Ten esej został napisany w środę, 20 sierpnia 2014 roku. Liczne zmiany w szybko zmieniającej się sytuacji w Fergusonie z pewnością miały miejsce w dniach i nocach poprzedzających publikację tego eseju.
Żadna tajemnica
W ubiegły poniedziałkowy wieczór na "Publiczny” wieczorny program nadawczy NewsHour, Brian Fletcher, biały były burmistrz Ferguson Fletcher, powiedział, że „nie sądzę, żeby ktokolwiek znał odpowiedź na pytanie, dlaczego spokój nie nadchodzi” w jego rodzinnym mieście. Pozostawił wrażenie, że główną przyczyną utrzymujących się niepokojów byli – jak się domyślacie – „agitatorzy z zewnątrz”.
To było niezwykłe oświadczenie. Nie ma nic tajemniczego w tym, co spowodowało kontynuację powszechnych protestów i bitew z władzami lokalnymi, okręgowymi, stanowymi, a obecnie (po wezwaniu Gwardii Narodowej, wspieranej przez Fletchera) z władzami krajowymi w Ferguson. „Siły porządku” wywarły stały wpływ prowokacyjny i napędowy.
Oprócz początkowego morderstwa Michaela Browna w stylu egzekucji, policja w Ferguson podjęła decyzję o pozostawieniu ciała Browna leżącego na ulicy w kałuży krwi przez wiele godzin. Potem pojawiła się oficjalna informacja policyjna, że Brown został postrzelony po walce z białym funkcjonariuszem i „sięgnięciu po broń” – narracja, która nie pokrywała się z tym, co widziało wielu naocznych świadków.
Potem był Reakcja w izraelskim stylu na początkowe protesty. Ferguson, a przede wszystkim policjanci z hrabstwa St. Louis przeszli na pełny tryb paramilitarny. Założyli hełmy, tarcze, kamizelki przeciwlotnicze, maski gazowe i tarcze, a do rozpraszania tłumu używali pojazdów opancerzonych za pomocą gazu łzawiącego i gumowych kul. Członkowie zespołu SWAT wymachiwali karabinami szturmowymi dużej mocy, celując z broni wojskowej w nieuzbrojonych cywilów.
Wystąpiło duże opóźnienie w ujawnieniu nazwiska i rasy zabójcy Michaela Browna, Darrena Wilsona. Do tego dochodzi podżegająca decyzja policji w Ferguson o pokazaniu filmu przedstawiającego Browna kradnącego przekąskę z lokalnego sklepu spożywczego (co policja określiła jako „napad na silną rękę”) w dniu, w którym został zabity. To uwolnienie miało oczywiście na celu „zmianę narracji” na korzyść policji, tak jakby drobna kradzież w jakiś sposób zasługiwała na doraźną egzekucję.
Wykazała to sekcja zwłok zlecona przez rodziców Browna Wilson strzelił do Michaela sześć razy, łącznie ze strzałami w głowę, gdy pochylił się w geście poddania.
Ogniwa w długim i śmiercionośnym łańcuchu rasistowskim
Błędem byłoby postrzeganie wydarzeń w Fergusonie jako jakiejś dziwacznej anomalii w rzekomo daltonistycznych Stanach Zjednoczonych. Ruch Malcom X Grassroots Movement oblicza, że średnio czarny cywil w USA zostaje raz zabity przez (prawie zawsze białego) funkcjonariusza policji, ochroniarza lub samozwańczego strażnika co 28 godziny. Trayvon Martin i Michael Brown są tragicznymi ogniwami w rozległym łańcuchu czarnych zwłok wciąż tworzonych przez policję lokalną, okręgową i stanową w epoce Johnsona, Nixona, Forda, Cartera, Reagana, Busha 41, Clintona, Busha 43 i Obamy 44. , Ostatnie ofiary obejmują Denzela Curnella (zabity przez policję Karoliny Południowej w Charleston w czerwcu ubiegłego roku), Terrence’a Shurn’a (którego śmierć z rąk policji hrabstwa wywołała dwudniowe zamieszki i masową reakcję policji lokalnej i stanowej w Benton Harbor w stanie Michigan w czerwcu 2003 r.), Seana Bella (zabity w wyniku ostrzału 500 kul NYPD na kilka godzin przed planowanym ślubem w listopadzie 2006 r.), Ezella Forda (zastrzelony przez funkcjonariusza LAPD na początku tego miesiąca i Eric Garner (zadławił się na śmierć przez nowojorską policję w lipcu ubiegłego roku), Dantego Parkera (Zamordowany przez policję w Victorville w Kalifornii na początku tego miesiąca) i Kajieme Powella (zabity przez 10 policyjnych kul po kradzieży ciastek i wymachiwaniu nożem w St. Louis w zeszły wtorek) i… lista jest długa.
Zabójstwa mają miejsce w kontekście utrzymującej się surowej segregacji rasowej i pokrewnych dziką nierówność rasową tak stromo, że mediana majątku białych gospodarstw domowych w USA jest 22 razy wyższa niż mediana majątku czarnych gospodarstw domowych w USA. Akcja rozgrywa się na tle wydarzeń trwających cztery dekady kampania na rzecz zróżnicowanego rasowo hiperuwięzienia i piętna kryminalnego. Ponad Wzrost o 40 narodu 2.4 miliona więźniów są czarne. Jeden na trzech dorosłych czarnych mężczyzn nosi na całe życie wyniszczające piętno (co profesor prawa Michelle Alexander określiła słynnie mianem „nowego Jima Crowa”) karalności za przestępstwo.
Połączenia militaryzacja lokalnej policji co zostało podkreślone w amerykańskich mediach „głównego nurtu” podczas dramatu Fergusona, od dziesięcioleci jest zjawiskiem silnie rasistowskim. W niemałym stopniu proces ten został wywołany rasistowską reakcją białych na ruch na rzecz praw obywatelskich Czarnych i miejskie powstania Czarnych w latach sześćdziesiątych. Od tego czasu działania policji w stylu wojownika są napędzane przez odmienną rasowo, tak zwaną wojnę z narkotykami – wiodącą siłę stojącą za brzydkim wyłonieniem się Stanów Zjednoczonych jako światowego lidera w zakresie masowych więzień (dziwne osiągnięcie dla samozwańczej „krainy wolności”) .
Poza dużymi miastami
Nieszczęście wyrządzone wielu milionom biednych i Czarnych z klasy robotniczej w kraju przez utrzymujący się wzajemnie powiązany rasowy i klasowy apartheid oraz ucisk – rasizm instytucjonalny i społeczny, który żyje pod wpływem pojawienia się Czarnych Twarzy na wysokich stanowiskach (w tym nawet Białego Domu, gdzie „pierwszy czarny prezydent” kraju pokazał się, jak można było się spodziewać jeszcze mniej chętnych poważnie stawić czoła ostrym dysproporcjom rasowym w kraju i ich prawdziwym przyczynom niż w pełni biali prezydenci, którzy go poprzedzili) – jest powszechnie utożsamiany z klasycznymi, rozległymi obszarami gett w dużych miastach, takich jak Chicago, Los Angeles, Nowy Jork, St. Louis, Cincinnati, Milwaukee i Detroit. W rzeczywistości jednak skoncentrowana bieda Czarnych, bezrobocie i powiązany z nimi apartheid rasowy są wszechobecne w wielu mniejszych jurysdykcjach USA. Jeśli chcesz porozmawiać z głęboko segregowanymi i głęboko biednymi, naznaczonymi przestępstwami i maltretowanymi przez policję Czarnymi Amerykanami, nie musisz jechać do dużych metropolii. Możesz odwiedzić mniejsze miasta i miasteczka, takie jak East St. Louis w stanie Illinois, Benton Harbor w stanie Michigan (zawierające zdumiewającą, hipersegregowaną nędzę Czarnych w pobliżu bujnych kurortów nad jeziorem Michigan i rozległej nowoczesnej siedziby Whirlpool Corporation), Flint w stanie Michigan, Michigan City, Indiana, Gary, Indiana, Inkster, Michigan, Rock Island, Illinois i Camden, New Jersey. Można także udać się na przedmieścia zamieszkane głównie przez Czarnych, sąsiadujące z dużymi miastami, takimi jak Maywood i Bellwood w stanie Illinois (przedłużenie rozległego getta w West Side w Chicago), liczne przedmieścia na południe od Chicago i Ferguson (na północ od St. Louis, którego główne czarne getto znajduje się na Północna strona).
Prawdziwi szabrownicy
Kolejnym błędem jest postrzeganie militaryzacji lokalnej policji w USA jako niemal nieświadomego i pełzającego rozwoju, pozbawionego intencjonalności ze strony amerykańskiej elity władzy. Nie trzeba być „teoretykiem spiskowym”, żeby wiedzieć więcej. Tym bardziej otwarcie oligarchiczny Stany Zjednoczone są społeczeństwem niezwykle nierównym, naznaczonym poważnymi dysproporcjami rasowymi i klasowymi. Jest to imperialna plutokracja państwowo-kapitalistyczna i biała supremacja, w której górna setna posiada więcej majątku niż dolne 90 procent. Posiada sześciu spadkobierców Walmartu tyle bogactwa między nimi jako najniższe 42% obywateli USA (lub byłych obywateli), podczas gdy 16 milionów amerykańskich dzieci żyje poniżej notorycznie niewystarczającego poziomu ubóstwa określonego przez rząd federalny. Obecnie co siódmy obywatel USA polegać na bankach żywności na podstawowe wyżywienie (połowa tych osób, notabene, jest zatrudniona). Te straszne fakty odzwierciedlają ponad trzydzieści lat celowo zaprojektowana dystrybucja bogactwa i dochodów w górę: bezwzględna państwowo-kapitalistyczna koncentracja bogactw i władzy, która doprowadziła nas do Nowego Pozłacanego Wieku skrajna oligarchia i (po drodze) do na skraj katastrofy ekologicznej.
Prawdziwy Złodzieje Ameryki są w apartamentach, a nie na ulicach. Korporacyjna i finansowa elita oraz ich liczni sojusznicy i agenci w polityce, mediach i rządzie od dawna rozumieją, że ich „neoliberalny” projekt – oszczędności i ruina dla wielu w połączeniu z nieskończonym bogactwem i zwiększoną władzą (w celu obrony tego bogactwa) dla nielicznych – wymaga zwiększonej zdolności do represji „ojczyznowych”. Narzędzia tych represji są bogato ulepszone przez technologie, praktyki, kulturę i instytucje globalne imperium za granicą, które samo w sobie jest wiodącym narzędziem dystrybucji bogactwa i władzy w górę.
Wielki dylemat demokracji Arystotelesa
Trudno się dziwić, że broń wewnętrznych represji jest stosowana najbardziej śmiercionośnie przeciwko Czarnym Amerykanom. Jako czarnoskóry radykalny komentator Glen Ford zauważył Czarny raport z agendy w zeszłym tygodniu: „Ludzie, którzy rządzą Ameryką, nie potrzebują już czarnej siły roboczej. To, czego im naprawdę potrzeba, to klasa, która jest siłą zakotwiczona na dnie amerykańskiego społeczeństwa, z której można zrobić kozła ofiarnego za wszystko, co niedobre w Ameryce, i której sama obecność służy jako pretekst do masowego przemieszczania się miast i ciągłej erozji swobód obywatelskich. Michael Brown i niezliczona ilość innych osób zginęło, aby utrzymać Amerykę w głębokim rozwarstwieniu. To jedyny użytek, jaki Stany Zjednoczone mają dla młodych czarnych mężczyzn”.
Dzieje się tak już od dłuższego czasu. Jednak nieelitarni ludzie rasy kaukaskiej, należący do klasy robotniczej i „średniej” (czyli większość białych Amerykanów) nie mogą spać spokojnie. Jest mnóstwo białych rasy kaukaskiej, których praca i siła nabywcza nie mają już znaczenia dla „1%”. Elita jest gotowa, chętna i zdolna do umieszczenia dziesiątków milionów białych „nadwyżka Amerykanów” po złej stronie rozwijającej się krajowej policji i państwa inwigilacyjnego.
To też jest mniej niż nowatorskie. Klasa rządząca USA oświadczyła: a „kryzys demokracji” – przez co mieli na myśli, że pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych było zbyt wiele demokracji i zbyt wiele powszechnych oczekiwań dotyczących poprawy życia i bardziej przyzwoitego świata. Z podejrzeniem spoglądał nie tylko na rosnącą w tamtych latach bojowość społeczności kolorowych, ale także na niepokój i egalitarne nastroje młodszej białej klasy średniej i Amerykanów z klasy robotniczej.
W miarę jak zdolność amerykańskiego kapitalizmu do dostarczania towarów zwykłym obywatelom wszystkich kolorów skóry osłabła wraz z pojawieniem się nowej konkurencji gospodarczej w Europie i Japonii pod koniec lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku, „niewybrana dyktatura pieniądza” (nigdy nie usunięty przez mniej więcej trzydzieści lat znacznego spadku zamożności i dystrybucji dochodów) dał przerażającą odpowiedź na coś, co można nazwać Wielkim Dylematem Demokracji Arystotelesa. Starożytny grecki filozof rozumiał, że demokracja powinna być szeroko partycypacyjna i mieć na celu służenie dobru wspólnemu. Jego zdaniem osiągnięcie tych celów wymaga wymuszenia względnej równości i „trwałego dobrobytu” dla wszystkich. Arystoteles wiedział, że społeczeństwo przestraszone skrajnościami bogatych i biednych nigdy nie będzie poważną ani funkcjonującą demokracją. „Arystoteles również zwrócił na to uwagę” Noam Chomsky wyjaśnił dalej: „że jeśli w doskonałej demokracji będzie mała liczba bogatych ludzi i duża liczba bardzo biednych ludzi, biedni skorzystają ze swoich demokratycznych praw, aby odebrać bogactwo bogatym, Arystoteles uznał to za niesprawiedliwe i zaproponował dwie możliwe rozwiązania: albo ograniczenie ubóstwa (co zalecał), albo ograniczenie demokracji”.
W obliczu groźby przewrotu demokratycznego, malejącej możliwości zapewnienia „trwałego dobrobytu” oraz groźby (rzeczywistej i/lub domniemanej) oddolnego wywłaszczenia, elita władzy Stanów Zjednoczonych stanowczo odrzuciła radę Arystotelesa. To zajęło ścieżką zaproponowaną przez Jamesa Madisona i inni zamożni założyciele Stanów Zjednoczonych: raczej powstrzymywanie i wycofywanie demokracji niż zmniejszanie biedy i nierówności. „Lewa [ludowa, egalitarna i partycypacyjna] ręka państwa” została przebita przez reakcyjną, regresywną i represyjną „prawą rękę państwa” (by użyć terminologii zmarłego francuskiego socjologa Pierre’a Boudieu). Od tego czasu żyjemy ze straszliwymi autorytarnymi i orwellowskimi konsekwencjami – konsekwencjami, które jak zawsze są narzucane ze szczególną brutalnością czarnym Amerykanom, jak dzisiaj w Fergusonie, ale od których miliony białych nie mogą liczyć na zwolnienie.
Najnowsza książka Paula Streeta to Rządzą: 1% kontra demokracja (Paradygmat, 2014). Dojazd do ul [email chroniony]
2 Komentarze
Dlaczego konieczne jest pisanie „morderstwo w stylu egzekucji”? Świadkowie (czarne kobiety, jeśli ktoś upiera się, że wszystko jest rasistowskie) potwierdzili twierdzenie, że doszło do fizycznej konfrontacji pomiędzy Brownem i Wilsonem, gdy Wilson był jeszcze w radiowozie. Stwierdzili również, że broń Wilsona wystrzeliła podczas tej konfrontacji. Brown wydaje się (nawet na zdjęciu z dyplomu) jako wściekły młody człowiek o agresywnym nastawieniu. Jego zachowanie w sklepie c z pewnością pokazuje, że ma potencjał do takiego zachowania. Żadna z tych informacji nie oznacza, że zabicie Browna było uzasadnione. Oznacza to jednak również, że w świetle obecnie dostępnych informacji używanie wyrażeń takich jak „morderstwo w stylu egzekucji” jest nieodpowiedzialne.
W świetle tej nasilającej się skrajności, wręcz groteskowej koncentracji bogactwa, rażącej nierówności i okrutnego rasistowskiego systemu apartheidu w Ameryce, staje się on tak zakorzeniony, że istnieje poważne ryzyko, że stanie się praktycznie nieodwracalny. Wszystkim zdobyczom, które osiągnęliśmy dzięki ruchowi abolicjonistycznemu przeciwko niewolnictwu, ruchowi robotniczemu, reformom Nowego Ładu, takim jak zabezpieczenie społeczne i zasiłki dla bezrobotnych, ruchowi na rzecz praw obywatelskich, innym reformom opieki społecznej i ruchowi na rzecz praw człowieka, grozi osłabienie i zdemontowane. W rzeczywistości to już się dzieje. Stany Zjednoczone tragicznie zmierzają w stronę rozwiniętej północnoamerykańskiej wersji latynoamerykańskiej republiki bananowej i jeśli nie podejmiemy drastycznych działań w rozsądnym terminie, będziemy mieli na to własne ryzyko. Im dłużej nie podejmiemy niezbędnych, postępowych, oddolnych kroków w celu ustanowienia prawdziwie socjaldemokratycznego, sprawiedliwego i egalitarnego społeczeństwa, które drastycznie odwróci tę ohydną koncentrację bogactwa, tym trudniej będzie odwrócić ten straszliwy, regresywny i reakcyjny trend, który już panuje prześladowania ogromnej większości Amerykanów, zwłaszcza Afroamerykanów i rdzennych Amerykanów. Mogłoby to również skutkować zniszczeniem znacznej części amerykańskiej klasy średniej, której rozwój trwał tyle lat, a ten atak na wezwanie środka już ma miejsce. W ten sposób neoliberalizm i globalizacja wzmacniają dwa potwory: plutokrację i oligarchię w Ameryce i na świecie kosztem prawdziwej oddolnej demokracji poprzez jej różne macki duszenia. Musimy z tym walczyć wspólnie na poziomie lokalnym, prowincjonalnym/stanowym, regionalnym, krajowym i międzynarodowym.