Wco możesz powiedzieć o społeczeństwie, którego produkcja żywności musi być ukryta przed widokiem publicznym? W którym hodowle przemysłowe i rzeźnie dostarczające większość naszej diety muszą być strzeżone jak arsenały, abyśmy nie mogli zobaczyć, co się tam dzieje? W tym ukryciu spiskujemy: nie chcemy wiedzieć. Oszukujemy się tak skutecznie, że przez większość czasu ledwo zauważamy, że jemy zwierzęta, nawet podczas niegdyś rzadkich świąt, takich jak Boże Narodzenie, które obecnie prawie nie różnią się od reszty roku.
Zaczyna się od historii, które opowiadamy. Wiele książek napisanych dla najmłodszych dzieci opowiada o gospodarstwach rolnych, ale te wesołe miejsca, po których zwierzęta wędrują swobodnie, jakby należały do rodziny rolnika, nie mają żadnego związku z realiami produkcji. Urzeczywistnieniem tych fantazji są farmy zwierząt, do których zabieramy nasze dzieci. To tylko jeden z przykładów oczyszczenia dzieciństwa, podczas którego żadna z trzech małych świnek nie zostaje zjedzona, a Jack zawiera pokój z olbrzymem, ale w tym przypadku ma to swoje konsekwencje.
Etykietowanie wzmacnia oszustwo. Jak zauważa w swojej książce Philip Lymbery farmageddon, podczas gdy w UE metoda produkcji musi być zaznaczona na pudełkach z jajami, w przypadku mięsa i mleka nie ma takich warunków. Bezsensowne etykiety, takie jak „naturalny” i „świeży z farmy” oraz bezwartościowe symbole, takie jak mały czerwony traktor, odwracają naszą uwagę od realiów brojlerów i intensywnych chlewni. Być może najbardziej rażącą rozrywką jest „karmienie kukurydzą”. Większość kurczaków i indyków je kukurydzę i jest to coś złego, a nie dobrego.
Tempo wzrostu brojlerów wzrosło czterokrotnie w ciągu 50 lat: obecnie są one zabijane w wieku siedmiu tygodni. Do tego czasu często zostają okaleczeni pod własnym ciężarem. Zwierzęta wybrane ze względu na otyłość powodują otyłość. Kury hodowane na skalę przemysłową, hodowane tak, aby były wybrzuszone, ledwo zdolne do poruszania się, przekarmiane, zawierają obecnie prawie trzy razy więcej tłuszczu niż kurczaki w 1970 r. i zaledwie dwie trzecie białka. Podobną transformację przeszły świnie w oborach i bydło opasowe. Mięso produkcja? Nie, to jest produkcja tłuszczu.
Utrzymywanie niezdrowych zwierząt w zatłoczonych oborach wymaga podawania antybiotyków. Leki te również promują wzrost, co jest ich stosowaniem pozostaje legalny w Stanach Zjednoczonych i szeroko rozpowszechnione w Unii Europejskiej pod pozorem zwalczania chorób. Lymbery zauważa, że w 1953 r. niektórzy parlamentarzyści ostrzegali w Izbie Gmin, że może to spowodować pojawienie się patogenów odpornych na choroby. Zagłuszył ich śmiech. Ale mieli rację.
System ten niszczy także ląd i morze. Zwierzęta hodowlane konsumują jedną trzecią światowej produkcji zbóż, 90% śruty sojowej i 30% złowionych ryb. Gdyby zboże wykorzystywano obecnie do tuczu zwierząt, a nie ludzi, można by nakarmić dodatkowe 1.3 miliarda zwierząt. Mięso dla bogatych oznacza głód dla biednych.
To, co wychodzi, jest równie złe, jak to, co wchodzi. Obornik z gospodarstw przemysłowych jest rozrzucany rzekomo jako nawóz, ale często w ilościach większych, niż rośliny są w stanie wchłonąć: grunty orne wykorzystywane są jako wysypisko. Wpada do rzek i morza, tworząc martwe strefy, czasami szerokie na setki mil. Lymbery donosi, że plaże w Bretanii, na których żyje 14 milionów świń, zostały zagłuszone przez tak dużą ilość wodorostów, których wzrost wspomagany jest przez obornik, że trzeba je było zamknąć ze względu na śmiertelne zagrożenie: jeden z pracowników zdrapujących je z brzegu najwyraźniej zmarł zatrucia siarkowodorem, spowodowanego rozkładem chwastów.
To szaleństwo, którego końca nie można przewidzieć: Oczekuje się, że do roku 70 światowa populacja zwierząt gospodarskich wzrośnie o 2050%..
Cztery lata temu, Złagodziłem swoje stanowisko na temat jedzenia mięsa po przeczytaniu książki Simona Fairlie Mięso: łagodna ekstrawagancja. Fairlie zwrócił uwagę, że około połowa obecnych światowych dostaw mięsa nie powoduje strat w żywieniu człowieka. W rzeczywistości zapewnia zysk netto, ponieważ pochodzi od zwierząt jedzących trawę i pozostałości pożniwne, których ludzie nie mogą skonsumować.
Od tego czasu dwie rzeczy utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie miałem racji, zmieniając zdanie. Po pierwsze, mój artykuł został wykorzystany przez rolników przemysłowych jako potwierdzenie ich potwornych praktyk. Subtelne rozróżnienia, które Fairlie i ja próbowaliśmy dokonać, okazują się podatne na wprowadzenie w błąd.
Po drugie, podczas zbierania materiałów do mojej książki Feral, zauważyłem, że nasze postrzeganie mięsa z wolnego wybiegu również uległo oczyszczeniu. Wzgórza Wielkiej Brytanii zostały zniszczone – pozbawione roślinności, pozbawione dzikiej przyrody, pozbawione zdolności do zatrzymywania wody i węgla – a wszystko to z powodu znikomej produktywności. Trudno wyobrazić sobie inną branżę, z wyjątkiem pogłębiania przegrzebków, charakteryzującą się wyższym stosunkiem zniszczeń do produkcji. Niezależnie od tego, jak marnotrawne i destrukcyjne jest karmienie zwierząt gospodarskich zbożem, hodowla może być jeszcze gorsza. Mięso to zła wiadomość, niemal w każdych okolicznościach.
Dlaczego więc nie przestaniemy? Ponieważ nie znamy faktów i ponieważ jest to dla nas trudne, nawet jeśli je znamy. Tylko to wykazało badanie przeprowadzone przez amerykańską Radę ds. Badań Humanitarnych 2% Amerykanów to wegetarianie lub weganie, a ponad połowa poddaje się w ciągu roku. Ostatecznie 84% wygasa. Badanie wykazało, że jednym z głównych powodów jest to, że ludzie chcą się dopasować. Możemy wiedzieć, że to niewłaściwe, ale zatykamy uszy i idziemy dalej.
Uważam, że pewnego dnia sztuczne mięso stanie się opłacalne komercyjniei że zmieni to normy społeczne. Kiedy możliwe stanie się spożywanie mięsa bez trzymania i uboju zwierząt gospodarskich, produkcja żywych zwierząt wkrótce zostanie uznana za niedopuszczalną. Ale to jest bardzo odległe. Do tego czasu być może najlepszą strategią będzie zachęcanie ludzi do jedzenia tak, jak robili to nasi przodkowie. Zamiast bezmyślnie spożywać mięso do każdego posiłku, powinniśmy myśleć o nim jak o niezwykłym darze: przywileju, a nie prawie. Mięso mogliśmy zarezerwować na kilka specjalnych okazji, np. Boże Narodzenie, a poza tym jeść je nie częściej niż raz w miesiącu.
Wszystkie dzieci powinny być zabierane przez szkoły na fabryczną fermę trzody chlewnej lub kurcząt oraz do rzeźni, gdzie powinny być świadkami każdego etapu uboju i rozbioru. Czy ta sugestia Cię oburza? Jeśli tak, zadaj sobie pytanie, czemu się sprzeciwiasz: świadomemu wyborowi, czy temu, co on ujawnia? Jeśli nie możemy znieść widoku tego, co jemy, to nie patrzenie jest złe, ale jedzenie.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna