Nie mogę szczerze powiedzieć, że „Borat” był najgorszym filmem wszechczasów, ponieważ, cóż, nie przebrnąłem przez cały film. W 40. nieznośnej minucie wyszedłem.
Od razu powiem – nie jestem pruderyjna. I choć jestem wrażliwa na rasizm i seksizm w popkulturze, nie jestem na tyle wrażliwa, aby nie mogło mnie to cieszyć. Podobał mi się film South Park i przy wielu piosenkach śmiałem się bardzo, bardzo mocno. Uważam, że „Team America: World Police” było zabawne, łącznie z końcowym monologiem. Myślę, że Eminem jest utalentowany.
Ale Borat? Borat i wszystkie inne postacie stworzone przez tego samego aktora to śmieci. Ali G to prosta czarna twarz. Borat natomiast to Kazachska twarz. Wydaje się, że w mediach jest dużo szumu na temat błyskotliwości Borata. Ten aktor, Cohen, obnaża hipokryzję, rasizm i antysemityzm w Ameryce. Nie kupuję tego. Głównym celem kpin Cohena jest jego własny charakter. Jest to jasne w strukturze i układzie każdego dowcipu. To, że Kazachstan przynosi worek gówna na stół, nie jest obnażaniem amerykańskiego rasizmu. Albo pokazać Kazacha piorącego ubrania w stawie w Central Parku. Albo pokazać dwóch Kazachów walczących nago przez długi czas, kończących się w pozycjach seksualnych. To zwykły skatologiczny humor, frazes, brak sprytu, dowcipu czy talentu z tego, co widziałem.
Inną rzeczą było to, że to po prostu nie było śmieszne.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna