JB i ja zaprzyjaźniliśmy się przez telefon w ciągu kilku tygodni, odkąd napisałem na blogu o pierwszych protestach kierowców ciężarówek na początku kwietnia, ale jedyne, co wiedziałem o nim jako o jego fizycznej obecności, to to, że zawsze nosi czarny kowbojski kapelusz. Jego rondo jest opuszczone, co umieszcza go na zachodzie Larry'ego McMurtry'ego, a nie Johna Wayne'a, a jego oczy błyszczą głęboko, gdy się uśmiecha, czyli prawie cały czas. Wszystko wydaje się go zachwycać: fakt, że jest w Waszyngtonie po raz pierwszy, mając za sobą 250 ciężarówek, życzliwość turystów na ulicy, gdy powoli zbliżamy się do centrum handlowego.
Ponieważ nie było go w domu
Okrążamy Mall, powoli, triumfalnie, dwa razy. Trudno jest przemówić przez trąbienie i podekscytowane pogawędki CB, ale JB chce wiedzieć, czy kiedykolwiek byłem na demonstracji w DC. Ach, wyjaśniam, cofam się do lat 60., ale ostatnia z nich to antywojenna demonstracja zorganizowana przez kobiecą grupę Code Pink. Śmieje się, co sprawia, że myślę, że uważa to imię za zabawne. Ale nie, pokazuje mi, że ma w telefonie komórkowym Code Pink. Skontaktowali się z nim i dołączą do nas na wiecu w Kapitolu.
Mamy zaparkować ciężarówki na stadionie RFK i stamtąd udać się pieszo do Kapitolu, dając nam około pół godziny na pierwsze poruszanie się pieszo po parkingu. Widnieje bobtail z namalowanym napisem „Truckin' for Jesus”, a pod nim napis „Truckers and Citizens United”. Są czapki z operacji Desert Freedom i flaga POW/MIA, a także napisy oskarżające firmy naftowe i „spekulantów z Wall Street”. Rozmawiam z członkami głównie afroamerykańskiego kontyngentu kierowców wywrotek w DC oraz z Belindą Raymond, żoną kierowcy ciężarówki z
Jeśli mamy tu do czynienia z jakąś ideologią, nazwałbym ją małym fundamentalizmem demokratycznym: jesteśmy właścicielami rządu, płacimy za niego, a teraz lepiej, żeby on coś dla nas zrobił. Tak naprawdę JB ma przy sobie setki egzemplarzy Kodeksu etyki urzędników służby cywilnej, które pobrał z Internetu, aby rozdać na Kapitolu i przypomnieć Kongresowi o swoich obowiązkach. Jedyny raz, kiedy widzę, jak jego uśmiech blaknie, to wtedy, gdy koordynator medialny protestu – wniesiony pro bono przez liberalny zespół doradców The Institute for Policy Studies – ustala podstawowe zasady spotkania z senatorem Jeffem Sessionsem (R-AL) zaplanowanego na popołudnie . „Ale on dla nas pracuje!” JB protestuje.
W czterdziestopięciominutowym marszu ze stadionu na Kapitol sytuacja sprowadza się do poziomu farsy. Nikt nie liczył na powrót deszczu i na to, że – jak mi to ujął jeden z gości – to „kierowcy ciężarówek, a nie spacerowicze”. JB, ja i kilka innych osób zostajemy w tyle, ponieważ JB nalega, aby wrócić do swojej ciężarówki i przebrać się w koszulkę z nadrukiem amerykańskiej flagi i konstytucji. W skład naszego małego zespołu wchodzą Mike Groff, dwudziestokilkulatek z Pensylwanii z mocno kolczykami, który jest jednym z pierwotnych organizatorów protestów, oraz jego ciężarna żona Melissa. JB i Mike na zmianę ciągną wóz z akumulatorami do systemu nagłaśniającego, który będzie używany podczas rajdu. Deszcz zamienia się w ulewę. Włóczymy się przez getto, potem do dzielnicy zamieszkanej przez klasę średnią, obwieszonej azaliami i znakami trawnika Obamy, nie do końca pewni naszego kierunku i przemoczeni do szpiku kości. Melissa zapewnia mnie, że jeśli nasikamy w gacie, co wydaje się coraz bardziej prawdopodobne, nikt tego nie zauważy.
Ale sytuacja się poprawia, gdy zdobędziemy Kapitol, głównie dzięki senator Susan Collins (R-ME), która organizuje dla kierowców ciężarówek konferencję prasową w holu budynku Russell Building, z dala od deszczu. Trzej kierowcy ciężarówek – dwóch białych i jeden czarny – mówią o swoich malejących źródłach utrzymania i potrzebie natychmiastowych działań rządu w celu obniżenia cen paliwa. Nie przebijam się przez media, żeby usłyszeć większość z nich, ale jeden z mówców wspomina o przejęciach nieruchomości. Jest to szeroko zakrojony krzyk zduszonej klasy średniej – czy klasy robotniczej, czy jakkolwiek chcesz to nazwać – i jedyne, co przychodzi mi na myśl, to: Gdzie są Demokraci? Dlaczego nie wychodzą ze swoich biur, żeby okazać wsparcie kierowcom ciężarówek? I czy nie byłoby wspaniale, gdyby Obama się pojawił? Ponieważ nie uda mu się tego zrobić, jeśli nie nauczy się kierować frustracją ludzi takich jak JB, Melissa i Mike.
To jednak tylko moje zmartwienie. Całe wydarzenie miało charakter ściśle bezpartyjny. Kierowcy ciężarówek są już skupieni na protestach Truckers and Citizens United, które odbędą się 1 maja w Nowym Jorku (patrz theamericandriver.com.) Ten, jak mówi mi JB, będzie wyrazem solidarności z akcjami przeciwko wojnie dokerów z San Francisco z okazji Dnia Maja.
Barbara Ehrenreich, autorka Nikiel i przyćmione (Sowa) jest zdobywcą nagrody Puffin/Nation Prize w 2004 roku.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna