W marcu rok szkolny w Argentynie rozpoczął się pustymi salami lekcyjnymi. Ceny materiałów edukacyjnych wzrosły o 502% w ciągu ostatniego roku, pozostawiając wiele dzieci nieprzygotowanych na nadchodzący rok. A nauczyciele? Strajk po tym, jak prezydent Javier Milei ogłosił głębokie cięcia w swoich budżetach pensje.
Dzieje się tu coś znacznie większego: prawa pracowników są atakowane w i tak już ogromnie nierównym społeczeństwie. Nierówność dochodów z pracy utrzymuje się na stałym poziomie upadek w wielu krajach Ameryki Łacińskiej, takich jak Chile, Kolumbia i Meksyk. W Argentynie było to na rosnąć.
Od lat sześćdziesiątych Argentyna znajduje się w bezprecedensowym okresie niestabilność makroekonomiczna. Gospodarka kraju, znajdująca się w fazie poprzedzającej wprowadzenie dyktatury i w jej trakcie (1976–1983), przechodziła kryzys za kryzysem – przerywana okazjonalnymi okresami ożywienia i wzrostu. W miarę upływu dziesięcioleci nieufność i niezadowolenie społeczne spowodowały głęboki podział społeczny. Argentyńczycy nazywają to zjawisko la grieta ("przepaść").
Podczas swojej udanej kampanii prezydenckiej w zeszłym roku Milei skorzystał z tych warunków. Ekscentryczny ekonomista, osobowość telewizyjna i samozwańczy anarchokapitalista, obiecał skorygować ścieżkę Argentyny i sprawić, by tak zwana „kasta polityczna” zapłaciła za złe zarządzanie krajem. Dzierżący A chainsaw podczas swojej kampanii Milei ślubował wyeliminować ministerstwa stanowe, zlikwidować bank centralny i wycofać się prawa do aborcji, dolaryzować gospodarka.
Teraz, gdy miał szansę wdrożyć swoją platformę, to pracujące rodziny – a nie elitarna „kasta polityczna” – płacą rachunki za jego skrajnie prawicowy projekt gospodarczy.
W ciągu dwóch miesięcy przed objęciem przez Milei urzędu w grudniu inflacja wahał się od 143 do 161%. W lutym inflacja wzrosła do ponad 254% i osiągnięty poziom ubóstwa 57%— najwyższy od kilkudziesięciu lat.
Argentyński ruch robotniczy szybko zmobilizował powszechny i skuteczny sprzeciw wobec jego polityki. Choć strajki i protesty trwają, możemy już zacząć wyciągać wnioski z przeciwstawiania się wzrostowi skrajnej prawicy na całym świecie.
Milei bierze piłę łańcuchową w stronę praw pracowniczych
Po objęciu urzędu 10 grudnia 2023 r. Milei podjęła szybkie działania. Oświadczając: „Nie ma alternatywy dla szoku”, prezydent natychmiast zdewaluował peso o 50%, zniósł kontrolę cen i rozwiązał pół ministerstw kraju.
Następnie rząd Milei rozpoczął ofensywę na prawa pracowników. 14 grudnia nowo mianowany minister bezpieczeństwa zapowiedział nowy protest protokół. Protokół, konsolidując kontrolę nad argentyńskimi siłami bezpieczeństwa i tworząc rejestr organizacji podejrzanych o „podżeganie”, umożliwił siłom federalnym stosowanie zwiększonego nadzoru i przemocy.
Kilka dni później Milei podpisała „Dekret o konieczności i pilności 70/2023”. Nazwany megadekreto („megadekret”) ze względu na swój szeroki zakres – obniżenie odpraw, osłabienie praw do rokowań zbiorowych, deregulacja rynku wynajmu i podważanie w inny sposób istniejących zabezpieczeń – dokument składający się z 366 artykułów jest niekonstytucyjny nadużycie władzy wykonawczej.
Co gorsza, Milei ucięła pomoc publiczna na usługi komunalne i transport. W jego i tak już niejasnej definicji „kasty politycznej” przebijała się hipokryzja. Jako Argentyńczyk powiedział dziennikarz: „Kasta nie jeździ pociągiem ani żadnym środkiem transportu publicznego. My, pracownicy i studenci, tak robimy”.
Agresywne działania Milei wywołały szybką reakcję argentyńskich pracowników. Pod koniec grudnia największe związki zawodowe w kraju ogłosiły plany strajku generalnego, który odbędzie się 24 stycznia najszybszy organizowana pod przewodnictwem dowolnego prezydenta od czasu powrotu Argentyny do demokracji w 1983 r.
Miliony przyłączają się do strajku generalnego
Czterdzieści pięć dni po objęciu urzędu przez Milei 1.5 milionów Argentyńczycy wyszli na ulice. Pracownicy z wszystkie sektory dołączyły do strajku: transport, lotnictwo, rząd, bankowość i kanalizacja, żeby wymienić tylko kilka.
„Ani kroku w tył” – powiedział jeden ze stowarzyszonych związków Deklarowana w dniu strajku „ponieważ jedność ruchu robotniczego jest niezbędna w ochronie praw, które osiągnęliśmy”.
Oburzenie protestujących skupiło się wokół ustawy Milei Omnibus Bill. Proponowane przepisy zawierały gruntowne zmiany do struktury gospodarczej i politycznej Argentyny, w tym prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych i bezprecedensowego rozszerzenia władzy wykonawczej.
Ustawa skodyfikowałaby także niepopularny „megadekret” Milei.
„[Mega-dekret Milei] niszczy indywidualne prawa pracowników, prawa zbiorowe i ma na celu wyeliminowanie możliwości działań związkowych w czasie, w którym mamy wielką nierówność w społeczeństwie” powiedziany Héctor Daer, sekretarz generalny Generalnej Konfederacji Pracy. CGT, jeden z największych związków zawodowych na świecie, reprezentuje około dwóch trzecich uzwiązkowionej siły roboczej w Argentynie.
Wkrótce po zakończeniu strajku Kongres Narodowy Argentyny odrzucone Ustawa zbiorcza Milei. Początkowo zatwierdzony przez Izbę Deputowanych większością 144 do 109 głosów, poparcie większości osłabło, gdy przyszedł czas na przegląd artykuł po artykule.
Pierwsza ustawa zbiorcza składała się z 664 artykułów. Teraz, dwa miesiące później, starają się przeforsować poprawkę 269 artykułów wersja – z dużymi ustępstwami dla lewicy.
Bezkompromisowe podejście Milei odegrało niemałą rolę w zaprzepaszczeniu jego pierwszego rachunku zbiorczego. Ale strajk generalny zadał krytyczny cios jego i tak już słabej koalicji.
Następstwa w Argentynie, implikacje za granicą
Oprócz zwycięstw na ulicach argentyńscy robotnicy odnieśli także znaczące sukcesy w handlu Sądy. Skutecznie kwestionując legalność „megadekretu” Milei, Generalna Konfederacja Pracy zablokowała wprowadzenie kilku krytycznych środków antypracowniczych.
Po styczniowym strajku generalnym w lutym i marcu doszło do zlepku mniejszych strajków, które wywierały ciągłą presję na rząd. Najnowsze pojawiły się w lotnictwo, opieki zdrowotnej, Edukacja sektory. Centralny Związek Robotników Argentyny (federacja licząca 1.2 miliona członków) obchodził „narodowy dzień walki” marzec 12— i zjednoczyli się z innymi grupami, aby zablokować 500 dróg w całym kraju marzec 18. Planowano dalsze strajki marzec 28.
14 marca Senat przegłosowano Dekret o konieczności i pilności. Choć „megadekret” pozostaje w mocy, chyba że izba niższa również zdecyduje się go odrzucić, głosowanie w izbie wyższej stanowi kolejny potężny cios dla rządu Milei.
Odgrywające kluczową rolę w pokonaniu pierwszej ustawy zbiorczej Milei – i w inny sposób spowolnieniu tempa jego projektu katastrofy przeciwko robotnikom – niedawne zwycięstwa argentyńskiej Partii Pracy stanowią ważne przypomnienie: ludzie z klasy robotniczej są potężną siłą polityczną.
Zwycięstwa te dają także lekcje przeciwstawiania się wzrostowi skrajnej prawicy na całym świecie: zorganizowana siła robocza może służyć jako infrastruktura dla mobilizacji i przeciwwaga dla odstępstw w demokracji. W najlepszym przypadku związki kontrolują nadużycia władzy wykonawczej i zapewniają, że ludzie pracy zawsze mają reprezentację polityczną – niezależnie od tego, kto zajmuje pałac prezydencki.
Z prawie 30% siły roboczej zrzeszonej w związkach zawodowych, ruch robotniczy jest silny w Argentynie. Stany Zjednoczone nie widziały takiego stopnia zagęszczenia związków zawodowych od czasu… 1950s, chociaż teraz fala może się odwrócić.
Ponieważ w 64 r. w 2024 krajach odbędą się wybory krajowe, ten rok będzie przełomowym momentem w historii świata. A wraz ze wzrostem popularności skrajnej prawicy nigdy nie było bardziej krytycznego momentu na mobilizację w obronie godności i demokracji.
Tutaj, w Stanach Zjednoczonych, jest ich ponad 85 milionów uprawnieni do głosowania biedni lub o niskich dochodach. Jak Nierówność.org współredaktorka Sarah Anderson pisze: „Gdyby ten blok głosował z taką samą liczbą głosów, jak wyborcy o wyższych dochodach, mogliby wpłynąć na wybory w każdym stanie”.
Połączenia Kampania Ubogich Ludzi pracuje nad mobilizacją tego często ignorowanego bloku wyborczego. Kampania, trwająca 42 tygodnie, ma na celu wysunięcie obaw klasy robotniczej na centralną scenę amerykańskiej polityki i wciągnięcie do demokratycznego zaangażowania coraz liczniejszych wyborców.
Ten rok będzie decydującym momentem dla demokracji. To, czy będzie to lepsze, czy gorsze, zależy od nas. Historia osądzi.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna