Kiedy ONZ otrzymała niedawny raport Mehlisa w sprawie morderstwa byłego prezydenta Libanu Rafika Haririego, zasugerowano, że trybunałem dla ewentualnego oskarżenia będzie Międzynarodowy Trybunał Karny. Odrzucając taką propozycję, Sekretarz Stanu Condoleezza Rica zauważyła: „Każdy zna pogląd Stanów Zjednoczonych na temat Międzynarodowego Trybunału Karnego… Pogląd ten nie ulegnie zmianie”. Rice ma pewność, gdy zauważa, że ​​większość ludzi wie, dlaczego Stany Zjednoczone odrzucają jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego. Ona i jej koledzy wkrótce staną przed sądem, jeśli rząd USA kiedykolwiek uzna kompetencje takiego trybunału

Niedawno dwa zagraniczne sądy wydały nakazy aresztowania personelu rządu USA chronionego, podobnie jak terroryści tacy jak Luis Posada Carriles, przez władze USA. We wrześniu tego roku włoscy sędziowie w Mediolanie nakazali aresztowanie pod zarzutem porwania trzech agentów CIA, w tym Betnie Medero-Navedo, ostatnio pierwszej sekretarz ambasady USA w Meksyku.(2) W październiku hiszpańscy sędziowie wydali nakazy aresztowania trzech żołnierzy amerykańskich – Sierżant Thomas Gibson, kapitan Philip Wolford i podpułkownik Philip De Camp – oskarżeni o morderstwo hiszpańskiego kamerzysty Jose Couso w Bagdadzie podczas inwazji na Irak w 2003 roku.(3)

Uporczywa odmowa rządu USA uznania niewygodnego prawa międzynarodowego jest podstawową podstawą każdego aspektu polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. W praktyce Unia Europejska i inni sojusznicy USA, np. Kanada i Japonia, konsekwentnie wspierają przestępczość rządu USA, regularnie nie kwestionując w skuteczny sposób naruszeń międzynarodowego prawa zwyczajowego przez rząd USA. Bardzo często, jak na Haiti, a obecnie w Syrii, urzędnicy Unii Europejskiej aktywnie współpracują w amerykańskich rozgrywkach o władzę. W przełożeniu na arenę handlową dobrym przykładem konsensusu USA-UE w sprawie sprawiedliwości w handlu międzynarodowym był sabotaż rozmów handlowych w Cancun w 2003 r. Następnie przedstawiciele handlowi USA i UE Robert Zoellick i Pascal Lamy odrzucili stanowisko krajów mniej rozwiniętych propozycje bardziej sprawiedliwych globalnych ram handlowych.

Wynik ten pozwolił zarówno Stanom Zjednoczonym, jak i Unii Europejskiej w dalszym ciągu realizować dwustronne umowy handlowe, co umożliwiło im fragmentaryczne wybieranie słabszych krajów zamiast konieczności zajmowania się jednym spójnym blokiem krajów – jak grupa G-20 obejmująca gigantów takich jak Chiny, Indie, Indonezja, Nigeria i Brazylia. Podczas gdy UE zwykle skupiała swoje dwustronne umowy handlowe, eufemistycznie zwane umowami o partnerstwie gospodarczym, na swoich byłych koloniach w Afryce, Stany Zjednoczone włożyły najwięcej wysiłku w narzucenie umów o wolnym handlu swoim tradycyjnym ofiarom w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach. Zdecydowana kampania rządu USA mająca na celu zakończenie dwustronnych umów o „wolnym handlu” z Boliwią, Kolumbią, Ekwadorem i Peru została wyraźnie zestawiona z jego nieśmiałym wkładem w ogarniętą kryzysem rundę światowych rozmów handlowych w Doha, zaplanowaną na kolejny szczyt w Hongkongu w grudniu tego roku.

Trybunały ponadnarodowe i suwerenność

Jednym z kluczowych elementów wspólnych wszystkich dwustronnych rozmów handlowych jest bezwzględna determinacja bogatych krajów do zniszczenia suwerenności narodowej biedniejszych krajów. Struktura Światowej Organizacji Handlu pozwala przynajmniej silniejszym krajom, takim jak Brazylia, walczyć i wygrywać w kwestiach takich jak cukier (przeciwko UE) i bawełna (przeciwko USA). Jednak w umowach dwustronnych bogatsze kraje starają się usuwać nawet spory, które słusznie należą do jurysdykcji krajowej, do tego czy innego rodzaju trybunałów ponadnarodowych. Oczywistą konsekwencją tego będą coraz częstsze preteksty do stosowania sankcji gospodarczych i groźby użycia siły militarnej wobec słabszych krajów, kwestionujących status quo polityczno-gospodarcze.

Kostaryka doświadczyła ostatnio dwóch przykładów tego rodzaju konfliktów, które będą pojawiać się coraz częściej w wyniku dwustronnych umów handlowych, takich jak Środkowoamerykańska Umowa o Wolnym Handlu (CAFTA). Kostaryka boryka się obecnie z dwoma roszczeniami ze strony kanadyjskich przedsiębiorstw na łączną kwotę 480 mln dolarów. Jedno z roszczeń potwierdza zobowiązania Kostaryki wynikające z umowy o wolnym handlu między Kostaryką a Kanadą. Drugie twierdzenie jest argumentowane podobnie, ale również wyraźnie odnosi się do CAFTA, mimo że traktat ten nie został jeszcze zatwierdzony przez ustawodawcę Kostaryki. (4)

Priorytetowe traktowanie „inwestycji”

Inną istotną cechą większości amerykańskich traktatów handlowych jest to, że nie są to przede wszystkim umowy handlowe, ale właściwie umowy inwestycyjne. Nowe traktaty modyfikują już istniejące stosunki handlowe, tak aby uwzględnić wyjątkowo szerokie korzyści dla inwestorów korporacyjnych, umożliwiając im takie samo lub podobne traktowanie jak lokalne przedsiębiorstwa krajowe. W efekcie nowe umowy dodają prawnie wiążące postanowienia, z których skorzystają wszyscy inwestorzy korporacyjni. Ponadnarodowe trybunały, takie jak Międzynarodowy Trybunał ds. Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych stowarzyszony z Bankiem Światowym, przejmą jurysdykcję w przypadku roszczeń takich jak te wniesione przeciwko Kostaryce. U podstaw tego ruchu mającego na celu porzucenie jurysdykcji państw narodowych w sprawach handlowych na ich granicach leży głębszy zamiar zniszczenia na zawsze funkcji rządu centralnego polegającej na redystrybucji bogactwa, pozostawiając nieodwracalnie poza zasięgiem sprawiedliwy i zrównoważony rozwój.

Dla zwykłych ludzi w USA traktaty te stwarzają jeszcze więcej okazji do pożegnania się z zatrudnieniem, podczas gdy wielkie korporacje zlecają produkcję za granicę, aby w dalszej perspektywie sprzedawać sobie tani import. Reprezentują one dekapitalizację gospodarki amerykańskiej, przy jednoczesnym dodaniu praktycznie zerowych inwestycji do mniej rozwiniętego kraju, w którym prowadzona jest działalność zlecona na zewnątrz. Zamiast inwestować w zdrowie, edukację, infrastrukturę czy ochronę środowiska w danym kraju, zawyżone zyski trafiają do rajów podatkowych, z korzyścią dla małej grupy akcjonariuszy i przepłacanej kadry kierowniczej. Inną kwestią wartą odnotowania, choć być może jedynie stwierdzeniem oczywistości, jest to, że korzyści z dobrobytu korporacji, jakie tak hojnie dają te traktaty, dotyczą każdej korporacji z pewnym komponentem amerykańskim. Z definicji międzynarodowe korporacje, takie jak hiszpański Repsol, brytyjski BP-Amoco, holendersko-brytyjski Shell i inne podobne wielkie korporacje, wszystkie mają tego czy innego rodzaju powiązania z USA.

