Tim Shorrock opublikował niedawno artykuł zatytułowany „Szefowie polityki zagranicznej Partii Pracy w nowym kierunku”. Wydaje się, że ten artykuł zyskał znaczną dystrybucję, zwłaszcza że tak wielu ludzi desperacko chce usłyszeć dobre wieści na temat polityki zagranicznej Partii Pracy. Niestety, Shorrock tylko częściowo potwierdził swoją wersję i moim zdaniem jego analiza sugeruje znacznie więcej, niż potwierdzają dowody. Myślę, że jesteśmy to winni sobie, nawet jeśli nikomu innemu, być bardziej dokładnymi.
Twierdzę, że Shorrock ujął to częściowo słusznie, a częściowo błędnie, ale część relacji, w której się mylił, prowadzi do zniekształconego zrozumienia. Zacznijmy od dobrych rzeczy.
Shorrock czerpał korzyści z wysiłków działaczy związkowych, na czele z amerykańską Partią Pracy Przeciwko Wojnie, które zmusiły AFL-CIO do zajęcia stanowiska nakazującego „szybkie” wycofanie wojsk z Iraku. Cytując Joannę Wypijewski, która napisała w Counterpunch: „Z sali nikt nie wypowiadał się przeciwko uchwale: nie branża budowlana; nie Tom Buffenbarger z Machinists, który po 9 września wzywał do „zemsty”, a nie sprawiedliwości; a nie Amerykańska Federacja Nauczycieli, która zazwyczaj trzymała wysoko płomień interwencji” – Shorrock wyraźnie ukazuje wagę i wielkość zwycięstwa osiągniętego dzięki uchwaleniu antywojennej rezolucji. Ma rację: po raz pierwszy „AFL-CIO kiedykolwiek zajęła publiczne stanowisko przeciwko trwającej wojnie w USA”. (Bardziej szczegółową analizę można znaleźć w David Bacon, „Unions at War” pod adresem www.sfbg.com/39/45/cover_unions.html.)
Jednakże Shorrock twierdzi, że przyjęcie tej rezolucji „wysłało wyraźny sygnał, że robotnicy są zdecydowani sprzeciwiać się nielegalnej wojnie, która kosztowała obecnie życie 1,800 osób i niezliczonej liczby Irakijczyków”. Być może jestem po prostu zblazowany, ale nie sądzę, żeby ruch robotniczy był jednomyślny w swoim sprzeciwie wobec wojny – cieszę się, że uchwała została przyjęta, ale co się stanie? Czy AFL-CIO zamierza zmobilizować swoich członków wokół „szybkiego wycofania się”, czy też zmobilizuje się 24 września, czy też podejmie strajk i zakłóci produkcję towarów i usług? Nie widzę żadnych dowodów na to, że Partia Pracy jako całość zamierza coś takiego zrobić – i uważam, że sugerowanie, że tak się stanie, jest błędem.
Uchwalenie rezolucji tak naprawdę niewiele znaczy w prawdziwym tego słowa znaczeniu – w tej chwili to tylko słowa na kartce papieru. Ale ważne jest, aby zapewniał wsparcie i zachętę działaczom związkowym do działania, organizowania się i mobilizowania w organizacjach związkowych, aby dalej urzeczywistniać program budowania sprzeciwu związkowego wobec wojny. I to właśnie sprawia, że przyjęcie tej uchwały jest ważne, jeśli aktywiści z niej skorzystają. To oczywiście bardzo różni się od sugerowania, że Partia Pracy wkroczy teraz pełną parą do ruchu antywojennego. Ważne, ale bardzo różne.
Jednakże, choć jego pierwszy punkt był moim zdaniem niewłaściwie sugestywny, drugi był jeszcze bardziej problematyczny. Chociaż Shorrock zaczynał mocno, ostatecznie niedokładnie zgłosił drugi problem. Dotyczyło to uchwały „Budowanie jedności i zaufania wśród pracowników na całym świecie”, wydanej przez AFL-CIO stanu Kalifornia.
Częściowo się mylił, ponieważ nie wykorzystał raportów i analiz, które ten autor i inni stworzyli od czasu jego artykułu z 2003 roku. Wiele z tych pozycji zebrano w „Kluczowych najnowszych artykułach na temat polityki zagranicznej AFL-CIO” pod adresem: http://chicago.indymedia.org/newswire/display_any/60035., (Część moich prac, a także tej autorstwa Freda Hirscha i demonstracji pod przewodnictwem Koalicji Solidarności Ameryki Łacińskiej, która odbyła się 24 lipca 2005 r. w Chicago, żądającej przyjęcia dokumentu „Buduj jedność i zaufanie” jest obecnie w „Zagranicznym programie AFL-CIO” Film Policy i NED Money na DVD i VHS za 15 dolarów z chicagowskiego programu telewizyjnego Labor Beat at www.laborbeat.org. Zobacz także książkę Lee Sustara „Rewolucja i kontrrewolucja w Wenezueli: ocena roli AFL-CIO” pod adresem www.selvesandothers.org/article10406.html.)
Częściowo jednak Shorrock się mylił, ponieważ próbował opowiedzieć historię ze szczęśliwym zakończeniem – a jak dotąd w tej historii po prostu nie było szczęśliwego zakończenia. Pozwólcie, że opowiem.
Shorrock zasadniczo miał rację w tym artykule, aż do przypisu #2. Zauważył, że związki zawodowe i rady związkowe w Kalifornii próbowały nawiązać dialog z prezydentem AFL-CIO Johnem Sweeneyem i jego Departamentem Spraw Międzynarodowych na temat „złych uczynków” związkowców w przeszłości i próbowały nakłonić ich do „oczyszczenia atmosfery”. Chociaż jest to bardzo okrojone, zasadniczo jest to dokładne.
Jednak z jakiegoś powodu Shorrock pomija kilka ważnych szczegółów, które są istotne dla historii. Najważniejsze jest to, że przywódcy kalifornijskiej AFL-CIO złagodzili uchwałę w sprawie polityki zagranicznej AFL-CIO na swojej odbywającej się dwa razy w roku Konwencji w 2002 r., aby ułatwić obiecane późniejsze spotkanie przywódców polityki zagranicznej AFL-CIO z kalifornijskimi działaczami związkowymi. Pomimo tej inicjatywy przywódcy polityki zagranicznej AFL-CIO opóźnili obiecane spotkanie o 15 miesięcy. Kiedy w końcu zgodzili się i pojawili na spotkaniu, nie przedstawili specjalnie wymaganych sprawozdań na temat tego, co AFL-CIO robiła w przeszłości i co robi obecnie, w formie sprawozdania z działalności „w podziale na kraje” z działalności w przybliżeniu Dziś działa w 40 krajach na całym świecie. Zamiast tego przedstawiciele AFL-CIO zaprezentowali „pokaz psów i kucyków” zamiast szczegółowej i pełnej szacunku relacji dla Federacji Kalifornijskiej. Innymi słowy, przywódcy polityki zagranicznej AFL-CIO – Bill Lucy i Stan Gacek, byli wybranymi poplecznikami, chociaż prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, kto konkretnie był zaangażowany w podejmowanie tej decyzji – zdecydował się okazać brak szacunku nie tylko zaangażowanym działaczom związkowym, ale także cała kalifornijska AFL-CIO i jej wówczas 2.4 miliona członków.
To właśnie w odpowiedzi na odrzucenie przez przywódców polityki zagranicznej AFL-CIO ich wysiłków na rzecz dialogu w sposób pełen szacunku kilka kalifornijskich związków zawodowych, centralne rady pracownicze, a nawet ogólnostanowa Kalifornijska Federacja Nauczycieli przedstawiły potępiające rezolucje Radzie Stanu z 2004 r. Konwencja. Zostały one zebrane, a następnie połączone w jedną rezolucję, uchwałę „Budowanie jedności i zaufania wśród pracowników na całym świecie”, która następnie została poddana pod głosowanie Konwentu i przyjęta jednomyślnie. (Zobacz moją książkę „Kalifornia AFL-CIO upomina przywódców polityki zagranicznej Partii Pracy na szczeblu krajowym” pod adresem http://uslaboragainstwar.org/article.php?id=6394.) Rezolucja ta została następnie przesłana na konwencję AFL-CIO w 2005 r. w Chicago.
Następnie, gdy inna część historii została przemilczona, aktywiści uzyskali dostęp do raportów Centrum Solidarności dla National Endowment for Democracy (NED) na temat wysiłków Centrum Solidarności w Wenezueli. Centrum Solidarności poinformowało, że ułatwiło serię spotkań, łącząc kierownictwo CTV (Konfederacji Wenezuelskich Pracowników w języku hiszpańskim) z przywódcami stowarzyszenia przedsiębiorców FEDECAMARAS, i że spotkania te zakończyły się spotkaniem krajowym w dniu 5 marca 2002 r., w którym CTV i FEDECAMARAS zostały uznane za „organizacje sztandarowe przewodzące rosnącej opozycji” przeciwko prezydentowi Hugo Chavezowi. A 36 dni później rozpoczęto próbę zamachu stanu z 11 kwietnia 2002 r., w której kluczowymi aktorami byli przywódcy CTV i FEDECAMARAS, w sposób przypominający zamach stanu z 11 września 1973 r. w Chile przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi Salvadora Allende.
Według Steve'a Ellnera, który mieszka w Wenezueli i jest jednym z najbardziej kompetentnych anglojęzycznych obserwatorów wenezuelskiej siły roboczej, szef CTV Carlos Ortega publicznie wezwał do natychmiastowego rozwiązania Zgromadzenia Narodowego podczas próby zamachu stanu przed działaniami Pedro Carmona z FEDECAMARAS. Zdradzony przez swojego „kumpel” Carmonę, Ortega „potępił” później próbę zamachu stanu, ale stało się to po tym, jak odmówiono mu jakiejkolwiek władzy w nowym rządzie, który powstał w wyniku zamachu stanu. (Zobacz Steve Ellner i Fred Rosen, „Kryzys w Wenezueli: niezwykły upadek i wzrost Hugo Chaveza” pod adresem www.nacla.org/art_display.php?art=2092.) Centrum Solidarności w dalszym ciągu zaprzecza, jakoby Ortega miał jakikolwiek udział w próbie zamachu stanu.
Badacze odkryli także – oprócz relacji z działalności Centrum Solidarności – że Centrum Solidarności otrzymywało pieniądze od NED za współpracę z CTV. Stan Gacek z AFL-CIO poinformował w artykule z New Labour Forum z 2004 r., że AFL-CIO wydało na CTV mniej niż 20,000 703,927 dolarów. Jednakże najwyraźniej nie był w stanie wyjaśnić kwoty 1997 2002 dolarów, które Centrum Solidarności otrzymało w latach 157,377-2001 od NED na współpracę z CTV, ani 116,001 2002 dolarów w samym 4,039,331 roku, ani nawet 1992 2001 dolarów w 2.4 roku. To była tylko jedna część ofensywy NED przeciwko Hugo Chavezowi i jego rządowi: antydemokratyczny NED przekazał 60.4 1997 2001 dolarów organizacjom amerykańskim i wenezuelskim działającym w Wenezueli w latach XNUMX-XNUMX; z tego ponad XNUMX miliona dolarów (XNUMX%) przyznano w latach XNUMX–XNUMX.] (Zobacz mój artykuł „AFL-CIO w Wenezueli: Déjà vu All Over Again” pod adresem www.labornotes.org/archives/2004/04/articles/e.html. Więcej informacji na temat zaangażowania USA w próbę zamachu stanu, szczególnie w ramach wysiłków finansowych NED, można znaleźć w dokumentach opublikowanych na stronie www.venezuelafoia.info.)
Po zdemaskowaniu wenezuelskiego wysiłku okazało się również, że przywódcy polityki zagranicznej AFL-CIO aktywnie uczestniczyli w posiedzeniach Komitetu Doradczego ds. Pracy i Dyplomacji (ACLD) Departamentu Stanu USA. Była to inicjatywa, która przynajmniej częściowo uwzględniała ożywienie programu „Attaché ds. pracy” w ambasadach USA na całym świecie. To właśnie załączniki ds. pracy odegrały dla rządu USA kluczową rolę w ingerowaniu w ruchy robotnicze na całym świecie. Chociaż ACLD została zainicjowana przez sekretarz stanu administracji Clintona, Madeleine Albright, była kontynuowana pod rządami George'a W. Busha. A z sześciu znanych nam spotkań za Busha prezydent AFL-CIO John Sweeney miał stuprocentową frekwencję – podobnie jak Harry Kamberis, szef Centrum Solidarności. Bill Lucy, szef Komisji Spraw Międzynarodowych Komitetu Wykonawczego AFL-CIO, uczestniczył w 100% spotkań, podobnie jak Barbara Shailor, szefowa Departamentu Spraw Międzynarodowych, która odbyła 67% z nich. (Zobacz moją książkę „Przywódcy polityki zagranicznej AFL-CIO pomagają rozwijać politykę zagraniczną Busha, celują w związki zagraniczne w celu kontroli politycznej” pod adresem www.labornotes.org/archives/2005/03/articles/e.html.)
Ale znowu była to kolejna część historii, którą Shorrock z jakiegoś powodu wygodnie pominął. Wydaje się, że powrót do tych wydarzeń wymaga nieco innego opowiedzenia.
Następnie Shorrock opowiada nam o tym, jak Sweeney wyeliminował Departament Spraw Międzynarodowych i że Barbara Shailor została przeniesiona do kierowania Centrum Solidarności. Jest o czym płakać? Wydaje się, że Shailor jest tak samo zamieszany w te działania, jak każdy inny czołowy przywódca polityki zagranicznej AFL-CIO.
A następnie Shorrock opowiada o tym, jak wraz z upadkiem Departamentu Spraw Międzynarodowych „związki AFL-CIO nie będą już reprezentowane za granicą przez niezależne ramię federacji, ale przez organizację finansowaną przez rząd, która dostosowuje swoją politykę do polityki USA rząd.' Przegapiłem coś? Czy AFL-CIO przez większą część swojej historii – podobnie jak przez większą część historii AFL przed nią – nie miała własnego imperialistycznego programu polityki zagranicznej? I czy ten imperialistyczny program polityki zagranicznej nie był w dużej mierze sprzymierzony z rządem USA przez większą część swojej historii? A kiedy odeszła od stanowiska rządu USA, czy często – zwłaszcza przed administracją Sweeneya – nie była po PRAWEJ stronie rządu USA? (Zobacz moje „Redukcja imperializmu robotniczego? Polityka zagraniczna AFL-CIO od 1995 r.” pod adresem www.monthlyreview.org/0505scipes.htm.) W takim razie dlaczego Shorrock miałby powiedzieć coś takiego? Jestem zdezorientowany.
Potem wraca bliżej rzeczywistości. Shorrock donosi, że w ciągu ostatnich trzech lat AFL-CIO była atakowana za swój program polityki zagranicznej. AFL-CIO nie rozliczyła się ze swoich instytutów i operacji na całym świecie, ani ze swoich „nieudanych prób (przy użyciu pieniędzy NED) finansowania antyrządowej federacji związków zawodowych w Wenezueli, która nielegalnymi sposobami próbowała obalić rząd Hugo Chaveza w 2002.'
Następnie Shorrock relacjonuje, jak siły Sweeneya opracowały własną uchwałę wspierającą Centrum Solidarności i zaczęły ją uchwalać w Gruzji, Karolinie Północnej i gdzie indziej. Miało to podważyć hasło „Budowanie jedności i zaufania”.
Ta pro-Solidarna uchwała Centrum trafiła następnie do Komisji Uchwał Konwencji AFL-CIO z 2005 r., gdzie została przyjęta, wysłana do Rady Wykonawczej AFL-CIO, wzmocniona przez Radę (z mojego punktu widzenia gorsza) i wniesiona na salę konwencji. Shorrock słusznie zwrócił uwagę na biurokratyczne techniki stosowane przez przewodniczącego AFSCME Geralda McEntee, ale pomimo tego, co donosi Shorrock, że odbyła się „pobieżna debata” na ten temat, zaufany obserwator obecny na sali powiedział mi, że McEntee pozwolił kilku mówcom zabrać głos w za uchwałą popierającą Centrum Solidarności, po czym McEntee ze strony przewodniczącego zapytał: „Czy słyszałem, jak ktoś zadawał to pytanie?” Ktoś podskoczył, powiedział, że to zawołał, a młotek McEntee opadł, ucinając dyskusję i przechodząc do głosowania, gdzie głosowanie za Centrum Solidarności przeszło głosowo. Na sali Konwentu AFL-CIO nie dopuszczono dyskusji przeciwko pro-Solidarnościowej uchwałie Centrum. (Ostateczna wersja Uchwały 54 „Wsparcie pracy Centrum Solidarności” znajduje się na stronie www.afl-cio.org/aboutus/thisistheaflcio/convention/2005/registrs.cfmi kliknij Rezolucję 54. Porównaj z „Buduj jedność i zaufanie” pod adresem www.labournet.net/world/0407/hirsch.html. Mój opis tych wydarzeń można znaleźć w artykule „Polityka zagraniczna AFL-CIO: raport końcowy z Konwencji” pod adresem www.zmag.org/content/showarticle.cfm?sectionID=19&itemID=8421.)
Następnie Shorrock mówi o tym, że żadna ze stron niedawnego rozłamu AFL-CIO „nie może rościć sobie prawa do postępowego płaszcza w sprawach międzynarodowych”. Wydaje się to jasne na podstawie samej jego relacji.
Jednak w fabule, która ma więcej zwrotów akcji niż górska droga, Shorrock stwierdza, że „istnieją oznaki, że związki zawodowe po obu stronach rozłamu porzuciły dyplomację związkową w starym stylu”…. Chociaż nie omawiałem polityki zagranicznej Koalicji „Zmiana na zwycięstwo” – o ile wiem, dla nich międzynarodowa solidarność pracownicza rozciąga się tylko na innych pracowników w tych samych międzynarodowych korporacjach, co jest konieczne, ale jak dotąd niewystarczające – Shorrock z pewnością nie wykazał tego ludzie Sweeney.
W rzeczywistości podczas całodniowej minikonferencji związkowej, w której uczestniczyłem 12 sierpnia, poprzedzającej cotygodniowe spotkanie Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego w Filadelfii, pracownik Centrum Solidarności ponownie publicznie powtórzył kłamstwo, że CTV nie była zaangażowana w zamach stanu… zamach na prezydenta Wenezueli Chaveza. Ponadto Centrum Solidarności sprowadziło na spotkanie przedstawicielkę Departamentu Spraw Międzynarodowych COSATU (najwyraźniej przyleciała z Republiki Południowej Afryki na minikonferencję), a także przedstawicielkę Konsorcjum Praw Pracowników, aby opowiedzieć pracownikom naukowym o dobrej pracy Centrum Solidarności.
Było to tym bardziej ciekawe, że pretendenci do Centrum Solidarności, w tym ja, od dawna przyznali publicznie, że Centrum Solidarności wykonało dobrą robotę.
Nie podoba nam się tylko ich zła praca, tak jak widzieliśmy w Wenezueli. Ani ich zaangażowanie jako jednego z czterech głównych instytutów National Endowment for Democracy, tej półautonomicznej, utworzonej przez Reagana i w przeważającej mierze finansowanej przez Kongres Stanów Zjednoczonych, grupy frontowej rządu USA. (Zobacz moją książkę „An Unholy Alliance: The AFL-CIO and the National Endowment for Democracy (NED) in Venezuela” pod adresem www.zmag.org/content/showarticle.cfm?sectionID=19&itemID=8268.) Plus fakt, że są uzależnieni od rządu USA w ponad 90% swojego finansowania. (Zobacz Harry Kelber, „90% rocznego budżetu Centrum Solidarności pochodzi z wypłat dokonywanych przez rząd USA” pod adresem www.laboreducator.org/solcenter.htm). Plus to, że przywódcy polityki zagranicznej najwyższego szczebla uczestniczą w działaniach Departamentu Stanu Busha. Plus, że ich przywódcy nigdy uczciwie nie zgłosili członkom związku AFL-CIO tego, co zrobili i robią na całym świecie w imieniu amerykańskich pracowników. Plus fakt, że nie ponoszą oni żadnej odpowiedzialności przed ruchem robotniczym poza przywódcami polityki zagranicznej najwyższego szczebla.
To są problemy, którymi chcemy się zająć. Nie chodzi o to, że mogą uzyskać referencje od osób i organizacji będących beneficjentami hojności finansowej Centrum Solidarności.
Chcemy prawdziwej, oddolnej, popularnej demokracji w amerykańskim ruchu robotniczym na wszystkich poziomach, a zwłaszcza wokół programu polityki zagranicznej. Nie te bzdury, którymi nasi „przywódcy” karmią nas na siłę, gdy nie mogą już dłużej unikać robienia „czegoś”.
I chcemy, żeby dziennikarze ruchu robotniczego sami mówili prawdę, a nie dawali nam jakieś „ciasto z nieba”, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Nie możemy czegoś naprawić, dopóki nie dotrzemy do sedna sprawy po dokładnym rozliczeniu. Tego rodzaju reportaże są znacznie poniżej wysokich standardów, jakie zwykle stosuje Tim Shorrock i mam nadzieję, że wkrótce do nich wróci.
Jest jednak coś ważniejszego niż błąd postępowego dziennikarza. Każdy z nas musi być tak dokładny i samokrytyczny, jak to tylko możliwe, abyśmy doszli do porozumienia na podstawie tego, co naprawdę wiemy, a nie tego, co chcielibyśmy zobaczyć. Musimy marzyć, stworzyć ekspansywną, ale inkluzywną wizję, która widzi każdego, kto chce do nas dołączyć, w namiocie ludzkości – jednak nasza analiza, strategia i taktyka muszą opierać się na możliwie najsolidniejszej pracy.
Kim Scipes, były członek trzech związków zawodowych, a obecnie członek Krajowego Związku Pisarzy, wykłada socjologię na Uniwersytecie Purdue North Central w Westville w stanie Indiana.
Prowadzi internetową „bibliografię współczesnej pracy”, zawierającą pisma działaczy związkowych i zaangażowanych naukowców, pod adresem http://faculty.pnc.edu/kscipes/LaborBib.htmi można dojechać pod adresem [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna