Źródło: The Guardian
Dpodczas szczególnie polaryzującej kampanii wyborczej w stanie Uttar Pradesh w 2017 r. premier Indii Narendra Modi włączył się w bójkę, aby jeszcze bardziej wywołać zamieszanie. Z publicznego mównicy oskarżył rząd stanowy – na którego czele stała partia opozycyjna – o schlebianie społeczności muzułmańskiej poprzez zwiększanie wydatków na muzułmańskie cmentarze (kabristany) niż na hinduskich terenach kremacji (szamszany). Swoim zwyczajowym ryczącym szyderstwem, w którym każda drwina i zadzior wznosi się do wysokiego poziomu w połowie zdania, zanim ucichnie groźnym echem, pobudził tłum. „Jeśli we wsi buduje się kabristan, należy tam również zbudować szamszan” – stwierdził powiedziany.
„Szamszan! Szamszan!” – odezwał się echem zahipnotyzowany, pełen uwielbienia tłum.
Być może jest teraz szczęśliwy, że zapadający w pamięć obraz płomieni powstających podczas masowych pogrzebów na indyjskich terenach kremacyjnych trafia na pierwsze strony międzynarodowych gazet. I że wszyscy kabristanie i szamszani w jego kraju działają prawidłowo, wprost proporcjonalnie do populacji, którą obsługują, i znacznie przekraczając ich możliwości.
„Czy Indie liczące 1.3 miliarda mieszkańców można izolować?” „Washington Post” zapytał retorycznie w ostatnim czasie redakcyjny o rozwijającej się katastrofie w Indiach i trudnościach z powstrzymaniem nowych, szybko rozprzestrzeniających się wariantów Covid-XNUMX w granicach krajowych. „Niełatwo” – odpowiedział. Jest mało prawdopodobne, że to pytanie zostało postawione w podobny sposób, gdy zaledwie kilka miesięcy temu w Wielkiej Brytanii i Europie szalał koronawirus. Ale my, w Indiach, nie mamy prawa czuć się urażeni, biorąc pod uwagę stanowisko naszego premiera słowa na Światowym Forum Ekonomicznym w styczniu tego roku.
Modi przemawiał w czasie, gdy ludzie w Europie i USA przeżywali szczyt drugiej fali pandemii. Nie miał do zaoferowania ani jednego słowa współczucia, a jedynie długą, radosną przechwałkę na temat indyjskiej infrastruktury i gotowości na Covid. Pobrałem to przemówienie, ponieważ obawiam się, że kiedy historia zostanie napisana na nowo przez reżim Modiego, a co wkrótce nastąpi, może ona zniknąć lub stać się trudna do odnalezienia. Oto kilka bezcennych fragmentów:
„Przyjaciele, przyniosłem przesłanie pewności, optymizmu i nadziei od 1.3 miliarda Hindusów w czasach niepokoju… Przewidywano, że Indie będą najbardziej dotkniętym przez koronę kraju krajem na całym świecie. Mówiono, że w Indiach będzie tsunami infekcji koronowych, ktoś mówił, że zarażonych zostanie 700–800 milionów Hindusów, a inni mówili, że 2 miliony Hindusów umrze”.
„Przyjaciele, nie byłoby wskazane ocenianie sukcesu Indii na tle sukcesu innego kraju. W kraju, w którym zamieszkuje 18% światowej populacji, kraj ten uratował ludzkość przed wielką katastrofą, skutecznie powstrzymując koronę”.
Mag Modi kłania się za ocalenie ludzkości poprzez skuteczne powstrzymanie wirusa. Czy teraz, gdy okazuje się, że tego nie powstrzymał, możemy narzekać, że postrzega się nas jako radioaktywnych? Że zamykają się przed nami granice innych krajów i odwołują loty? Że jesteśmy zamknięci przez naszego wirusa i naszego premiera, wraz z całą tą chorobą, antynauką, nienawiścią i idiotyzmem, które reprezentuje on, jego partia i jej rodzaj polityki?
WKiedy w zeszłym roku pierwsza fala Covida dotarła do Indii i ustąpiła, rząd i towarzyszący mu komentator zatriumfowali. „Indie nie organizują pikniku” podsumowałem Shekhar Gupta, redaktor naczelny internetowego serwisu informacyjnego Print. „Ale nasze kanalizacje nie są zatkane ciałami, w szpitalach nie brakuje łóżek, a w krematoriach i cmentarzach nie brakuje drewna i przestrzeni. Za dobre by było prawdziwe? Jeśli się nie zgadzasz, przynieś dane. Chyba że myślisz, że jesteś bogiem. Odłóżmy na bok bezduszne i lekceważące obrazy – czy potrzebowaliśmy boga, który powiedziałby nam, że większość pandemii ma drugą falę?
Ten został przewidziany, choć jego zjadliwość zaskoczyła nawet naukowców i wirusologów. Gdzie więc infrastruktura specyficzna dla Covida i „ruch ludowy” przeciwko wirusowi, którym Modi chwalił się w swoim przemówieniu? Łóżka szpitalne są niedostępne. Lekarze i personel medyczny są w punkcie krytycznym. Przyjaciele dzwonią z opowieściami o oddziałach, na których nie ma personelu i że jest więcej pacjentów martwych niż żywych. Ludzie umierają na korytarzach szpitalnych, na drogach i w swoich domach. W krematoriach w Delhi zabrakło drewna opałowego. Nadleśnictwo musiało wydać na to specjalne pozwolenie wycinkę drzew miejskich. Zdesperowani ludzie używają wszelkiej podpałki, jaką tylko znajdą. Powstają parki i parkingi zmienił się w miejsca kremacji. To tak, jakby na naszym niebie zaparkowało niewidzialne UFO, wysysające powietrze z naszych płuc. Nalot jakiego jeszcze nie znaliśmy.
Tlen nową walutą na nowej, chorobliwej giełdzie w Indiach. Wysocy rangą politycy, dziennikarze, prawnicy – elita Indii – na Twitterze apelują o łóżka szpitalne i butle z tlenem. Ukryty rynek cylindrów kwitnie. Trudno jest znaleźć maszyny do nasycania tlenem i leki.
Są też rynki na inne rzeczy. Na najniższym krańcu wolnego rynku łapówka za ostatnie spojrzenie na ukochaną osobę, zapakowaną i ułożoną w szpitalnej kostnicy. Dopłata za księdza, który wyrazi zgodę na odmówienie modlitw końcowych. Internetowe porady medyczne, w których zdesperowane rodziny są oszukiwane przez bezwzględnych lekarzy. W ostatecznym rozrachunku może się okazać, że będziesz musiał sprzedać swoją ziemię i dom i wykorzystać każdą ostatnią rupię na leczenie w prywatnym szpitalu. Już sam depozyt, zanim w ogóle zgodzą się cię przyjąć, może cofnąć twoją rodzinę o kilka pokoleń.
Nic z tego nie oddaje pełnej głębi i zakresu traumy, chaosu, a przede wszystkim upokorzenia, na jakie narażeni są ludzie. To, co przydarzyło się mojemu młodemu przyjacielowi T, to tylko jedna z setek, a może tysięcy podobnych historii w samym Delhi. Dwudziestoletni T. mieszka w maleńkim mieszkanku swoich rodziców w Ghaziabad na obrzeżach Delhi. U całej trójki uzyskano pozytywny wynik testu na obecność Covid-20. Jego matka była krytycznie chora. Ponieważ było to na samym początku, miał szczęście, że znalazł dla niej łóżko szpitalne. Jego ojciec, u którego zdiagnozowano ciężką depresję afektywną dwubiegunową, stał się agresywny i zaczął się krzywdzić. Przestał spać. Sam się zabrudził. Jego psychiatra była online i próbowała pomóc, chociaż ona też od czasu do czasu się załamywała, bo jej mąż właśnie zmarł na Covid. Powiedziała, że ojciec T potrzebuje hospitalizacji, ale ponieważ miał pozytywny wynik testu na Covid, nie było na to szans. Więc T nie spał, noc po nocy, przytrzymując ojca, gąbkując go i myjąc. Za każdym razem, gdy z nim rozmawiałem, czułem, jak słabnie mi oddech. W końcu nadeszła wiadomość: „Ojciec nie żyje”. Nie umarł na Covid, ale na ogromny skok ciśnienia krwi wywołany załamaniem psychicznym wywołanym całkowitą bezradnością.
Co zrobić z ciałem? Rozpaczliwie dzwoniłem do wszystkich, których znałem. Wśród tych, którzy odpowiedzieli, był Anirban Bhattacharya, który współpracuje ze znanym działaczem społecznym Harshem Manderem. Bhattacharya stanie wkrótce przed sądem pod zarzutem działalności wywrotowej w związku z protestem, który pomógł zorganizować na swoim kampusie uniwersyteckim w 2016 r. Manderowi, który nie do końca doszedł do siebie po brutalnym przypadku Covida w zeszłym roku, grozi aresztowanie i zamknięcie sierocińców, które prowadzi po tym, jak mobilizował ludzi przeciwko Krajowemu Rejestrowi Obywateli (NRC) i ustawie o zmianie obywatelstwa (CAA) uchwalonej w grudniu 2019 r., które są jawną dyskryminacją muzułmanów. Mander i Bhattacharya należą do wielu obywateli, którzy wobec braku wszelkich form rządów utworzyli telefony zaufania i służby ratunkowe, sami popadając w nędzę, organizując karetki pogotowia, koordynując pogrzeby i transport zwłok. Robienie tego, co robią, nie jest bezpieczne dla tych wolontariuszy. W tej fali pandemii jest to młodzi, którzy upadająktórzy zapełniają oddziały intensywnej terapii. Kiedy umierają młodzi ludzie, starsi z nas tracą trochę chęci do życia.
Ojciec T. został poddany kremacji. T i jego matka wracają do zdrowia.
Tsprawy w końcu się ustabilizują. Oczywiście, że tak. Ale nie wiemy, kto z nas dożyje tego dnia. Bogaci będą oddychać łatwiej. Biedni tego nie zrobią. Na razie wśród chorych i umierających jest ślad demokracji. Bogaci też zostali wybici. Szpitale proszą o tlen. Niektórzy rozpoczęli programy „przynieś własny tlen”. Kryzys tlenowy doprowadził do intensywnych, niestosownych bitew między państwami, podczas których partie polityczne próbują odwrócić od siebie winę.
W nocy 22 kwietnia w jednym z największych prywatnych szpitali w Delhi, Sir Ganga Ram, zmarło 25 krytycznie chorych pacjentów z koronawirusem zasilanych tlenem o wysokim przepływie. Szpital wysłał kilka desperackich komunikatów SOS z prośbą o uzupełnienie zapasów tlenu. Dzień później pospieszył do niej przewodniczący zarządu szpitala wyjaśnić sprawy: „Nie możemy powiedzieć, że zmarli z powodu braku wsparcia tlenowego”. 24 kwietnia kolejnych 20 pacjentów zmarł kiedy skończyły się zapasy tlenu w innym dużym szpitalu w Delhi, Jaipur Golden. Tego samego dnia przed sądem najwyższym w Delhi Tushar Mehta, prokurator generalny Indii, przemawiając w imieniu rządu Indii, powiedziany: „Spróbujmy nie płakać… jak dotąd zadbaliśmy o to, aby nikt w kraju nie pozostał bez tlenu”.
Ajay Mohan Bisht, odziany w szafranową szatę główny minister stanu Uttar Pradesh, występujący pod pseudonimem Yogi Adityanath, zadeklarował że w żadnym szpitalu w jego stanie nie brakuje tlenu i że plotkarze zostaną aresztowani bez zwolnienia za kaucją na mocy ustawy o bezpieczeństwie narodowym, a ich majątek zostanie skonfiskowany.
Yogi Adityanath się nie bawi. Siddique Kappan, muzułmański dziennikarz z Kerali, skazany na miesiące więzienia w Uttar Pradesh, kiedy wraz z dwoma innymi osobami udał się tam, aby zdać relację ze zbiorowego gwałtu i morderstwa dalickiej dziewczynki w dystrykcie Hathras, jest krytycznie chory i uzyskał pozytywny wynik testu na obecność Covida. Jego żona w desperackiej petycji do prezesa Sądu Najwyższego Indii twierdzi, że jej mąż leży przykuty łańcuchem „jak zwierzę” do szpitalnego łóżka w szpitalu Medical College w Mathurze. (Sąd Najwyższy tak stwierdził teraz zamówione rząd Uttar Pradesh o przeniesienie go do szpitala w Delhi.) Jeśli więc mieszkasz w Uttar Pradesh, wydaje się, że przesłanie jest takie: wyświadcz sobie przysługę i umrzyj bez narzekania.
Zagrożenie dla tych, którzy narzekają, nie ogranicza się do Uttar Pradesh. Rzecznik faszystowskiej hinduskiej organizacji nacjonalistycznej Rashtriya Swayamsevak Sangh (RSS) – którego członkami są Modi i kilku jego ministrów i która prowadzi własną uzbrojoną milicję – ostrzeżony że „siły antyindyjskie” wykorzystają kryzys do podsycenia „negatywności” i „nieufności”, i zwrócił się do mediów o pomoc w budowaniu „pozytywnej atmosfery”. Twitter im w tym pomógł dezaktywacja kont krytyczny wobec rządu.
Gdzie będziemy szukać pocieszenia? Dla nauki? Czy będziemy trzymać się liczb? Ilu zabitych? Ilu wyzdrowiało? Ilu zarażonych? Kiedy nadejdzie szczyt? W dniu 27 kwietnia raport był 323,144 2,771 nowych przypadków, 30 zgonów. Precyzja jest nieco uspokajająca. Poza tym – skąd mamy wiedzieć? Trudno o testy, nawet w Delhi. Liczba pogrzebów objętych protokołem Covid na cmentarzach i krematoriach w małych miasteczkach sugeruje, że liczba ofiar śmiertelnych jest nawet XNUMX razy wyższa niż oficjalna liczba. Lekarze pracujący poza obszarami metropolitalnymi mogą powiedzieć, jak to jest.
Jeśli Delhi się rozpada, co powinniśmy sobie wyobrazić, co dzieje się we wsiach w Bihar, Uttar Pradesh i Madhya Pradesh? Gdzie dziesiątki milionów pracowników z miast, niosących ze sobą wirusa, uciekają do domu, do swoich rodzin, przerażeni wspomnieniami blokady narodowej Modiego w 2020 r. To było najsurowsze blokady na świecie, ogłoszonej z zaledwie czterogodzinnym wyprzedzeniem. W wyniku tej sytuacji pracownicy migrujący zostali pozostawieni samym sobie w miastach, bez pracy, pieniędzy na czynsz, żywności i transportu. Wielu z nich musiało chodzić setki kilometrów do swoich domów w odległych wioskach. Po drodze zginęło setki osób.
Tym razem, mimo że nie ma ogólnokrajowej blokady, pracownicy wyjechali, dopóki transport jest nadal dostępny, a pociągi i autobusy nadal kursują. Wyjechali, bo wiedzieli, że choć są motorem gospodarki tego ogromnego kraju, to w momencie kryzysu w oczach tej administracji po prostu ich nie ma. Tegoroczny exodus spowodował chaos innego rodzaju: nie ma ośrodków kwarantanny, w których mogliby się zatrzymać, zanim wejdą do swoich wiejskich domów. Nie ma nawet cienia pretensji do ochrony wsi przed miejskim wirusem.
Są to wioski, w których ludzie umierają na łatwo uleczalne choroby, takie jak biegunka i gruźlica. Jak sobie radzą z Covidem? Czy dostępne są dla nich testy na Covid? Czy są szpitale? Czy jest tlen? Co więcej, czy istnieje miłość? Zapomnij o miłości, czy jest w ogóle jakaś troska? nie ma. Ponieważ tam, gdzie powinno znajdować się publiczne serce Indii, jest tylko dziura w kształcie serca wypełniona zimną obojętnością.
EDziś rano, 28 kwietnia, nadeszła wiadomość, że zmarł nasz przyjaciel Prabhubhai. Przed śmiercią wykazywał klasyczne objawy Covida. Jednak jego śmierć nie zostanie zarejestrowana w oficjalnym liczniku Covid-XNUMX, ponieważ zmarł w domu bez testu i leczenia. Prabhubhai był niezłomnym zwolennikiem ruchu przeciw tamom w dolinie Narmady. Zatrzymałem się kilka razy w jego domu w Kevadii, gdzie kilkadziesiąt lat temu pierwsza grupa rdzennych członków plemienia została wyrzucona ze swoich ziem, aby zrobić miejsce dla budowniczych tam i kolonii oficerskiej. Wysiedlone rodziny, takie jak Prabhubhai, nadal pozostają na obrzeżach tej kolonii, zubożałe i niezamieszkane, przestępcy na ziemi, która kiedyś była ich własnością.
W Kevadii nie ma szpitala. Jest tylko Statua Jedności, zbudowana na podobieństwo bojownika o wolność i pierwszego wicepremiera Indii, Sardara Vallabhbhai Patela, od którego pochodzi nazwa tamy. Ma 182 metry wysokości i jest najwyższym pomnikiem na świecie, a jego koszt to 422 miliony dolarów. Wewnątrz znajdują się szybkie windy, które zabierają turystów na górę, aby zobaczyć tamę Narmada z poziomu klatki piersiowej Sardara Patela. Oczywiście nie można zobaczyć cywilizacji doliny rzeki, która leży zniszczona, zanurzona w głębinach ogromnego zbiornika, ani usłyszeć historii ludzi, którzy stoczyli jedną z najpiękniejszych i najgłębszych walk, jakie kiedykolwiek widział świat – nie tylko przeciwko temu jedną tamą, ale wbrew przyjętym poglądom na temat tego, co stanowi cywilizację, szczęście i postęp. Posąg był ulubionym projektem Modiego. Otworzył je w październiku 2018 r.
Przyjaciel, który wysłał wiadomość w sprawie Prabhubhai, spędził lata jako działacz przeciwko tamom w dolinie Narmada. Napisała: „Kiedy to piszę, drżą mi ręce. Sytuacja Covid w kolonii Kevadia i wokół niej jest ponura.”
Dokładne liczby tworzące indyjski wykres Covida przypominają mur wzniesiony w Ahmadabadzie, aby ukryć slumsy, obok których Donald Trump przejeżdżał w drodze do wydarzenie „Namaste Trump”. które Modi gościł dla niego w lutym 2020 r. Choć te liczby są ponure, dają obraz Indii, które są ważne, ale z pewnością nie samych Indii. To znaczy w Indiach oczekuje się, że ludzie będą głosować jak Hindusi, ale umierają jako jednostki jednorazowego użytku.
"Spróbujmy i nie płacz, kochanie.
Proszę nie zwracać uwagi na fakt, że możliwość wystąpienia skrajnego niedoboru tlenu została zasygnalizowana już w kwietniu 2020 r., a następnie ponownie w listopadzie przez komisję ds. ustanowiony przez sam rząd. Staraj się nie zastanawiać, dlaczego nawet największe szpitale w Delhi nie mają własnych zakładów wytwarzających tlen. Spróbuj nie zastanawiać się, dlaczego fundusz PM Cares Fund – the nieprzejrzysta organizacja który niedawno zastąpił bardziej publiczny Fundusz Pomocy Narodowej Prezesa Rady Ministrów i który korzysta z publicznych pieniędzy i infrastruktury rządowej, ale funkcjonuje jak prywatny fundusz powierniczy z zerową odpowiedzialnością publiczną – nagle wkroczyła, aby zaradzić kryzysowi tlenowemu. Czy Modi będzie teraz miał udziały w naszym zaopatrzeniu w powietrze?
"Spróbujmy i nie płacz, kochanie.
Uzrozumieć, że było i jest wiele pilniejszych spraw, którymi rząd Modiego musi się zająć. Niszczenie ostatnich śladów demokracji, prześladowanie mniejszości niehinduskich i konsolidacja podstaw narodu hinduskiego to nieubłagany harmonogram. Są ogromne kompleksy więziennena przykład taki, który należy pilnie wybudować w Assam dla 2 milionów ludzi, którzy mieszkają tam od pokoleń i nagle zostali pozbawieni obywatelstwa. (W tej sprawie nasz niezależny Sąd Najwyższy ostro zareagował od strony rządu.)
Setki studentów, aktywistów i młodych obywateli muzułmańskich mają zostać osądzeni i uwięzieni jako główni oskarżeni w tej sprawie pogrom antymuzułmański miało to miejsce w marcu ubiegłego roku przeciwko ich własnej społeczności w północno-wschodnim Delhi. Jeśli jesteś muzułmaninem w Indiach, morderstwo jest przestępstwem. Twoi ludzie za to zapłacą. Odbyła się inauguracja nowej Świątyni Ram w Ajodhji, która jest budowana w miejscu meczetu obróconego w pył przez hinduskich wandali, nad którymi czuwają wysocy rangą politycy BJP. (W tej sprawie nasz niezależny Sąd Najwyższy zszedł ciężko po stronie rządu i pobłażliwie po stronie wandali.) Pojawiły się kontrowersyjne nowości Rachunki za farmę do uchwalenia, korporacjonizacja rolnictwa. Setki tysięcy rolników, którzy wyszli na ulice, aby protestować, pobito i zagazowano gazem łzawiącym.
Jest jeszcze wielomiliardowy plan dotyczący wielkiego, nowego zastąpienia blaknącej wspaniałości imperialnego centrum New Delhi, którym należy się pilnie zająć. W końcu jak rząd nowych Indii Hinduskich może pomieścić się w starych budynkach? Podczas gdy Delhi jest zamknięte i spustoszone przez pandemię, trwają prace budowlane nad projektem „Central Vista”, deklarowana jako usługa kluczowa, rozpoczęła. Trwa transport pracowników. Być może uda im się zmienić plany budowy krematorium.
Trzeba było także zorganizować Kumbh Mela, aby mogły to zrobić miliony hinduskich pielgrzymów tłoczyć się razem w małym miasteczku, aby wykąpać się w Gangesie i równomiernie rozprzestrzenić wirusa, po czym powrócili do swoich domów w całym kraju, pobłogosławieni i oczyszczeni. To Kumbh daje radę, chociaż Modi delikatnie zasugerował, że pomysłem może być, aby święta kąpiel stała się „symboliczna” – cokolwiek to znaczy. (W przeciwieństwie do tego, co stało się z tymi, którzy wzięli udział w konferencji organizacji islamskiej Tablighi Jamaat w ubiegłym roku media nie prowadziły przeciwko nim kampanii, nazywając ich „korona dżihadystami” lub oskarżając o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości.) Było też tych kilka tysięcy uchodźców Rohingja, których trzeba było pilnie deportować z powrotem do ludobójczego reżimu w Birmie z dokąd uciekli – w środku zamachu stanu. (Po raz kolejny, gdy do naszego niezależnego Sądu Najwyższego zwrócono się w tej sprawie, stwierdził on, że zgodził się ze stanowiskiem rządu.)
Jak więc widać, było tłoczno, tłoczno, tłoczno.
Oprócz wszystkich tych pilnych działań w stanie Bengal Zachodni należy wygrać wybory. Wymagało to od naszego ministra spraw wewnętrznych, człowieka Modiego, Amita Shaha, do mniej więcej porzucenia obowiązków w rządzie i skupienia całej uwagi na Bengalu przez miesiące, rozpowszechniania morderczej propagandy swojej partii i stawiania ludzi przeciwko ludziom w każdym małym miasteczku i wiosce. Geograficznie Bengal Zachodni jest małym stanem. Wybory mogły odbyć się w ciągu jednego dnia i miało to miejsce w przeszłości. Ponieważ jednak jest to nowe terytorium dla BJP, partia potrzebowała czasu, aby przenieść swoje kadry, z których wiele nie pochodzi z Bengalu, z okręgu do okręgu, aby nadzorować głosowanie. Harmonogram wyborów został podzielony na osiem etapów rozłożonych na miesiąc, ostatni odbył się 29 kwietnia. W miarę wzrostu liczby zakażeń koronowych pozostałe partie polityczne zwróciły się do komisji wyborczej o ponowne przemyślenie harmonogramu wyborów. Komisja odmówiła i ostro ustąpiła po stronie BJPi kampania była kontynuowana. Kto nie widział filmy głównego działacza BJP, samego premiera, triumfującego i bez maski, przemawiającego do bezmaskowych tłumów, dziękującego ludziom za przybycie w niespotykanej dotąd liczbie? Miało to miejsce 17 kwietnia, kiedy oficjalna dzienna liczba infekcji wzrosła już do 200,000 XNUMX.
Teraz, gdy głosowanie dobiegnie końca, Bengal stanie się nowym kotłem koronowym, z nowym potrójnym zmutowanym szczepem znanym jako – zgadnijcie co – „Szczep bengalski”. Gazety raport że co druga osoba przebadana w stolicy stanu, Kalkucie, ma pozytywny wynik testu na Covid. BJP oświadczyła, że jeśli wygra Bengal, zapewni ludziom darmowe szczepionki. A jeśli nie?
"Spróbujmy i nie płacz, kochanie.
Atak czy inaczej, co ze szczepionkami? Na pewno nas uratują? Czy Indie nie są potęgą szczepionkową? W rzeczywistości rząd Indii jest całkowicie zależny od dwóch producentów: Indyjskiego Instytutu Serum (SII) i Bharat Biotech. Obaj mogą wypuścić po dwa z większości drogie szczepionki na świecie, najbiedniejszym ludziom na świecie. W tym tygodniu ogłosili które będą sprzedawać szpitalom prywatnym po nieco podwyższonej cenie, a rządom stanowym po nieco niższej cenie. Z kalkulacji od tyłu koperty wynika, że firmy produkujące szczepionki prawdopodobnie osiągną nieprzyzwoite zyski.
Pod rządami Modiego gospodarka Indii została wydrążona, a setki milionów ludzi, którzy i tak prowadzili niepewne życie, zostało zepchniętych w skrajną biedę. Przetrwanie ogromnej liczby osób zależy obecnie od mizernych zarobków zapewnianych przez Krajową Ustawę o Gwarancjach Zatrudnienia na Obszarach Wiejskich (NREGA), która została wprowadzona w 2005 r., gdy Partia Kongresowa była u władzy. Nie można oczekiwać, że rodziny znajdujące się na skraju głodu będą płacić większość miesięcznych dochodów za zaszczepienie się. W Wielkiej Brytanii szczepionki są bezpłatne i stanowią prawo podstawowe. Osoby próbujące zaszczepić się poza kolejnością mogą zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej. W Indiach głównym impulsem kampanii szczepień wydaje się być zysk przedsiębiorstw.
Podczas gdy ta epicka katastrofa będzie rozgrywać się w naszych indyjskich kanałach telewizyjnych dostosowanych do Modiego, zauważysz, że wszyscy mówią jednym, wykształconym głosem. Powtarzają, że „system” się zawalił. Wirus przeciążył indyjski „system” opieki zdrowotnej.
System nie upadł. „System” prawie nie istniał. Rząd – ten, a także poprzedzający go rząd Kongresu – celowo zdemontował tę niewielką ilość infrastruktury medycznej. Tak się dzieje, gdy pandemia uderza w kraj, w którym prawie nie istnieje publiczny system opieki zdrowotnej. Indie wydają na zdrowie około 1.25% swojego produktu krajowego brutto, czyli znacznie mniej niż większość krajów świata, nawet tych najbiedniejszych. Uważa się, że nawet ta liczba jest zawyżona, ponieważ uwzględniono w niej rzeczy ważne, ale niekwalifikujące się ściśle jako opieka zdrowotna. Szacuje się, że jest to prawdziwa liczba bardziej jak 0.34%. Tragedia polega na tym, że w tym porażająco biednym kraju, jak w 2016 r Badanie lancetowe pokazuje, że 78% opieki zdrowotnej na obszarach miejskich i 71% na obszarach wiejskich jest obecnie obsługiwane przez sektor prywatny. Zasoby pozostające w sektorze publicznym są systematycznie odprowadzane do sektora prywatnego przez sieć skorumpowanych administratorów i lekarzy, skorumpowane skierowania i rakiety ubezpieczeniowe.
Opieka zdrowotna jest prawem podstawowym. Sektor prywatny nie zaopiekuje się głodującymi, chorymi i umierającymi ludźmi, którzy nie mają pieniędzy. Ta masowa prywatyzacja indyjskiej opieki zdrowotnej jest przestępstwem.
System się nie zawalił. Rząd poniósł porażkę. Być może „nie powiodło się” to niedokładne słowo, ponieważ to, czego jesteśmy świadkami, nie jest karalnym zaniedbaniem, ale jawną zbrodnią przeciwko ludzkości. Wirusolodzy przewidzieć że liczba przypadków w Indiach będzie rosła wykładniczo do ponad 500,000 XNUMX dziennie. Przewidują śmierć wielu setek tysięcy ludzi w nadchodzących miesiącach, a może i więcej. Ja i moi przyjaciele ustaliliśmy, że codziennie będziemy do siebie dzwonić, żeby zaznaczyć swoją obecność, jak na apelu w naszych szkolnych klasach. Mówimy do tych, których kochamy, ze łzami w oczach i z drżeniem, nie wiedząc, czy kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy. Piszemy, pracujemy, nie wiedząc, czy dożyjemy do końca tego, co zaczęliśmy. Nie wiedząc, jaka groza i upokorzenie nas czeka. Pogarda tego wszystkiego. To nas łamie.
Thashtag #ModiMustResign cieszy się popularnością w mediach społecznościowych. Niektóre memy i ilustracje przedstawiają Modiego ze stertą czaszek wystających zza zasłony jego brody. Modi Mesjasz przemawiający na publicznym wiecu zwłok. Modi i Amit Shah wcielili się w sępy wypatrujące horyzontu w poszukiwaniu zwłok, z których mogliby zebrać głosy. Ale to tylko jedna część historii. Druga część jest taka, że człowiek pozbawiony uczuć, człowiek z pustymi oczami i pozbawionym radości uśmiechem, może, jak wielu tyranów w przeszłości, wzbudzać w innych namiętne uczucia. Jego patologia jest zaraźliwa. I to go wyróżnia. W północnych Indiach, w których żyje jego największa baza wyborcza i które same liczby decydują o politycznym losie kraju, zadawany przez niego ból wydaje się zamieniać w osobliwą przyjemność.
Fredrick Douglass ujął to trafnie: „Granice tyranów wyznacza wytrzymałość tych, których uciskają”. Jak my w Indiach jesteśmy dumni ze swojej zdolności do przetrwania. Jak pięknie nauczyliśmy się medytować, zwracać się do wewnątrz, egzorcyzmować swoją wściekłość i usprawiedliwiać naszą niezdolność do egalitaryzmu. Jak pokornie przyjmujemy nasze upokorzenie.
Kiedy w 2001 r. zadebiutował politycznie jako nowy główny minister stanu Gujarat, Modi zapewnił sobie miejsce w potomności po czymś, co stało się znane jako pogrom w Gudźaracie w 2002 r. Przez kilka dni hinduski tłum samozwańczych strażników, czuwający i czasami aktywnie wspierany przez policję Gujarat, mordowany, gwałcony i palony żywcem tysiące muzułmanów w ramach „zemsty” za makabryczne podpalenie pociągu, w którym spalono żywcem ponad 50 hinduskich pielgrzymów. Po ustąpieniu przemocy Modi, który do tej pory był mianowany przez swoją partię jedynie na stanowisko głównego ministra, wezwał do przedterminowych wyborów. Kampania, w której przedstawiano go jako Hindusa Hriday Samrata („Cesarza Hinduskich Serc”), przyniosła mu miażdżące zwycięstwo. Od tego czasu Modi nie przegrał wyborów.
Kilku zabójców biorących udział w pogromie w Gujarat zostało następnie uchwyconych kamerą przez dziennikarza Ashisha Khetana, który przechwalał się, jak siekali ludzi na śmierć, rozcinali brzuchy ciężarnych kobiet i rozbijali głowy niemowląt o skały. Powiedzieli, że mogli zrobić to, co zrobili, tylko dlatego, że Modi był ich głównym ministrem. Taśmy te były emitowane w ogólnopolskiej telewizji. Podczas gdy Modi pozostał na stanowisku władzy, Khetan, którego taśmy zostały przekazane sądowi i zbadane kryminalistycznie, kilkakrotnie występował w charakterze świadka. Z biegiem czasu część zabójców została aresztowana i uwięziona, ale wielu zostało wypuszczonych na wolność. W swojej ostatniej książce Undercover: My Journey Into the Darkness of Hindutva Khetan szczegółowo opisuje, jak podczas kadencji Modiego jako głównego ministra policja stanu Gujarat, sędziowie, prawnicy, prokuratorzy i komisje śledcze współdziałali w zmowie, aby manipulować dowodami, zastraszać świadków i sędziowie transferowi.
Pomimo tej wiedzy wielu tak zwanych intelektualistów publicznych w Indiach, dyrektorów generalnych największych korporacji i posiadanych przez nich domów medialnych, ciężko pracowało, aby utorować Modiemu drogę na stanowisko premiera. Poniżali i krzyczeli na tych z nas, którzy wytrwali w krytyce. „Idź dalej” – brzmiała ich mantra. Nawet dziś łagodzą ostre słowa pod adresem Modiego pochwałami za jego umiejętności oratorskie i „ciężką pracę”. Ich potępianie i zastraszanie pogarda wobec polityków z partii opozycyjnych jest znacznie bardziej dotkliwe. Szczególną pogardę zachowują dla Rahula Gandhiego z Partii Kongresowej, jedynego polityka, który konsekwentnie ostrzegał przed nadchodzącym kryzysem związanym z Covid-XNUMX i wielokrotnie prosił rząd, aby przygotował się najlepiej jak potrafi. Wspieranie partii rządzącej w jej kampanii mającej na celu zniszczenie wszystkich partii opozycyjnych jest równoznaczne ze zmową mającą na celu zniszczenie demokracji.
Zatem jesteśmy teraz w piekle ich zbiorowego tworzenia, z każdą niezależną instytucją niezbędną do funkcjonowania demokracji skompromitowaną i wydrążoną oraz z wirusem, który wymknął się spod kontroli.
Maszyna generująca kryzys, którą nazywamy naszym rządem, nie jest w stanie wyprowadzić nas z tej katastrofy. Między innymi dlatego, że wszystkie decyzje w tym rządzie podejmuje jeden człowiek, a ten człowiek jest niebezpieczny – i niezbyt bystry. Wirus ten jest problemem międzynarodowym. Aby sobie z tym poradzić, podejmowanie decyzji, przynajmniej w zakresie kontroli i zarządzania pandemią, będzie musiało przejść w ręce jakiegoś bezpartyjnego organu składającego się z członków partii rządzącej, członków opozycji i przedstawicieli zdrowia i eksperci ds. polityki publicznej.
A jeśli chodzi o Modiego, czy rezygnacja ze swoich zbrodni jest realną propozycją? Być może mógłby po prostu odpocząć od nich – odpocząć od całej swojej ciężkiej pracy. Jest taki Boeing 564 Air India One o wartości 777 milionów dolarów, dostosowany do podróży VVIP – właściwie dla niego – który od jakiegoś czasu stoi bezczynnie na pasie startowym. On i jego ludzie mogli po prostu wyjść. Reszta z nas zrobi wszystko, co w naszej mocy, aby posprzątać bałagan.
Nie, Indii nie można izolować. Potrzebujemy pomocy.
Artykuł ten został zmieniony w dniu 29 kwietnia 2021 r. w celu skorygowania roku, w którym uchwalono ustawę o zmianie obywatelstwa. To był rok 2019, a nie 2020.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna