Przerażeni mieszkańcy wylewają się teraz z Ramadi po tym, jak wojsko amerykańskie od miesięcy atakuje miasto, stosując taktyki, takie jak odcięcie wody, prądu i pomocy medycznej, wprowadzenie godziny policyjnej oraz ataki za pomocą snajperów i przypadkowych nalotów. Tym razem Irakijczycy słusznie obawiają się najgorszego – totalnego ataku na miasto, podobnego do tego, co miało miejsce w pobliskiej Faludży.
Zawsze było tylko kwestią czasu, zanim wojsko amerykańskie w końcu przystąpi do zniszczenia Ramadi, stolicy prowincji al-Anbar. W końcu Ramadi nie jest daleko od Faludży i jest tak podobne do Faludży zarówno pod względem plemiennym, jak i pod względem pogardy dla idei bycia okupowanym, że wielu mieszkańców Ramadi nazywa Faludży nawet „Ramadi”.
Znam wiele osób z Ramadi, które straciły krewnych i przyjaciół podczas obu amerykańskich ataków na Faludży, a poziom nastrojów antyamerykańskich był tam zawsze wysoki.
Do tej pory wszyscy znamy scenę, gdy wojsko amerykańskie w Iraku decyduje się zaatakować całe miasto… widzieliśmy, jak ta standardowa procedura operacyjna powtarzała się, w takim czy innym stopniu, w Haditha, Al-Qa’im, Samarze i niektórych częściach Bagdad, Balad, Nadżaf i Faludża dwukrotnie… jak dotąd. Miasto jest zamknięte na tygodnie, jeśli nie miesiące, odcięto wodę i prąd, odcięto pomoc medyczną, wprowadzono godzinę policyjną, ograniczono możliwość poruszania się, przeprowadzono ataki powietrzne, a potem rozpoczął się prawdziwy atak. Teraz w Ramadi rozpoczął się prawdziwy atak.
Samoloty bojowe przelatują po niebie wraz ze wzrostem liczby bombardowań, głośniki skierowane w stronę miasta ostrzegają ludność cywilną przed „zbliżającym się gwałtownym atakiem” (mimo że już się rozpoczął), a tysiące rodzin pozostaje uwięzionych w swoich domach, tak jak w Faludży podczas obu ataków na tym mieście. Ponownie wielu, którzy pozostają w mieście, nie może sobie pozwolić na wyjazd, ponieważ są biedni, brakuje im transportu lub chcą strzec swojego domu, bo to wszystko, co im pozostało.
Szejk Fassal Guood, były gubernator al-Anbar, tak powiedział o sytuacji: „Sytuacja jest katastrofalna. Żadnych usług, prądu, wody.” Powiedział także: „Teraz wiemy na pewno, że dowódcy amerykańscy i iraccy zdecydowali się w każdej chwili rozpocząć szeroką ofensywę, ale powinni byli się z nami skonsultować”.
Dzisiaj mężczyzna mieszkający w Faludży, który niedawno odwiedził Ramadi, powiedział mi: „Każdy nowy rząd zaczyna się od masakry. Wydaje się, że to cena, jaką my, Irakijczycy, musimy zapłacić, zwłaszcza na obszarach sunnickich. Ramadi od około dwóch miesięcy jest pozbawiony wody, prądu, telefonów i wszelkich usług. Siły amerykańskie i rządowe szczerze powiedziały mieszkańcom Ramadi, że nie otrzymają żadnych usług, jeśli nie przekażą „terrorystów!” Operacje rozpoczęły się w zeszłym tygodniu, ale wydaje się, że piechota morska boryka się z pewnymi problemami w mieście o znacznie większym obszarze niż Faludża. (Ramadi ma także o co najmniej 50,000 2004 mieszkańców więcej niż Faludża.) Zabijanie cywilów to niemal codzienny proces wykonywany przez snajperów i żołnierzy w amerykańskich pojazdach opancerzonych. Problemem, który sprawia, że mieszkańcom Ramadi jest jeszcze trudniej niż mieszkańcom Faludży w XNUMX roku, jest to, że nie mogą oni uciec do Bagdadu, ponieważ tam staną w obliczu zabójstw dokonanych przez milicję rządową. Niemniej jednak armia amerykańska każe im ewakuować miasto. Z drugiej strony rząd i armia amerykańska dały jasno do zrozumienia, że sprowadzą bojówki do udziału w szerokim ataku na miasto. ONZ i cały świat jak zwykle milczą i wydaje się, że nikogo nie obchodzi, co stanie się w Ramadi”.
W ten sposób scena została przygotowana i teraz Irakijczycy przygotowują się na kolejną zdumiewająco dużą liczbę ofiar cywilnych w Ramadi. Dzieje się tak w kontekście niedawnych wiadomości z Departamentu Obrony, że wojsko amerykańskie w Iraku wypłaciło ponad 19 milionów dolarów rodzinom, których bliscy zostali zabici przez wojska amerykańskie. Średnia wypłata wynosi 2,500 dolarów na osobę, a prawie połowa z 19 milionów dolarów została wypłacona w prowincji al-Anbar. W świetle drastycznie zwiększonego poziomu przemocy w Iraku łączna kwota wypłaconych odszkodowań za rok 2005 jest prawie czterokrotnie większa niż w roku poprzednim.
Fakt, że 1,500 żołnierzy amerykańskich, którzy niedawno zostali sprowadzeni do Iraku, a konkretnie do Ramadi, nie została zgłoszona przez większość, jeśli nie wszystkie, korporacyjne media, nie był jednak zaskoczeniem dla mieszkańców Ramadi, ponieważ bitwy uliczne pomiędzy żołnierzami a bojownicy ruchu oporu szaleją już od miesięcy.
Blokada mediów w Ramadi już dorównuje blokadzie spowodowanej drakońskimi środkami zastosowanymi przez wojsko podczas oblężenia Faludży w listopadzie 2004 r., jeśli nie przewyższa ją. Jak dotąd wojsko niechętnie zezwalało nawet reporterom na podróżowanie do Ramadi. Z każdym atakiem USA na irackie miasto ciemność w mediach staje się coraz ciemniejsza – a w przypadku Ramadi jest ona najciemniejsza jak dotąd.
Większość tego, co mamy, poza sporadycznymi doniesieniami ze źródeł w oblężonym mieście, to propaganda rzecznika armii USA w Bagdadzie, majora Todda Breasseale'a, który mówił jedynie o przeniesieniu nowo przybyłych 1,500 żołnierzy z Kuwejtu na pozycje wokół Ramadi. „Przeniesienie tych sił umożliwi przywódcom plemiennym i urzędnikom rządowym podjęcie bardzo trudnego zadania polegającego na odbiciu ich miast od elementów przestępczych”.
Podobnie jak w Faludży, tysiące przestraszonych mieszkańców Ramadi uciekają z miasta, a następnie zabrania się im wjazdu do Bagdadu. Ponieważ wojsko nie zapewnia im namiotów, żywności ani jakiejkolwiek pomocy, co jest zbrodnią wojenną, zostają z niczym poza tym, co niosą, i bez dokąd się udać. Ci uchodźcy uzupełniają obecnie przerażającą statystykę ponad 100,000 XNUMX przesiedlonych rodzin w Iraku, z których większość jest w wyniku masowych operacji wojskowych Stanów Zjednoczonych, które mają tendencję do uniemożliwiania zamieszkania w całych miastach.
Ze źródeł w Ramadi od tygodni wynika, że żołnierze amerykańscy zamieszkują domy ludzi, aby wykorzystać dachy jako platformy dla snajperów, codziennie strzelają do niewinnych ludzi, a ludzie są zdezorientowani – czy ryzykują opuszczeniem domów i nie mając dokąd pójść, lub ryzykują pozostaniem w swoich domach i możliwością śmierci?
Hassan Zaidan Lahaibi, członek Rady Reprezentantów w irackim parlamencie, powiedział niedawno reporterom: „Jeśli sytuacja będzie się utrzymywać, będziemy mieli kryzys humanitarny. Ludzie giną lub ranią, a reszta po prostu migruje bez celu.
Równie dobrze mógłby opisywać znaczną część pozostałej części Iraku, gdzie większość ludzi walczy o przetrwanie pod ciężarem coraz brutalniejszej okupacji, wspieranych przez USA szwadronów śmierci, sekciarskich bojówek, oszałamiającego bezrobocia i zdewastowanej infrastruktury.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna