Kilka miesięcy temu dowódca armii wenezuelskiej Raul Baduel opisał coś, co go zaniepokoiło (1). Kolumbia właśnie zakupiła od Hiszpanii 46 czołgów bojowych AMX-30. Media twierdziły, że czołgi miały walczyć z handlem narkotykami, ale wydawało się to mało prawdopodobne. Baduel podejrzewał, że czołgi wylądują na granicy z Wenezuelą.
Wczoraj beznamiętnie doniesiono o tym rozmieszczeniu w ogólnokrajowej gazecie kolumbijskiej El Tiempo (2). 46 czołgów będzie częścią nowej Brygady, stworzonej specjalnie do „patrolowania granicy”. Nową Brygadę tworzą cztery bataliony i grupa Sił Specjalnych. Czołgi mają przybyć w sierpniu (i uważnie obserwujcie termin, bo jeszcze raz to sprawdzimy).
Artykuł w El Tiempo odnosi się do konieczności posiadania czołgów w celu „obrony Kolumbii” przed „ewentualnym najazdem z Wenezueli”. Brygada jest także oskarżona o obronę rdzennej ludności Wayuu, która padła ofiarą masakr dokonanych przez „nielegalne grupy zbrojne”. W ten sposób tubylcy mogą być bezpieczni pod ochroną tej samej armii, która ich zabija bezpośrednio lub współpracując z paramilitarnymi („nielegalnymi grupami zbrojnymi”, które przypadkiem współpracują z armią), które ich zabijają.
Jeśli chodzi o same czołgi, ich lokalizacja nie jest znana. Umowa została podpisana pomiędzy obecnym rządem Kolumbii a hiszpańskim rządem Jose Marii Aznara, który zadbał o sprzedaż czołgów przed przegraną w marcowych wyborach. Jednak w artykule redakcyjnym El Tiempo w tym samym numerze spekuluje się, że rząd Wenezueli naciska na nowy hiszpański rząd Zapatero, aby odwołał umowę. „Ostateczną odpowiedź dadzą czołgi” – pisze madrycki korespondent „El Tiempo”, Victor Manuel Vargas. — To znaczy, czy zostaną dostarczone, czy nie.
To bardzo dobry opis amerykańskiej polityki zagranicznej w regionie i gdzie indziej: ostateczną odpowiedź dadzą czołgi.
To nie przypadek, że czołgi na granicę z Wenezuelą przybędą w sierpniu. Referendum w sprawie odwołania w Wenezueli, podczas którego Wenezuelczycy będą głosować nad odwołaniem prezydenta Hugo Chaveza, odbędzie się 15 sierpnia. Odbędzie się ono, jeśli wenezuelska opozycja uzna, że może wygrać. Ponieważ wenezuelska opozycja prawdopodobnie nie mogłaby zdobyć uczciwego głosu, bardziej prawdopodobne jest, że całe referendum, podobnie jak próba zamachu stanu w kwietniu 2002 r. kampanię destabilizującą przeciwko rządowi Chaveza. W marcu 3 r., tuż po upadku „strajku narodowego”, armia kolumbijska dokonała nalotu na granicę z Wenezuelą (2003). Tylko w maju 2003 roku Wenezuela udaremniła kolejny spisek z udziałem kolumbijskich sił paramilitarnych, chociaż szczegóły nie zostały w pełni ujawnione. Według raportu AFP wenezuelska policja wciąż znajduje składy broni i osoby powiązane ze spiskiem. (4)
Kolumbijskie wojsko i siły paramilitarne zawsze stanowiły zasadniczą część kampanii destabilizacyjnej przeciwko Wenezueli. Moment wysłania Brygady Pancernej na granicę Wenezueli, zbiegający się z referendum w Wenezueli i przypadający zaledwie kilka miesięcy po próbie infiltracji paramilitarnej, nie jest przypadkowy.
Na wsi armia kolumbijska często walczy w następujący sposób: siły paramilitarne infiltrują społeczność i próbują wywołać reakcję partyzantów. W rzadkich przypadkach, gdy partyzanci odpowiadają, siły paramilitarne wycofują się, a zastępuje je armia, atakując partyzantów ciężką bronią.
Jest to również idealny przepis na wywołanie wojny granicznej: infiltracja paramilitarna, którą armia wenezuelska będzie próbowała odeprzeć, a której obronę nowe ciężkie czołgi armii kolumbijskiej, dogodnie rozmieszczone w ramach „patrolu granicznego”, będą w stanie przebić się po ustalono początkowy „incydent”. Zostałoby to wówczas przedstawione jako „agresja wenezuelska” i bez wątpienia amerykańskie gazety zabrałyby się do pisania o tym, jak Chavez rozpoczął wojnę, aby zapobiec referendum. Wojna mogłaby wówczas szybko zmienić się z wojny między Kolumbią a Wenezuelą w wojnę między USA a Wenezuelą. Być może mogłaby nastąpić powtórka historii około 3,000 cywilów zabitych w najbiedniejszych dzielnicach Panamy w 1989 r., wraz z kampanią medialną na rzecz „ratowania” ich, przy jednoczesnym pokazaniu w telewizji szczęśliwych, bogatych Wenezuelczyków bijących brawo? (To niedoskonała analogia: Noriega w rzeczywistości był dyktatorem. Chavez nim nie jest.)
Jeśli tak się stanie, jednym z laureatów braw będzie prezydent Kolumbii Alvaro Uribe Velez.
-Prezydent Kolumbii, który pewnego dnia powiedział 150 młodszym oficerom w szkole wojskowej w Bogocie: „Nie martwię się o Amnesty International, na którą nigdy nie będziemy mogli liczyć. Martwię się, żeby naród mógł zaufać żołnierzom ojczyzny, żeby naród mógł zaufać nam. To mnie naprawdę martwi. (6)
-Prezydent Kolumbii, który w październiku 2003 r. próbował uzyskać poprawkę do konstytucji, która umożliwiłaby mu reelekcję w drodze referendum wśród osób, które stanowczo ją odrzuciły, po cichu doprowadził do przyjęcia tej poprawki przez legislaturę (7).
-Prezydent Kolumbii, który był gubernatorem Antioquii, departamentu, z którego wyruszyły siły paramilitarne, aby dokonać jednej z najgorszych masakr, która miała miejsce w miejscu zwanym Mapiripan. Na sam dzień przed tym, jak Uribe powiedział żołnierzom, że „nie martwi się o Amnesty International”, emerytowany generał kolumbijski Jaime Umberto Uscategui Ramirez szczegółowo opisał, w jaki sposób armia i siły paramilitarne skoordynowały działania w celu transportu kilkudziesięciu żołnierzy paramilitarnych z departamentu Uribe do Mapiripan do przeprowadzenia ich rzezi. Jego opis, opublikowany na łamach kolumbijskiej gazety narodowej, szczegółowo opisywał, w jaki sposób władze Antioquii, będące częścią administracji Uribe, wiedziały o planowanej masakrze na długo przed jej dokonaniem. (8)
Pomyśl przez chwilę, jak zareagowałyby amerykańskie media, gdyby którakolwiek z tych rzeczy okazała się prawdą w odniesieniu do prezydenta Wenezueli. Wydaje się, że najgorszą rzeczą, o którą amerykańskie media mogą oskarżyć Chaveza, jest „sprzyjanie biednym” (9).
Aby być uczciwym, pomiędzy jego prywatyzacjami, „reformami” pracy i atakiem na związkowców, sektor publiczny i biednych w Kolumbii nikt nie mógł oskarżyć Uribe o „sprzyjanie biednym”. Tylko agresji militarnej, morderstw paramilitarnych, antydemokratycznej manipulacji politycznej i grabieży gospodarczej – z których żadna nie jest przestępstwem, o ile jest dokonywana w służbie właściwych interesów.
W sierpniu Wenezuelczycy mają ponownie głosować, aby określić swoją przyszłość. Wielu uważa, że wenezuelska większość wypowiedziała się już głośno i wyraźnie i że to referendum jest fikcją. Pozornie czy nie, Chavez z łatwością mógłby wygrać uczciwe referendum. Prawdziwe niebezpieczeństwo polega na tym, że jeśli Uribe i Stany Zjednoczone postawią na swoim, „ostateczną odpowiedź” mogą „udzielić czołgi”.
Uwagi
1) Dieterich przeprowadza wywiad z Baduelem 21 marca 2004 (oryginał w rebelion.org)
2) El Tiempo, 18 czerwca 2004 r., „Crean primera brigada de frontera en limite con Venezuela”
3) Zobacz moje „Strajk narodowy Wenezueli”, 10 grudnia 2003 r.:
4) Zobacz moje „Co robi armia kolumbijska, atakując Wenezuelę? 3 kwietnia 2003
5) Zobacz moje „Spisek terrorystyczny udaremniony!” 10 maja 2004
6) El Tiempo, 18 czerwca 2004 r. „Presidente à lvaro Uribe ordena envÃo de comandantes militares a las regiones para que dirijan tropas”.
7) El Tiempo, 17 czerwca 2004 r. „Camara de Representantes aprobó la reelección presidencial inmediata en cuarto debata”.
8) El Tiempo, 16 czerwca 2004 r., „Asà llegaron los paramilitares a perpetrar la masacre de Mapiripan segÃşn el general Uscategui”
9) Spójrz na Blog Zeynep Toufe za analizę artykułu „Washington Post”, który zasługuje na miejsce w historii kampanii destabilizującej.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna