Chilcot i sądy tego nie zrobią, więc do nas należy pokazanie, że nie pozwolimy, aby nielegalny akt masowego morderstwa pozostał bezkarny
Jedyne pytanie, które się liczy, to to, którego nie porusza dochodzenie Chilcota: czy wojna z Irakiem była nielegalna? Jeśli odpowiedź brzmi tak, wszystko się zmienia. Wojna nie jest już sprawą polityczną, ale przestępczą, a ci, którzy ją zlecili, powinni zostać postawieni przed sądem za to, co trybunał norymberski nazwał „najwyższą zbrodnią międzynarodową”: zbrodnię agresji.
Istnieje jednak problem z oficjalnymi dochodzeniami w Wielkiej Brytanii: rząd powołuje swoich członków i ustala ich zakres uprawnień. Jest to równoznaczne z możliwością wyboru przez podejrzanego o postawienie zarzutów, kto powinien osądzać jego sprawę i kto powinien zasiadać w ławie przysięgłych. Jak powiedział w listopadzie starszy sędzia dziennikowi Guardianowi: „Badanie legalności wojny to ostatnia rzecz, jakiej chce rząd. W rzeczywistości jest to ostatnia rzecz, której chce opozycja, ponieważ głosowała za wojną. Po prostu nie ma tu politycznego presja, aby zbadać kwestię legalności – nie zadali pytania, ponieważ nie chcieli odpowiedzi”.
Inni jednak to zbadali. Dwa tygodnie temu holenderskie dochodzenie, prowadzone przez byłego sędziego Sądu Najwyższego, wykazało, że inwazja „nie miała solidnego mandatu w prawie międzynarodowym”. W zeszłym miesiącu lord Steyn, były stróż prawa, powiedział, że „wobec braku drugiej rezolucji ONZ zezwalającej na inwazję, jest ona nielegalna”. W listopadzie Lord Bingham, były lord naczelny sędzia, stwierdził, że bez błogosławieństwa ONZ wojna w Iraku stanowi „poważne naruszenie prawa międzynarodowego i praworządności”.
Zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, aby można było legalnie prowadzić wojnę, muszą zostać spełnione dwa warunki. Strony sporu muszą najpierw „poszukiwać rozwiązania w drodze negocjacji” (artykuł 33). Mogą chwycić za broń bez wyraźnego mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ tylko „jeśli nastąpi przeciwko nim atak zbrojny” (artykuł 51). Żaden z tych warunków nie miał zastosowania. Rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii odrzuciły próby negocjacji Iraku. W pewnym momencie Departament Stanu USA ogłosił nawet, że „przejdzie w tryb udaremniania”, aby uniemożliwić Irakijczykom wznowienie rozmów w sprawie inspekcji broni (wszystkie odniesienia znajdują się na mojej stronie internetowej). Irak nie przeprowadził żadnego zbrojnego ataku na żaden z narodów.
Wiemy również, że rząd Wielkiej Brytanii był świadomy, że wojna, którą zamierzał rozpocząć, była nielegalna. W marcu 2002 r. Biuro Rady Ministrów wyjaśniło, że „potrzebne będzie prawne uzasadnienie inwazji. Z zastrzeżeniem opinii funkcjonariuszy prawa, obecnie takie nie istnieje”. W lipcu 2002 r. prokurator generalny Lord Goldsmith powiedział premierowi, że istnieją tylko „trzy możliwe podstawy prawne” rozpoczęcia wojny – „samoobrona, interwencja humanitarna lub zezwolenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Pierwsza i druga drugie nie może być w tym przypadku podstawą.” Bushowi i Blairowi nie udało się później uzyskać zgody Rady Bezpieczeństwa.
Jak ujawniono w piśmie z rezygnacją, sporządzonym w przeddzień wojny przez Elizabeth Wilmshurst, ówczesną zastępcę doradcy prawnego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, jej biuro „konsekwentnie” informowało, że bez nowej rezolucji ONZ inwazja będzie niezgodna z prawem. Wyjaśniła, że „bezprawne użycie siły na taką skalę jest równoznaczne z zbrodnią agresji”. Zarówno Wilmshurst, jak i jej były szef, Sir Michael Wood, złożą jutro zeznania przed dochodzeniem w sprawie Chilcot. Spodziewaj się fajerwerków.
Bez prawnego uzasadnienia wojna z Irakiem była aktem masowego mordu: ci, którzy zginęli, zostali bezprawnie zabici przez ludzi, którzy ją zlecili. Zbrodnie agresji (znane również jako zbrodnie przeciwko pokojowi) definiują zasady norymberskie jako „planowanie, przygotowanie, wszczęcie lub prowadzenie wojny napastniczej lub wojny z naruszeniem traktatów międzynarodowych”. Są one uznawane w prawie międzynarodowym od 1945 r. Statut rzymski, ustanawiający Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) i ratyfikowany przez rząd Blaira w 2001 r., przewiduje, że sąd „sprawuje jurysdykcję nad zbrodnią agresji”, po jej stwierdzeniu zdecydował, w jaki sposób przestępstwo powinno być definiowane i ścigane.
Są dwa problemy. Po pierwsze, ani rząd, ani opozycja nie mają interesu w ściganiu tych zbrodni z oczywistego powodu, że narażając się w ten sposób na ściganie. Po drugie, nie istnieją jeszcze wymagane mechanizmy prawne. Rządy, które ratyfikowały statut rzymski, wściekle obrzucały się oskarżeniami, aby opóźnić moment, w którym MTK będzie mógł ścigać przestępstwo: po ośmiu latach dyskusji niezbędny przepis nadal nie został przyjęty.
Niektóre kraje, głównie Europy Wschodniej i Azji Środkowej, włączyły do swojego prawa zbrodnię agresji, choć nie jest jeszcze jasne, które z nich byłyby skłonne sądzić cudzoziemca za czyny popełnione za granicą. W Wielkiej Brytanii, gdzie noszenie obraźliwych T-shirtów jest nielegalne, nie można jeszcze być ściganym za masowe morderstwo dokonane za granicą.
Wszyscy, którzy wierzą w sprawiedliwość, powinni prowadzić kampanię, aby ich rządy przestały się wygłupiać i pozwoliły międzynarodowemu trybunałowi karnemu na rozpoczęcie ścigania zbrodni agresji. Powinniśmy także nalegać na jego przyjęcie do prawa krajowego. Wierzę jednak, że naród tego narodu, który ponownie wybrał rząd, który wszczął nielegalną wojnę, ma obowiązek zrobić coś więcej. Musimy pokazać, że nie „odsunęliśmy się” od Iraku, jak żądał Blair, że nie jesteśmy gotowi pozwolić, aby jego zbrodnia pozostała bezkarna lub pozwolić przyszłym przywódcom wierzyć, że mogą ją bezpiecznie powtórzyć.
Ale jak? Jak przekonałem się, gdy próbowałem zatrzymać Johna Boltona, jednego z architektów wojny w rządzie George’a Busha, na festiwalu Hay w 2008 roku i jak przekonał się Peter Tatchell, gdy próbował zatrzymać Roberta Mugabe, nic bardziej nie skupia uwagi na tych kwestiach. niż próba aresztowania obywatela. W październiku omawiałem pomysł ustanowienia nagrody, do której mogłoby wpłacić społeczeństwo, i która miałaby zostać wypłacona każdemu, kto próbowałby aresztować Tony’ego Blaira, gdyby został on prezydentem Unii Europejskiej. Oczywiście tego nie zrobił, ale zapytałem tych, którzy zobowiązali się do przekazania pieniędzy, czy mimo to powinniśmy kontynuować. Odpowiedź była w przeważającej mierze pozytywna.
Dlatego dzisiaj uruchamiam stronę internetową – www.arrestblair.org – której celem jest zbiórka pieniędzy na nagrodę dla osób usiłujących pokojowo obywatelsko aresztować byłego premiera. Wpłaciłem pierwsze 100 funtów i zachęcam do dopłaty. Każdy, kto spełni określone przeze mnie zasady, będzie uprawniony do jednej czwartej całkowitej puli: nagrody pozostaną dostępne do czasu, aż Blair stanie przed sądem. Im wyższa nagroda, tym większa liczba osób, które prawdopodobnie spróbują.
Na tym etapie aresztowania będą miały w dużej mierze charakter symboliczny, choć prawdopodobnie będą miały duży wydźwięk polityczny. Mam jednak nadzieję, że w miarę narastania presji i uznania przez sądy zbrodni agresji próby te pomogą wywrzeć nacisk na rządy, aby wniosły oskarżenie. Nie może być kryjówki dla tych, którzy dopuścili się zbrodni przeciwko pokojowi. Żaden cywilizowany kraj nie może pozwolić, aby masowi mordercy żyli dalej.