Ustawa nakładająca sankcje na Rosję, która 98 czerwca została przyjęta przez Senat USA większością 2:15, to bomba; bezpośrednio demonizuje rurociąg Nord Stream 2 pod Morzem Bałtyckim, który z pewnością podwoi zdolność energetyczną Gazpromu do dostaw gazu do Europy.
Rurociąg o wartości 9.5 miliarda euro finansuje pięć firm; niemieckie Uniper i Wintershall; austriacki OMV; Engie z Francji; i anglo-holenderski Shell. Wszystkie te główne firmy działają w Rosji i mają lub zawrą kontrakty na rurociągi z Gazpromem.
We wspólnym oświadczeniu minister spraw zagranicznych Niemiec Sigmar Gabriel i kanclerz Austrii Christian Kern podkreślili, że „dostawy energii dla Europy to sprawa Europy, a nie Stanów Zjednoczonych Ameryki”; „instrumenty sankcji politycznych nie powinny być wiązane z interesami gospodarczymi”; a całość zwiastuje „nową i bardzo negatywną jakość w stosunkach europejsko-amerykańskich”.
Handlarz ropą w Zatoce Perskiej powiedział mi bez ogródek: „Nowe sankcje wobec Rosji w zasadzie sprowadzają się do nakazania UE, aby kupowała drogi gaz amerykański zamiast taniego gazu rosyjskiego. Zatem Niemcy i Austriacy w zasadzie powiedzieli Amerykanom, żeby się uspokoili”.
Czołowe źródło informacji wywiadowczych w USA, pochodzące z Bliskiego Wschodu i będące dysydentem w stosunku do konsensusu Beltway, podkreśla, że „Senat Stanów Zjednoczonych niemal jednomyślnie zdecydował się wypowiedzieć wojnę Rosji (sankcje to wojna), a Niemcy zagroziły odwetem wobec Stany Zjednoczone, jeśli zainicjują sankcje.
Niemcy oskarżyły Stany Zjednoczone o próbę zatrzymania rurociągu Nord Stream 2 łączącego Rosję z UE, aby Stany Zjednoczone mogły eksportować swój płynny gaz ziemny do UE, uzależniając UE od Stanów Zjednoczonych”.
Ale istnieje możliwość, że następstwa zmienią zasady gry; „To oznaczałoby koniec NATO, jeśli miałaby miejsce wojna handlowa między UE a Stanami Zjednoczonymi”.
Zwykli podejrzani o brexit padają oczywiście jak tona cegieł na „rurociąg Mołotow-Ribbentrop 2” – kolejny charakterystyczny wyraz paranoi Polski.
Demonizują nawet Niemcy za odwagę robienia interesów z Rosją, „podważanie bezpieczeństwa i interesów gospodarczych Europy Wschodniej i Środkowej” oraz – tak, salwy śmiechu są na miejscu – podważanie „amerykańskiego wsparcia emocjonalnego dla NATO”.
Tak wiele stłumionych „emocji” prowadzi nawet do paskudnego oskarżenia o zdradę; „Wiemy, po której stronie stoi Polska. Po której stronie są Niemcy?”
Jednak naprawdę niewybaczalne jest to, że Nord Stream 2 w praktyce grzebie na dobre, upadłe państwo, 2 miliardy dolarów przychodów Ukrainy z opłat za rurociągi.
Nord Stream 2 sprzeciwia się wszystkim zwykłym podejrzanym; Polska; kraje bałtyckie; Waszyngton; ale także państwa nordyckie. Najważniejszym oficjalnym argumentem jest to, że „szkodzi to bezpieczeństwu energetycznemu UE”. To samo w sobie zawiera w sobie ogromny żart, ponieważ UE przez ponad dekadę wyrządzała sobie krzywdę w niekończących się dyskusjach na temat „bezpieczeństwa energetycznego” w Brukseli.
Lukratywna twórcza destrukcja, ktoś?
Analityk Peter G. Spengler kwalifikuje ustawę Senatu USA jako „zadeklarowany, ale jeszcze nie wykonany akt wojny, akt wojny (sankcji) bezpośrednio przeciwko Niemcom i Austrii, a pośrednio potencjalnym odbiorcom w UE”.
Spengler zwraca uwagę na przypomnienie Porozumienia o współpracy gospodarczej RFN/ZSRR z 1978 r. na 25 lat. Porozumienia o współpracy gospodarczej z 1978 r. pomiędzy ówczesną Republiką Federalną Niemiec a ZSRR, przewidzianego na 25 lat; „To porozumienie wraz ze wszystkimi powyższymi traktatami między Niemcami Zachodnimi a Związkiem Radzieckim było podstawą, na której [Helmut] Kohl mógł budować swój „Haus Europa” ze Związkiem Radzieckim/Rosją począwszy od lata 1989 roku w Bonn.”
Co najważniejsze, umowa ta obejmowała także trójkąt transportu gazu pomiędzy Moskwą, Teheranem i Bonn i była „zaciekle, ale całkowicie potajemnie atakowana przez administrację Cartera, wśród wielu cichych wojen przeciwko Republice Federalnej Niemiec w tamtych latach”.
I zgadnij, kto próbował sabotować porozumienie 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu; niedawno zmarły polski „wielki szachista” Zbigniew Brzeziński.
Zatem od końca lat 1970. niewiele się zmieniło; Waszyngton demonizujący zarówno Teheran, jak i Moskwę. Część projektu ustawy Senatu USA dotycząca Rosji jest w pewnym sensie przemyśleniem jeszcze jednego hardkorowego pakietu przeciwko Iranowi, ustawy o przeciwdziałaniu działaniom destabilizującym Iranu (która obejmuje sankcje wobec Rosji).
To nie przypadek, że Senat USA nakłada sankcje na ustawę dotyczącą energii; jest to produkt uboczny zaciekłej wojny energetycznej. Ale o co tak naprawdę chodzi Senatowi USA? Nazwij to twórczą (lukratywną) destrukcją.
Senat USA jest przekonany, że Nord Stream 2 „będzie konkurował z amerykańskim eksportem skroplonego gazu ziemnego do Europy”. Zatem rząd USA „powinien nadać priorytet eksportowi zasobów energetycznych Stanów Zjednoczonych, aby stworzyć amerykańskie miejsca pracy, pomóc sojusznikom i partnerom Stanów Zjednoczonych oraz wzmocnić politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych”.
Jednak nie ma to absolutnie nic wspólnego z pomaganiem „sojusznikom i partnerom”; jest to raczej przypadek, gdy amerykańskie firmy energetyczne otrzymały niewielką pomoc od swoich przyjaciół/marionetek w Senacie. Do domeny publicznej należy informacja, że w latach 50–2015 amerykańscy główni producenci energii przekazali ponad 2016 milionów dolarów, aby ci ludzie zostali wybrani.
Popatrz na fajerwerki w Hamburgu
W porównaniu z Senatem USA rola Komisji Europejskiej (KE) w tej sadze pozostawała nieco niejasna, dopóki nie stało się jasne, że będzie ona ingerować poprzez „mandat”. Ten „mandat” będzie musiał zostać zatwierdzony „wzmocnioną większością kwalifikowaną” przez państwa członkowskie, co stanowi wyższy niż zwykle próg wynoszący 72 procent państw UE reprezentujących 65 procent populacji.
Spengler zauważa, że „ciągłe próby Komisji uzyskania oparcia prawnego w kontraktach pomiędzy europejskimi firmami a Gazpromem byłyby znacznie bardziej szkodliwe i potencjalnie skuteczne niż nawet podpisanie przez prezydenta ustawy sankcyjnej Senatu (i Izby)”.
Dokąd to wszystko doprowadzi? Prawdopodobnie w kierunku wyjątkowo chaotycznego starcia „między Komisją Europejską/Trybunałem Sprawiedliwości a jurysdykcją niemiecko-austriacką (oraz rosyjską)”.
Ustawa Senatu będzie musiała zostać poparta większością w Izbie odporną na weto; głosowanie to nie odbędzie się przed szczytem G-20 w Hamburgu. Wtedy stałoby się to prawem – zakładając, że prezydent Trump go nie zmiażdży.
Kluczową kwestią „nuklearną” jest nieobowiązkowa klauzula Departamentu Skarbu USA nakładająca sankcje na pięć zachodnich firm zaangażowanych w Nord Stream 2. Jeśli ustawa zostanie zatwierdzona, Biały Dom lepiej ją zignoruje. W przeciwnym razie Niemcy, Austria i Francja z pewnością zinterpretują to jako wypowiedzenie wojny.
Trump i kanclerz Angela Merkel z pewnością znajdą się na kursie kolizyjnym podczas szczytu G-20, a Merkel będzie kładła nacisk na dyskusje na temat zmian klimatycznych, uchodźców i braku protekcjonizmu handlowego, ku wielkiemu zniesmaczeniu Trumpa. Ustawa nakładająca sankcje na Rosję tylko pogłębia bezbożny bałagan. Spodziewajcie się wielu fajerwerków „celebrujących” te dwustronne spotkania w Hamburgu.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna