Premier Kanady Paul Martin wygłosił poruszające przemówienie przed Narodami Zjednoczonymi 22 września 2004 r. „Dziesiątki tysięcy zostało zamordowanych, zgwałconych i napadniętych” – powiedział. „Popełniono zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciw ludzkości”.
Odważny czyn, mówić takie rzeczy o amerykańskiej polityce zagranicznej w Iraku. Mimo że doniesienia o gwałtach w więzieniach takich jak Abu Ghraib są szeroko rozpowszechnione, w głównych mediach amerykańskich nigdy nie pojawia się słowo „gwałt”. Nie jest nim również słowo „tortury”, chociaż Martin nie wspomniał o torturach w swoim przemówieniu. Inwazja Stanów Zjednoczonych na Irak, jako zwykła agresja międzynarodowa (a nie „uderzenie wyprzedzające” ani nawet „uderzenie zapobiegawcze”), zdecydowanie liczy się jako „zbrodnia przeciw ludzkości”, chociaż, powtarzam, mówiąc to w opinii publicznej, szczególnie na terenie USA w Organizacji Narodów Zjednoczonych, miałoby poważne konsekwencje dla polityki zagranicznej kraju i kariery polityka. Z pewnością ataki snajperskie, bombardowania z powietrza oraz użycie helikopterów i innych statków bojowych przeciwko ludności cywilnej stanowią „zbrodnie wojenne”, w związku z czym w Iraku „dziesiątki tysięcy zostało zamordowanych” w ten sposób (1), ale znowu w w obecnym klimacie politycznym nie można było oczekiwać, że żaden zachodni polityk to powie.
Byłoby zatem całkiem imponujące, gdyby Paul Martin rzeczywiście mówił o USA w Iraku. Ale tak nie było.
Nie mówił też o uchodźcach palestyńskich, kiedy powiedział: „Są głodni, bezdomni, chorzy, a wielu zostało wypędzonych z własnego kraju”. Miałoby to szczególne znaczenie na przykład w przypadku uchodźców palestyńskich w Gazie, gdzie w zeszłym roku specjalny sprawozdawca ONZ ds. żywności stwierdził, że Izrael celowo głodzi ludność poprzez swoją politykę zamykania placówek, w wyniku czego ponad jedna piąta dzieci jest niedożywiona. Polityka Izraela nie uległa zmianie. Zamiast tego nadal trwają ataki na infrastrukturę cywilną na terytoriach okupowanych, podobnie jak oblężenia i zamknięcia. Niedożywienie powoduje uszkodzenie mózgu, przez co nawet po przywróceniu dziecku właściwej diety może w dalszym ciągu cierpieć na problemy rozwojowe.
Rozmowy o Palestynie czy Iraku nie przyniosłyby Paulowi Martinowi uznania ze strony sekretarza stanu USA Colina Powella, który wychwalał go jako „dobrego przyjaciela i sąsiada” i ogłosił go „takim liderem w tej dziedzinie”.
Jakie pole? Nie pola śmierci na Haiti, gdzie w kostnicach i grobach gromadzą się zwłoki działaczy Lavalas i zwolenników Aristide, w liczbie około trzech tysięcy, i wciąż trwają, odkąd „dobrzy przyjaciele i sąsiedzi” oraz „liderzy w terenie” Kanada i Stany Zjednoczone wysłały swoje wojska, aby zagwarantować lutowy zamach stanu przeciwko demokratycznie wybranemu i masowo wspieranemu prezydentowi Haiti (2).
Nie, Paul Martin nie mówił o Iraku, Palestynie czy Haiti. Mówił o Sudanie.
Zaniepokojenie Martina masowymi morderstwami, głodem i czystkami etnicznymi w Sudanie, podobnie jak obawy Powella, może wydawać się niespójne, biorąc pod uwagę ich gorliwe wspieranie takich czynów gdzie indziej. To samo można powiedzieć o amerykańskich politykach, takich jak republikański senator Bill Frist, i najeźdźcach z Iraku, takich jak Tony Blair (3). Ci notabli albo kłamią na temat swojego oburzenia z powodu tego, co dzieje się w Sudanie, albo są rasistami, którzy po prostu nie mogą wywołać oburzenia z powodu zmarłych mieszkańców trzeciego świata, gdy zabójcy pochodzą z pierwszego świata lub działają w jego imieniu.