W przypadku biednej większości krajów będących docelowymi ofiarami doświadczenie Meksyku pokazuje, co ich czeka. Niepewne zatrudnienie w maquili, wyzysk zdesperowanej, zubożonej siły roboczej, dramatyczny upadek krajowego rolnictwa, zwiększona degradacja środowiska, zwiększone bezrobocie i migracja, pogarszające się wskaźniki społeczne. Tylko w pierwszym półroczu tego roku odpływ kapitału z Meksyku wyniósł ponad 10 miliardów dolarów.(5) Przypisując NAFTA kolejny niepożądany rekord, Meksykanie zadają sobie pytanie, co stało się z tymi wszystkimi twierdzeniami o korzyściach inwestycyjnych płynących z „wolnego handlu”. Po dziesięciu latach obowiązywania północnoamerykańskiej umowy o wolnym handlu Meksyk dorównuje Kubie pod względem wskaźnika rozwoju społecznego Organizacji Narodów Zjednoczonych, podczas gdy Kuba cierpi od 40 lat nielegalnej amerykańskiej blokady gospodarczej. Jeszcze gorzej jest w przypadku krajów Ameryki Środkowej. Teraz wszyscy, z wyjątkiem Kostaryki, zgodzili się na jeszcze więcej tej samej nędzy „wolnego rynku”, która odmawia ich obywatelom podstawowych praw społecznych i gospodarczych.

Bezszwowe nakładki

Podobnie jak CAFTA i inne podobne porozumienia gdzie indziej, andyjskie traktaty dotyczące handlu swoją suwerennością są nierozerwalnie powiązane z innymi kierunkami polityki gospodarczej. Inwestycje infrastrukturalne, pożyczki udzielane przez międzynarodowe instytucje finansowe, planowanie regionalnych projektów energetycznych, suwerenność żywnościowa, telekomunikacja, własność intelektualna – wszystkie są ze sobą powiązane i wszystkie są wypaczone interesami biednej większości. Stany Zjednoczone i ich lokalni sojusznicy wykorzystują te obszary polityki w bardzo konkretny sposób do prób stworzenia precedensów gospodarczych i prawnych, które omijają uzasadnione aspiracje wykluczonej większości w regionie.

Oprócz elementów polityki gospodarczej w złożony wzór amerykańskiej i europejskiej interwencji w tym obszarze wpleciony jest także motyw „wojny z narkotykami”. Od lat było jasne, że fałszywa „wojna z narkotykami” jest kolejnym frontem interwencji wojskowej i kolejnym pretekstem do promowania terroru państwowego przeciwko ludności opornej na imperialistyczne projekty dotyczące zasobów regionu. Rząd USA nieustannie potajemnie współpracował z paramilitarnymi handlarzami narkotyków w Kolumbii podczas wojny domowej w tym kraju. Teraz wykorzystują je do prowokowania incydentów mających na celu destabilizację Wenezueli.

Andyjskie traktaty handlowe należy postrzegać w tym integralnym kontekście – wysiłki przedsiębiorstw energetycznych, rolnych i innych międzynarodowych koncernów na rzecz maksymalizacji zysków, nieustające interwencje międzynarodowych instytucji finansowych w ich imieniu, determinacja Stanów Zjednoczonych i sojuszników w zapewnieniu kontroli nad surowcami Ameryki Łacińskiej, zasoby energetyczne i środowiskowe, zniszczenie suwerenności narodowej. Korporacje inwestują minimum niezbędne do maksymalizacji zysków dla swoich akcjonariuszy i premii dla swojej kadry zarządzającej. Finansowana przez międzynarodowe banki rozwoju infrastruktura jest dostosowana do ich interesów, prywatyzacje uzurpują sobie dziedzictwo narodowe, koszty szkód dla środowiska spowodowanych działalnością wydobywczą i energetyczną pokrywają lokalni podatnicy.(6) Inwestorzy korporacyjni i ich lokalni kumple śmieją się do upadłego. nadmorskie raje podatkowe.

Odnoszą korzyści, podczas gdy biedni płacą rachunek w postaci wyższych cen i podatków, stąd zdecydowany regionalny opór społeczny wobec wszystkich tych antydemokratycznych i antyhumanitarnych sił. Tymczasem słabe rządy centralne muszą stawić czoła potężnym zagranicznym korporacjom, które regularnie nie wywiązują się nawet z hipotetycznych zobowiązań umownych, często przy rażącym wsparciu lokalnych ambasad USA i Departamentu Stanu. Świetnym przykładem jest ostry spór w Ekwadorze dotyczący naruszenia kontraktów przez Occidental Petroleum. Dla kontrastu Wenezuela była w stanie zmusić międzynarodowych gigantów energetycznych do wyrażenia zgody na wypłacenie setek milionów dolarów zaległych podatków.

Obecne niepokoje w Ekwadorze i Boliwii, rosnący sprzeciw w Peru oraz wojna domowa i powszechna mobilizacja społeczna w Kolumbii – wszystko to stanowi wyraz odrzucenia przez większość modelu gospodarczego narzuconego na korzyść zagranicznych korporacji i ich lokalnych współpracowników. Dlatego też jeszcze przed porażką na szczycie handlowym w Cancun w 2003 r. amerykańska polityka handlowa usilnie starała się jak najszybciej połączyć te dwustronne, prawnie egzekwowalne traktaty handlowe. Najprawdopodobniej rząd Stanów Zjednoczonych nie jest zainteresowany sprawowaniem funkcjonowania WTO, jeśli może w poszczególnych krajach forsować znacznie korzystniejsze, prawnie wiążące warunki, często grożąc nieprzedłużeniem wcześniejszych, wkrótce wygasających umów handlowych.

Regionalny układ sił

W Peru popularność prezydenta Toledo osiągnęła najniższy poziom, lecz mimo powszechnego sprzeciwu społecznego nadal nalega na podpisanie swojego kraju pod proponowaną umową handlową z USA. Praktyka negocjacyjna USA z krajami andyjskimi jest powtórką bałaganu CAFTA. Najpierw zawrzyjcie umowę za zamkniętymi drzwiami, ze słabymi rządami gotowymi sprzedać własnych ludzi. Przedstawcie to zatem jako fakt dokonany Kongresowi w Waszyngtonie i krajowym organom ustawodawczym krajów uczestniczących za pomocą lawiny cynicznej propagandy, łapówek i gróźb. Grozić jawnymi sankcjami, takimi jak wycofanie pomocy i możliwe kary handlowe, jeśli krajowe organy ustawodawcze nie dokonają ratyfikacji. Przywołaj możliwe problemy z wielostronnymi pożyczkodawcami, takimi jak Bank Światowy i MFW. Rząd Stanów Zjednoczonych i jego sojusznicy nazywają ten gangsteryzm „dyplomacją”.

Wbrew wszystkim bezwzględnym manewrom imperialnym, nie słabnie przeciwstawna presja powszechnego oporu wobec rządów quasi-kolonialnych lojalnych raczej wobec Stanów Zjednoczonych niż wobec własnego narodu. Jednak w Kolumbii, podobnie jak w Peru, parlamentarny sprzeciw wobec umowy dotyczącej wymiany suwerenności prawdopodobnie nie wystarczy, aby zapobiec jej wejściu w życie. Z kolei w Boliwii powszechny sprzeciw jest taki, że chociaż negocjacje mogą wstępnie zostać wznowione, wydaje się nie do pomyślenia, aby w najbliższej przyszłości porozumienie mogło zostać przedstawione, nie mówiąc już o ratyfikacji. W każdym razie na jakikolwiek wynik trzeba będzie poczekać do wyborów krajowych w grudniu tego roku. Reżim Busha ma inne sposoby poradzenia sobie z niechęcią boliwijskiej większości do rezygnacji z bogactwa swojego kraju.

Podstawowa niestabilność polityczna w Andach jest również bardzo widoczna w Ekwadorze, gdzie tymczasowy prezydent Palacios został niedawno zmuszony pod naciskiem społeczeństwa do potwierdzenia, że ​​w tym roku w Ekwadorze zorganizuje się zgromadzenie konstytucyjne w celu zmiany konstytucji kraju. Ugruntowane tradycyjne partie polityczne stawiają opór zgromadzeniu konstytucyjnemu i jak dotąd cieszą się poparciem Najwyższej Rady Wyborczej kraju(7). Jednak równowaga sił jest przeciwko nim, a popularne hasło „Que se vayan todos!” („Wszyscy precz!”) wciąż mocno odbija się echem od obalenia byłego prezydenta Gutierreza w marcu.

We wrześniu w Kartagenie w Kolumbii odbyła się dwunasta i rzekomo przedostatnia runda negocjacji z Kolumbią, Ekwadorem i Peru. Oprócz niezliczonych demonstracji społecznych w całym regionie przeciwko proponowanym porozumieniom handlowym, wielu parlamentarzystów w regionie odrzuca je również jako szkodliwy atak na suwerenne interesy ich krajów i podstawowe prawa zubożałej większości regionu. We wrześniu pięćdziesięciu trzech przedstawicieli parlamentów ze wszystkich czterech krajów andyjskich podpisało jasne i zwięzłe potępienie negatywnych skutków, jakie Umowa o wolnym handlu będzie miała dla ich krajów.(8) Podsumowując, pomimo całego oporu, Peru i Kolumbia najprawdopodobniej sobie poradzą przeforsować porozumienie na wszystkich etapach, podczas gdy Ekwador i Boliwia być może tego nie zrobią.

Rząd Stanów Zjednoczonych naciska na podpisanie porozumienia z Kolumbią, Ekwadorem i Peru do końca listopada. Używał tego dręczącego „nie ma czasu!… nie ma czasu!” bardzo skuteczną taktykę podczas negocjacji w sprawie CAFTA. Podobnie w nierozwiązywalnych kwestiach, takich jak prawa własności intelektualnej, Stany Zjednoczone zmieniły negocjatorów w Kartagenie, co stanowi kolejną sztuczkę z podręcznika CAFTA „Jak zawierać umowy handlowe koleją”. W związku z tym amerykańscy negocjatorzy wymuszają renegocjację wbrew zegarowi spraw, które zespoły negocjacyjne z krajem docelowym uważały za załatwione. Zła wiara rządu Stanów Zjednoczonych nie może być jaśniejsza.

Opcja Boliwia – taka sama jak opcja Wenezuela

Podczas gdy Boliwia próbuje rozwiązać swoje wewnętrzne problemy polityczne, jest mało prawdopodobne, aby USA osiągnęły porozumienie o wolnym handlu z tym krajem. Firmy takie jak Shell we współpracy z Enronem, BP-Amoco i argentyńska Panamerican Energy, francuska Total, hiszpańska Repsol, brazylijska Petrobras i British Gas ciężko współpracują ze swoimi rządami i międzynarodowymi instytucjami finansowymi, aby udaremnić demokrację w Boliwii. Aby odzyskać zyski wywalczone w ostatnich latach przez powstania ludowe, które wpływają na ich zyski, przebiegle promują podział Boliwii jako państwa jednolitego. Biorąc pod uwagę niemal pewność, że naród boliwijski odrzuci umowę handlową ze Stanami Zjednoczonymi na zwyczajowo służalczych warunkach, niezwykle prawdopodobny jest jakiś rodzaj bezpośredniej interwencji w krótkim okresie.

W ciągu najbliższych kilku miesięcy zapewne coraz częściej będzie się mówiło o Boliwii jako o „państwie upadłym”. Lider postępowych plantatorów koki i faworyt w wyborach prezydenckich Evo Morales był demonizowany w taki sam sposób, jak prezydent Wenezueli Hugo Chavez. Można się spodziewać powstania interwencjonistycznej „koalicji” pod przewodnictwem USA, obejmującej prawdopodobnie Chile i Peru. Daremna, anemiczna interwencja Organizacji Państw Amerykańskich jest także jednym ze standardowych podpórek współczesnego rodzaju zamachu stanu. W miarę rozwoju interwencji przywódcy rządów w Brazylii, Argentynie i Paragwaju prawdopodobnie będą grzecznie kaszleć i składać ręce. Wszyscy skupiają się na gazie z Boliwii na własne potrzeby energetyczne. Europejscy przywódcy jak zwykle potrząsną „dyplomatycznie” głowami i być może załamią „przejrzyste” ręce, co w języku migowym oznacza „Kontynuuj, dopóki dostaniemy swoją część…”

Stany Zjednoczone zawarły obecnie umowę o współpracy wojskowej z Paragwajem, zapewniającą swoim żołnierzom całkowity immunitet w tym kraju położonym tuż obok bogatych w zasoby Boliwii prowincji Santa Cruz i Tarija. Reakcyjna oligarchia Santa Cruz, niezdolna do zdominowania krajowej polityki Boliwii, grozi secesją. Obecny Biały Dom Cosa Nostra prawdopodobnie nie jest w stanie zmusić swojej gangsterskiej dyplomacji do działania wystarczająco szybko, aby zabezpieczyć interesy swoich korporacyjnych zwolenników w regionie, zanim skończy się czas dla ich zgniłego, nieudanego reżimu. Muszą zakończyć wysiłki podejmowane przez prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza, mające na celu osiągnięcie integracji Ameryki Łacińskiej, w której priorytetem będą potrzeby zubożałej większości. Ponieważ ceny gazu wzrosły niemal dwukrotnie w stosunku do procentowego wzrostu cen ropy, Boliwia i Wenezuela mogą znaleźć się na linii ognia w takim samym stopniu, jak bardziej oczywiste cele imperialne, takie jak Syria i Iran.

toni solo jest aktywistką mieszkającą w Ameryce Środkowej. Skontaktuj się przez www.tonisolo.net

1. „Zbójeckich Syryjczyków należy pociągnąć do odpowiedzialności”, mówi USA, Julian Borger Brian Whitaker, Guardian, 22 października 2005 r.
2. „La justicia italiana emite una orden de areszto por secuestro contra una funcionaria de la embajada de EEUU en Mexico” Crónica, Rebelion, 04-10-2005
3. „Ordenan la captura de estadounidenses asesinos de camarógrafo español en Irak” Argenpress 19)
4. „Zażądaj od Kostaryki por mas 480 milionów dolarów amerykańskich” MarÃa Flórez-Estrada (SEMANARIO UNIVERSIDAD) Argenpress 18)
5. „Los mexicanos sacan del paÃs 10.000 millones de dólares de enero a junio” INFODEMEX, Argenpress 20
6. „Un gran negocio sin beneficio para los pueblos, Gasoducto sudamerican a la medida de las transnacionales” Alejandro Acosta, Rebelión 20-10-05
7. „Presidente ecuatoriano asegura que va la Asamblea Constituyente.” Agencia Bolivariana de Noticias 22
8. „TLC empeorara pobreza y subdesarrollo”, advierten 53 parlamentarios andinos Argenpress, 23


ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.

Darowizna
Darowizna

Toni Solo jest aktywistką mieszkającą w Ameryce Środkowej

Zostaw odpowiedź Anuluj odpowiedź

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Instytut Komunikacji Społecznej i Kulturalnej, Inc. jest organizacją non-profit o statusie 501(c)3.

Nasz numer EIN to #22-2959506. Darowiznę można odliczyć od podatku w zakresie dozwolonym przez prawo.

Nie przyjmujemy finansowania od sponsorów reklamowych ani korporacyjnych. Polegamy na darczyńcach takich jak Ty, którzy wykonują naszą pracę.

ZNetwork: lewe wiadomości, analizy, wizja i strategia

Zapisz się!

Wszystkie najnowsze informacje od Z bezpośrednio do Twojej skrzynki odbiorczej.

Zapisz się!

Dołącz do społeczności Z – otrzymuj zaproszenia na wydarzenia, ogłoszenia, cotygodniowe podsumowanie i możliwości zaangażowania.

Zamknij wersję mobilną