Zdjęcie: Joseph Sohm/Shutterstock.com
15 lutego przypada dzień, w którym 17 lat temu światowe demonstracje przeciwko zbliżającej się inwazji na Irak były tak masowe, że „New York Times” nazwał światową opinię publiczną „drugim superpotęgą”. Ale USA zignorowały to i i tak zaatakowały Irak. Co więc stało się z doniosłymi nadziejami tamtego dnia?
Armia amerykańska nie wygrała wojny od 1945 roku, chyba że liczyć odzyskanie maleńkich placówek kolonialnych w Grenadzie, Panamie i Kuwejcie, ale istnieje jedno zagrożenie, które konsekwentnie przechytrzyła bez oddania więcej niż kilku śmiercionośnych strzałów z karabinu i odrobiny gazu łzawiącego. Jak na ironię, to właśnie to egzystencjalne zagrożenie jest tym, które może pokojowo go zmniejszyć i odebrać mu najniebezpieczniejszą i najdroższą broń: jego własnych, miłujących pokój obywateli.
Podczas wojny w Wietnamie młodzi Amerykanie stojący w obliczu loterii na śmierć i życie zbudowali potężny ruch antywojenny. Prezydent Nixon zaproponował zakończenie projektu, aby osłabić ruch pokojowy, ponieważ wierzył, że młodzi ludzie przestaną protestować przeciwko wojnie, gdy nie będą już zobowiązani do walki. W 1973 roku zakończono pobór, pozostawiając armię ochotniczą, która izolowała zdecydowaną większość Amerykanów przed śmiercionośnymi skutkami amerykańskich wojen.
Pomimo braku projektu, w okresie pomiędzy zbrodniami 9 września a nielegalną inwazją Stanów Zjednoczonych na Irak w marcu 11 roku narodził się nowy ruch antywojenny – tym razem o zasięgu globalnym. były największymi demonstracjami w historii ludzkości, jednoczącymi ludzi na całym świecie w opozycji do nie do pomyślenia perspektywy, że Stany Zjednoczone faktycznie rozpoczną swój groźny atak na Irak w ramach „szoku i podziwu”. W badaniu wzięło udział około 2003 milionów ludzi w 15 miastach na wszystkich kontynentach, łącznie z Antarktydą. To masowe odrzucenie wojny, upamiętnione w filmie dokumentalnym We Are Many, skłoniło dziennikarza „New York Timesa”, Patricka E. Tylera, do skomentowania, że na planecie istnieją obecnie dwie superpotęgi: Stany Zjednoczone i światowa opinia publiczna.
Amerykańska machina wojenna wykazała całkowitą pogardę dla swojego początkującego rywala i rozpętała nielegalną wojnę opartą na kłamstwach, która szaleje od 17 lat w wielu fazach przemocy i chaosu. Nie widząc końca wojen amerykańskich i sojuszniczych w Afganistanie, Iraku, Somalii, Libii, Syrii, Palestynie, Jemenie i Afryce Zachodniej oraz eskalacji wojny dyplomatycznej i gospodarczej Trumpa przeciwko Iranowi, Wenezueli i Korei Północnej, grożącej eksplozją nowych wojen, w których jest drugą superpotęgą teraz, kiedy potrzebujemy jej bardziej niż kiedykolwiek?
Podczas wojny w Wietnamie młodzi Amerykanie stojący w obliczu loterii na śmierć i życie zbudowali potężny ruch antywojenny
Zdjęcie: JStone/Shutterstock.com
Od czasu zabójstwa przez USA irańskiego generała Sulejmaniego w Iraku 2 stycznia ruch pokojowy ponownie wyszedł na ulice, włączając ludzi, którzy maszerowali w lutym 2003 r. i nowych działaczy, którzy są zbyt młodzi, by pamiętać czasy, gdy Stany Zjednoczone nie były w stanie wojny. Protesty odbyły się w trzech różnych dniach: jeden 4 stycznia, drugi 9 i ogólnoświatowy dzień akcji 25 stycznia. Wiece odbyły się w setkach miast, ale nie przyciągnęły aż tak dużej liczby osób, które przybyły, aby zaprotestować przeciwko toczącej się wojnie z Irakiem w 2003 r., ani nawet tych z mniejszych wieców i czuwań, które trwały, gdy wojna w Iraku wymknęła się spod kontroli aż do przynajmniej 2007.
Nasza porażka w powstrzymaniu wojny Stanów Zjednoczonych z Irakiem w 2003 roku była głęboko zniechęcająca. Ale liczba osób aktywnych w amerykańskim ruchu antywojennym zmniejszyła się jeszcze bardziej po wyborze Baracka Obamy w 2008 roku. Wiele osób nie chciało protestować przeciwko pierwszemu czarnoskóremu prezydentowi narodu, a wielu, w tym Komitet Pokojowej Nagrody Nobla, naprawdę wierzyło, że będzie „prezydentem pokoju”.
Chociaż Obama niechętnie honorował porozumienie Busha z rządem irackim o wycofaniu wojsk amerykańskich z Iraku i podpisał porozumienie nuklearne z Iranem, daleko mu było do pokojowego prezydenta. Nadzorował nową doktrynę tajnej i zastępczej wojny, która znacznie zmniejszyła straty wojskowe USA, ale wywołała eskalację wojny w Afganistanie, kampanię przeciwko ISIS w Iraku i Syrii, która zniszczyła całe miasta, dziesięciokrotny wzrost ataków dronów CIA na Pakistanie, Jemenie i Somalii oraz krwawe wojny zastępcze w Libii i Syrii, które dziś szaleją. Ostatecznie Obama wydał więcej na wojsko i zrzucił więcej bomb na większą liczbę krajów niż Bush. Odmówił także pociągnięcia Busha i jego kumpli do odpowiedzialności za ich zbrodnie wojenne.
Wojny Obamy nie były bardziej skuteczne niż wojny Busha, jeśli chodzi o przywrócenie pokoju i stabilności w którymkolwiek z tych krajów lub poprawę życia ich obywateli. Jednak „zamaskowane, ciche i wolne od mediów podejście Obamy” do wojny sprawiło, że stan niekończącej się wojny w USA był znacznie bardziej zrównoważony politycznie. Zmniejszając straty w USA i prowadząc wojnę przy mniejszym rozgłosie, odsunął wojny amerykańskie w cień i dał amerykańskiej opinii publicznej iluzję pokoju pośród niekończącej się wojny, skutecznie rozbrajając i dzieląc ruch pokojowy.
Tajemna polityka wojenna Obamy była poparta zaciekłą kampanią przeciwko odważnym demaskatorom, którzy próbowali wyciągnąć ją na światło dzienne. Jeffrey Sterling, Thomas Drake, Chelsea Manning, John Kiriakou, Edward Snowden, a teraz Julian Assange zostali oskarżeni i uwięzieni na podstawie bezprecedensowych nowych interpretacji ustawy o szpiegostwie z czasów I wojny światowej.
Z Donaldem Trumpem w Białym Domu słyszymy, jak republikanie wymyślają te same wymówki dla Trumpa – który działał na platformie antywojennej – jak Demokraci dla Obamy. Po pierwsze, jego zwolennicy akceptują deklaracje o chęci zakończenia wojen i sprowadzenia żołnierzy do domu jako ujawnienie tego, co naprawdę chce zrobić prezydent, nawet jeśli wciąż eskaluje wojny. Po drugie, proszą nas o cierpliwość, ponieważ pomimo wszystkich dowodów z prawdziwego świata, są przekonani, że za kulisami ciężko pracuje na rzecz pokoju. Po trzecie, w ostatecznej wymówce, która podważa ich pozostałe dwa argumenty, podnoszą ręce i mówią, że jest „tylko” prezydentem, a Pentagon lub „głębokie państwo” jest zbyt potężne, by nawet on mógł je okiełznać.
Zarówno zwolennicy Obamy, jak i Trumpa wykorzystali ten chwiejny trójnóg politycznej nieodpowiedzialności, aby dać człowiekowi za biurkiem, gdzie złotówka zatrzymywała całą talię kart „wyjdź z więzienia na wolność” za niekończącą się wojnę i zbrodnie wojenne.
Od czasu zabójstwa przez USA generała Sulejmaniego w Iraku 2 stycznia ruch pokojowy ponownie pojawił się na ulicach
Zdjęcie: John Gomez/Shutterstock.com
„Zakamuflowane, ciche, wolne od mediów podejście” Obamy i Trumpa do wojny zaszczepiło amerykańskie wojny i militaryzm przeciwko wirusowi demokracji, ale wyrosły nowe ruchy społeczne, które zajmują się problemami bliżej domu. Kryzys finansowy doprowadził do powstania Ruchu Occupy, a teraz kryzys klimatyczny i zakorzenione w Ameryce problemy rasowe i imigracyjne sprowokowały nowe ruchy oddolne. Zwolennicy pokoju zachęcali te ruchy do przyłączenia się do wezwania Pentagonu do poważnych cięć, twierdząc, że zaoszczędzone setki miliardów mogą pomóc w sfinansowaniu wszystkiego, od Medicare dla wszystkich, przez Zielony Nowy Ład, po bezpłatne czesne na studiach.
Kilka sektorów ruchu pokojowego pokazało, jak stosować kreatywne taktyki i budować różnorodne ruchy. Ruch na rzecz praw człowieka i obywatela Palestyńczyków obejmuje studentów, grupy muzułmańskie i żydowskie, a także grupy czarnoskóre i rdzenne, które toczą podobne walki tutaj, w domu. Inspirujące są także kampanie na rzecz pokoju na Półwyspie Koreańskim prowadzone przez Koreańczyków z Ameryki, takie jak Women Cross the DMZ, która zrzesza kobiety z Korei Północnej, Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych, aby pokazać administracji Trumpa, jak wygląda prawdziwa dyplomacja.
Odbyły się również udane wysiłki społeczne, które popchnęły niechętny Kongres do zajęcia stanowiska antywojennego. Przez dziesięciolecia Kongres z radością pozostawiał wywoływanie wojny prezydentowi, znosząc swoją konstytucyjną rolę jedynej władzy upoważnionej do wypowiadania wojny. Dzięki naciskom opinii publicznej nastąpiła niezwykła zmiana. W 2019 roku obie izby Kongresu głosowały za zakończeniem wsparcia USA dla wojny pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej w Jemenie i za zakazem sprzedaży broni do Arabii Saudyjskiej na potrzeby wojny w Jemenie, chociaż prezydent Trump zawetował obie ustawy.
Obecnie Kongres pracuje nad ustawami wyraźnie zakazującymi nieautoryzowanej wojny z Iranem. Ustawy te dowodzą, że presja społeczna może skłonić Kongres, w tym zdominowany przez Republikanów Senat, do odebrania władzy wykonawczej konstytucyjnych uprawnień w zakresie wojny i pokoju.
Kolejnym jasnym światłem w Kongresie jest pionierska praca Ilhana Omara, kongresmena pierwszej kadencji, który niedawno przedstawił serię ustaw zatytułowanych Pathway to PEACE, rzucających wyzwanie naszej militarystycznej polityce zagranicznej. Chociaż jej ustawy będą trudne do przyjęcia w Kongresie, wyznaczają kierunek, w którym powinniśmy zmierzać. Biuro Omara, w przeciwieństwie do wielu innych w Kongresie, faktycznie współpracuje bezpośrednio z organizacjami oddolnymi, które mogą popchnąć tę wizję do przodu.
Nowy prezydent, taki jak Bernie Sanders, w Białym Domu stworzyłby nowe otwarcie dla pokoju
Zdjęcie: Johnny Silvercloud/Shutterstock.com
Wybory prezydenckie dają szansę na forsowanie programu antywojennego. Najbardziej skutecznym i zaangażowanym antywojennym mistrzem w wyścigu jest Bernie Sanders. Popularność jego wezwania do wycofania Stanów Zjednoczonych z imperialnych interwencji oraz jego głosów przeciwko 84% ustawom o wydatkach wojskowych od 2013 r. znajdują odzwierciedlenie nie tylko w jego wynikach sondaży, ale także w sposobie, w jaki inni kandydaci Demokratów śpieszą do zajęcia podobnego stanowiska. Wszyscy teraz twierdzą, że Stany Zjednoczone powinny ponownie przystąpić do porozumienia nuklearnego z Iranem; wszyscy krytykowali „nadęty” budżet Pentagonu, pomimo regularnego głosowania za nim; a większość obiecała sprowadzić wojska amerykańskie do domu z większego Bliskiego Wschodu.
Tak więc, patrząc w przyszłość w tym roku wyborczym, jakie są nasze szanse na odrodzenie drugiego supermocarstwa na świecie i zakończenie wojen w Ameryce?
Jeśli nie wybuchnie nowa, wielka wojna, jest mało prawdopodobne, że zobaczymy wielkie demonstracje na ulicach. Jednak dwie dekady niekończącej się wojny wywołały wśród społeczeństwa silne nastroje antywojenne. Sondaż Pew Research Center z 2019 r. wykazał, że 62 procent Amerykanów stwierdziło, że wojna w Iraku nie jest warta prowadzenia, a 59 procent stwierdziło to samo w przypadku wojny w Afganistanie.
Jeśli chodzi o Iran, sondaż przeprowadzony na Uniwersytecie Maryland we wrześniu 2019 r. wykazał, że zaledwie jedna piąta Amerykanów stwierdziła, że Stany Zjednoczone „powinny być przygotowane na wojnę”, aby osiągnąć swoje cele w Iranie, podczas gdy trzy czwarte stwierdziło, że cele USA nie uzasadniają działań militarnych interwencja. Wraz z oceną Pentagonu, jak katastrofalna byłaby wojna z Iranem, te nastroje społeczne podsyciły światowe protesty i potępienie, które tymczasowo zmusiły Trumpa do wstrzymania eskalacji militarnej i gróźb wobec Iranu.
Tak więc, chociaż propaganda wojenna naszego rządu przekonała wielu Amerykanów, że nie jesteśmy w stanie powstrzymać ich katastrofalnych wojen, nie udało jej się przekonać większości Amerykanów, że mylimy się, chcąc to zrobić. Podobnie jak w innych kwestiach, aktywizm ma do pokonania dwie główne przeszkody: po pierwsze przekonanie ludzi, że coś jest nie tak; a po drugie, aby pokazać im, że pracując razem, aby zbudować popularny ruch, możemy coś z tym zrobić.
Małe zwycięstwa ruchu pokojowego pokazują, że mamy większą siłę, aby rzucić wyzwanie amerykańskiemu militaryzmowi, niż większość Amerykanów zdaje sobie sprawę. W miarę jak coraz więcej miłujących pokój ludzi w USA i na całym świecie odkryje, jaką naprawdę posiada władzę, drugie supermocarstwo, które ujrzeliśmy pokrótce 15 lutego 2003 r., będzie miało potencjał, aby wyrosnąć z popiołów dwudziestu lat silniejszego, bardziej zaangażowanego i zdeterminowanego wojna.
Medea Benjamin protestuje przeciwko wojnie z Iranem
Zdjęcie: Maria Oswalt/Shutterstock.com
Nowy prezydent, taki jak Bernie Sanders, w Białym Domu stworzyłby nowe otwarcie dla pokoju. Jednak, podobnie jak w przypadku wielu kwestii wewnętrznych, to otwarcie przyniesie owoce i przezwycięży sprzeciw potężnych partykularnych interesów tylko wtedy, gdy na każdym kroku będzie stał za nim ruch masowy. Jeśli za prezydentury Obamy i Trumpa można wyciągnąć jakąś lekcję dla miłujących pokój Amerykanów, to jest ona taka, że nie możemy po prostu wyjść z urny do głosowania i zostawić mistrzowi w Białym Domu, aby zakończył nasze wojny i przyniósł nam pokój. W ostatecznym rozrachunku to naprawdę zależy od nas. Proszę, dołącz do nas. Z
Medea Benjamin jest współzałożycielką CODEPINK for Peace i autorką kilku książek, m.in Wewnątrz Iranu: prawdziwa historia i polityka Islamskiej Republiki Iranu.
Nicolas JS Davies jest niezależnym dziennikarzem, badaczem z CODEPINK i autorem Krew na naszych rękach: amerykańska inwazja i zniszczenie Iraku.