Jared Kushner, były urzędnik amerykański, którego stosunek do władzy jest taki, że poślubił bogatą córkę mężczyzny, który później został prezydentem USA, próbował kiedyś nauczyć Palestyńczyków, jak radzić sobie z własną walką o wolność.
W 2020 on rozmyślny Palestyńczyków, aby zaprzestali „uprawiania terroryzmu”, podsumowując problem palestyński stwierdzeniem, że „pięć milionów Palestyńczyków jest (...) w pułapce z powodu złego przywództwa”, a nie izraelskiej okupacji czy wsparcia USA dla Izraela.
Niedoświadczony polityk, który kiedyś przechwalali się o przeczytaniu 25 książek o Bliskim Wschodzie, przedstawił Palestyńczykom tę samą stereotypową retorykę, jaką oferowali im już inni narzuceni sobie „rozjemcy” w złych intencjach.
Palestyńczycy „mają doskonałą historię niewykorzystanych szans” – powiedział: ponowne hashowanie protekcjonalny język, którego użył kiedyś były minister spraw zagranicznych Izraela, Abba Eban: „Jeśli coś schrzanią, myślę, że bardzo trudno będzie im spojrzeć w twarz społeczności międzynarodowej i powiedzieć, że są ofiarami”.
Ale po co teraz wspominać o Kushnerze?
Co kilka lat Amerykanie na żądanie Izraela rozpowszechniają takie idee, że sprawa palestyńska jest skończona, że solidarność z narodem palestyńskim umarła i że naród palestyński i jego przywódcy powinni zaakceptować wszelkie okruchy polityczne lub finansowe rzucone im w twarz, dzięki uprzejmości Waszyngtonu, Tel Awiwu i kilku ich zachodnich sojuszników.
Jednak co kilka lat naród palestyński udowadnia, że się myli; że mimo wszelkich nacisków – wykręcania rąk, sankcji, oblężeniai bezlitosna przemoc – pozostają silni, a nie ofiary, które ignorantem nazwał Kushner.
Kushner może nie wiedzieć, że istnieje zasadnicza różnica między ofiarą a byciem ofiarą. Chociaż Palestyńczycy nie mogą kontrolować swojej wiktymizacji, ponieważ jest ona narzucona im przez siłę zewnętrzną, Izrael – hojnie finansowany przez USA – nie stara się być ofiarami.
Rzeczywiście, bycie ofiarą to inny problem. To stan postrzegania siebie jako wiecznej ofiary, pozbawionej aspiracji i sprawstwa.
Chociaż prawdą jest, że trwające izraelskie ludobójstwo w Gazie jest jedną z największych zbrodni masowych mordów i czystek etnicznych we współczesnej historii, prawdą jest również, że w ostatnich dziesięcioleciach żaden naród nie walczył tak zaciekle jak Palestyńczycy. To raczej nie jest zachowanie ofiary.
Administracja Joe Bidena, jak każda inna administracja USA, poniżała Palestyńczyków, uznając ich za głupców, ponieważ nie zaakceptowali porozumień politycznych, które nie gwarantowałyby im najbardziej podstawowego z ich długo odmawianych praw. Podczas gdy Palestyńczycy dążyli do całkowitej i bezwarunkowej wolności, Camp David (1979), Porozumienia z Oslo (1993), Mapa drogowa (2004) i każda inna „oferta” przed, w trakcie lub po była politycznymi próbami przedłużenia izraelskiej okupacji i odmówienia praw Palestyńczykom. Kushner nie był wyjątkiem.
Wszystkie te poprzednie amerykańskie „propozycje pokojowe” były oczywiście niesprawiedliwe, ponieważ działały na korzyść Izraela i zostały opracowane całkowicie niezależnie od prawa międzynarodowego i humanitarnego. Wszystkie te proizraelskie propozycje zawiodły, nie ze względu na zdolność społeczności międzynarodowej do rzucenia wyzwania Waszyngtonowi, ale z powodu nieustępliwości narodu palestyńskiego.
Palestyńczycy pokonali program Stanów Zjednoczonych, ale to nie wystarczyło, aby zapewnić sobie wolność, po prostu dlatego, że byli sami w tej trudnej bitwie.
Solidarność z narodem palestyńskim od dziesięcioleci zawsze była jednym z filarów wszystkich międzynarodowych ruchów solidarnościowych na całym świecie. Wyrażenie „Wolna Palestyna” zostało wypisane na niezliczonych ścianach, w każdym języku, w każdym mieście, miasteczku czy dzielnicy robotniczej. Jednak ta solidarność nie wystarczyła, aby odwrócić sytuację, osiągnąć upragnioną zmianę paradygmatu lub osiągnąć masę krytyczną niezbędną do globalizacji walki o wolność Palestyńczyków w sposób, w jaki zmagać się położenie kresu apartheidowi w Republice Południowej Afryki narzuciło się całemu światu jako moralna konieczność.
Nie należy mieć złudzeń, że walka z apartheidem w Republice Południowej Afryki i walka o wolność Palestyny są tożsame. W tamtym czasie globalna zmiana geopolityczna utrudniła Pretorii utrzymanie reżimu segregacji rasowej. Co więcej, siła tego rasistowskiego rządu w porównaniu z władzą Izraela i jego zwolenników jest znikoma.
Waszyngton postrzega Izrael jako integralną część globalnych wpływów USA. Dla polityków amerykańskich Izrael jest kwestią wewnętrzną, a nie tylko kwestią polityki zagranicznej. Co więcej, jeśli Izrael przestanie istnieć w swojej obecnej dominującej formie, Stany Zjednoczone stracą twierdzę w regionie obfitującym w cenne zasoby, strategiczne drogi wodne i wiele więcej. Właśnie dlatego Biden wielokrotnie to powtarzał Deklarowana że „Gdyby Izrael nie istniał, musielibyśmy go wymyślić”.
Jednak sytuacja w końcu się zmienia i nowa solidarność, rozpalona w odpowiedzi na najgorszą w historii regionu kampanię mordów, przekroczyła granice solidarności warunkowej, solidarności ideologicznej i solidarności symbolicznej, które w pewnym stopniu zdefiniowały globalną solidarność z Palestyńczykami.
Solidarność ta wyraża się obecnie na najwyższym poziomie dyskursów politycznych. W swoich zeznaniach przed publicznymi rozprawami Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (19–26 lutego) przedstawiciel Chin Ma Xinmin posunął się aż do obrony, odwołując się do prawa międzynarodowego, prawa narodu palestyńskiego do walki zbrojnej. Ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Niebenzia nazywa w sprawie sankcji nałożonych na „tych, którzy utrudniają humanitarny dostęp do potrzebujących”. Rządy europejskie, takie jak Hiszpania, Irlandia, Norwegia i Belgia, są takie za pomocą bezprecedensowy język opisujący izraelskie zbrodnie wojenne w Gazie, wymagający jednocześnie rzeczywistych działań.
Globalne Południe powraca na front w obronie sprawy Palestyny jako najbardziej inspirującej walki o wyzwolenie narodowe na świecie.
Nic z tego nie narodziło się w próżni. Chociaż większość światowych protestów i wieców, które miały miejsce po 7 października, dotyczyła Palestyny i Izraela, Wzrost o 86 według doniesień protesty były pro-palestyńskie. Liczy się nie tylko częstotliwość i rozmiar obecnych protestów, ale także ich charakter. Dotyczy to między innymi grupy młodych Włochów próbującej szturmować konsulat USA w Pizie; działacze palestyńscy przejmowanie budynek Kongresu i amerykański żołnierz samospalenia z czystej złości z powodu winy jego rządu za zbrodnie mające miejsce w Gazie.
To naprawdę wstrząsa ziemią. W końcu osiągnięto masę krytyczną znaczącej solidarności, co sygnalizuje, że Palestyńczycy po raz kolejny narzucili się w roli strażników własnej walki, dumnie stojąc na linii frontu globalnej walki o wolność i sprawiedliwość.
To pozostawia nas z pytaniem: Komu tak naprawdę „trudno jest spojrzeć w twarz społeczności międzynarodowej?” Na pewno nie naród palestyński.
Dr Ramzy Baroud jest dziennikarzem, autorem i redaktorem The Palestine Chronicle. Jest autorem sześciu książek. Jego najnowsza książka, współredagowana z Ilanem Pappé, to „Nasza wizja wyzwolenia: Zaangażowani palestyńscy przywódcy i intelektualiści zabierają głos” . Inne jego książki to „Mój ojciec był bojownikiem o wolność” i „Ostatnia ziemia”. Baroud jest starszym pracownikiem naukowym nierezydentem w Centrum ds. Islamu i Spraw Globalnych (CIGA). Jego strona internetowa jest www.ramzybaroud.net
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna