W szaleństwie wywołanym wyciekiem przez Edwarda Snowdena tajnych informacji na temat rządowego nadzoru eksploracji danych urzędnicy publiczni i eksperci próbowali wciągnąć nas w wąsko określoną i odwracającą uwagę dyskusję, która ignoruje najważniejsze pytanie, przed jakim stoimy, dotyczące terroryzmu.
Ich argumentacja jest mniej więcej taka: nikt nie chce umrzeć w ataku terrorystycznym. Ten rodzaj szpiegostwa jest niezbędny, aby zapobiec atakom terrorystycznym. Przestań więc narzekać na sposób gromadzenia, wykorzystywania i potencjalnego niewłaściwego wykorzystywania informacji — to lepsze niż śmierć.
Powiem jasno: nie chcę zginąć w ataku terrorystycznym. Zanim jednak zostanę zmuszona do zaakceptowania natrętnej inwigilacji rządowej, która jest narażona na upolitycznione nadużycia, mam inne pytanie: czy istnieją inne sposoby na zmniejszenie ryzyka, że obywatele USA, w kraju lub za granicą, staną się celem terrorystów? Przychodzą mi na myśl dwie możliwości.
Po pierwsze, przestańcie tworzyć nowych terrorystów. Krytycy amerykańskich inwazji na Afganistan i Irak od dawna argumentują, że te niszczycielskie konflikty pogłębiły niechęć do Stanów Zjednoczonych. Mieszkańcy tych krajów, którzy wcześniej nie mieli powodu atakować personelu wojskowego ani ludności cywilnej USA, są, co zrozumiałe, niezadowoleni z agresywnych wojen, które niszczą ich domy i zabijają ich ludzi.
Na przykład w nowej książce i filmie „Dirty Wars” reporter Jeremy Scahill i reżyser Rick Rowley udokumentowali, w jaki sposób amerykańskie Połączone Dowództwo Operacji Specjalnych – nasi tak zwani tajni wojownicy – rzeczywiście zabijają terrorystów, a także kobiety w ciąży, dzieci i wielu innych niewalczących, pogłębiając niechęć wielu ludzi do Stanów Zjednoczonych. Większość krytyki skupiała się na użyciu dronów nie tylko w Afganistanie, ale także „potajemnie” w Pakistanie, ale Scahill i Rowley pokazują, jak cała strategia jest błędna.
Po drugie, przyznajmy, że jest mało prawdopodobne, aby terroryzm Al-Kaidy i innych organizacji miał miejsce, gdyby nie prawie siedemdziesiąt lat nieudanej polityki USA na Bliskim Wschodzie, w Azji Środkowej i ogólnie w świecie muzułmańskim. Ponieważ Stany Zjednoczone wypełniły imperialną pustkę pozostawioną przez osłabienie Wielkiej Brytanii i Francji po II wojnie światowej, nasza polityka na Bliskim Wschodzie była nastawiona przede wszystkim na utrzymanie przepływu ropy i – co równie ważne – korzystnego przepływu zysków z ropy z interesami gospodarczymi USA, zwłaszcza zdefiniowanymi przez elity.
Nie oznacza to, że każde działanie USA w tych regionach było złe lub że w każdym momencie istniała jedna jasna polityka. Jednak rutynowo ignorowaliśmy aspiracje mieszkańców Bliskiego Wschodu na rzecz „stabilności”, która nie przekłada się na stabilność dla ludzi, ale na interesy tych elit. Saddam Husajn był sojusznikiem lub potworem w zależności nie od zbrodni, które popełnił wobec własnego narodu lub zagrożeń, jakie stwarzał dla innych państw, ale od tego, czy postępował zgodnie z polityką USA. Kiedy zabił irackich Kurdów (którymi amerykańscy decydenci nie przejmowali się zbytnio) i Irańczyków (oficjalnego wroga USA), było w porządku. Kiedy groził Arabii Saudyjskiej (oficjalnemu sojusznikowi USA, pomimo historii łamania praw człowieka w tym kraju), musieliśmy go zniszczyć.
Ludzie w świecie arabskim i muzułmańskim zwracają na to uwagę. Mogę nie zgodzić się z polityką i teologią wielu spośród tych, którzy krytykują politykę Stanów Zjednoczonych, ale nie mogę się kłócić, gdy wskazują oni na kłamstwo i hipokryzję Stanów Zjednoczonych.
Wyobraźmy sobie, że Stany Zjednoczone prowadziły inną politykę w drugiej połowie lat 20th stulecia, pomagając walczącym ruchom w świecie arabskim i muzułmańskim, które chciały poszerzyć zakres wolności i demokracji. Czy gdybyśmy wybrali tę drogę, bylibyśmy dziś celem terrorystów?
Ponad dziesięć lat po 9 września kultura polityczna Stanów Zjednoczonych wciąż zadaje niewłaściwe pytanie („dlaczego nas nienawidzą”, tak jakby naszych przeciwników napędzał jedynie irracjonalny gniew) i udziela błędnej odpowiedzi („ponieważ opowiadamy się za wolnością”, jakby rzeczywiście taka była nasza polityka). Nadszedł czas, abyśmy dorosli, podnieśli się i zmierzyli się z rzeczywistością. Jeśli chcemy być bezpieczni na świecie, powinniśmy zakończyć politykę gospodarczą, dyplomatyczną i wojskową, która daje ludziom na całym świecie wystarczające powody do urazy, że nadużyliśmy władzy.
Kiedy już to zrobimy – kiedy zmniejszymy przepaść pomiędzy naszymi obłudnymi deklaracjami wrodzonej życzliwości a egoistyczną polityką, która ignoruje aspiracje innych – z przyjemnością porozmawiam o tym, ile mojej prywatności i wolności politycznej Jestem gotowy się poświęcić, żeby być bezpiecznym. Gdybyśmy jednak mieli zmierzyć się z naszymi błędami i zmienić naszą politykę, nie jestem pewien, czy rozmowa będzie konieczna.
------
Robert Jensen jest profesorem w Szkole Dziennikarstwa na Uniwersytecie Teksasu w Austin i członkiem zarządu Third Coast Activist Resource Center w Austin. Jego najnowsze książki są Argumentowanie o nasze życie: przewodnik użytkownika dotyczący konstruktywnego dialogu, http://www.amazon.com/Arguing-Our-Lives-Constructive-Dialog/dp/0872865738/ref=sr_1_10?s=books&ie=UTF8&qid=1361912779&sr=1-10, Wszyscy jesteśmy teraz apokaliptyczni: o obowiązkach nauczania, głoszenia, raportowania, pisania i wypowiadania się, w druku o godzhttp://www.amazon.com/gp/product/148195847X/ref=ox_sc_act_title_1?ie=UTF8&psc=1&smid=ATVPDKIKX0DER i na Kindle o godz http://www.amazon.com/dp/B00BAWQO84.
Jensen jest także autorem książki All My Bones Shake: Seeking a Progressive Path to the Prophetic Voice (Soft Skull Press, 2009); Wysiąść: Pornografia i koniec męskości (South End Press, 2007); Serce bieli: konfrontacja z rasą, rasizmem i białymi przywilejami (City Lights, 2005); Obywatele imperium: walka o zdobycie naszego człowieczeństwa (City Lights, 2004); oraz Pisanie sprzeciwu: przenoszenie radykalnych pomysłów z marginesu do głównego nurtu (Peter Lang, 2002). Jensen jest także współproducentem filmu dokumentalnego „Abe Osheroff: Jedna noga w grobie, druga wciąż tańczy” (Fundacja Edukacji Medialnej, 2009), który stanowi kronikę życia i filozofii wieloletniego radykalnego działacza. Rozszerzony wywiad, jaki Jensen przeprowadził z Osheroffem, jest dostępny w Internecie pod adresemhttp://uts.cc.utexas.edu/~rjensen/freelance/abeosheroffinterview.htm.
Do Jensen można dotrzeć pod adresem [email chroniony] a jego artykuły można znaleźć w Internecie pod adresem http://uts.cc.utexas.edu/~rjensen/index.html. Aby dołączyć do listy e-mailowej i otrzymywać artykuły autorstwa Jensena, przejdź dohttp://www.thirdcoastactivist.org/jensenupdates-info.html. Twitter: @jensenrobertw.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna