw powinien był wiedzieć, że to kłamstwa.
Kilka lat później Herak odwołał swoje zeznania, utrzymując, że był torturowany i zmuszany do zapamiętywania swoich zeznań. Wkrótce po tym przyznaniu się dwie z jego rzekomych ofiar morderstwa odnalazły się żywe. „The Times” donosząc o pojawieniu się dwóch rzekomych ofiar Heraków stwierdził, że było to wstydem dla rządu bośniackich muzułmanów, nie znalazł jednak niczego żenującego w incydencie z udziałem New York Times, a komisja przyznająca nagrodę Pulitzera nie podjęła żadnego ruchu w celu usunięcia nagrody Pulitzera Burnsa w oparciu o przyznanie się do winy na torturach i zatajenie kompromitujących dowodów.
Brock ma sporo innych przykładów naruszeń prawa przez Burnsa etyka dziennikarska. Burns był pionierem, twierdząc, że już w lipcu 200,000 r. w działaniach wojennych zginęło 1993 140,000 muzułmanów, w porównaniu z jego szacunkami z kwietnia wynoszącymi XNUMX XNUMX; oraz „coraz mniej wychodzenia na zewnątrz
Przeprowadzona przez Brocka analiza twórczości Roya Gutmana jest równie druzgocąca. W przekonujący sposób pokazuje, że Gutman taki nie był A Świadczyć do Ludobójstwa (tytuł książki Gutmana z 1993 r. na podstawie jego depesz z
Gutman zlokalizował większość swoich źródeł przy pomocy chorwackich, bośniackich muzułmanów i pośredników Ambasady USA, głównie z Chorwackiego Centrum Informacyjnego (CIC), rządowej agencji propagandowej, której praca Gutman uznano za „mniej lub bardziej naukowe”. Gutman twierdził, że spotkał głównego agenta propagandowego CIC i źródło Gutmana, Jadrankę Cigelj, „przez przypadek”, ale przyznaje, że pozyskał wielu świadków (lub dostawców pogłosek) od Chorwackie „fundacje charytatywne” i
Gutman miał dużą swobodę w posługiwaniu się analogiami do Belsena,
Szczegółowa analiza pracy Gutmana przeprowadzona przez Brocka (s. 87–116) jest przekonującym studium na temat nadużyć dziennikarskich, które powinien przeczytać każdy badacz mediów, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że skandaliczny występ, który tutaj opisuje Brock, zaowocował nagrodą Pulitzera, podzielaną przez przez rywala Gutmana w dezinformacji, Johna F. Burnsa! Gutmanowi nie podobała się żadna analiza Brocka, ostrzegając go e-mailem, że to jego Świadek ludobójstwa „nie może być cytowane w żadnych okolicznościach”. Nawet nie lubił wystawiać się na światło dzienne
Książka Brocka zawiera wiele innych dobrych rzeczy, jak na przykład omówienie rola
Równie niepokojące, tak jak ani Johnstone, ani Mandel nie byli recenzowani w rzekomo „lewicowym” Naród, W tych czasach, Progresywny, i Mother Jonesistnieje duża szansa, że Brock dołączy do nich w pominięciu na rzecz mniej „kontrowersyjnych” dzieł. To świadectwo umiejętności imperializmu, aby uczynić oficjalną linię partii w sprawie imperialnego projektu niekwestionowaną nawet przez jej rzekomą lewicę. To jest hegemonia w najlepszym wydaniu.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna