Źródło: The Guardian

AAmerykanie coraz częściej mówią o rasizmie i nierówności, co powinno być dobre. Nie chodzi tylko o policję i uwięzienie – czarni Amerykanie nieproporcjonalnie cierpią z powodu każdego aspektu naszego niesprawiedliwego systemu społecznego. Częściej niż biali Amerykanie zmagają się z ubóstwem, brakiem bezpieczeństwa mieszkaniowego, bezrobociem, nie mają ubezpieczenia zdrowotnego lub regularnie doświadczają napadów głodu.

Po latach przyjmowania „postrasistowskiej” retoryki takich postaci jak Bill Clinton i Barack Obama, Demokraci głównego nurtu zaczynają przyznawać, jak wiele rewolucja praw obywatelskich w latach 1960. pozostawiła niedokończona. A mimo to, po latach „wspaniałe przebudzenie”, który zwrócił uwagę na te kwestie, warto zadać sobie pytanie, czy coś się zmienia.

Rzeczywiście powinniśmy zadać sobie pytanie: czy liberalni antyrasiści popierają sprawę równości? Czy w ogóle mogliby to cofnąć?

W przeciwieństwie do ruchów na rzecz sprawiedliwości z połowy stulecia, większość dzisiejszego propagowania sprawiedliwości rasowej nakłada na indywidualnych aktorów i sektor prywatny obowiązek rozwiązywania problemów, które w rzeczywistości najlepiej rozwiązać poprzez działania zbiorowe i ustawodawstwo socjalne.

Oczywiście uprzedzenia i wrogość interpersonalna w dalszym ciągu mają negatywny wpływ na życie osób kolorowych. Harvard Business Review badanie odkryli, że „od 1990 r. biali kandydaci otrzymali średnio o 36% więcej oddzwonień niż czarni kandydaci i o 24% więcej oddzwonień niż kandydaci pochodzenia latynoskiego z identycznymi życiorysami”. To mocny argument, że nawet jeśli wyrównamy szanse na awans, potrzebna będzie polityka akcji afirmatywnej, niezależnie od tego, jakkolwiek byłaby ona nieadekwatna.

Jednak nawet akcja afirmatywna nie została przeprowadzona poprzez rozprzestrzenianie się grup czytelniczych White Fragility i samokontemplację nad własnymi przywilejami. Było to raczej żądanie, które wyłoniło się ze strony koalicji politycznej wspieranej przez robotników. Jak stwierdził uczony Touré F. Reed przypomina nam, wyrażenie „akcja afirmatywna” pojawiło się po raz pierwszy w krajowej ustawie o stosunkach pracy z 1935 r. – najważniejszym akcie prawa pracy uchwalonym w Stanach Zjednoczonych. Rozszerzenie akcji afirmatywnej na kwestie dyskryminacji rasowej było początkowo częścią koalicji socjaldemokratycznej, która widziała rolę rządu w zapewnianiu większej równości.

Jest to dalekie od dzisiejszego nacisku na działalność sektora prywatnego, która nie jest upoważniona przez państwo – poprzez szkolenia antyrasistowskie w miejscach pracy itp. – w celu wspierania różnorodności i włączenia społecznego. Na początek „różnorodność” i „włączenie” nie są synonimami „równości” i „sprawiedliwości”, a same szkolenia nie wydają się skuteczne, nawet na własnych warunkach. Ale nawet gdyby zadziałały, najlepsze, czego moglibyśmy od nich oczekiwać, to bardziej wrażliwe środowisko pracy dla mniejszości, które miały szczęście zostać zatrudnione, lub dla klientów, którzy ich patronują. Jeśli nie masz pracy lub nie masz pieniędzy, nie masz szczęścia.

Dlaczego więc kładzie się tak duży nacisk na te szkolenia? Częścią tej historii jest początkujący przemysł wyłaniające się wokół nich – fachowe wskazówki poprzez „uczciwe i surowe dyskusje na temat białej supremacji i ukrytych uprzedzeń oraz analizę hegemonii rasowej” nie są tanie i stanowią własny program tworzenia miejsc pracy. Są jednak inne powody, dla których nawet pozornie apolityczne marki, takie jak Gushers i Fruit by the Foot, które produkują pyszne odmiany słodyczy, są wskakując na modę liberalnego antyrasizmu.

Po pierwsze, może zadowolić młodszych pracowników, którzy chcą mieć poczucie, że pracują dla firm, które są zwolennikami walki z rasizmem. Po drugie, niektórym konsumentom mogą podobać się takie antyrasistowskie gesty. Po trzecie, okazanie zaangażowania na rzecz różnorodności i zorganizowanie wizyty konsultanta ds. różnorodności jest tańsze niż zajmowanie się pozwem antydyskryminacyjnym, radzenie sobie z bojkotem konsumenckim na Twitterze za pomyłkę lub płacenie więcej czarnym i brązowym pracownikom.

Jednak nawet jeśli korporacje nie napędzają przebudzenia świadomości rasowej, są skłonne przystosować się do nowego środowiska, ponieważ żądania polityczne płynące od aktywistów są coraz bardziej zgodne z osiąganiem zysków i zarządzaniem korporacją. Korporacje są również bardziej niż szczęśliwe, mogąc zarabiać na nowym interesie sprawiedliwości społecznej. Pomyślcie tylko o Hollywood – które w czasie zimnej wojny umieszczało na czarnej liście socjalistycznych aktorów i reżyserów – pędzącego do kręcenia filmów zawierających rozwodnione relacje o przywódcach Czarnych Panter, takich jak Fred Hampton (który był marksistą) czy Chicago Seven (wszyscy byli radykalnie przeciwni -kapitaliści w tamtym czasie).

Podobnie jest z firmami takimi jak Apple, których pracownicy pracują w tajnym chińskim kompleksie produkującym iPhone'y wzbudziła globalne zaniepokojenie po fali samobójstwwłaśnie wypuścił na rynek specjalną edycję zegarka Apple Black Unity za 429 dolarów, który był sprzedawany z okazji Miesiąca Czarnej Historii. Apple mówi: „Opaska sportowa Black Unity jest inspirowana flagą panafrykańską i jest wykonana z miękkiego, wysokowydajnego fluoroelastomeru i ma zapięcie na zatrzask z wygrawerowanym laserowo napisem „Truth”. Moc. Solidarność.” Gdzie jest siła i solidarność dla pracowników trudzących się w fabrykach w Chinach, można by się zastanawiać? Albo za pracujące dzieci w Demokratycznej Republice Konga którzy harują i umierają w kopalniach wydobywających surowce takie jak kobalt używany w iPhone'ach. Nie słychać nic o tego rodzaju materialnej niesprawiedliwości dotykającej klasę robotniczą z globalnego południa, kiedy korporacje składają swoje samogratulujące oświadczenia PR na temat włączenia społecznego.

Wolą raczej skupić się na symbolice oraz towarach i produktach o tematyce sprawiedliwości rasowej, niż walczyć z bardziej ekspansywnym nadzorem państwa nad decyzjami dotyczącymi zatrudnienia w sektorze prywatnym, jak na przykład program akcji afirmatywnej. Lepiej, żeby w filmie pojawiła się Kendall Jenner ckliwa reklama Pepsi z motywem BLM niż płacić większe podatki, aby pomóc ludziom z klasy robotniczej w formie rozszerzonego państwa opiekuńczego i transferów pieniężnych.

*

Najbardziej świadomych klasowo menedżerów musi odczuwać ulgę fakt, że powszechny gniew i kontrola mediów często spadają na pojedyncze osoby, a nie na system i korporacje odpowiedzialne za bezprecedensową nierówność. Dla wroga wygodniej jest być białym pracownikiem dokonującym mikroagresji w pracy, zarabiając 12 dolarów na godzinę i głosując na Donalda Trumpa, niż dyrektorem naczelnym wypowiadającym frazesy na temat różnorodności, zarabiając 12 dolarów na sekundę i przekazując datki na rzecz Republikańskich Super Pacs.

Nigdzie nowy antyrasizm nie jest przyjęty z większym zapałem niż na elitarnych uniwersytetach. Smith College, gdzie edukacja w zakresie sztuk wyzwolonych będzie kosztować około 78,000 XNUMX dolarów rocznie, stała się najsłynniejszy przykład ostatnio. Podczas wakacji 2018 roku czarnoskóra uczennica szkoły jadła lunch w budynku, który miał zostać zamknięty, kiedy funkcjonariusz ochrony kampusu przesłuchał ją w sprawie tego, co tam robi. Uznała to za akt niechęci rasowej i podzieliła się swoimi obawami w mediach społecznościowych. Incydent zwrócił uwagę prezes Smitha, Kathleen McCartney, która natychmiast przeprosiła i podobno zawiesiła woźnego, nawet nie rozmawiając z zaangażowanymi pracownikami.

Student rzekomo nie był usatysfakcjonowany i zamieścił zdjęcia, nazwiska i adresy e-mail Marka Patenaude, wieloletniego woźnego w Smith College, który wtedy nawet nie pracował, oraz Jackie Blair, pracowniczki stołówki, która w rzeczywistości nie była jeden, który wezwał ochronę na Facebooku, oskarżając ją o „czyny rasistowskie i tchórzliwe”.

Blair, starsza pracownica chora na toczeń, powiedziała, że ​​jej stan pogorszył się w wyniku stresu i musiała udać się do szpitala. Grożono jej śmiercią, zdewastowano jej samochód, a w jej skrzynce pocztowej umieszczono listy z pogróżkami, w których pisano takie rzeczy, jak „Nie zasługujesz na życie” i „RASIST”.

Patenaude powiedział Michaelowi Powellowi z „New York Timesa”: „Żartowaliśmy: nie pozwól bogatemu studentowi zgłosić cię, bo jeśli to zrobisz, już cię nie ma”.

Nie ma tu nic specjalnego: szef rzuca pracownicę pod autobus, żeby zadowolić wściekłych klientów (w tym przypadku zamożnych studentów i darczyńców), którzy utrzymują ją w pracy. Jedyną niezwykłą częścią jest to, że zamiast domagać się należytego procesu dla pracowników i śledztwa, oddolne nastroje w postępowej instytucji wymagały jeszcze bardziej radykalnych działań. Grupy studentów organizowały strajki, podczas gdy znajdująca się pod presją administracja coraz bardziej skupiała uwagę na nękanych pracownikami, wzywając Blair do medytacji ze studentem, co McCartney nazwał „sprawiedliwością naprawczą”.

Kilka miesięcy później opublikowano 35-stronicowy raport z incydentu, który oczyścił wszystkich pracowników z nieprawidłowości, jednakże osoby dotknięte nie otrzymały żadnych publicznych przeprosin od McCartneya ani nikogo innego w Smith. W rzeczywistości ich myśli i zachowanie poświęcono jeszcze większej kontroli. Jak to ujął McCartney: „Nie można wykluczyć potencjalnej roli ukrytych uprzedzeń rasowych”. W związku z tym pracownicy stołówek i inni pracownicy byli poddawani natrętnym i upokarzającym sesjom edukacyjnym prowadzonym przez zewnętrznych konsultantów, podczas których byli zmuszeni opowiadać o swoim dzieciństwie, pochodzeniu rasowym oraz przekonaniach politycznych i społecznych. To wysoka cena za serwowanie bogatego jedzenia dla dzieci.

Kilka miesięcy później protest na Uniwersytecie Smitha był znacznie mniejszy urlopowany Blair i setki innych pracowników w czasie pandemii.

*

Incydent z 2018 r. zyskał dużo uwagi od czasu rezygnacji byłej pracowniczki Jodi Shaw w lutym 2021 r. Shawa szczegółowo opisał sposoby szkolenia dotyczące uprzedzeń rasowych w Smith w połączeniu z kulturą miejsca pracy oznaczały, że biali pracownicy nie mogli wnosić do uczelni skarg dotyczących charakteru tych szkoleń, nie będąc oskarżeni o „białą supremację”. Jednak jej własna retoryka i droga do zadośćuczynienia są głęboko prywatne. Shaw, biała kobieta, prawdopodobnie pozwie szkołę za to, że jest „wrogim rasowo miejscem pracy” i zbiera fundusze za pośrednictwem GoFundMe. Shaw, niezależnie od istoty swojej sprawy, szuka sprawiedliwości za pośrednictwem nowo odkrytej gwiazdy Internetu, roszczeń dotyczących dyskryminacji rasowej i sądów, a nie w drodze działań zbiorowych.

W tej sytuacji pokrzywdzona osoba może nie mieć innej realnej opcji. Jej przypadek stanowi jednak zgrabną paralelę z działaniami władz uniwersytetu i niektórych studentów: próbą wprowadzenia walki z rasizmem poprzez szkolenie psychologiczne, a nie poprzez redystrybucję materialną.

Istnieje jednak inne wyjście poza istniejącą wojną kulturową – opcja unii. Pracownicy Smitha nie są całkowicie pozbawieni zabezpieczeń, ponieważ w dużej mierze są zrzeszeni w związkach: pracownicy sprzątający są zorganizowani Lokalny SEIU 211 i inny personel pomocniczy są członkami Lokalny SEIU 263. Obydwa związki mają jednak tylko około 100 członków i majątek mniej więcej równy temu, co przeciętny student płaci za rok czesnego. Po prostu nie są w stanie walczyć z administracją lub wrogim kampusem, aby dochodzić swoich praw jako pracowników. The niedawny urlop 230 pracowników jedynie osłabią ich siłę przetargową.

To szkoda, ponieważ w przeciwieństwie do szkoleń na temat różnorodności i sesji Zoom dotyczących „białej odpowiedzialności”, wykazano, że związki zawodowe zwiększają bezpieczeństwo płac i zatrudnienia osób pracujących i zmniejszyć dysproporcje między kobietami i mężczyznami oraz między ludźmi kolorowymi a białymi pracownikami. Tworzą środowisko, w którym osoby ze wszystkich środowisk mogą znaleźć wspólne interesy i poprzez walkę uświadomić sobie, że zjednoczone są potężniejsze. Skale płac ugruntowane w układach zbiorowych pracy podważają rasistowskie rozwarstwienie, które często powstaje, gdy indywidualni pracownicy targują się ze swoimi szefami.

Co więcej, wspólna walka o lepsze warunki może sprzyjać nowym formom solidarności. Nie jest zaskakujące, że w artykule z 2020 r że biali pracownicy rzadziej mają rasistowskie poglądy, jeśli są w związkach zawodowych, i że biali członkowie związków zawodowych mają również większe poparcie nie tylko dla uniwersalnych dóbr społecznych, ale także dla polityk takich jak akcja afirmatywna.

Związki głównego nurtu nie zawsze były bastionami sprawiedliwości rasowej. W 1919 roku socjalista A Philip Randolph mógł nazwać Amerykańską Federację Pracy „najbardziej niegodziwą machiną do propagowania uprzedzeń rasowych w kraju”. Jednak przez lata walki politycznej przekształcili się w potężne wehikuły awansu czarnych i brązowych pracowników oraz podporę koalicji Nowego Ładu, która przejęła władzę zorganizowanej siły roboczej na poziomie firm i zaczęła gwarantować ważne prawa gospodarcze na szczeblu federalnym poziom.

Nie chodzi tylko o to, że dzisiejszy nacisk na przywileje i pośpiech w potępianiu ludzi pracy jako rasistów odwracają uwagę od polityki, która może faktycznie pomóc zmienić Stany Zjednoczone. Chodzi o to, że ryzykują wyobcowaniem potencjalnych sojuszników i utworzeniem subkultury opartej na aktywizmie.

Gdzie to pozostawia resztę z nas, tych, którzy prawdopodobnie znajdują się na zewnątrz nawet rozszerzonego ruchu robotniczego? Polityka klasy robotniczej nie jest sposobem na ignorowanie walk z uciskiem, ale tworzy przestrzeń dla rozwoju ruchów społecznych i środowisko, w którym żądania antyrasistowskie w naturalny sposób przechodzą od reprezentacji kulturowej do redystrybucji materialnej. Być może nie wszyscy będziemy mogli dołączyć do związków zawodowych, ale wszyscy będziemy mogli wziąć udział w tych walkach i wspierać kandydatów, którzy poprzez działania państwa poprawią życie czarnych i brązowych pracowników.

Kampusy, nawet elitarne uczelnie takie jak Smith, również mogą wziąć udział w takiej transformacji. W 2016 roku setki studentów Smitha maszerował – nie po to, aby wzywać do dyscyplinowania pracowników stołówek, ale w ramach solidarności z nimi. Pokazali administracji kampusu, że zamierzają przekształcić wszelkie posiadane przywileje i władzę, aby pomóc innym w walce.

Rok sprywatyzowanych rozwiązań i gorzkich polemik w mediach nic nie dał. Ani komentatorzy przeciwni przebudzeniu, jak Bari Weiss czy Robin DiAngelos na świecie, nie mają planu zmiany warunków, które powodują rasizm i nierówność. Ale połączenie reprezentacji związkowej w miejscu pracy z powszechnymi, gwarantowanymi przez państwo dobrami społecznymi daje nam szansę, aby to faktycznie zrobić.

Nie pozwól, aby którakolwiek ze stron wojny kulturowej – czy to liberalni antyrasiści, którzy chcieliby, żebyśmy wszyscy wyznali nasze zbrodnie myślowe przed naszymi szefami, czy konserwatywni antyrasiści, którzy po prostu kazaliby nam zamknąć oczy w sprawie dyskryminacji – niejasne, że istnieje inna ścieżka: wypróbowana i przetestowana.

Bhaskar Sunkara jest redaktorem-założycielem Magazyn Jakobinów oraz felietonista Guardiana w USA. Jest autorem Manifestu Socjalistycznego: Argumenty za radykalną polityką w epoce skrajnych nierówności


ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.

Darowizna
Darowizna

Zostaw odpowiedź Anuluj odpowiedź

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Instytut Komunikacji Społecznej i Kulturalnej, Inc. jest organizacją non-profit o statusie 501(c)3.

Nasz numer EIN to #22-2959506. Darowiznę można odliczyć od podatku w zakresie dozwolonym przez prawo.

Nie przyjmujemy finansowania od sponsorów reklamowych ani korporacyjnych. Polegamy na darczyńcach takich jak Ty, którzy wykonują naszą pracę.

ZNetwork: lewe wiadomości, analizy, wizja i strategia

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Zapisz się!

Dołącz do społeczności Z – otrzymuj zaproszenia na wydarzenia, ogłoszenia, cotygodniowe podsumowanie i możliwości zaangażowania.

Zamknij wersję mobilną