W rzeczywistości konsystencja jest innego rodzaju. To bowiem selektywne oburzenie takich osób jak Martin, Blair i Powell i im podobnych w związku z okrucieństwami mającymi miejsce pod auspicjami tego, co nazywają „państwami zbójeckimi” lub „państwami upadłymi”, prowadzi do okrucieństwa, które miały miejsce pod zachodnią okupacją. Na przykład na Haiti formuła była jasna: po pierwsze, pomóc państwu, aby „upadło”, odmawiając mu pomocy, stosując okrutne sankcje i warunki oraz uzbrajając paramilitarnych zabójców, aby dokonali inwazji i wymordowali drogę do stolicy (4) . Następnie nazwijcie to „państwem upadłym”, usuńcie jego przywódców i zajmijcie to miejsce. Jakiekolwiek okrucieństwa, które mają miejsce w odpowiedzi na zachodnią okupację, mogą zostać wykorzystane jako dowód na potrzebę większej okupacji i interwencji. W Iraku prawdziwie tyrańskie i dyktatorskie państwo „upadło” w wyniku procesu bombardowań, krwawienia w wyniku sankcji oraz morderczej inwazji i okupacji. Teraz, gdy armie Blaira i Busha dokonują rzezi Irakijczyków według własnego uznania (1), interwencjoniści argumentują, że Zachód musi „utrzymać kurs”, aby Irak, „państwo upadłe”, nie popadł w „upadek” wojna domowa”. Trwający izraelski program masakr, czystek etnicznych i celowego głodu jest przez interwencjonistów uzasadniany jako konieczny, ponieważ Palestyńczycy nie mogą znaleźć przywódców, którzy uznaliby potrzeby Izraela w zakresie bezpieczeństwa.
Kryzys sudański dał interwencjonistom okazję, aby po prostu zmienić temat: „jeśli tak bardzo troszczycie się o Palestyńczyków” – mogą zapytać – „dlaczego nie przejmujecie się Sudanem? Jeśli tak bardzo troszczycie się o Irakijczyków, dlaczego nie poprzecie interwencji mającej na celu ratowanie ludzi w Sudanie?” Następnym krokiem jest oczywiście oskarżenie tych, którzy mówią o morderstwach i zbrodniach na Zachodzie, jako o „antysemitach”. „antyamerykanów” lub rasistów. Na to antyokupanci mogą odpowiedzieć, nazywając liberalnych interwencjonistów hipokrytami, podając jako dowód liberalną obojętność lub udział w przestępstwach w powyższych sprawach.
Jednakże wzajemne krzyki o hipokryzji, nawet jeśli są prawdziwe, nie pomogą tym, którzy w rzeczywistości są „mordowani, gwałceni i napadani”, którzy w rzeczywistości są „głodni”, bezdomni, chorzy i… zostali wypędzeni na przykład w konkretnym przypadku Sudanu i Darfuru hipokryzja gangsterów takich jak Martin, Powell i Blair nie sprawia, że okrucieństwa w regionie stają się mniej realne, a kryzys mniej pilny.
Lansana Gberie, ekspert ds. Afryki, który badał liczne interwencje i sytuacje konfliktowe na kontynencie, w swoim ostatnim artykule cytuje liberalnych interwencjonistów, opowiadając się za interwencją w Sudanie (5). Cytuje jednak także bardzo ważne i wiarygodne organizacje praw człowieka, takie jak Amnesty International, Human Rights Watch i ONZ, których szacunki dotyczące liczby ofiar śmiertelnych liczą się w dziesiątkach tysięcy, a osób wysiedlonych – w setkach tysięcy. Organizacje te czasami się myliły (na przykład Amnesty International podchwyciła fałszywą historię o Irakijczykach mordujących kuwejckie dzieci w inkubatorach, pomagając machinie propagandowej dewastacji Iraku przez Stany Zjednoczone w 1991 r.) lub były nieproporcjonalne (niektóre organizacje Human Rights Watch na przykład materiały na temat Wenezueli potępiły rząd Chaveza w nieproporcjonalnie ostrych słowach, pomagając amerykańskiej kampanii przeciwko temu rządowi). Jednakże ich ogólny dorobek jest całkiem dobry, a dowody, które przedstawili w sprawach, w których okazali się błędni, były raczej wątłe i później zdyskredytowane. Jednakże dowody, które przedstawili na temat Darfuru, są solidnie udokumentowane. Nie po to, by udowodnić „ludobójstwo”, ale z pewnością po to, by udowodnić masowe cierpienie.
Ta historia jest również z pozoru całkiem wiarygodna (w przeciwieństwie do historii o powiązaniach Saddama Husajna z Al-Kaidą lub o bezpośrednim zagrożeniu nuklearnym). Na przykład, jak wspierane przez USA siły paramilitarne w Kolumbii wiedzą, masakry ludności cywilnej mające na celu wypędzenie całej ludności do obozów dla uchodźców mogą być bardzo skuteczną strategią przeciwdziałania powstańcom, odcinającą powstańców od ich wsparcia i bazy zaopatrzenia oraz przerażającą ludność od nich.
Artykuł Gberiego cytuje znakomity artykuł eksperta sudańskiego Alexa de Waala z lipca 2004 r. z London Review of Books, przedstawiający tło dotyczące Darfuru (6). Tło to jest zbyt obszerne, aby je podsumować w krótkim artykule. Ci, którzy interesują się Darfurem, powinni go przeczytać i to uważnie. Wystarczy jednak powiedzieć, że w przypadku kryzysu w Darfurze można zaobserwować podobną dynamikę, jak w przypadku wielu innych konfliktów, które nękają dzisiejszy trzeci świat: dziedzictwo kolonialnych zniszczeń; państwo postkolonialne, które działa tak, jak postępowało państwo kolonialne; elita, która wykorzystuje państwo jako swoją prywatną własność do rozdawania przywilejów i władzy; mobilizacja na tle etnicznym przy użyciu ideologii rasistowskich; ingerencja sił zewnętrznych; zamknięte przestrzenie polityczne prowadzące do zbrojnych powstań i państwo, które odpowiada na zbrojne powstania zaciekłym przeciwdziałaniem powstańcom.
Zalecenia de Waala mogą wydawać się niezadowalające zarówno antyimperialistom, jak i liberalnym interwencjonistom:
„Ogromna akcja pomocy nabiera tempa. Jednak ze względu na odległości, pomoc żywnościowa jest kosztowna i mało prawdopodobne, aby była wystarczająca. Kuszące jest wysłanie armii brytyjskiej w celu dostarczenia żywności, ale byłoby to jedynie symboliczne: pomoc humanitarną mogliby przywieźć taniej samoloty cywilne i skuteczniej rozprowadzić ją przez agencje humanitarne. Na obszarach kontrolowanych przez SLA (Armię Wyzwolenia Sudanu) i JEM (Ruch na rzecz Sprawiedliwości i Równości) przebywają setki tysięcy cywilów, którzy nie otrzymują żadnej pomocy. Gdy tylko nieustraszony kamerzysta powróci ze zdjęciami ukrytej klęski głodu, rozległ się krzyk i presja o dostarczenie pomocy na linię frontu. Nie ma powodu czekać na zdjęcia przed podjęciem działań, chociaż jasne jest, że konwoje z pomocą humanitarną będą musiały przewozić uzbrojonych strażników.
„Największą pomocą byłby pokój. Teoretycznie jest zawieszenie broni; w praktyce rząd i Dżanjawiid to ignorują, a rebelianci odpowiadają w podobny sposób. Rząd zaprzecza, że utworzył, uzbroił i kierował Janjawiidami. Tak się stało, ale potwór, którego stworzenie pomógł Chartum, nie zawsze spełnia jego rozkazy: wśród Darfurczyków panuje głęboka nieufność do stolicy, a przywódcy Dżanjawiidów wiedzą, że nie można jej rozbroić siłą. Kiedy prezydent Bashir obiecał Kofiemu Annanowi i Colinowi Powellowi, że rozbroi milicję, składał obietnicę, której nie mógł dotrzymać. Najlepszym i być może jedynym sposobem rozbrojenia jest ten zastosowany przez Brytyjczyków siedemdziesiąt pięć lat temu: utworzenie działającej administracji lokalnej, uregulowanie własności broni i stopniowa izolacja wyjętych spod prawa i bandytów, którzy nie chcą się dostosować. Zajęło to wtedy dekadę, a dzisiaj nie będzie szybciej. Nie tylko jest teraz więcej broni, ale polaryzacje polityczne są znacznie ostrzejsze”.
Jeśli zalecenie de Waala dotyczące metod stosowanych przez brytyjskich kolonialistów wydaje się niesmaczne, poparcie Gberiego na rzecz rozwiązania afrykańskiego może wydawać się lepsze:
„Do końca sierpnia 2004 roku UA liczyła 305 żołnierzy na miejscu w Darfurze w ramach mechanizmu monitorowania zawieszenia broni, a ONZ współpracowała z UA nad planem podniesienia tego poziomu sił do 3,000 żołnierzy UA i 1,200 żołnierzy policjanci. Jednakże rząd Sudanu odrzucił oferty UA dotyczące zwiększenia liczebności sił i rozszerzenia ich mandatu w celu uwzględnienia ochrony ludności cywilnej, nalegając, aby rola UA ograniczała się do obserwacji i monitorowania”.
Gberie rozsądnie argumentuje, że zgoda rządu sudańskiego powinna być nieistotna (tak nieistotna na przykład, jak powinna być zgoda Izraela, gdyby kiedykolwiek miała miejsce międzynarodowa interwencja mająca na celu ochronę Palestyńczyków przed masakrą, zabójstwami i głodem). Przykład, jaki podaje, jest jednak równie niesmaczny dla antyimperialistów: „Jednak kwestia zgody powinna być nieistotna. W 1999 r. nie było zgody na bombardowanie z powietrza i umieszczenie około 50,000 2,000 żołnierzy NATO w Kosowie w odpowiedzi na śmierć około 7 1998 osób”. Kiedy porówna się problemy, które spowodowała interwencja NATO, z tymi, które rozwiązała, to… „Sukces” „interwencji humanitarnej” wydaje się mniej „humanitarny” i mniej „skuteczny” (2001). To samo dotyczy reakcji świata na masowe morderstwo w Kongu, które miało miejsce głównie w kontrolowanych przez Rwandę i Ugandę częściach Konga w latach 8–1994 (5), podczas gdy liberalni interwencjoniści wciąż próbowali znaleźć sposoby wykorzystania ludobójstwa w Rwandzie w latach XNUMX/XNUMX jako narzędzia retorycznego usprawiedliwiającego przyszłe interwencje Zachodu.
Najwyraźniej Ramesh Thakur, prorektor Uniwersytetu ONZ, którego również cytuje Gberie, ma rację, gdy argumentuje, że „zachodnia medycyna nie jest lekarstwem na bolączki Darfuru” i że „zachodnia interwencja nie oferuje rozwiązania” , może zwiększyć problemy.” Thakur ma dobre powody, aby tak sądzić. Działania USA w Afganistanie, gdzie dostępne były fundusze na bombardowania, ale nie na odbudowę, pokazują, że USA są bardziej zainteresowane budowaniem baz, kontrolowaniem regionów i kontrolowaniem źródeł energii niż rozwiązywaniem lokalnych kryzysów humanitarnych. Połączenia naftowe w Darfurze również podają w wątpliwość zamiary humanitarne USA. Sudan jest krajem zamieszkałym przez muzułmanów i chociaż reżim islamistyczny jest opresyjny i niepopularny, inwazja niewiele poprawiłaby nastroje proamerykańskie w regionie, w którym takich nastrojów bardzo brakuje. Doktryna wojskowa Stanów Zjednoczonych, która rekompensuje niechęć do narażania swoich żołnierzy na ryzyko poprzez użycie siły ognia i bezwzględności wobec cywilów spoza USA, zwykle ma bardzo niehumanitarne skutki. Rok po inwazji na Irak nie powinno być wątpliwości co do żadnego z tych punktów.
Biorąc to pod uwagę, nie sposób zgodzić się z konkluzją dobrze uzasadnionego artykułu redakcyjnego Black Commentator z 23 września 2004 r., że: „Bez względu na to, jak cyniczne są motywy USA, powołanie się przez Colina Powella na Konwencję o ludobójstwie w Darfur ożywia siły poszukujące bardziej sprawiedliwego świata. Kiedy przestępcy zmuszeni są powoływać się na prawo, wiemy, że sprawiedliwość jest w naszym zasięgu.” (9) W rzeczywistości nic takiego nie wiemy. Przestępca Colin Powell zawsze powołuje się na prawo, niezależnie od tego, czy je ignoruje, stoi na straży, czy też podważa. Przytaczane przez Gberiego propozycje interwencji Unii Afrykańskiej, jakkolwiek błędne, miałyby największe szanse powodzenia (to interwencja Afryki położyła kres wojnie domowej w Kongu).
Prawdziwy świat żąda, aby nie dopuścić do tego, aby autentyczna troska o ofiary okrucieństw została przekształcona przez interwencjonistycznych hipokrytów w apologetykę imperializmu, który ostatecznie doprowadzi do powstania większej liczby ofiar większej liczby okrucieństw. Ale te same ofiary zasługują na coś więcej niż zwykłe potępienie interwencji i jej apologetów jako hipokrytów i podżegaczy wojennych. Być może Khalid Fishawy i Ahmed Zaki z egipskiej witryny mediów alternatywnych kefaya.org rzucili wyzwanie ruchom najlepiej:
„Czy możemy sobie wyobrazić budowanie frontu dla potencjałów narodów i ruchów demokratycznych w Sudanie, zranionych i zniechęconych wojną, przy solidarności światowego ruchu antywojennego, aby narzucić mechanizmy demokratyczne dbające o interesy uciskanych sudańskich społeczności, ras, kultur i klas, przeciwko drapieżności interesów imperialistów amerykańskich i zachodnioeuropejskich? Czy taki cel mógłby być możliwy? Czy obiecujące jest odzyskanie dynamiki światowego ruchu na rzecz sprawiedliwości i pokoju, zamiast wspierać niedemokratyczne siły autorytarne i fundamentalistyczne, tym razem w Sudanie, pod hasłem sprzymierzenia się z kimkolwiek, kto jest przeciwko imperium amerykańskiemu?” (10).
Uwagi:
1) Spójrz na http://www.empirenotes.org/september04.html#24sep042. Mahajan prowadzi do filmu przedstawiającego prawdopodobnie przykład bezdusznej brutalności i morderstwa. Nie spodziewaj się usłyszeć o tym od Billa Frista, Tony’ego Blaira czy Paula Martina. Najświeższe informacje na temat ofiar masowego okrucieństwa w Iraku można znaleźć na stronie iraqbodycount.net.
2) Jeśli ciekawi Cię, jak „obrońca praw człowieka” radzi sobie w obliczu konfrontacji z własnym udziałem w masowym morderstwie, aby móc spać w nocy, spójrz na wywiad Anthony'ego Fentona z funkcjonariuszem rządu kanadyjskiego Denisem Paradisem.
3) David Peterson na swoim blogu ZNet monitoruje liberalną hipokryzję w Sudanie. http://blog.zmag.org/bloggers/?blogger=peterson
4) Relację z zamachu stanu i roli USA można znaleźć w witrynie Haiti Watch ZNet http://www.zmag.org/lam/haitiwatch.cfm
5) Lansana Gberie, wrzesień 2004. Kryzys w Darfurze: przypadek testowy interwencji humanitarnej. Międzynarodowe Centrum Szkolenia Misji Pokojowych Kofiego Annana. Dostępne w Internecie tutaj przez www.kaiptc.org
6) Alex de Waal, „Przeciwpowstanie na tanie”. London Review of Books, lipiec 2004. http://www.lrb.co.uk/v26/n15/waal01_.html
7) Zobacz na przykład retrospektywę Neila Clarka w Guardianie (opublikowaną w ZNet: http://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=100&ItemID=6275) lub książkę Diany Johnston „Krucjata głupców” zawierającą ocenę interwencji NATO w Kosowie.
8) Przejrzałem kilka książek na temat konfliktu w Kongu i jego związku z ludobójstwem w Rwandzie. Recenzję można znaleźć na ZNet http://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?ItemID=5094
9) Zobacz bardzo szczegółowy i oparty na zasadach artykuł na blackcommentator.com na temat Darfuru
10) Fishawy i Zaki, „Sudan: czy możemy się uczyć?”, ZNet, 26 sierpnia 2004. http://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=2&ItemID=6114
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna