W całej historii ci, którzy współpracują z okupantami swojego kraju, zwykle kończyli powieszeni do wyschnięcia lub martwi. Okupacja Iraku nie jest inna – współpraca i trujące owoce, które z niej wynikają, po raz kolejny zostały wykazane w podręcznikach historii. Tylko teraz tempo, z jakim to się dzieje, jest zdumiewające.
5 maja irackie wojsko zabiło Basima Mohammeda i zatrzymało jego brata. Mohammed był członkiem Sahwy, 100,000-tysięcznej milicji sunnickiej składającej się głównie z byłych bojowników ruchu oporu, których Stany Zjednoczone utworzyły w celu wykorzystania ich do walki z Al-Kaidą w Iraku, a także płacenia im za ograniczenie liczby ataków przeciwko siłom okupacyjnym.
Sahwa, którzy mieli otrzymać stanowiska rządowe w służbach bezpieczeństwa lub w służbie cywilnej, zostali zdradzeni. Zamiast otrzymać obiecaną pracę, stale byli celem armii irackiej, a czasami armii amerykańskiej, co narażało ich również na ataki Al-Kaidy. W rezultacie odchodzą z pracy w ochronie z powodu braku wynagrodzenia i w dużej mierze zaprzestali działań wojskowych przeciwko Al-Kaidzie. Przewidywalnym rezultatem jest to, czego byliśmy świadkami w ciągu ostatnich miesięcy – powolny, ale stały wzrost liczby ataków na siły irackie i amerykańskie oraz dramatyczny wzrost liczby spektakularnych ataków bombowych na samochody na obszarach w dużej mierze szyickich, które jednorazowo zabijają dziesiątki osób.
Oczywistym rozwiązaniem byłoby wywarcie przez administrację Obamy presji na rząd-klienta w Bagdadzie, aby wypełnił obietnice włączenia Sahwy w swoje szeregi, a także wywarcie nacisku na premiera Malikiego, aby zaprzestał atakowania Sahwy i jej przywódców.
Zamiast tego zabijani są członkowie Sahwy, tacy jak Mohammed, a członkowie ich rodzin są przetrzymywani, a ataki trwają. 3 maja siły irackie aresztowały Nadhima al-Jubouriego, przywódcę Sahwy w niestabilnej prowincji Salahadin. W marcu siły irackie zatrzymały Adila al-Mashadaniego, przywódcę innej grupy Sahwy w dzielnicy Fadhil w centrum Bagdadu, co doprowadziło do starć między siłami USA, Iraku i Sahwy, w wyniku których zginęło trzech mężczyzn i przygotowało grunt pod dalszy rozlew krwi.
Powiedzmy sobie jasno – kiedy w połowie 2006 roku utworzono Sahwę, armia amerykańska wiedziała, że większość jej członków to byli bojownicy ruchu oporu lub członkowie Al-Kaidy. Obiecano tym mężczyznom, że jeśli przyjmą 300 dolarów miesięcznej wypłaty i obiecają zaprzestać ataków na siły okupacyjne, otrzymają amnestię w obliczu wszelkich represji ze strony irackiego rządu. To drugie było konieczne, ponieważ od początku powstania Sahwy rząd Maliki sprzeciwiał się im i mówił w wojowniczy sposób, że zostaną podjęte kroki w celu wywarcia zemsty na członkach Sahwy, którzy byli w partii Baas lub którzy byłych bojowników ruchu oporu, co opisuje zdecydowaną większość jego członków.
Przywódcy Sahwy narzekają na to, z niewielkim lub żadnym skutkiem. Po aresztowaniu 3 maja przywódca Sahwy Nadhim al-Jubouri, były przywódca bojówki Al-Kaidy, powiedział reporterom, że jego aresztowanie przez iracką policję naruszyło umowę o amnestii, którą podpisał z armią amerykańską w zeszłym roku. Wstyd dla al-Jubouriego za to, że położył jakąkolwiek wiarę w okupantach swojego kraju. Najwyraźniej wierzy, że żyje poza historią. Jubouri powiedział AFP: „Podpisaliśmy porozumienie o zawieszeniu broni z siłami amerykańskimi, tak jak podpisaliśmy porozumienie przyznające nam immunitet przed sądami, nawet jeśli zabijemy połowę amerykańskiej armii lub zestrzelimy samolot”.
Najwyraźniej wierzy, że okupanci i rząd ich klientów w Bagdadzie dotrzymają słowa. Jubouri musiał przeczytać tyle samo wiadomości, co Sarah Palin, bo inaczej wiedziałby lepiej. Stosując klasyczną procedurę „dobry gliniarz/zły gliniarz”, podczas gdy wojsko amerykańskie odgrywało rolę dobrego gliniarza i oferowało Sahwie immunitet i pieniądze, rząd Malikiego obiecał, że nie będzie immunitetu i rozpoczęły się ataki. Po aresztowaniu Jubouriego przez rząd iracki wojsko amerykańskie wydało oświadczenie, w którym stwierdziło, że „siły koalicyjne odegrały w tym bardzo niewielką rolę, ponieważ nakazy pochodziły od Irakijczyków”. Wiadomo, kto dotrzymał słowa.
Przemoc w całym kraju nie słabnie. Tego samego dnia irackie wojsko zabiło Basima Mohammeda, prawie 40 Irakijczyków zginęło, 31 z nich to „podejrzani bojownicy” (czytaj członkowie Sahwy) zabici przez irackie wojsko w prowincji Diyala.
W ciągu ostatnich 72 godzin większość przemocy wynikała z trwających operacji rządu irackiego, których celem jest wyeliminowanie jak największej liczby członków Sahwy.
4 maja co najmniej 15 Irakijczyków zginęło, a 24 zostało rannych. Czterech zabitych to policjanci (czytaj Sahwa) z rejonu Dora w Bagdadzie (ochroną w Dorze kierują Sahwa), którzy zginęli, gdy ktoś rzucił granat w ich punkt kontrolny.
Dzień wcześniej londyński „Londyński Times” doniósł, że czołowy członek Rady Politycznej irackiego ruchu oporu, która reprezentuje sześć grup bojowników sunnickich, powiedział: „Ruch oporu powrócił teraz na pole bitwy i intensyfikuje swoje ataki na wroga. liczba zabitych sił koalicji rośnie.”
Choć retoryka jest przepełniona pychą, obserwuje się rosnącą tendencję do zabijania żołnierzy amerykańskich w Iraku. Co najmniej 18 żołnierzy zginęło w zeszłym miesiącu, co czyni go najbardziej śmiercionośnym miesiącem od września dla amerykańskich sił okupacyjnych. To, w połączeniu z dużym wzrostem liczby ofiar śmiertelnych w Iraku, skłoniło Richarda Haassa, przewodniczącego amerykańskiej Rady ds. Stosunków Zagranicznych, który wrócił z wizyty w Iraku w zeszłym tygodniu, do stwierdzenia: „Jest oczywiste, że w społeczeństwie wciąż istnieje wiele podziałów Moim zdaniem Irak i Stany Zjednoczone będą musiały dostosować harmonogram i pozostawić resztkowe siły liczące dziesiątki tysięcy żołnierzy po roku 2011”.
Grupy Sahwy z Bagdadu i innych obszarów Iraku donoszą obecnie, że połowa ich członków opuszcza swoje stanowiska, aby ponownie dołączyć do ruchu oporu. Inni podają, że 75 procent już wyjechało.
2 maja w Hilla, na południe od Bagdadu, ponad 120 członków grupy Sahwa opuściło swoje stanowiska w kilkudziesięciu punktach kontrolnych na południe od stolicy, uzasadniając to brakiem miesięcznych wynagrodzeń. „Ten strajk będzie kontynuowany, dopóki nie otrzymamy naszych kwietniowych pensji, a niektórzy Sahwowie również nie otrzymali zapłaty za marzec” – powiedział AFP Nazar al-Janabi, jeden z milicjantów. To staje się powszechne.
Podejrzewam, że minie trochę czasu, zanim nowe grupy oporu utworzone z pozbawionych praw członków Sahwy ponownie się ukonstytuują. W międzyczasie sporadyczne, choć nasilające się ataki na siły amerykańskie będą kontynuowane, a naród iracki, który zawsze ponosi ciężar nieudanej polityki USA w Iraku, w dalszym ciągu setkami umiera z każdym mijającym tygodniem.
Dahr Jamail, niezależny dziennikarz, jest autorem książki „Beyond the Green Zone: Dispatches From an Unembedded Journalist in Occupied Iraq” (Haymarket Books, 2007). Jamail donosił z okupowanego Iraku przez osiem miesięcy, a także z Libanu, Syrii, Jordanii i Turcji w ciągu ostatnich czterech lat.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna