Upublicznienie przez WikiLeaks depesz z ambasady Stanów Zjednoczonych w La Paz rzuciło światło na podejmowane przez nią próby stworzenia podziałów w ruchach społecznych i rdzennych, które stanowią bazę poparcia pierwszego rządu kraju kierowanego przez rdzennych mieszkańców.
Depesze dowodzą, że ambasada próbowała wykorzystać agencję pomocy rządu USA, USAID, do promowania interesów USA.
Depesza z 6 marca 2006 r. zatytułowana „Niezgoda w szeregach Evo” donosi o spotkaniu zaledwie kilka miesięcy po inauguracji Moralesa na prezydenta w grudniu 2005 r. z „liderem sektora społecznego” z regionu altiplano (wyżyny) na zachodzie.
Przywódca społeczny miał powiązania z radykalną federacją rad sąsiedzkich w El Alto (Fejuve), związkiem plantatorów koki w Los Yungas i organizacją chłopską w La Paz.
Wiele z tych organizacji, w szczególności Fejuve, stało na czele fali buntu, która w latach 2003 i 2005 obaliła dwóch proamerykańskich neoliberalnych prezydentów. Miało to również kluczowe znaczenie dla wyboru Moralesa.
Pomimo postrzegania tych sektorów jako „organizacji tradycyjnie konfrontacyjnych”, ówczesny ambasador David Greenlee uważał, że: „Bez względu na kierunek polityki [USA] w Boliwii, bliższa współpraca z przedstawicielami sektora społecznego”, którzy wyrażali sprzeciw wobec Moralesa, „wydaje się najbardziej korzystne dla interesów [rządu USA]”.
Inna depesza z 25 lutego 2008 r. donosi o spotkaniu ówczesnego ambasadora USA Philipa Goldberga z „liderami tubylczymi (zwłaszcza przywódcami wschodnich nizin)”.
Większość dwóch największych rdzennych ludów Boliwii, Ajmarów i Keczuów, żyje na wyżynach i w regionach centralnych.
Na wschodzie zamieszkują pozostałe 34 ludy tubylcze. Jest także domem dla międzynarodowych koncernów gazowych i dużego agrobiznesu.
Wschód był centralnym punktem ruchów prawicowych, które próbowały obalić Moralesa.
W depeszy dużą uwagę poświęcono „rosnącym napięciom” między Ajmarami i Keczua z jednej strony a rdzennymi grupami nizinnymi, „które czują się zaniedbywane przez samozwańczego Aymara, prezydenta Cocalero”.
W depeszy z 17 października 2007 r. zatytułowanej „Rdzenne pękanie spójności w Boliwii” donoszono, że
przywódca Rady Narodowej Ayllus i Markas of Qollasuyu (CONAMAQ), która zrzesza 16 organizacji rdzennej ludności wiejskiej w altiplano, powiedział urzędnikom ambasady, że rząd Moralesa po prostu wykorzystuje ludność tubylczą do promowania swojego „celu, jakim jest socjalizm, [który] nie nie pokrywają się z „prawdziwie lokalnymi” celami”.
Zwiększone zainteresowanie ambasady USA wszystkim, co „rdzenne”, po dziesięcioleciach wspierania rządów, które ich represjonowały i wykluczały, wyjaśniono w depeszy z 6 lutego 2007 roku.
Goldberg powiedział w nim, że „tylko lewicowy rząd uwzględniający interesy tubylców… miałby szansę rządzić Boliwią, która dzieli”.
Ponieważ „prawicowy rząd prawdopodobnie doprowadziłby do większego konfliktu”, konieczna była możliwość dotarcia do rdzennych przywódców skłonnych do wspierania interesów USA.
Z tego powodu Goldberg zakończył swoją depeszę z 25 lutego 2008 r. stwierdzeniem, że spotkania z „rdzennymi przywódcami spoza dominujących społeczności ajmarów i keczua dostarczą przydatnych informacji i pokażą, że Stany Zjednoczone są zainteresowane poglądami wszystkich rdzennych ludów”.
Ważnym narzędziem służącym dotarciu do społeczności tubylczych jest USAID.
W depeszy z 28 stycznia 2008 roku stwierdzono, że programy społeczne USAID skierowane do „najbiedniejszych i marginalizowanych grup” będą trudne do zaatakowania przez rząd. Depesza kończy się stwierdzeniem, że programy USAID powinny „starać się także przeciwdziałać retoryce skierowanej przeciwko USG [rządowi USA]…”
Było to możliwe dzięki finansowaniu niezależnych dziennikarzy radiowych, którzy informowali o „korzyściach pomocy USG dla społeczności wiejskich”, oraz dzięki różnym warsztatom organizowanym w społecznościach tubylczych.
W depeszy z 15 czerwca 2009 r. ujawniono obawy Stanów Zjednoczonych co do możliwości osiągnięcia swoich celów poprzez bezpośrednią współpracę z rządem.
Odnotowała „antyamerykańskie postawy na kluczowych stanowiskach kierowniczych” i „nacjonalistyczne najeżenie się z powodu bycia traktowanym z «godnością»”.
W depeszy przytoczono sprzeciw rządu Boliwii wobec tego, że amerykański dyplomata ds. rolnictwa ma prawo weta w sprawie proponowanych programów.
Niedawne rozmowy urzędników rządowych o wydaleniu USAID za ich działalność wywrotową mogą stanowić bardziej bezpośrednie zagrożenie dla imperializmu Stanów Zjednoczonych realizującego swoje cele w Boliwii.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna